Oradek i moja LJ73 z 1991

Opis naszych samochodów.

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
Rokfor32
Klubowicz
Posty: 8335
Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: Rokfor32 »

Wysłałem Ci fotę na tel. U mnie znacznik na wąsie jest w innym miejscu.

Dwa - zdarza sie, i wcale nierzadko - że wałek jest skręcony. Fizycznie przekręcony od przeciążenia, tuż nad wąsem - zdarza się jak auto jest intensywnie używane OR, i przywali sie w przeszkodę kołami. Ujawnia się to w taki sposób - że tuż nad wąsem ząbki wielowypustu sa ustawione skośnie. Wówczas nie zakłada się na znaki, trzeba ręcznie ustalić prawidłową pozycję (a w zasadzie wywalić taki skręcony wałek, bo to napraszanie się o poważne konsekwencje, bo to może pęknąć w czasie jazdy).

Sprawdź sobie jeszcze to, dla porządku.

Co do regeneracji - ja nie robię żadnych regenerecji. Ale przeglądnąć i poskładać prawidłowo śmiem twierdzić że umiem :wink: Zresztą - jak masz wyrzucać to i tak biorę, więc ślij tak czy siak :mrgreen:

Awatar użytkownika
oradek
Posty: 805
Rejestracja: 06 lis 2017, 19:46
Auto: Lj73 po 1990

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: oradek »

Rokforze, dziękuję za wszystkie rady. Jesteś nieocenionym źródłem pocieszenia i pomocy.

Gdyby przekładnia miała ustawiony źle wąs, a nie ma, albo gdyby było cokolwiek skrzywione, to by robiła 4 skręty w prawo po zdjęciu drążka kierowniczego. Niestety robi swobodnie 2,5 tak, jak powinna (pod obciążeniem można do 3 dokręcić).

Mam taki marny charakter, że daję wiele szans, ale jak już się zawiodę zbyt wiele razy, lub zbyt poważnie, to usuwam ze swojego otoczenia, profilaktycznie, żeby się nie zawiesić kolejny raz. Dotyczy to zarówno rzeczy, jak i ludzi.

Mało racjonalne? W obliczu odkryć fizyki kwantowej, wydaje się to bardzo naukowe :) Obrazek

Część mojej rodziny była bardzo przesądna i coś mi z tego zostało. Uważam, że rzeczy mogą "być" dobre lub złe - szczęśliwe lub pechowe.

Przekładnia wyczerpała limit mojej cierpliwości i "pecha", lub jak kto woli, kwantowych stanów energetycznych :)

Ok, spoko, nie wyrzucę do śmieci, chociaż niestety jesteś już 3 w kolejce :)


Oradek lj73 2LT-II


Awatar użytkownika
Rokfor32
Klubowicz
Posty: 8335
Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: Rokfor32 »

Jest jeszcze opcja, że przekładnia została źle złożona. Czyli wałek główny względem tłoka (a właściwie zębatki na nim) przestawiony o jeden ząbek. Wtedy też ruch w jedną stronę będzie inny niż w drugą - bo z jednej strony ograniczy ścianka cylindra - ale z drugiej zablokuje brak kolejnego zęba na zębatce.

Zdarza się tak, jeżeli ktoś nie wie, jak być powinno, i składa tak - jak było wcześniej poskładane.

Wyślij, to Ci to przeglądnę. Na kuriera Chyba Ci jeszcze zostało ... :wink:

Możesz to też sam sprawdzić/przestawić. Wymaga to odkręcenia jedynie górnej pokrywy, i wysunięcia wałka głównego - na stole, taka operacja zajmuje około 5 minut. Przy braku wprawy max pół godziny.

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18021
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

Rokforowi chodzi o tego typu skrzywienie. To wałek wyjęty z 4 Runnera. Kupiliśmy przekładnię używaną co to miała być cudowna ale też po rozłożeniu okazał się syf. Nie ma co oczekiwać od używanych części. Na szczęście udało się z dwóch zrobić jedną. Ale również dorosłem do tego aby nie oferować regeneracji przekładni. Wieczna walka z podwykonawcami.

Obrazek

Obrazek


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18021
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

I reszta złomu

Obrazek

Obrazek


Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk

Awatar użytkownika
oradek
Posty: 805
Rejestracja: 06 lis 2017, 19:46
Auto: Lj73 po 1990

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: oradek »

Jadą wariaci autobusem i zepsuł się autobus. Kierowca był normalny i poszedł zobaczyć co się zepsuło. Mija pół godziny naprawy, nadal nie wiadomo, co się zepsuło, ale przychodzi jeden wariat i mówi:
- A ja wiem co się zepsuło.
- A idź mi stąd wariacie - odpowiada kierowca.
Mija kolejna godzina, kierowca nie może znaleźć przyczyny, dlaczego autobus nie chce jechać, rozbiera kolejne elementy, ale nie wie co jest zepsute. Przychodzi wariat po raz drugi i mówi:
- A ja wiem co się zepsuło.
- A idź mi stąd wariacie - odpowiada kierowca.
Sytuacja powtarza się po raz trzeci, po kolejnej godzinie a wariat mówi to samo:
- A ja wiem co się zepsuło.
Zdenerwowany kierowca, który nie ma pomysłu, co się zepsuło, myśli sobie, dobra, może wariat faktycznie coś wie:
- No co się zepsuło?
- Autobus się zepsuł.

Także ustaliliśmy, że przekładnia kierownicza się zepsuła :)

Kylonie, mam żal, że nie zaproponowałeś mi nowej przekładni Trail-gear, tylko oddałeś moją do regeneracji, co nie było warte tych pieniędzy.

Rozumiem jednak, że gdybyś wiedział że się przewrócisz to byś się położył.

Jednak, jeśli chcesz być fachowcem, to częścią tego "tytułu" jest znajomość rynku i opcji. Nawet tych, których sam nie oferujesz. Powinieneś chyba bardziej na bieżąco śledzić temat części Toyoty. Na TT świat się nie kończy.

Fabrycznie nowa przekładnia do Toyoty kosztuje 500$, płyta do montażu 66$. Razem to nadal mniej niż wydałem na regenerację, która jak widać, nie udała się i nie mam ani pieniędzy ani przekładni.

https://trail-gear.com/303951-1steering ... 88-tg.html

Co ciekawe, przekładnia taka ma wyjście na hydrauliczny tłok wspomagania:

https://trail-gear.com/303951-1steering ... 88-tg.html

https://youtu.be/ye4_3ySd51Y

Kylonie, (za często) piszesz, że Rokfor jest w średniowieczu, ale wydaje mi się, że widzisz źdźbło w oku bliźniego a nie widzisz belki we własnym oku.

Dlatego pozwolę sobie, w ramach odreagowania frustracji z powodu auta, którego mi nie naprawiłeś, na przytyk do Ciebie.

Czas który marnujesz na takie "średniowieczne posty", poświęć lepiej na zbadanie, co można by wprowadzić do Polski nowego na przykład od Trial Gear czy innych producentów. Jeśli nie chcesz tego sprowadzać, to jako uczciwy człowiek (a wiem, że jesteś uczciwy) chociaż doradź ludziom, że mają taką opcję.
Kurcze, ja nie jestem fachowcem od Toyot. Jednak oczekuję, że ktoś kto stara się nim być, powinien być na bieżąco z innowacjami, źródłem części, zamiennikami.
Zwłaszcza, że te układy wspomagania od Trial Gear są tańsze niż usługi regeneracji w Polsce i nie jest to jakaś "niszowa firma". Mają też sporo innych części, z którymi, z tego co wiem, w Polsce jest problem.

W idealnym świecie, super by było, gdyby fachowiec, do którego idzie się po pomoc (jak widzisz Kylonie, nie straciłeś w moich oczach roli "fachowca od Toyot"), wiedział więcej ode mnie, znał różne opcje i mógł powiedzieć klientowi: drogi kliencie, mogę spróbować wyremontować twoją przekładnię za 2000 albo za podobną kwotę kup sobie z Trial Gear fabrycznie nową... ja ci zamówię, albo sam zamów, bo mi się nie chce.

Nie masz Kylonie problemu, żeby mówić - ja już tego nie robię, więc możesz też chyba mówić - ja nie handluje TG, ale oni robią takie części.

Niestety teraz moja decyzja jest trudniejsza niż kiedyś. Teraz już nie mam 2300 zł, za które mógłbym spokojnie kupić nową przekładnię z USA :)

Rozumiem Kylonie, że nie chcesz "motać" czyli wkładać np przekładni od patrola, ale montaż zamiennika dedykowanego do Toyoty, to nie jest chyba motanie. Trial gear to też nie jest firma krzak? Podejrzewam, że jest jakieś drugie dno, jak z ARB, serwis itp, ale wskazanie klientowi wyboru, to dobra opcja. Bez brania odpowiedzialności.

Teraz muszę się zastanowić, czy rozbierać swoją przekładnię i patrzeć co jest nie tak, czy kupić nową przekładnię TG czy wstawić od patrola.

Rokfor mnie podpuszcza, żebym rozebrał swoją, ale są w środku jakieś kulki, które można zgubić lub zepsuć :)

Na swoją nie mogę już patrzeć. Wysłał bym ją w kosmos.

Od patrola będzie na pewno też używana i nie wiadomo w jakim stanie. Sprawdzona z gwarancją kosztuje około 1000 zł, w nieznannym stanie od 500 do 800. Ale wiadomo, co to za warsztaty zajmują się regeneracją i ile warta jest taka gwarancja.

Zalety - przekładnia z patrola jest duża i mocna. Wytrzymuje koła 50 cali. Jest więc dużo lepsza od tej z Toyoty, nawet nowej.
Jednak do tej z trial gear można dodać wspomaganie - tłok hydrauliczny. Co też poprawi wydajność przy dużych kołach i w błocie... TG jest nowa. Marka znana, robi naprawdę solidne rzeczy, lepsze od oryginałów. Ciężka decyzja.

