Tego hila 2,5 D-4D 120 km 2008 r mam od 180 tys km do 270 tys km i w miedzyczasie robiłem regularne naprawy co pół roku.
Alternator padł mi na autostradzie i zajął się ogniem , bo chciałem jeszcze te 5 km zjechać na węzeł i pierwszy raz w życiu gasiłem pożar auta (6 gaśnic 1 kg , a ogień był na wys. tylko 20 cm tylko na alternatorze)
Łożysko padło w mechaniźmie różnicowym i musieli mi tylny most rozbierać. Zacisk prawego hamulca dwukrotnie regenerowany. Hamulec ręczny w bębnie padł i nowe sprężynki montowali. Prawa półoś wymieniana. Wymieniana linka od klapy wlewu paliwa. Teraz wtryski prawdopodobnie.
Auto użytkuje tylko w mieście i na trasach weekendowo jako daily rodzinne i tylko raz na miesiąc / raz na dwa miesiące wjeżdzam na chwile na teren odpalić napędy.
Jestem 3 właścicielem. Spodziewałem się większej niezawodności, a to pierwszy mój pojazd który mnie zawiódł i wymagał dwukrotnego holowania [a podobno jak się psuje, to mimo wszystko wraca z pustyni
