Ku przestrodze - sprzegło alternatora w J95
: 04 sie 2021, 13:30
Witam.
Wróciłem z wakacji w Bieszczadach i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy, ale ... lekko nie było.
Od pewnego czasu z okolic paska TBelt dochodził dziwny jazgot coś jakby łożysko rolki. Jazgot się nasilał przy włączaniu i wyłączania sprężarki klimy
Zaprzyjaźniony serwis stwierdził, że wszystko jest ok, wytrzyma i pojechaliśmy w 690 km do Roztok Górnych.
LC radził sobie świetnie i właściwie wszystko było dobrze. Podjeżdżał pod serpentyny zjeżdżał hamując silnikiem, jak to LC zwykle.
Zajechaliśmy do Duszatyna, głusza, las góry wszystko co najlepsze. Zgasiłem silnik i poszliśmy na szlak.
Po powrocie odpalam, ale kontrolki już nie gasną. Pali się brak ładowania akumulatora, brak ciśnienia oleju, kontrolka hamulca.
Nie pali się kontrolka awarii silnika, więc ruszam i jadę z drżącą duszą na ramieniu. Kontrolki nadal nie gasną, ale samochód jedzie.
Przedzieramy się przez leśną drogę tak, żeby dotrzeć do jakieś cywilizacji i coś pomóc naszemu LC.
W Komańczy rozkładają bezradnie ręce nie ma żadnych warsztatów. Jadę dalej do Rzepedzi już 19 -stką.
Cały czas LC radzi sobie na samych akumulatorach.
W Rzepedzi "spec" mówi, że to chyba brak oleju, ale nic nie może pomóc. Jadę dalej na końcu za Rzepedzią znajduję warsztat lakierniczy i właściciel kieruje mnie do naszego wybawcy.
Warsztat, który może w końcu pomóc jest w Turzańsku (49.367822052966716, 22.11867417956847).
Pan Rafal stwierdza, że padło sprzęgło alternatora i zapadki już nie przekazują mocy na wał alternatora.
Na szczęście kółko się nie rozpadło i nie zablokowało silnika.
Zapada decyzja zamawiamy nowe kółko w Sanoku zgodnie z numerem VIN.
I tu właśnie jest nasza przestroga!!!. Katalogi internetowe podają, że kółko ma otwór od strony wału 15 mm, a w rzeczywistości mój wał ma 17 mm.
Dociera kółko, alternator zdemontowany i stare uszkodzone koło zdjęte. Pomiary suwmiarką i z euforii robi się tragedia. Do schroniska jeszcze 50 km, noc coraz bliżej.
Na nowe koło nie ma co liczyć w ciągu kilku dni, a przed nami weekend.
Podejmuję decyzję, żeby spawać stare sprzęgło alternatora i mechanik robi spawanie, na tyle dobrze, że dojeżdżam na nocleg i jeszcze wracamy do Białegostoku kolejne 700 km.
Koło zostało pospawane po cztery punkty z każdej strony Migomatem. Pan Rafał mocno pilnował, żeby uzyskać jak najmniejsze bicie.
Żeby nie uszkodzić pozostałych elementów na pasku, ruszam bardzo łagodnie i trzymam obroty poniżej 2000. Dojeżdżamy do Białegostoku i naszej "regeneratorni" alternatorów historia z sprzęgłem alternatora się powtarza.
Są przeświadczeni, że mają właściwe koło, ale po rozebraniu alternatora znów muszą specjalnie zamawiać wersję z 17 mm otworem M14/1,5 mm, 58 mm średnicy 7 rowków.
Nie bagatelizujcie jazgotów na pasku TBelt i pamiętajcie, że czasem Internet się myli. Warto rozebrać i pomierzyć elementy zanim się je zamówi.
Z pozytywnych wrażeń na temat 3.0 D4D w LC to dwa akumulatory 95Ah 12V Yuasy pozwalają przejechać ponad 30 km bez ładowania z alternatora?!?
Dzisiaj odebrałem samochód z zregenerowanym alternatorem i znów nasz kochany LC żyje i ma się całkiem dobrze.