Przekładni z patrola jest dużo i są dostępne od ręki. To jest zasadniczy plus. Trial gear jak się zepsuje to znów na kilka miesięcy uziemione auto, bo żaden dystrybutor w Polsce nie prowadzi serwisu, a wysyłanie do USA i powrót to zwykle 2 miesiące najmniej. Chyba, że poszukam gdzieś w Europie. Trochę bliżej a dzięki temu dużo szybciej niż z USA.

Wiecie kto w Europie jest dystrybutorem i ma serwis TG?

Poniżej foto zagadka. Które że zdjęć pokazuje przekładnię od patrola a które od Toyoty. Które zdjęcie to przekładnia od y60 a które od y61ObrazekObrazekObrazekObrazekObrazekObrazek

Oradek lj73 2LT-II



Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18021
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

Radku masz 100% rację tylko sprzedawalność takich przekładni u nas w kraju jest zerowa albo jednostkowa. Bo albo ludzie chcą taniej albo używkę. Do zeszłego roku w zasadzie nie było problemów z regeneracjami. System działał, nie było reklamacji i kosztowało to sensownie. Zapewne bardzo dobrze wiesz, że rynek się kurczy, fachowców jest coraz mniej a chińska taniość zalewa rynek. To że przekładnia kosztuje gdzieś 475 dolarów nie oznacza że tu będzie kosztować tyle samo tylko doliczając podatki, cła, transporty i Vat zrobi się cena x 2. Ostatnio warsztat z którym współpracowaliśmy powiedział mi wprost. Nie chcę Wam robić tych przekłdni do Land Cruiserów bo wy chcecie dobrze a ja wolę osobówki trzaskach. Tam nie ma takich wymagań. Ostatnio ściągam różne części ze Stanów do pojazdów milirnych i koszty wysyłek są zabójcze. Amerykańskie firmy mają gdzieś morskie wysyłki a klient potrzebuje na już a nie za 3 moesiące. A jak na już to wychodzi bardzo drogo z przewagą na bardzo!!!!. Powiesz pewnie że skoro chcę być profesjonalny to trzymaj na stanie. Tu się zgodzę ale widzę też jakie części rotują i zapewniam Cię że sprzedawalność przekładni za 3-4 tyś do J7 jest żadna.

Są firmy które mają w ofercie regenerowane przekładnie ale jak chcesz zamówić to nagle się okazuje że tylko RHD a LHD nie mają bo u nich to nie rotuje. Zwykła ekonomia. Skoro firmy z milionami dolarów i euro tego nie robią to co mnie do tego małemu robaczkowi. Części na półce mam prawie za 1 mln a i tak nie zaspokaja to potrzeb bo ciągle są inne potrzeby.

No i nadal jesteśmy w kropce bo nie jest to przekładnia do J7 a do 4Runnera.

Nie jestem alfą i omegą i zawsze się uczę. Wyciągam wnioski.

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18021
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

Chłopaki z ORE 4x4 w Polsce są ich przedstawicielem.
Porównałem sobie kilka cen i jest dokładnie tak jak piszę. Czar cudownych amerykańskich cen pryska. Bardzo chętnie jeśli pozwolisz pogadam z Jurkiem Kwadratem na ten temat. Oddam Ci swój rabat w związku z sytuacją. Jeśli znajdziemy awarię w tej zregenerowanej przekładni to też mamy pole do popisu przed firmą regenerującą. Oni twierdzą, że jest ok. Klient, że nie. I są słowa przeciwko słowom. Wzieli jak wiesz drugi ras przekładnię i ją ponownie sprawdzali (bez auta) - diagnoza jest ok. Podrzuć proszę mi auto to będzie prościej a nie naprawiamy samochód zdalnie przed monitorami komputerów i każdemu rośnie nerwa.

Polska to taki kraj gdzie jeśli nawet ktoś coś w nim wymyśli i zrobi fajnego to 15-u kolejnych zakobinuje, skopiuje i wymyśli jak się nie narobić a zarobić. Bez podatków, pozwoleń itp. Wiesz jak jest Radek. Nie ma to nic wspólnego z Twoim tematem ale mi się nie chce walczyć już w Polskim piekiełku i skupiam się na swojej pracy. Wypisuję się z grup, for itp. Ale zaczynam wprowadzać polecany system przez jednego z moich kolegów - oglądaj jak w ZOO.

Awatar użytkownika
Rokfor32
Klubowicz
Posty: 8335
Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: Rokfor32 »

Dokładnie. To na focie to ori przekładnia do 4R mk2.

Dla porządku.

- nie wiem, skąd info, że przekładnia patrola jest "pancerna". To jest ta sama średnica wałka zdawczego, w miejscu mocowania wąsa. Może wewnątrz będzie ze 2mm grubiej - ale to tyle. Tłok wspomagajacy jest praktycznie identyczny, uzębienie przekładni też.

