Toyota służy mi do codziennego użytku, nie za wielkiego, w związku z pandemią, ale zawsze.
Uwaga - przed dalszą lekturą nie kontaktuj się z lekarzem ani farmaceutą
Osoby o słabych nerwach i bez abstrakcyjnego poczucia humoru, lepiej niech odpuszczą sobie czytanie. Tekst zawiera stek bzdur a autor, jak zwykle nie ma racji
Mam nadzieję, że wszyscy znajomi z forum są zdrowi, a Wasze rodziny bezpieczne.
Pamiętajcie, że dobry humor to doskonała "szczepionka" na różne dolegliwości.
Nie jest wesoło na wszystkich polach, ale jeśli nie mamy na to wpływu, to czas to zaakceptować i przestać się przejmować.
Prawdopodobnie z firm, w których mam jakieś udziały przetrwa co najwyżej jedna i to tylko jeśli dobrze pójdzie.
Mam jednak nadzieję, że nikt z moich znajomych i bliskich nie zachoruje, bo firmy się odbuduje, ale ludzi nic nie zastąpi.
Więc wbrew okolicznościom staram się zachować dobry humor i znaleźć sobie jakieś pożyteczne zajęcie.
Wirus spowoduje spore zmiany.
Przyszło nam żyć w ciekawych czasach.
Nie żartuję z pandemii, nie bagatelizuję ryzyka, współczuję chorym i rodzinom zmarłych, chociaż nie znam nikogo chorego. Nie można dać się zwariować. Dekameron powstał podobno w czasie zarazy. Skoro można było go przekazać dalej, żeby cieszył ludzi przez kolejne 600 lat, to dowód na to, że dobry humor może pomóc w ochronie przed chorobą, nawet na taką, na którą nie ma innego leku.
W ramach walki z wirusem i autoizolacji, prowadzę, w zamkniętym garażu i przy udziale maksymalnie 1 dodatkowej osoby, w zgodzie z przepisami, prace przy autach.
Gdyby ktoś potrzebował miejsca pod dachem i z kanalem, to zapraszam. Pojedynczo, ale zawsze...
Ja w związku z nadmiarem czasu wolnego naprawiam swoje samochody.
Naprawiam to za dużo powiedziane. Dwa zepsuję, jedno poprawię. Taka "zabawa w warsztat" to rozrywkowe perpetuum mobile. Podejrzewam, że nawet gdyby przymusowa izolacja trwała 2 lata to będę miał w tym czasie zajęcie
Praca przy elektryce w Toyocie to przyjemność w porównaniu do pracy przy Jeepie. Brak komputerów, szyn can/PCI, rezystorów, płytek scalonych, ukladow smd... Piękna, stara szkoła. Niestety Jeepa też w końcu muszę naprawić. Komputer już rozebrany, zmierzony, czekam na części.
Ad rem - Toyota straciła kangura zwanego przez niektórych "bulbarem". Kangur był kupiony od Kylona, potem odświeżony (piaskowany i malowany proszkowo na czarny mat). Dość lekka konstrukcja, raczej estetyczny tuning a nie ochronny element.
W terenie spód kangura pozwala autu na ładne ślizganie się do przodu, ale też trochę ogranicza kąt natarcia. Był mocowany do ramy w 4 miejscach, ale dolne mocowania zostawiłem na ramię, są dobrymi uchwytami do szarpania.
Liczne walki w terenie spowodowały, że w moim kangurze mocowania dolne straciły 2 z 4 śrub, 2 tonowe auto plus dźwignia z kangura i śrubki pękają, jak zapałki.
Rejestracja i światła dodatkowe LED wraz z kangurem straciły swoje mocowanie, musiały znaleźć nowe miejece na zderzaku. Przód auta został odsłonięty.
Wyszło... ciekawie, odświeżony wizerunek auta, odsłonięty napis Toyota.
Przy tej okazji zmieniłem klakson na podwójny, dwutonowy (hi/ło) zamontowany na przekaźniku.
Dlaczego na przekaźniku? To bez sensu?
W moim aucie była dość duża różnica między głośnością klaksonu bezpośrednio dostającego prąd z włącznika w kierownicy po oryginalnych przewodach (każdy klakson był tak samo cichy, jak pierdnięcie jednorożca) a pośrednio, czyli bezpośrednio prąd do klaksona z akumulatora a sterowanie na sterujący przekaźnik (ryk, jak od startującej rakiety).
Swoją drogą muszę zmierzyć czym jest sterowany klakson, masą czy prądem.
Czas robi swoje, każdy styk się brudzi i wypala, przewody zużywają, nawet jeśli przełącznik przekazuje niewielkie prądy, topienie też nie pomaga elektryce, więc u mnie akurat, przekaźnik pomógł. Może prościej byłoby rozebrać i wyczyścić włącznik w kierownicy. Nie wiem
W związku z tym, że musiałem zdjąć atrapę chłodnicy, to wymieniłem ją na nowszą, kupioną z legendarnych zapasów magazynowych Kylona, jakiś czas temu, wersja bez spryskiwaczy reflektorów. Ja nie mam instalacji do spryskiwaczy już, więc dobrze się składa.
Niestety brakuje sporo plastikowych elementów / zaczepów w karoserii, wiec nowa atrapa trzyma się, podobnie, jak stara na niezbędnych w offroadzie trytytkach
Autko zmieniło się. Czy na lepsze? O gustach się nie dyskutuje. Mi się podoba.
Założyłem nowe lusterko prawe, zamiennik od Kylona, fabrycznie nowy, teoretycznie pasujący do lj73. Dotychczas służyło mi za prawe lusterko, fabryczne lusterko lj7 lewe, założone odwrotnie. Dość dziwnie to wyglądało, ale w miarę dobrze nawet służyło.
