(Niezbyt) krótka historia pewnej lodówki. Od razu zaznaczam, ze historię traktuje bardziej humorystycznie, bez pretensji do dystrybutora ani producenta. Wszystkie terminy były (mniej więcej) ze mną uzgadniane i zazwyczaj moja moja odpowiedz brzmiała "spoko, i tak przez covida nigdzie teraz nie jadę"
Jak w każdej porządnej wyprawówce, tak i tutaj, nie mogło zabraknąć lodówki.
Do tej pory, używałem z dość dużym powodzeniem budżetowego sprzętu z JULA. Niestety za każdym razem pożyczałem ją od ojca, wiec nieco komplikowało to logistykę, a tym bardziej jej stałą zabudowę.
Czytając opinie o ostatniej serii, natrafiłem na kilka recenzji typu "kupiłem, popracowała 5min, padła, wymienili mi na reklamacji, znowu padła po 5min, zwróciłem".
Ponieważ w aucie był właśnie instalowany LINX, i ogólnie auto miało być zrobione "raz a dobrze", decyzja padła na ARB. Miało być ZERO, ale ze względu na wysokość zabudowy, ostatecznie padło na Classic60l- akurat w promocji z dodatkowa osłoną termiczną.
-Złożyłem zamówienie pod koniec lipca. Wysyłka po tygodniu. Rozpakowuje, uruchamiam, lodówka popracowała 5 min i umarła..........
-Mail do dystrybutora. Wymiana informacji, nagrań video i szybka telediagnoza - padł panel sterowania. Pytanie ze strony serwisu czy jestem w stanie wymienić sobie sam, bo to w sumie dwie śrubki, tylko trzeba odkleić naklejkę z przyciskami. Ok- nie brzmi jak problem.
-Przez kolejny miesiąc części do mnie nie dotarły. Okazuje się że płytki nie ma w Europie i została wysłana listem z Australii... Czekamy.
-List dotarł po dwóch miesiącach. Panel rozmontowałem już wcześniej, chcąc sprawdzić czy to nie jakaś pierdoła w stylu nie wpiętej wtyczki.
Okazało się że w kopercie jest sama płytka, bez ramki (która jest przekładalna więc to nie problem) i naklejki (tu gorzej bo oryginalną uszkodziłem, próbując ją zdemontować). Ale nie ma to i tak większego znaczenia, bo po wymianie, lodówka nadal nie działa....
-Kolejne telefony i maile i pada decyzja o odesłaniu lodówki do dystrybutora. Niech w końcu on stawia diagnozę i naprawia. Ze względu na chorobę, kolejne 2 tygodnie lodówka leży u mnie.
-Lodówka trafia na serwis. Niestety z okazji covida, nie ma żadnego serwisanta...
-Jest środek listopada. Dostaje wiadomość że lodówka faktycznie nie działa, ale coś naprawili i zaczęła. Zostawiają jeszcze na obserwację czy na pewno.
-Jest początek grudnia. Lodówka podobno działa, ale tak nie do końca (nie wiem o co dokładnie chodzi). Wymienią mi na inną. Ale nie ma jej na stanie, więc muszą mi przesłać z magazynu centralnego (omg- znów 2 miesiące w kontenerze z Australii?).
-Na szczęście po kilku dniach przyjeżdża kurier (chyba z Węgier) z nową lodówka. Ta działa. Jestem szczęśliwy. Jest środek grudnia. Ale i tak nigdzie przed marcem nie jadę