O poranku nie spieszymy się zbytnio bo plan zakłada dotarcie do Mhemid a dokładnie ja zakładam że nocleg będzie na erg Chigaga. W Tamegroute mieści się jedna z najstarszych bibliotek w kraju , posiadająca kilka bezcennych woluminów . Muzea nie są tym co nas kręci ale będąc blisko żal nie skorzystać. Przewodnikiem jest starszy pan tytułowany profesorem który z wprawą zawodowca wskazując wolumin trzcinką wyrzuca z siebie informacje z szybkością karabinu maszynowego. Po tym ekspresowym zwiedzaniu tradycyjne podziękowanie przekazane na ręce profesora i idziemy pokręcić się w zakamarkach mieściny
Po śniadaniu ruszamy w dalej nie omieszkując skręcić w kierunku małego ergu położonego w pobliżu hotelu Sahara Sky. Wzbudzamy tym zainteresowanie miejscowych biznesmenów , którzy próbują nam zaoferować przejażdżkę na wielbłądzie., ale mając ich pod ręką wykorzystujemy ich do zrobienia pamiątkowej fotki.
Krajobraz się zmienia na coraz bardziej pustynny i nawet trafiamy na tablicę informacyjną , jednocześnie mowa o rewitalizacji tych terenów . Jednym z donatorów jest rząd RP co jest umieszczone na dole tablicy.
Docieramy do Mhemid i tutaj informuję małżonkę o planie dotarcie do erg Chigaga . Sama miejscowość to skupisko budynków które są luźno rozrzucone na stosunkowo dużej powierzchni. Nie mam siły ani ochoty na wysłuchiwanie konkurencyjnych ofert , dlatego przejeżdżamy powoli przez miasteczko nie zważając na krzyki , my frend itp., tylko kieruję się wg wskazań GPS na ścieżkę prowadzącą w kierunku ergu. Najwytrwalszy oferent ciągnął się za nami na skuterku jeszcze ze 4 kilometry , do momentu gdy zauważyliśmy LR defendera na francuskich numerach. Postanowiłem zapytać o ich plany, szczęściem pokrywały się z naszymi i po krótkiej chwili ruszyliśmy z nowo poznanymi francuzami w kierunku ergu. Szczęście nam sprzyjało ponieważ na następny dzień ich zamiarem było dotarcie do Foum Zguid , gdzie i ja planowałem zakończyć rozliczenie z poprzedniej wycieczki do Maroka. Jazda po piachu tym razem była bardziej wymagająca , w odróżnieniu od poprzednich miejsc piach był bardziej sypki , ale samochód dawał sobie radę. Ponieważ erg leży na uboczu w stosunku do głównego traktu Mhemid-Foum Zguid , to w oazie przy źródle wody zjedliśmy posiłek zapijając winem , potem kawa przy samym źródełko i dojazd do ergu.
Na miejscu umówiliśmy się na posiłek w knajpce w namiotach znajomego naszego francuza a korzystając z wolnego czasu , mając rozstawiony namiot , ruszyliśmy na wydmy.
Jazda po wydmach nie jest szczególnie trudna do momentu gdy widzimy po czym jedziemy oraz gdy nie trafimy na jakieś grząskie miejsca.
Niestety po zebraniu drzewa na ognisko mając słońce już nisko nad horyzontem , nasz nowy znajomy chciał jeszcze trochę poszaleć po piachu. Wystarczyła chwila nieuwagi i ugrzązłem , wydobycie się z pułapki zajęło chwilę za drugim razem już było ciemno . Postanowiliśmy wracać po śladach , najpierw ratowaliśmy LR który niebezpiecznie przechylił się na wydmie .
Po skorzystaniu z mojego auta jako kotwicy , mnie przypadło prowadzenie , skończyło się uderzeniem czołowo w podstawę wydmy a później próbując wyjechać z kotliny na grzbiet , przegrzałem auto i trzeba było czekać aż się schłodzi. Tym razem wysłaliśmy chłopaków z latarkami aby szukali naszych śladów i wskazywali drogę. Oczywiście nie groziło nam żadne niebezpieczeństwo bo obóz był o jakieś 500 metrów od nas i na piechotę byśmy bez problemu doszli wracając po auta rano. Jeszcze w jednym miejscu ugrzęzłem i w desperacji zmniejszyłem ciśnienie w oponach z 1,2 do 1 , auto posłusznie wyjechało na właściwy szlak. Gdy dojechaliśmy na miejsce obozowania właściwym było odreagowanie za pomocą odpowiedniego trunku.
Kolacja z muzyką w towarzystwie dowiezionych z Mhemid hiszpańskich turystów jeszcze bardziej wpłynęła na rozluźnienie atmosfery. No i obserwacja gwiazd to wrażenie warte każdych pieniędzy.
http://pl.wikiloc.com/wikiloc/view.do?id=1496707" onclick="window.open(this.href);return false;
Tere fere
Moderator: luk4s7
-
- Klubowicz
- Posty: 1889
- Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
- Auto: 4Runner
- Kontakt: