Mogę się podzielić swoimi doświadczeniami bo wojowałem z tym problemem z pół rok- czytaj woda kapiaca pod nogi kierowcy i z okolicy łampy sufitowej. Było tak źle że w deszczowe dni kładłem plachte na szybe/ jej górna część żeby mieć sucho w nogach. Ustaliłem metoda prób i błędów że górna krawędzi szyby jest winna
Pacjent- prado 120 2006r.
Sprawdziłem uprzednio wszystko.
- przepchałem odpływy z szyberdachu- drozne
- podszybie " przrkopalem" na ile tylko moglem- nic.
- uszczelki, drzwi, od strony komory silnika. Za cholere- nic
- po przekopaniu sieci i forów zdjąłem relingi i poupychalem silikonu pod podkladki i śruby. Nie pomogło. Nota bene podobno jest to jedna z częstszych przyczyn podtopień w 120tce.
- fora słusznie podpowiadały ostatnia mozliwosc- szyba.
Na wyjeździe poszedł spod ciężarówki kamień i pękła więc nie było dyskusji- szyba do wymiany.
Co usłyszałem u " szklarza"?
Cały rant na gorze był pokryty rdza szyba pchana od środka unosiła się. Wyszlifowali rant , posmarowali preparatem zabezpieczającym przed rdza i dopiero przykleili. Poszła nowa uszczelka. Pokazywali mi zdjęcia przed i po. Ilość rdzy- groza
Kilka aut w życiu już miałem i nie widziałem nigdy żeby tak zzarlo.
Bez wymiany szyby nie poszło by. Od kilku dni deszcz już przestal być problemem.
