Biesowisko 2014 relacja

nasze wycieczki, zloty, spotkania, slajdowiska etc., na które może przyjechac każdy

Moderator: luk4s7

Elwood

Biesowisko 2014 relacja

Post autor: Elwood »

No dobra, skoro się dziewczynki wypłakały, pogadajmy o kobitach i facetach.

Na Biesowisko ludziska zjeżdżają się z całej Polski, z każdego jej krańca. Na tydzień przed zbierają się zespoły. Tworzy się ekipa w danym kierunku i zbiera zwłoki po drodze.
Opiszę wam jeden z takich zespołów.

Tym, dowodziłem ja.
Dowodzi/dowozi ten znaczy, kto prowadzi. Znaczy kręci kierownicą, naciska pedały i takie tam.
Jak już kilku z was tam wie, w ręce wpadł nam Lublin III, wersja autobus, czyli 358417 - przerobiona przez AMZ Kutno, firmę specjalizującą się w tych sprawach. Nie ważne - jak mawia z upodobaniem kolega, którego jako pierszego podejmowałem w Gdańsku jeszcze.
Generalnie kolega ów zajmuje się zawodowo budowaniem przyczep, a jeszcze bardziej ich przerabianiem.
Generalnie bardzo potrzebny w środowisku biesowym, bo w nim wyłudzamy od siebie wzajemnie różne usługi. Np., chcesz się napierdolić za darmo, więc robisz kumplowi posadzkę, on ci motocykl, jemu kolejny z naszych przyczepę i tak dookoła Wojtek.

No i wróciliśmy do Wojtka właśnie (akurat speca od przyczep), do którego zajechałem naszym Lublinem celem:
- montażu siedzisk "do kompletu",
- pobrania koła zapasowego (nie ten rozmiar felgi - ale "ten" rozmiar śrub),
- lewarka i...
... Wojtka właściwego.

Kiedy udało się nam (znaczy Wojtkowi) zamontować ławkę, zwiększającą łądowność osobową busa do liczby 10-ciu osobników odpaliłem ElMundka (znaczy busa), wręczyłem Wojtkowi puszkę piwa (bronił sie przez chwilę) i ruszyliśmy do... Kościerzyny.

Szło już na 10-tą rano.
Wojtkek sączył niedbale piwo i rwaliśmy do przodu! 70-80km/h... rwaliśmy. Wojtek sączył niedbale, bo tych piw na pokładzie było 150 szt. Miał w czym wybierać, dlatego taki niedbały był. Gdzie nie sięgnął, tam na piwo trafił.

Jak dojechaliśmy do Kościerzyny, był już trafionty letko, ale letko. Po prostu jak obywatel, co zapierdala po 16h/doba w ostatnim tygodniu, by odłożyć kilka stów na tę naszą wyrypę.
Niewyspany był, zarobiony, w niedoczasie, więc letko Wojtka wzięło... Ale letko!

W Kościerzynie dosiadł się Tomala z Jolą. Tomali nie da się pomylić z nikim innym poza mną, ale Jola...? Tu pada pytanie dżentelmena, czyli mnie:
- Jolu... Ja ciebie skądś znam! I szukam w pamięci i szukam...
Z Biesowiska, Elwood - odpowiada Jola...
No więc jesteśmy w domu.
A dom nasz liczy już cztery osoby.
Polski dom jest gościnny. Nie widzieliśmy się tyle czasu więc...

Pojawiają się kanapki na stole, bo Jola to rodowita Kaszubka, a Tomala rodowity Gole... Gol... Z Goleniowa pochodzi.
Ta kompilacja ma ze sobą litr wódki, co przy 150-ciu... Wróć... 145-ciu piwach na pokładzie wygląda blado...
Na tyle blado, że przy nastęnym siku Tomala melduje:
- kupmy na zapas, bo jak wjedziemy na autobanę (a kierunek na Piabianice jest), to może zabraknąć miejsca do kupowania.
F-cznie sieć stacji benzynowych na odcinku od Torunia do Strykowa nie istnieje. Wraz z nią nie sistnieje sięć dystrybucji wódki.
Tomala kupuje "zerosiedem" i to zerosiedem kończy się przed Toruniem...

Przed Toruniem kończy się też Wojtek. Tomala się nie kończy, bo waży 140kg. Kończy się zaś jego dobry humor... Wódki już do Łodzi nie kupi...

cdn.

Elwood

Re: Biesowisko 2014 relacja

Post autor: Elwood »



Przygoda, przygoda, każdej chwili szkoda!
Świat jest piękny, czy to znasz?
Otwórz oczy patrz.
Otwórz oczy patrz!

Ta melodia przewodnia filmu, do którego za źródło do scenariusza posłużyła esencja literatury młodzieżowej. Wyciąg z tej esencji towarzyszył mi w drodze od pierwszego przekręcenia kluczyka w stacyjce.
Ponieważ z Gdańska wyjechaliśmy z godzinnym opóźnieniem poprosiłem Tomalę, by kupił farby plakatowe i kilka pendzli.
- A po co ci farbki?! Zdziwiony Tomala szeptał do słuchawki.
Znasz mnie nie od dziś i takie pytania zadajesz?
- Ok, ok! Kupię!

Wracamy na trasę.
Jadąc 70km/h autobaną, to jak jazda rowerem po normalnej drodze. Masz dużo czasu na konteplacje i obserwacje pobocza. Za Włocławkiem to było... Widzimy ich i powoli się zbliżamy. Na autobanie duży ruch, ale wszyscy przelatują obok nich, pewnie ich nie widząc w tym wszechobecnym pośpiechu, nam się zaś nie spieszy. Niespiesznie wjechaliśmy w inny wymiar i włamaliśmy się do tej części mózgu, która ma w dupie nakazy i zakazy. Nic nie musimy i przez to wiele możemy.
Oni, to dwóch facetów pchających poboczem zgasłego, dostawczego Citroena. Akurat trafili na górkę i prąd im odcięło. Auto stoi, a oni jakby oparci, w trudzie próbuja pokonać grawitację ale nic z tego.
Są bez szans, więc stajemy.

Stajemy też z innego powodu.
Kiedy w 1989r., 4-tego czerwca pani Joanna Szczepkowska powiedziała w wiadomościach, - prosze państwa, dzisiaj się skończył w Polsce komunizm, cała Polska wzięła się do roboty.
Ruszyła prywatna inicjatywa. Składane łóżka, handel, zdezelowane samochody i pierwsze nowe z salonu, szybki rozwój usług... Istne szaleństwo.
I ja się temu poddałem.
5 lat później kupiłem pierwszego Citroena C-15 w dieslu. Paliwo po 1,20zł można było ruszać w świat na pierwszych własnych kołach.
Więc ruszyłem pewnego późnego wieczora do Warszawy. W tym radosnym uniesieniu upojony wolnością mknąłem do tej W-wki nie zważając na nic, a tym bardziej na wskaźnik paliwa.
Gdzieś po środku nocy wolność się skończyła w środku lasu...
Citroen był sobie zgasł...

Ciemno, jak w dupie, ruch mikry, ale próbuję łapać stopa do najbliższej stacji paliw (tylko gdzie ona i gdzie właściwie jestem?). Po dwóch godzinach zwątpiłem. Nie tylko podniesiona klapa silnika świadczyła o upadku. Cały byłem upadły. Czułem się, jak mucha Poniedzielskiego...
Mówią, że nadzieja umiera ostatnia, więc zostając przy nadziei zacząłem mościć sobie legowisko na pace i przeczekać jakoś do rana.
Kiedy już byłem gotów, nagle na drodze pojawił się pojazd. Jego światła, były jak świeczki na cmentarzu, ścieliły się niewyraźnie, żółtymi smugami. Wyłonił się jak z mgły...
Furmanka chyba z kagankami... myślę.
Owa furmanka zaparkowała przede mną i okazała się Skodą 105. Ze Skody wysiadł Starszy Pan i zapytał:
- Czy mogę panu w czymś pomóc?
Chwilowo mi mowę odjęło, a Starszy pan kontynuuje:
- Czy aby niezabrakło panu paliwa?

Po krótkich wyjaśnieniach Starszy Pan zaprosił mnie do Skody i ruszyliśmy na stację benzynową, do której było ledwie 5km...
Generalnie byłem w szoku. W sumie nie miałem do nikogo pretensji, ani specjalnych oczekiwań. W tamtych czasach zatrzymać się w nocy przy aucie wymagało odwagi. Dynamiczne to czasy były. Powszechna rekieterka i takie tam...
Na stacji musiałem dokupić baniaczek na paliwo jeszcze i szybko wróciliśmy do Citroena.

