sebastian44 pisze: ↑05 gru 2022, 10:51
Żeby nie było, jezdziłem J7 z 1989 roku przez 7 lat. Była to świetna zabawa, ale czesto łapałem sie na tym że wolę jechać czymkolwiek innym niż się mocować z tym sprzętem. Nowa J7 ma wiecej mocy, jest lekko ucywilizowana. Ale to wciąż ta sama konstrukcja o podobnie roboczym charakterze. BTW jechałem tez nową J7 z V8. No nie zachwycił mnie ten pojazd, myslałem że V8 to bedzie ciągnąć jak głupie i wciskać w fotel. A ona noo, jechała. I tyle
Ale bez jakiś wielkich wrażeń, bardziej jak traktor niż jak auto z nadmiarem mocy.
Wiesz, jeżdżę na co dzień J76 z VDJ.
Można powiedzieć, ze jest tak prosty jak mały fiat z tą różnicą, że nie masz tego mokrego potu na karku, że zaraz coś klęknie:)
Ucywilizowanie polegało na:
- wymiana fotela
- przedłużenie wajchy zmiany biegów
- bardzo dobre audio
- ECU ARMAX dla silnika V8 (wciska w fotel:))
Jestem typem, który nie nauczy się korzystać ze współczesnych przydasiek obecnych a nawet za chwile obowiązkowych we współczesnych autach.
Mnie tam pasuje.
Oczywiście moja codzienna jazda do głównie poruszanie się maks po 50 km od miasta i po mieście.
Obsługę "biznesu" ponad tą odległość realizuję wypożyczanymi autami.
Myślę, ze wiele osób tak ma, ze im po prostu sprawia przyjemność jazda takim przestarzałym klocem i na koniec świata i gdzieś wokół domu.
Jakoś jazda smakuje lepiej, wyraźniej, daje się odczuć.
Kiedyś, przed wyjazdem na imprezy po karpatach trzeba było porządnie przygotować auto i brać części zapasowe a dziś czytasz, wystarczą opony AT:)