W sumie j7 to było dobre auto na co dzień, ale kiedyś, dziś już nie. Teraz strasznie słabo z częściami zmiennymi, więc trochę szkoda na codzień takiego zabytku.
Chyba, że nowy egzemplarz z Dubaju, ale to ponad 200 tys a nie 15.
Angliki w dobrym stanie to wydatek ponad 20 000 zł plus opłaty (akcyza, vat) i kierownica po złej stronie...
Auto z dwoma sztywnymi mostami na co dzień, to ekstremalny pomysł. Wygoda żadna, spalanie niewspółmierne do osiągów, tylny napęd i brak ABS...
Zakładając, że uda się znaleźć super zadbany egzemplarz w rej cenie. Chociaż to byłby raczej cud, to takie auto wymaga regularnego serwisowania, odmiennego niż współczesne samochody. Trzeba je smarować bardziej, jak traktor, wymieniać części i płyny w miejscach, w których współczesne auta nie wymagają wymiany
Dziś dobre egzemplarze j7, to już niestety kwoty dużo ponad 15k, no chyba, że 15k euro, to owszem, można coś znaleźć zadbanego, ale też nie za wiele.
W takich pieniądzach można było kupić modele LJ z marnymi silnikami 2LT i 2LT-II.
J9 odradzam. Śmietnik wyjątkowy, ale prędzej się trafi zadbany egzamplarz niż j7.
Lj73 2,4 LTII 1991 Oradek