Wróciłem z wakacji w Bieszczadach i jestem z tego powodu bardzo szczęśliwy, ale ... lekko nie było.
Od pewnego czasu z okolic paska TBelt dochodził dziwny jazgot coś jakby łożysko rolki. Jazgot się nasilał przy włączaniu i wyłączania sprężarki klimy
Zaprzyjaźniony serwis stwierdził, że wszystko jest ok, wytrzyma i pojechaliśmy w 690 km do Roztok Górnych.
LC radził sobie świetnie i właściwie wszystko było dobrze. Podjeżdżał pod serpentyny zjeżdżał hamując silnikiem, jak to LC zwykle.
Zajechaliśmy do Duszatyna, głusza, las góry wszystko co najlepsze. Zgasiłem silnik i poszliśmy na szlak.
Po powrocie odpalam, ale kontrolki już nie gasną. Pali się brak ładowania akumulatora, brak ciśnienia oleju, kontrolka hamulca.
Nie pali się kontrolka awarii silnika, więc ruszam i jadę z drżącą duszą na ramieniu. Kontrolki nadal nie gasną, ale samochód jedzie.
Przedzieramy się przez leśną drogę tak, żeby dotrzeć do jakieś cywilizacji i coś pomóc naszemu LC.
W Komańczy rozkładają bezradnie ręce nie ma żadnych warsztatów. Jadę dalej do Rzepedzi już 19 -stką.
Cały czas LC radzi sobie na samych akumulatorach.
W Rzepedzi "spec" mówi, że to chyba brak oleju, ale nic nie może pomóc. Jadę dalej na końcu za Rzepedzią znajduję warsztat lakierniczy i właściciel kieruje mnie do naszego wybawcy.
Warsztat, który może w końcu pomóc jest w Turzańsku (49.367822052966716, 22.11867417956847).
Pan Rafal stwierdza, że padło sprzęgło alternatora i zapadki już nie przekazują mocy na wał alternatora.
Na szczęście kółko się nie rozpadło i nie zablokowało silnika.
Zapada decyzja zamawiamy nowe kółko w Sanoku zgodnie z numerem VIN.
I tu właśnie jest nasza przestroga!!!. Katalogi internetowe podają, że kółko ma otwór od strony wału 15 mm, a w rzeczywistości mój wał ma 17 mm.
Dociera kółko, alternator zdemontowany i stare uszkodzone koło zdjęte. Pomiary suwmiarką i z euforii robi się tragedia. Do schroniska jeszcze 50 km, noc coraz bliżej.
Na nowe koło nie ma co liczyć w ciągu kilku dni, a przed nami weekend.
Podejmuję decyzję, żeby spawać stare sprzęgło alternatora i mechanik robi spawanie, na tyle dobrze, że dojeżdżam na nocleg i jeszcze wracamy do Białegostoku kolejne 700 km.
Koło zostało pospawane po cztery punkty z każdej strony Migomatem. Pan Rafał mocno pilnował, żeby uzyskać jak najmniejsze bicie.
Żeby nie uszkodzić pozostałych elementów na pasku, ruszam bardzo łagodnie i trzymam obroty poniżej 2000. Dojeżdżamy do Białegostoku i naszej "regeneratorni" alternatorów historia z sprzęgłem alternatora się powtarza.
Są przeświadczeni, że mają właściwe koło, ale po rozebraniu alternatora znów muszą specjalnie zamawiać wersję z 17 mm otworem M14/1,5 mm, 58 mm średnicy 7 rowków.
Nie bagatelizujcie jazgotów na pasku TBelt i pamiętajcie, że czasem Internet się myli. Warto rozebrać i pomierzyć elementy zanim się je zamówi.
Z pozytywnych wrażeń na temat 3.0 D4D w LC to dwa akumulatory 95Ah 12V Yuasy pozwalają przejechać ponad 30 km bez ładowania z alternatora?!?
Dzisiaj odebrałem samochód z zregenerowanym alternatorem i znów nasz kochany LC żyje i ma się całkiem dobrze.