- do zaglądnięcia jak opisałem wyżej NIE DOTYKASZ tłoka. Nie ma więc problemu z wysypaniem się kulek - nie tykasz tej części. Wysuwasz jedynie wałek zdawczy, żeby sprawdzić czy nie jest przestawiony o ząbek (a wychodzi, że chyba tak). Ostatecznie, jak chcesz rozebrac całość i się puczyć jak to jest poskładane - rozbierasz po prostu nad wanienką, żeby kulek nie pogubić. Składanie nie jest trudne - ino upierdliwe (końcowa faza). Ale ja zdołasz ponownie wcisnąć wszystkie kulki - to znaczy że poskładałeś prawidłowo. Nie da się inaczej.

- wyjścia na siłownik wspomagający robi sie nawiercając (i gwintując) obudowę w odpowiednich obszarach. Dotyczy to dowolnej przekładni, o takiej budowie. Obojętne, toyota, nissan czy opel. To było bardzo częste rozwiązanie w Isla - ale nie było bez wad: tak wzmocnionym wspomaganiem bez ceregieli można se w koleinach ... pozdejmować opony z felg :wink:

- brak obsługi kół 50" przy przekładniach toyoty nie wynika z ich "lichości" - ino z innej konfiguracji auta (w porównaniu do patrola). Po prostu ze względu na inne masy/naciski na przednią oś pompy wspomagania w J7 sa ustawiane na niższe ciśnienie. I to jest cała różnica.

Awatar użytkownika
oradek
Posty: 805
Rejestracja: 06 lis 2017, 19:46
Auto: Lj73 po 1990

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: oradek »

Polskie piekiełko. Niestety masz rację Kylonie.
Szkoda, że sami je sobie tworzymy.

Rokforze, mój czas jest wart około 100 dusz uwolnionych z czyśćca na godzinę, więc szkoda mi go marnować na uczenie się naprawy przekładni :)

Co do tego przelicznika cen części przy imporcie z USA do Polski, to kompletnie nie rozumiem skąd się bierze x2. Cło 10%, VAT 23%. Wychodzi koło 30% ale nie 100.

Poza tym, dystrybutor nie kupuje w cenie "sugerowanej/MSRP". Nawet ja, jako marny "detalista", kupując kilka rzeczy, dostaję zwykle w USA co najmniej 10% rabatu. No chyba że rzeczy są już na wyprzedaży, za 10% ceny wyjściowej, bo takie tam są wyprzedaże.

Rzadko kiedy coś kupuje w cenie MSRP, bo każda cena jest tam tylko "minimalną sugerowaną ceną detaliczną" a nie ostateczną ceną transakcyjną. Można też powiedzieć, że jako "cwaniak z Polski" się targuję ;-)

U dystrybutora często dostaję większy upust niż 10%, bo zostawiam więcej kasy niż klient z ulicy, płacę gotówką, kupuję kilka rzeczy jednym transportem, wiem co chcę, nie marudzę, nie robię zwrotów, więc chętnie się dzieli rabatami, żebym nie poszedł do innego dystrybutora. Nie wspominając o tym, że mam transport gratis i różne oferty "wyprzedażowe".

Jak dorzucam części do kontenera, to koszt transportu jest praktycznie pomijalny. Wiadomo, że inaczej, to się może nie opłacać, no chyba, że ktoś ma jakiś patent na tani transport lotniczy z USA, ale ja nie mam.

Że długo się czeka? Części na już? Klienci nie chcą czekać? Hmmm...

Czy mi się śniło, że na dużo części u Ciebie czekałem co najmniej kilka tygodni? Począwszy od dużych zestawów, jak zawieszenie do Toyoty i patrola a kończąc na częściach do remontu skrzyni, to było po 4 tygodnie lub dłużej. Więc chyba jednak trochę koloryzujesz, że to niemożliwe. Da się. Trzeba tylko chcieć :) jak ze wszystkim.

Ja ściągam sobie w pełni legalnie towary i taką przekładnię mogę ściągnąć, jak i inne rzeczy, z USA za cenę plus/minus katalogową - 450$ (jako dystrybutor pewnie kupił bym z rabatem 30 do 50%), czyli w USA cena to około 1800 zł, transport 10$, cło 10% od ceny z transportem, czyli około 50$, do tego VAT 23% czyli około 110$, czyli wychodzi mi w pełni legalnie 620$ brutto, czyli około 2400 zł w Polsce.

Nie jest to 200% ceny amerykańskiej, pomimo, że kupuje w cenie detalicznej, nie jestem dystrybutorem.

Wychodzi tak, jak napisałem, tyle ile kosztowały mnie dotychczas naprawy, czyli chętni na nowe części by się pewnie jednak znaleźli.

Nawet jest miejsce dla marży pośredników - 2999 zł to chyba dobra cena za wzmacnianą, nową przekładnię.

Gdybym miał wybór 2000 za remont albo 3000 za nową, to bym wybrał nową. Ile mniej kłopotów... Nie byłoby piekiełka.

600 zł marży to chyba OK? No chyba że ktoś chce się szybko dorobić i musi mieć 100% marży, to wtedy faktycznie mając wybór 2000 remont albo 4800 druga, nowa przekładnia, to bym remontował albo sam sobie ściągał z USA.

Czas do 2 miesięcy od zakupu do przyjazdu do mnie, lub szybciej, jeśli jest już większość kontenera zapełnioną dużymi lub ciężkimi gratami.

Wiem, że część ludzi, którzy sprowadzają na swój użytek, albo "na lewo" do pokątnego handlu, nie potrzebują faktur, dorzucają wtedy części do transportu aut i nie płacą cła ani VAT, więc mają w cenie 1800.

Wiem też, że dystrybutorzy mają specjalne ceny. Niższe oczywiście niż widzi detalista.

Dlatego nie dziwię się, gdy są oferty z Europy z cenami zbliżonymi do cen detalicznych w USA. Dlatego czasem szukam w Europie ofert, niekoniecznie u polskiego dystrybutora, ale przeważnie sam sobie ściągam, bo o ile z Chin jest łatwy import, bo rząd im dofinansowuje transport, to z USA jest gorzej.

Jak słusznie piszesz Kylonie, to już nie średniowiecze, jest internet, globalna gospodarka, nie trzeba zezwoleń importowych, nawet paszport można dostać od ręki a do USA można bez wizy jechać.

Mamm nerwy i jakiś żal, ale to ma najmniejsze znaczenie. Mała krzywda, krótki żal, jak mówi przysłowie.

Co do przyjazdu na warsztat...
Dawno bym przyjechał, tylko po co i jak?
Auto, które nie skręca w lewo, ma marne szanse na dojechanie gdziekolwiek :)
Na co całe auto, jak 1 część jest zepsuta? :/

Miałem przyjechać na poprawkę skrzyni. Robiłeś mi skrzynię, bo nie wchodziła 1 i wsteczny oraz hałasowała i były z nią inne problemy, chociaż była po serwisie u niejakiego Patryka Nowaka Suchego, który mnie oszukał i nic nie zrobił ze skrzynią, choć wziął kasę.

Po remoncie u Ciebie, nadal opornie wchodzi 1 i wsteczny, ale hałasu nie ma i działa :( nie obraziłem się wtedy, chociaż koszty remontu były dużo wyższe niż remontu przekładni, czas długi, a efekt nie był do końca zgodny z oczekiwaniami. Także nie obrażam się za każdy błąd, ten się nie myli co nic nie robi.

Zrobiliście remont przekładni. Po przejechaniu 100 km przestała działać. Oddałem więc do Was na sprawdzenie. Dostałem przekładnię nie sprawdzoną przez was, mimo, że wyraźnie prosiłem, żeby nie było właśnie takiej historii, żebym mógł mieć pewność, że przekładnia jest OK. Tak się nie stało, a wystarczyło, żebyście sprawdzili. Po odebraniu zaczęła działać, czyli można było skręcić koła, ale słabo w lewo, tylko 1 obrót. Wysiadła przy testach pompa. Czy to przez przekładnię? Pewnie nie.

Także świat może być piękny a może też być piekłem, wszystko zależy od tego, jakim będziemy go dla siebie tworzyli.

Kończę już ten temat zepsutej przekładni i kłopotów związanych z brakiem zrozumienia i błędami ludzi. Nie ma sensu kontynuować, bo nic się nie wniesie nowego poza dalszym narzekaniem, że mogło być tak pięknie a wyszło, jak zwykle.

Powtórzę tylko, to co już kilkukrotnie pisałem, Lj7 to nie auto na co dzień.
Nie jest to auto dla każdego.
Nie jest tanie ani niezawodne.
To stary rupieć, do którego trzeba włożyć dużo pieniędzy, czasu i miłości, żeby sobie trochę pojeździć.

Przekładnię wymontowałem, więc mogę dalej rozkręcać. Jak znajdę czas to może się nią pobawię.

Podjąłem decyzję, żeby mieć szybko sprawne auto, muszę założyć łatwo dostępną przekładnię, tanią i dość niezawodną. Może być z Nissana, Mercedesa albo z innego auta. Toyota odpada, bo brak na rynku przekładni :/

Zrobię mocowanie nowe przekładni do ramy, żeby w razie awarii można było szybko wymienić przekładnię na kolejny egzemplarz. Mocowanie na wzór tego z Trial Gear.
Koszt mocowania 200, przekładnia około 600. Czas realizacji 3 dni.

Oradek lj73 2LT-II


Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18021
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

