A ja wetknę trochę kij w mrowisko.
Po pierwsze nie wiadomo jaki jest stan auta, po drugie pytanie jaki jest pomysł na nie samego pytającego.
Co do stanu - najlepiej jakby obadał to ktoś kto się zna i obiektywnie (na ile się da) powiedział Trzankowi co i jak szybko trzeba zrobić.
A Trzanek Ty odpowiedz sobie czy kupujesz auto aby zrobić z niego super Cruisera bez śladu rdzy i przemierzać nim kontynenty, albo się lansować albo wiedzieć, że jest "jak nówka" czy może wystarczy Ci jak będzie użytkowo użyteczny.
Mój przykład jest taki. Kto czyta moje posty to wie że mechanik ze mnie marny, ale udało mi się kupić ukochanego Stwora (J80) za fajną cenę i w nienajgorszym stanie. Oznacza to jednocześnie, że stan jest nienajlepszy - przynajmniej wizualnie. Cały czas coś do niego dokładam, robię sam albo mechanik działa... kasa leci ale powoli, spokojnie, akceptowalnie. Autem nie byłem może w Australii
ale trochę po Europie pojeździło i przede wszystkim jest moim daily: na śnieg i deszcz, na upał (a klimy nie ma
i wilgoć, w teren (choć turystycznie nie topiąco) i do kościoła. Robi kilometry (ok 1400 miesięcznie) i mimo, że odbudowany nie jest, od trzech lat mnie nie zawiódł... a radości daje tyle, że no... no... i jeszcze więcej.
Więc osobiście uważam, że magiczne słowo "odbudowa" i "koszty" są czasem chyba za bardzo magiczne i ktoś kto nie ma pojęcia może się tylko przestraszyć. A, może Trzanek jest typem nieperfekcjonisty-nieodbudowywacza a auto nie ma pod spodem całego zła świata. I może przy tych założeniach byłby to zakup do rozważenia??? Co myślicie??