Byłem przeszczęśliwy, uratowany... Sięgnąłem do portfela, wyjąłem 20zł i mówię:
- Bardzo panu dziękuję... Proszę przyjąć te 20zł, jako zwrot za fatygę.
Starszy Pan spojrzał na mnie i odparł.
- Proszę schować pieniądze. A co by pan zrobił, gdyby ich panu w portfelu zabrakło...? Zawieszając głos, spojrzał na mnie przenikliwie...
Ja mam do pana tylko jedną prośbę... Aby pan w podobnej sytuacji zawsze zatrzymał się przy drodze i zaoferował pomoc. Dobrze? I tu uśmiechnął się do mnie serdecznie.

Uścisnąłem jego dłoń.
Starszy pan wsiadł do Skody i odjechał.
Długo odprowadzałem wzrokiem dwa, niknące powoli światełka...

Gałka
Sąd Koleżeński
Posty: 4425
Rejestracja: 05 kwie 2007, 21:04
Auto: HZJ73 3w1
Kontakt:

Re: Biesowisko 2014 relacja

Post autor: Gałka »

:)

Elwood

Re: Biesowisko 2014 relacja

Post autor: Elwood »

Stając przy takim "rozbitku" na drodze, podnosisz jego morale nawet, jeżeli nie możesz mu pomóc.
Nie mamy holu, ale goście mają linę. Wojtek, stary żeglarz regatowiec, jak zobaczył linę, to zaraz wziął się do wiązania węzła ratowniczego, ale chyba myślał o sobie... :wink:
Dzisiaj skrajnego nie będzie, bo to nie najlepsze rozwiązanie na hol... Trochę się pomotałem ale ostatecznie 30-sto metrowym sznurkiem spięliśmy zaprzęgi i pociągnęliśmy gości do pierwszego parkingu. Z jakie 10km.
W trakcie usiłowaliśmy dojść, jak to z tym holowaniem po autobanie jest ale zostawiliśmy temat takim, jakim był.

Kiedy zjeżdżaliśmy na Kutno dzwonią Pabianice i pytają, gdzie my?
Szło już na trzecią a umówiliśmy się na czwartą, więc informuje o małym opóźnieniu z powodu holowania i tankowania. No to Pabianice na to, że oni w takim razie w szerszym gronie już spakowani, udadzą się do pobliskiego baru i tam będą oczekiwać na sygnał.
Pomyślałem, że to dobry pomysł z tym barem, bo daje szanse na zrównanie poziomów całej załodze. By zaś ów poziom podtrzymać Tomala zaopatrzył się na pierwszej stacji w kolejne zerosiedem i pognaliśmy do Łodzi.

Godzinę później utknęliśmy w korku i na miejscu zbiórki wylądowaliśmy kilka minut po 18-tej.
Chłopaki byli w zajebistej formie. Żul Brynner, Sołtys i Kuki plus świadkowie.
Wyściskaliśmy ryje i już się mamy pakować a tu Kuki odciąga mnie na bok i pyta:
- Elwood... Możemy zabrać jeszcze jedną osobę?
A da radę? Dopytuję?
Stary, to bardzo znana postać! Jej głos zna cała Polska!
- Znaczy czyj?
Tu Kuki nabrał powietrza w płuca i krzyknął:
- Kryśka!... Chodź!

Z za świerka wyszła kobita, co to ją f-cznie zna cała Polska, a zwłaszcza jej głos...
- Krystyna Czubówna. Przedstawiła się skromnie.

A niech mnie donder świśnie!

Elwood

Re: Biesowisko 2014 relacja

Post autor: Elwood »

Obrazek nr 1.

Obrazek

Elwood

Re: Biesowisko 2014 relacja

Post autor: Elwood »

A to obrazek ostatni:

Obrazek

W dalszej relacji pada wiele niecenzuralnych słów i dalej pije się alkohol w ilościach nieprzyzwoitych.
To f-cznie nie dla was. Znaczy tym obrazkiem żegnam się z państwem na amen.

Elwood

Re: Biesowisko 2014 relacja

Post autor: Elwood »

Zainteresowanych dalszymi przygodami turbo busa odsyłam tutaj:
Bez cenzury

PA.

ODPOWIEDZ