Nie chcę się Radku z Tobą kopać jak dzieci internetowo bo obaj jesteśmy dorośli i chyba zbyt poważni aby toczyć boje bezsensowne.
- znajdź mi proszę firmę która Ci wyśle przekładnie za 10S a nie kilkaset ;-) i mimo że obaj z Rokforem zwróciliśmy Ci uwagę iż nie jest ona prawidłowa tracisz czas na dowody o wysyłkach i marżach ;-)
- jeśli jest problem z całym autem to koszt przewiezienia auta na terenie Warszawy to 200 PLN. Decyzja o wymontowaniu przekładni należała do Ciebie. Dlaczego twierdzisz, że jej nie sprawdziliśmy? Może jednak faktycznie gdzie indziej leży problem. Ktoś wziął pieniądze za regenerację więc jak my byśmy ją otworzyli to by nastąpiła od razu utrata gwarancji. Mój pracownik wykonał pracę - pojechał, zawiózł i kilka dni później odebrał. Firma regenerująca ją rozebrała, jak twierdzi testowała pracę i ciśnienia na stole . Było wszystko ok i nas skasowali za tak zwane zawracanie dupy i wykonaną niepotrzebnie pracę. Oczywiście mogli popełnić błąd. Nie twierdzę, że nie ale muszę im to udowodnić a nie wysyłać internetowe dywagacje. Dlatego potrzebne jest auto. Daj znać a sam wezwę tego laweciarza. Trzeba tylko chcieć. Mi szkoda czasu jest na popychanie pierdół internetowych.
- teraz wypisujesz żale ze skrzynią. Ale zapominasz, że przyjechałeś z jedną popsutą a drugą w częściach uszkodzoną. Twoja pracowała z wodą bo wodę z niej wylaliśmy, obracała się piątka na wałku, wyła i wodziki były uszkodzone. Szybko ulatuje pamięć że została złożona z dwóch jedna aby było taniej. Szybko zmienia się punkt widzenia ;-). To było wtedy najtańsze rozwiązanie z możliwych i wspólnie ustalone. Kupowanie nowych kół i podzespołów to krocie. Sam z resztą wiesz.

Dlatego nauczony doświadczeniem nie robię już klientom dobrze na ich prośbę aby potem zbierać cięgi.

Podrzuć mi auto albo daj sygnał do zabrania i zobaczymy jaki rzeczywiście jest problem w układzie kierowniczym.

A teraz życzę Ci miłego odpoczynku bo chyba obaj podobnie spędzamy ferie z rodzinami ;-)

Awatar użytkownika
Rokfor32
Klubowicz
Posty: 8335
Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: Rokfor32 »

Dla porządku - przekładnia z 4R mk2, absolutnie NIE NADAJE się do J7. To nie jest kwestia mocowań, te stosunkowo łatwo przerobić (acz wcale nie tak łatwo w J7 ze względu na podstawę panharda i dostęp do śrub).

Przekładnia w 4R kręci się odwrotnie, bo w oryginale wąs jest skierowany do tyłu.

Da się to odwrócić - ale trzeba mieć odpowiednie graty - czyli tłok z takiej przekładni ale w wersji RHD.

Taką przekładnię (z 4R), jako alternatywę, można użyć do J7 ale HD. Do starej wersji BJ/HZJ7, bo tam również przekładnia pracuje z wąsem do tyłu.

Dwa - tam nie ma niczego "wzmocnionego". Amerykanie tak to opisują, bo do 4R są dwa typy tej przekładni - przed '90 i po. Te starsze maja cieńszy wałek główny. Ale to nie jest żadna "wzmacniana" przekładnia - zmiana budowy wałka na początku lat '90 dotyczy wszystkich przekładni ślimakowych stosowanych w LC - więc i tej z J7. Też do tego modelu jest wersja słabsza (stara) i mocniejsza - do poliftowych.

bartekbp01
Posty: 151
Rejestracja: 03 lis 2019, 08:06
Auto: HDJ80 4.2TD

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: bartekbp01 »

No prze arcy ciekawy wątek. I troszkę jadu się wylało i troszkę wiedzy technicznej, normalnie siedzę i czytam z zaciekawieniem.
Dorzucę swoje trzy grosiki....
Miałem ostatnio taka sytuację że po przejeździe przez rzekę auto przestało skręcać w lewo.... Przekładnia? Pompa? Może drążek zgięło? Nie...
Napchalo się piachu do amortyzatora skrętu i blokowało układ kierowniczy.
Ot taka krótka historia. Pozdrawiam

Wysłane z mojego SNE-LX1 przy użyciu Tapatalka


Awatar użytkownika
oradek
Posty: 805
Rejestracja: 06 lis 2017, 19:46
Auto: Lj73 po 1990

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: oradek »

Faktycznie, czas na feriach, więc można się zająć pisaniem w internecie z nudów :)

W sumie to wątek o moim aucie, więc chyba to dobre miejsce na opisywanie tego co się dzieje dobrego i co złego.

Rokforze, upierałeś się, że przekładnia z patrola nie pasuje.
Nieprawda.
Pasuje.
Jest praktycznie identyczna, zwrócona w tą samą stronę wąsem, różnica niewielka w mocowaniu do ramy.

Teraz znów się upierasz przy ifs do 4R, że nie pasuje. Owszem, nie da się tego zrobić na zasadzie wyjąć jedną i włożyć drugą, dlatego piszę o mocowaniu nowym.
Na wzór trial gear.
Przekładnia od Trial Gear pasuje, tylko ma zwrócony wąs do tyłu, więc trzeba przesunąć 20 cm do przodu na ramię, żeby wąs był w tył i problem z głowy.

Rysunek poniżej - A - tak jest, B - tak będzie po przesunięciu do przodu, nadal przed mostem.

