Minął rok od mojego ostatniego wpisu, więc spieszę donieść, że projekt trwa.
Miałem ogarnąć auto do końca minionego roku, ale się nie udało. Zrealizowałem za to dwa inne projekty, dzięki którym zmieniłem spojrzenie na Toyotę.
Myślę, że nie tylko ostatni rok mogę po staropolsku podsumować - człowiek planuje, Pan Bóg krzyżuje.
Za mądra radą kolegów z tego forum zdecydowałem się na kompleksowe podejście do remontu. Walczę w wolnym czasie z instalacją elektryczną i pobieżnie z blacharką.
Postaram się dokumentować postępy i dzielić się doświadczeniami.
Z najnowszych ciekawostek, którymi uważam, że warto się podzielić z innymi właścicielami Lj7 to odkrycie, że pod akumulatorem w Toyocie jest ciekawe miejsce, w którym powstają dziury w karoserii. Nie jest to miejsce widoczne bo zasłania je podstawa akumulatora, która o dziwo nie rdzewieje, przynajmniej moja nie rdzewieje.
W moim aucie jest już kilka łat na nadkolu pod podstawą akumulatora a i tak pojawiła się kolejna dziura, którą właśnie ostatnio załatałem.
Akumulator stoi na podstawie na nadkolu więc przez te dziury dostaje się woda z brudem wrzucana z dużą siłą, prosto z drogi. Tak się nieszczęśliwie składa, że akurat w tym miejscu, wokół akumulatora znajduje się pół elektryki tego auta.
Na szczęście przekaźniki świec i rozrusznika znoszą takie złe traktowanie doskonale, zero śladów korozji. Kolejny raz powtórzę, że instalacje elektryczne w Japończykach to wzór do naśladowania. Przewody, złączki, przekaźniki, po 30 latach wciąż są w doskonałym stanie.
Niestety jest koło akumulatora punkt mocowania masy, który oczywiście znosi to gorzej. Podobnie, słabo znoszą to wszystkie odsłonięte końcówki przewodów.
W ramach remontu, pomimo dobrej opinii o elektryce w mojej toyotce, jednak wymieniam główne kable na dużo grubsze. Pisząc "główne", mam na myśli połączenia:
- rozrusznika stały plus do akumulatora,
- alternator stały plus do akumulatora,
- masa karoserii,
- masa ramy,
- masa silnika.
Rezygnuję przy tej okazji z bezpieczników przewodowych ("fusible link") czyli tych cieńszych odcinków przewodów pełniących w instalacji elektrycznej tego auta funkcję bezpieczników zwłocznych. Wstawiam zamiast tego bezpieczniki typu midival w plastikowych oprawach. Sprawdziło mi się takie rozwiązanie już w kilku autach. Midival są łatwiej dostępne i nie mają głównej wady przewodowych, wiadomo gdy się przepalają bo po prostu nie działają. Nie ma tego problemu, że mogą działać, ale słabiej bo są tylko częściowo przepalone, jak zdarza się tym przewodom "fusible link".
W ramach ulepszeń wymieniam akumulator i dokładam drugi, taki sam, w bagażniku. Podoba mi się koncepcja łączenia akumulatorów przez rozrusznik, którą podpatrzyłem w Isuzu i tak też będzie wyglądać moja instalacja docelowo, to jeszcze w trakcie. Oczywiście akumulatory połączę równolegle + z + a - z -), więc wciąż to będzie instalacja 12V. Z przodu i tyłu ramy przyspawałem dodatkowe śruby do dodatkowych przewodów masy. Myślę, że masa spokojnie może iść po ramę. Ramę mam w doskonałym stanie. Jedyny element tego auta, który o dziwo nie rdzewieje
może po tej przeróbce to się nie zmieni
mogę dorzucić po ramie od tyłu do przodu auta przewód minusowy, ale chyba to by było dziwne.
Dołożyłem w końcu ręczne sterowanie świecami. Zamontowałem chwilowy przycisk na desce rozdzielczej (trzeba przycisnąć i trzymać, żeby zasilać świece) i mocny przekaźnik z przewodem zasilającym bezpośrednio od akumulatora do listwy świec. Przy okazji wymieniłem też przewody fabrycznego zasilania świec. Przewód zasilający listwę świec żarowych był sztywny, druty odbarwione, skorodowane, poczerniałe więc zdecydowałem się na wymianę.
Trochę walczyłem z zasilaniem świec bo źle zrozumiałem sposób połączenia na początku i dałem plus prosto na mocowanie listwy zasilania świec a nie na samą listwę
nie nadążałem z wymianą bezpieczników
Przyczyniła się do tej pomyłki awaria tej małej, niebieskiej podkładki, która izoluje listwę od mocowania. Podkładka rozpadła mi się w rękach ze starości lub przegrzania, ale dorobiłem coś na jej kształt. Zobaczymy, jak się to będzie sprawdzać w dłuższej perspektywie.
Wymieniłem też na używany przekaźnik rozrusznika.
Nie wiem czy ktoś jeszcze pamięta, ale miewałem problemy z długim rozruchem i wyskakującym rozrusznikiem. Chyba moje najnowsze naprawy pomogły rozwiązać ten problem, ale to się jeszcze okaże.
Kupiłem używany przekaźnik rozrusznika od Toyoty 80, wtyczki pasują pług&play, sam przekaźnik ma taki sam kształt, na zdjęciach na aukcji w internecie wyglądał identycznie, ale okazało się, że jest trochę większy. Wtyczki nie były mi potrzebne przy tej modyfikacji bo przewody z akumulatora do rozrusznika i od przekaźnika rozrusznika do elektromagnesu rozrusznika też dałem nowe, dużo grubsze. Przewód od akumulatora do przekaźnika rozrusznika też musiałem założyć nowy, bo stary był typu "fusible link", teraz ten przewód jest dużo grubszy niż fabryczny i zabezpieczony midivalem.
Jednak o dziwo, najważniejsza zmiana i poprawa warunków rozruchu auta była banalnie prosta, wymagała najmniejszych nakładów pracy i części.
Wydaje mi się, że najbardziej pomogło oczyszczenie punktu połączenia masy na lewym nadkolu, obok przekaźnika rozrusznika. Oczyściłem ten punkt przed wymianą przekaźnika i okablowania. W komorze silnika, nad akumulatorem, w ścianę błotnika jest wkręcona śruba a do niej przymocowane kilka przewodów z końcówkami typu oczko. Wszystko było tylko trochę skorodowane, powierzchniowo, delikatnie. Jednak oczyszczenie całości i przegwintowanie dziury na tę śrubę przyniosło znaczącą poprawę pracy rozrusznika a chyba tu jest połączony z masą przekaźnik rozrusznika.
Jeśli się mylę, to niech mnie koledzy poprawią.
Mam nadzieję, że po takiej kuracji nie będę miał już problemów z odpaleniem. Przynajmniej problemów w instalacji elektrycznej.
Jeśli pojawią się inne problemy to mam już kupione nowe przewody paliwa i używane koło zamachowe z idealnymi zębami
Założyłem już też dodatkowe czujniki ciśnienia oleju i temperatury płynu chłodzącego. Teraz pozostało mi umieszczenie zegarów do tych czujników w miejscu gdzie fabrycznie jest przechyłomierz a ja mam w tym miejscu teraz włączniki elektryczne do kompresora, blokad i oświetlenia. Zmieszczą się zegary od doładowania turbiny, ciśnienia oleju i temperatury płynu chłodzącego. Włączniki powędrują pod sufit.
Poza trwającymi pracami nad elektryką i blacharką muszę też zająć się znalezieniem miejsca wycieku płynu chłodzącego. Do tego zadania podchodzę z największymi obawami. Jeśli ubytek płynu jest spowodowany uszkodzeniem uszczelki pod głowicą albo nagrzewnicy to czeka mnie ogrom pracy, na którą nie jestem przygotowany, więc auto jest w trakcie remontu, ale niekoniecznie w najbliższym czasie będzie na chodzie
oRadek LJ73 polift 1991r.