Kształt nowego zamiennika jest, jak lusterka z patrola a nie Toyoty, szerokie a nie wysokie, ale mocowanie jednak pasuje do otworów w karoserii. Na tym jednak kończy się lista dobrych wiadomości. Nowe lusterko jest plastikowe i lekkie, więc nic dziwnego, że drży w czasie jazdy, w przeciwieństwie do fabrycznego lusterka, a widok, poza tym, że rozmyty przez drgania, jest dziwny, inny niż w fabrycznym, chyba większe zbliżenie, widać tyle co w lusterku od puderniczki.
Autko dostanie więc prawdopodobnie inny komplet lusterek od starego Forda Transita.
Zostaje mi w Toyocie:
- poprawienie mocowania przednich elementów do szarpania, bo są teraz na 1 śrubie każde a powinny mieć po 2, więc nie mogę korzystać, ma ktoś może jakieś inne patenty - wzory uchwytów bezpiecznych do szaroania?
- załatanie dziur w nadkolach i innych miejscach karoserii, gdzie ma to wpływ na cokolwiek, jak czasu będzie więcej to może jakieś większe naprawy, może farba polimocznikowa
- montaż kamery cofania i monitora do niej,
- montaż nowej linii zasilania i radia 70cm/2m,
-wymiana anteny FM do radia samochodowego,
- dokończenie naprawy i montaż oświetlenia fabrycznego do tylnej tablicy,
- montaż żółtych świateł ostrzegawczych, stroboskopowych,
- usunięcie problemu z instalacji świateł mijania i drogowych - gdzieś jest przebicie. Podejrzewam nowe przełączniki karlingowe i gniazdo do ładowania USB, więc ta naprawa musi zaczekać aż będę miał inne auto do jazdy, bo będzie to wymagało rozebrania prawie całej deski rozdzielczej i mogę się nie wyrobić w 1 dzień z rozebraniem, naprawą i złożeniem
- może montaż żaluzji z UAZ przed chłodnicę
Zastanawiam się, żeby może przy okazji elektrycznych prac zrobić w ogóle porządek z całą elektryką, usunąć stare kable, od różnych elementów, które w historii auta pojawiały się i znikały, założę nową skrzynkę na dodatkowe bezpieczniki i przekaźniki w hermetycznej puszce, zmienię klemy, dołożę osłony gumowe przeciwko zwarciom w razie boka czy rolki.
Może nie ograniczać się jednak do dodatkowych instalacji i wymienić całą instalację? Zmienić przewody masowe i prądowe do alternatora i rozrusznika, wyrzucić całą instalację i dać wszędzie nową z centralką pod sufitem w razie zalania?
Elektryki w tym aucie nie ma za wiele.
Przewodów najwięcej do świateł a najbardziej skomplikowana instalacja przy liczniku.
Nie wiem tylko, jak fabryczne przełączniki będą współpracować z nowymi przekaźnikami...
Wypadki i awarie się zdarzają, ale można próbować im zapobiegać. Mimo, że teraz prace nad elektryką w aucie robiłem przy rozłączonym akumulatorze, po przejechaniu 30km nagle zaczęło szwankować radio. Myślę, że to wiek/czas i wilgoć robi swoje, ale nie wykluczam, że gdzieś doszło do zwarcia.
Bulbar oczywiście mogę oddać, standardowo za darowiznę dowolną na cel charytatywny, trzeba dorobić mocowanie do ramy dolne, górne dwa mam do oddania razem z nim.
Atrapa zostaje u mnie, na wszelki wypadek. Bez kangura przód auta jest mocno narażony na uszkodzenie. Do czasu zakończenia pandemii nie spotykam się z nikim, nie wysyłam nic, więc potencjalnego chętnego zapraszam po oficjalnym ogłoszeniu zakończenia pandemii.
Na koniec, taka drobna prywatna refleksja, (pożywka dla hejterów?)
Jeśli ktoś jest wierzący, to myślę, że teraz jest idealny moment, żeby pomodlić się za zdrowie i to nie tylko swoje ale i znajomych. Racjonaliści pomyślą, że nie ma dowodu, że to pomaga, a ja przypomnę, że nie ma dowodu że szkodzi, więc jeśli nie szkodzi, to warto spróbować, a może pomoże?
Miłośnikom nauki, jako wiary, przypominam, że wciąż na wiele teorii, w tym ewolucji, nie ma też dowodu, dlatego są nazywane teoriami a nie prawdami czy prawami, co nie przeszkadza ich wykorzystywać, chociaż racjonalnie brak w tym sensu.
Długo też nie było dowodu na istnienie czarnej dziury, a w końcu się znalazł
W oparciu o teorie kosmologiczne, nie da się uzasadnić tego co się obserwuje w praktyce - wszechświat się rozszerza według obserwacji a według teorii nie powinien... Tak wiem, czarna materia... Tylko też nie ma żadnego dowodu na to, że istnieje.
Jak się nazywa sytuacja, kiedy teoria/założenie nie potwierdza się w wyniku obserwacji czy eksperymentu a mimo to nadal znajduje zwolenników? Nauka? Nie, to już religia/wiara
Fizyka kwantowa zaprzecza prawom fizyki tradycyjnej, a mimo to obie nadal się wykorzystuje i rozwija
Jak mawia Ferdek Kiepski, są na tym świecie rzeczy, o których nie śniło się fizjologom
Więc nie dajmy się wyznawcom religii nauki, każdy ma prawo do swojej wiary
O.Radek lj73 2LT-II