Leonardo nie jestem, może odczytasz i w razie czego zgłosisz uwagi, chociaż, jak już pisałem, jestem na opcji przekładni od merca lub patrola. Żeby miejsce na ramie jednak było to samo.

Dla Ciebie Rokforze, znanego na całą Polskę i nie tylko, pierwowzoru MacGyvera, konstruktora, wynalazcy, który mosty całe przerabia, silniki, skrzynie, takie przesunięcie, nie jest chyba rzeczą niewyobrażalną.

Oczywiście można też odwrócić układ, na wzór tego z 4R, przerzucić drążek kierowniczy na tył, ale to wymaga przeróbek na wąsach zwrotnic, bardziej skomplikowane.

Popatrz na moje zdjęcia ponownie. Są z mojego auta lj7 po 1990 polift. Lj7 polift po 1990 roku ma wąs przekładni do przodu.

Tak samo jak patrole wszystkie od y60.

Zj7 ma być może inaczej i wersje lj7 przed liftem, przed 1990 rokiem też mają za mostem, więc wąs do tyłu.

4R czyli chyba tzw IFS też ma wąs w tył.
Co nie stanowi zbyt dużej przeszkody. Patrz rysunek.

Co do piachu w układzie czy amortyzatorze skrętu. Cenna uwaga. Podejrzenie padło też na most. Jednak odłączyłem przekładnię, nie stykał się wąs przekładni z żadnym elementem układu kierowniczego, sama przekładnia podpięta do pompy wisiała sobie na ramie, spięta tylko drążkiem z kierownicą i dalej był problem, brak skrętu w lewo więcej niż maksymalnie 1,5 obrotu kierownicy, więc, jak na razie znów wychodzi na to, że jednak przekładnia.

Być może inne rzeczy również, to stare auto, ale przekładnia na 100%.

Kylonie, nie chcę Ci już tyłka zawracać reklamacjami. Wyluzuj. Chyba po to jest forum, żeby się dzielić wrażeniami i opiniami.

Raz byłem z reklamacją, nie udało się i daję sobie spokój. Po co generować sobie i Tobie koszty?

Na tej zasadzie, skrajnie ujmując, mogę co tydzień wozić i płacić po 300 plus VAT, za sprawdzenie, że jednak jest zdaniem twojego podwykonawcy dobra, chociaż nie jest.

Jest jakiś problem, wyciągnąłeś nauczkę, nie robisz już regeneracji. Spoko. Mała krzywda, krótki żal. Po co laweta itp?

Ty z tego nic nie masz, a wręcz przeciwnie, pracownik Twój marnuje czas. Ja z tego nie dość że nic nie mam, to jeszcze marnuje poza czasem pieniądze. Nie wiem co gorsze.

Pisałem tylko o tym że nie należę do osób, które łatwo się obrażają i dałem przykład, zdarzały się wpadki i nie obrażałem się.

Chciałem zwrócić Twoja uwagę, że to już była przesada z tą przekładnią, że pomimo, że była reklamacja, to dostałem przekładnię nie sprawdzoną, nie zweryfikowaliscie pracy podwykonawcy, co do którego pierwszej usługi było zastrzeżenie. Skąd wiem? Bo mam niesprawną przekładnię. Gdybyście sprawdzili, to by wyszło, że jest niesprawna.

Zaufałem Wam i zmarnowałem od groma swojego czasu i o to główny żal.

Gdybyście sprawdzili, nie byłoby sytuacji, więc nie pisz, że sprawdziliście.

Może za szczegółowo napisałem przykład wcześniejszy, co do skrzyni, ale nie sądzę. Przecież to prawda. Duża naprawa była. Udała się, ale też wydano auto bez sprawdzenia z upierdliwym błędem.

Nie odbieraj wszystkiego, jako atak.

Mleko się rozlało, trzeba wyciągać wnioski.

Niektórzy właściciele firm wydają grubą kasę na badanie słabych stron, analizę jakości obsługi, a ja tu za darmo wskazuję słabe strony. To, że Twoja główna konkurencja to drobni geszefciarze i oszuści, nie znaczy, że powinieneś odpuścić i obniżać swoje standardy.

Z tym "robiliśmy, żeby było taniej" i "ulatywaniem z klienta pamięci" to nic bardziej mylnego, pojechałeś sobie bez powodu po mnie. Ok, skoro trzeba to wyjaśnić, to jednak chyba Tobie się coś pomyliło.

Być może założenie było takie, żeby zrobić taniej niż wymiana skrzyni, tylko coś nie wyszło.

Popatrz na 2 faktury z tej naprawy i przypomnij sobie cenę tej używanej, prawie nowej, która była do kupienia. Także o tym nie musiało być dyskusji, ale skoro zacząłeś, to przypomnę, że być może szczerze chciałeś, żeby wyszło taniej, ale średnio to wyszło a gdy się okazało, że tak jest to nie było mowy o oszczędzaniu, tylko o dobrej odbudowie skrzyni.

Wyjaśniam, bo zabrzmiała Twoja wypowiedź, jak próba przerzucenia na mnie odpowiedzialności za błędy warsztatu. Za nie sprawdzenie przed wydaniem auta, czy jest ok.

Piszesz, jak gdybym u Ciebie chciał "po taniości robić" i ty pomogłeś mi oszczędzić, dlatego wyszło, jak wyszło.
No i to jest po góralsku, prawda, cała prawda i gówno prawda. Miało być zrobione dobrze, a nie tanio. Było zrobione nie tanio, ale nie do końca dobrze, skoro 1 i wsteczny nie wchodzą.

Nigdy tak nie było, żebym chciał tyłek szkłem podcierać i oszczędzać specjalnie. Wręcz przeciwnie, zwykle czas się kończył, przewidziany na moje auto, a nie wszystko udawało się zrobić z tego co chciałem.

Nie wszystko zależało od warsztatu, wiadomo, już opisywałem historię, że skrzynia kupiona jako sprawna, ale okazała się nie sprawna.

Piszesz, że na to, czy przekładnia jest niesprawna, masz moje słowo a to za mało, więc odpiszę, że na to, że kupiona skrzynia była niesprawna, też miałem tylko wasze słowo, jakoś mi starczyło. Fajnie?

Wyżej wystarczy przewinąć, żeby szczegóły poznać. Każdy z uczestników tej zadymy otrzymał ode mnie ocenę.

Fakt faktem, na co nie zwróciłem uwagi, ale co warto podkreślić wobec kolejnych fuszerek, że auto od Ciebie wyjechało, a usterka, która sprawia, że trudno wyjechać z dołka, wciąż została.

Każdy kto jeździ choć trochę offrodowy wie, jak ważne jest "bujanie autem" czyli przód - tył - przód - tył, jako często jedyny sposób na wyjechanie z dołka, kałuży. Kiedy nie wchodzi jedynka i wsteczny.... To sobie można pobujać...

Niby duperele, dla wielu osób szczegół, ale... Niesmak jest. Na poprawkę nie mogę dojechać od pół roku, bo przekładnia po dojechaniu na plac uklękła i pomimo reklamacji nadal niesprawna. Tyle faktów.

Mogę o tym nie pisać, mogę się obrazić i patrzeć z boku, ale szanuję Cię Kylonie i zwracam uwagę, na coś co niszczy budowaną przez Ciebie kosztem własnej rodziny, pieniędzy, zdrowia i czasu, markę.

Oddanie klientowi auta z taką usterką to olewanie klienta.

Nie Ty mi oddawałeś auto, ok, robił to Twój pracownik, mogę powiedzieć pracownikom Twoim. Myślisz, że to coś da?

Mogłem napisać email, zamiast publicznie. Prawda. Jednak publicznie też Cię kilkukrotnie rekomendowałem, zachwalałem, bezinteresownie, więc uczciwość wymagała, żebym tak samo, jak pochwały i rekomendacje, opisał wpadki.

Podsumowując, jesteś i tak bezkonkurencyjny.
Pociesz się, że po usunięciu problemu z 1 i wstecznym, zamierzam już nie serwisować autka nigdzie na zewnątrz :) Więc mam nadzieję, że nie będziesz przeze mnie miał koszmarów ;) ObrazekObrazekObrazek

Oradek lj73 2LT-II


Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18021
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

Dlatego właśnie Radku proponuję Ci zabranie auta i zobaczenie głębiej o co chodzi z przekładnią. Sam prowadzisz działalność. Nie da się wszystkiego zrobić samemu. Wszędzie są ludzie. Ja swoim ufam. Może za bardzo ale staram się z całego serca wścibiać nos na warsztacie.
Masz sprawdzonych podwykonawców. Jeśli on Ci mówi że jest ok to masz prawo mu zawierzyć. Oprócz sprawdzenia ręcznego czy przekładnia się nie przycina a ja patrzyłem i nie tylko ja to masz prawo tak powiedzieć. Jeśli popełniliśmy błąd bo nie zamontowaliśmy jej w innym aucie to przepraszam. Nie mam takich możliwości aby rozbierać inne auta do testów. Sam napisałeś że zrobiło się to po 100 km. Zatem pierwsza nasza jazda próbna nie miała szansy wykryć usterki. Drugiej szansy nie mieliśmy bo przyszła tylko przekładnia. Ja się nie obrażam za wpisy na forum te złe i te dobre. Wyciągam wnioski. Na tyle zrobionych aut chyba jest więcej pozytywów niż negatywów zatem jakoś się trzyma moja psycha. Nigdy nie będę w stanie konkurować z warsztatami przydomowymi czy fascynatami którzy robią to dla fanu bez całej otoczki podatków czy przepisów. Życie. Dlatego wczoraj po przejściu niezapowiedzianej kontroli środowiskowej jestem zadowolony z faktu że znaleziono tylko kilka uchybień i mam 3 tygodnie na ich wprowadzenie. Wydam kolejnych kilka tysięcy a Kaziowie i tak będą mieli to w dupie bo Urzędy czasem i tak nie wiedzą że jest prowadzona jakaś działalność. Stąd rosnące koszty, ceny itp.

ODPOWIEDZ