SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18030
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: kylon »

Ach.... Tylko pozazdrościć.

Awatar użytkownika
plum76
Klubowicz
Posty: 2134
Rejestracja: 10 gru 2009, 16:04
Auto: UZJ40
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: plum76 »

hej
Jak dobrze liczę to średnio dziennie zrobiliście 610km.
pawel

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

średnia podróży wychodzi ciut ciut niższa ok 596 co nie zmienia faktu że to sporo jak na syberyjsko-mongolskie szlaki ... i w tym momencie muszę coś powiedzieć oczywiście nie chcę wyjść na aroganta zarozumialca i tak dalej :mrgreen: od 2009 jeżdżę po świecie sam to znaczy jednym autem z moimi synami żaden z moich przyjaciół ofroudowców nie był i nie jest w stanie dotrzymać nam kroku w zwiedzaniu świata ... nasze auto zawsze jest świetnie przygotowane i się nie psuje (ja mam dość biegania po miastach i wsiach szukając cześci do LR i innych terenówek których własciciel nie pofatygował się przygotować ) w czasie wyprawy nie pijemy alkoholu i wyznajemy prostą zasadę ,,możemy wszystko nie musimy nic,, no dobra napisał bym jeszcze sporo ale i tak ci co mnie nie znają poczytają mnie za bufona ... Mopar powiedział mi jedną rzecz która zapadła mi głeboko w pamieć :) ,,to nie auto jedzie tylko człowiek,, rzeczownik człowiek ma w tym kontekście duże znaczenie :)
tak jak powiedziałem jak ochłonę to powoli zabiorę się za pisanie wspomnień ....

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

odebrałem dzisiaj Toyotę z warsztatu po przeglądzie wyprawowym... nic absolutnie nic do wymiany naprawy!!! przejechała z nami kilkadziesiąt tysięcy kilometrów dzielnie pokonując rzeki, brody, pustynie, góry, tajgę, step i tundrę, wielkie miasta i malutkie wioski tysiące kilometrów bezdroży dziurawych asfaltowych ścieżek i szlaków wyznaczonych przyrodą, ani razu nie sprawiając problemu... niezawodny przyjaciel podróży wierna maszyna która przez wiele lat zawsze niezawodnie przywozi nas bezpiecznie do leśniczówki ... NASZA BJ-ka
Załączniki
DSC00013 - Kopia.JPG

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

...i skończył się dośc długi urlop jutro a raczej dzisiaj do pracy :)
coś tam zaczynam pisać o tej naszej najdłuższej i bardzo ekscytującej wyprawie ...jeśli bedę nudził to przepraszam :oops:

Podobno zawsze realizuję swoje plany , tak mówi Ula mój towarzysz kilkudziesięciu lat życia razem. Jak nikt inny na świecie potrafi trzeźwo ocenić moje najdziwniejsze pomysły i z surową konsekwencja poddać krytyce to co robię a raczej co zamierzam zrobić. Jednak tym razem jakby była obok, zajęta swoimi sprawami nie komentowała moich przygotowań, które nie ograniczały się do przytargania kufra ze strychu i zagracenia całego mieszkania manelami wyprawowymi. Nie narzekała na bałagan i nieustannie znoszone i donoszone tylko i wyłącznie potrzebne przedmioty , które z czasem zapełniły cały przejściowy pokoik uniemożliwiając swobodne przejście przez mieszkanie. Nawet troszkę martwiłem się, obojętnością Urszuli. Jak niebawem się okazało to nie był brak zainteresowania tylko bezradność wobec naszych (moich i Pawła ) podjętych decyzji. Ula starała się cały czas nie myśleć o odległościach jakie mieliśmy do pokonania. Przyjęła do wiadomości , że nie będzie nas 5-6 tygodni i to zaakceptowała a przy jej zapracowaniu i nawale zawodowych obowiązków wydawał się znośny. Bo cóż to jest te pięć czy sześć tygodni i ma się to ni jak do osiemnastu czy dwudziestu tysięcy kilometrów jakie mieliśmy przed sobą.
Zaraz po powrocie z wyjazdu do Azji Mniejszej , e co ja mówię po powrocie już w trakcie długiej i monotonnej drogi z Grecji myślałem o Syberii. Kraina ta cały czas siedziała w mojej głowie i wszystko co robiłem zmierzało w tym właśnie celu … by pojechać i zobaczyć bezkres przestrzeni ujrzeć własnymi oczami to o czym czytałem co prześladowało mnie w snach, w marzeniach , gdy odkładając książkę biłem się z myślami...Czy ja żyjąc w czasach carskich restrykcji tłumiących kolejne zrywy narodowościowe zamartwiałbym się zesłaniem? . Słowo katorga gułag kibitki sybir budziło we mnie srogie myśli a wyobraźnia kreśliła kolejne obrazy… nie wyobrażalne cierpienie, głód, strach, przenikliwe zimno , które przeszywało moje kości na samą myśl o setkach kibitek zmierzających na wschód w biała przestrzeń wszechobecnego mrozu i strachu samotności . Ale było coś jeszcze , dziesiątki stronic książek pochłanianych przeze mnie - oczami wspomnień zesłańców spisanych na kartach, które nie czytałem a wchłaniałem całym ciałem czując i widząc to co bohaterowie powieści. W kolejnych relacjach zesłańców zauważyłem pewną zadziwiającą zbieżność coś co łączyło je, spajało w jedna całość i nie mam tu na myśli opisów strasznego głodu zmęczenia czy patetycznych słów i wyznań mówiących o tęsknocie za krajem i zmarnowanych latach spędzonych z dala od ukochanej ojczyzny. We wszystkich wspomnieniach przeplatał się watek pięknej wręcz dziewiczej przyrody, cudownej krainy, świata oderwanego od rzeczywistości. Ucieczka marzeniami w bezkres piękna krajobrazów, który pozwalał przetrwać mroźne zimy, fizyczny ból, zmęczenie nadludzką pracą, tęsknotę za ukochanymi istotami oddalonymi tysiące kilometrów i tą niepewność jutra która szarpiąc całym ciałem w chwilach bezsilności ogarniała umysły zesłańców. Przyroda pozwalała przetrwać. I to właśnie chciałem zobaczyć.
Narysowałem trasę na mapie komputerowego monitora. Teraz wydaje się to tak odległe tyle strasznych rzeczy się wydarzyło. Ukraina stała się śmiertelnie niebezpieczna, rozpętało się w tym cudownym kraju piekło wojny. Krainę tę znałem, znali ja moi synowie to właśnie w tym kraju stawialiśmy pierwsze kroki ofroudowych rajdów to ten kraj uczył nas dystansu do przemierzanego świata poznawania innych kultur innych narodowości . To Ukraina i Ukraińcy uczyli mnie i moich synów jak można wspólnie spędzać czas jak można nawzajem się szanować i być i gośćmi i gospodarzami. To na Mołdawii pierwszy raz w stepie doznaliśmy nauczki własnej niefrasobliwości łamiąc przedni most na odludziu. To tam nauczyliśmy się radzić sobie z rzeczywistością rajdowych przygód. I brać odpowiedzialność za dziesiątki pokonanych kilometrów w nieznanym świecie . Moi synowie sprawdzili i sprawdzają się w każdej sytuacji, kolejne wyprawy i przygody sprawiły z nich ludzi umiejących znaleźć się w trudnych sytuacjach. Paweł twierdzi , ze dużo pewniej i swobodniej czuje się na pustkowiu niż w zatoczonym mieście, mówi : ,,w stepie każdy napotkany człowiek ci pomoże , w mieście niekoniecznie,, i jest w tym dużo racji. Nawet w największym odludziu nie mieliśmy uczucia strachu czy osamotnienia, to prawda ze czasami i przez kilka godzin nie widzieliśmy żywej istoty … ale jakież to ma znaczenie gdy pierwszy napotkany człowiek okazywał swoje zainteresowanie i zawsze ofiarował pomoc, i to w stepie, pustyni, tajdze jest najpiękniejsze. Nie liczy się narodowość polityka ustrój czy jesteś biały żółty , czarny , czy masz skośne czy niebieskie jak niebo oczy, ba nawet język nie bardzo jest potrzebny . Tu na pustkowiu wszystko jest jasne i wszystko wiadome – jesteśmy ludźmi jesteśmy przyjaciółmi.

górol
Klubowicz
Posty: 1094
Rejestracja: 06 maja 2011, 10:05
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: górol »

wista-wio pisze:jeśli bedę nudził to przepraszam :oops:
Nudź,nudź dalej i dużo tak pięknie nudzisz,a nie myślałeś cobyś tak książkę wynudził,masz talent do nudzenia.:mrgreen:

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

muszę chyba zacząć pisać na brudno i poprawiać błędy :oops: stylistyczne ... chyba piszę za wcześnie tak mi się kłębi w głowie chciałbym od razu opowiedzieć ze 3-4-5-10 przygód naraz :mrgreen:

...Sytuacja polityczna w Rosji spędzała mi sen z powiek co rusz śledziłem nowe informacje o ruchach wojsk . Tuż po olimpiadzie w Soczi Rosjanie wkroczyli na Krym, komplikowało się coraz bardziej. Sprawa załatwienia wiz stawała się coraz bardziej trudna . Firma która podjęła się zadania pisała niepokojące maile o trudnościach w kontaktach z konsulatem rosyjskim. Że wiza i owszem ale miesięczna jednokrotna to maksimum ich możliwości, a przecież w naszych planach była Mongolia. Niespodziewanie z pomocą przyszedł nam podróżnik - syberyjczyk Romuald Koperski. Kilka lat wcześniej przeczytałem książkę ,,Pojedynek z Syberią,, o jego zmaganiach z tą krainą. Podsunął mi ją mój przyjaciel Irek Kapler zafascynowany przygodami podróżnika. Zainteresowała mnie na tyle, że wyszukałem kolejne pozycje Koperskiego jednak nie książki stały się na tyle istotne, koniecznie chciałem poznać autora. Gdy nadarzyła się okazja osobistego spotkania, skwapliwie postanowiłem ją wykorzystać . Romuald Koperski miał cykl spotkań w nadleśnictwach całej Polski, a ja od kilku lat przemierzałem wschód europy z moimi chłopakami za każdym wyjazdem nabierając doświadczenia. Po planowym spotkaniu w moim nadleśnictwie zagadnąłem podróżnika chwilą rozmowy. Chwilka zamieniała się w dłuższa pogawędkę. Romek to bardzo bezpośredni człowiek z ogromnym poczuciem humoru i spora dawka pewności siebie. Fakt faktem zapamiętał mnie na tyle ze w niedługim czasie zaczęliśmy z sobą korespondować najpierw na portalu społecznościowym a potem mailowo. Zainteresował się moimi problemami wizowymi oferując swoja pomoc… za cztery tygodnie byliśmy z Pawłem szczęśliwymi posiadaczami wizy trzymiesięcznej z możliwością dwukrotnego przekroczenia granicy Federacji Rosyjskiej. Romek zaznaczył ze wizy mamy komercyjne i jedziemy do Rosji jako członkowie fundacji jego imieniem. Powoli kompletowałem dokumenty, wizy mongolskie okazały się formalnością. Całkiem przyzwoite ubezpieczenie wykupiłem u znajomego agenta PZU. Tylko ta fundacja nie dawała mi spokoju. Wyruszamy w świat z tak zacnym przesłaniem, że coś należy przedsięwziąć. Wpadł mi pomysł do głowy, skoro jedziemy na Syberię to czemu nie odwiedzić małej wioski zagubionej pośród tajgi gdzieś na północ od Irkucka. W której od 114 lat mieszkają Polacy. O tej wiosce czytałem w książkach Koperskiego. Słyszałem o akcji jaką przeprowadził sprowadzając do Wierszyny okulistów i okulary pomagając polskim syberyjczykom. A podczas letniej kanikuły organizować dzieciom z Syberii wakacje w Polsce. Jeśli już odwiedzać Polonię to nie z pustymi rękami. Poprosiłem moich przyjaciół o wsparcie, pomysł był prosty - pojedziemy do Wierszyny z ,,wyprawka dla pierwszoklasisty,, Odzew znajomych był natychmiastowy w niespełna miesiąc zebrałem kilkadziesiąt kompletów (tornister , piórnik , kredki, linijki itp.) dobrze ze wiadomość dotarła tylko do najbliższych bo przy szerszej informacji na Syberię musiałbym pojechać Tirem. I tak miałem problem z upchaniem wszystkiego do sporej skrzyni wyprawowej. Ale problem ,,podróżowania z fundacji,, tym skromnym darem został w moim sumieniu zażegnany.

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

:D
Nadal pozostawał kłopot dostania się do Rosji opcja Ukraińska upadła zupełnie przez Białoruś tez nie uśmiechało nam się brnąć, zresztą i tak nie mieliśmy wiz. Pozostała Litwa I Łotwa co wiązało się z nadłożeniem kilkuset kilometrów. Wtedy jeszcze wydawało się to sporym nadkładem i czasu i kilometrów. Nie znaliśmy realiów podróżowania po Rosji a co więcej po Mongolii. Gdzie te kilkaset kilometrów teraz jawi się jak skromna przebieżka przed przygodą pokonania tysięcy kilometrów bezdroży, gdzie odległość pięciuset kilometrów nie ma absolutnie żadnego znaczenia i jest tylko skromniutkim dodatkiem do przebytej drogi.
Mapa naszej podróży przez kilka miesięcy przygotowań bardzo ewoluowała z czternastu tysięcy zrobiło się szesnaście by w efekcie końcowym dobić do prawie dwudziestu jeden tysięcy ale o tym powoli. Z czasem dochodziły kolejne miasta a nawet krainy i kraje, które nie były w planie trasy. W trakcie pokonywania kolejnych etapów wyprawy ponosił nas duch dawnych globtroterów godnych Tony Halika, Lepeckiego ups… chyba troszkę mnie poniosło ale komercyjny charakter podróżowania Cejrowskiego czy Wojciechowskiej ni jak się ma do tego co nas czekało, jakie przygody zgotował nam duch podróżników. Jestem przekonany że to nie tylko ślepy los kieruje nasza droga ale jakiś przedziwny przypadek jakaś dziwna siła która każe nam skręcić właśnie w ta a nie w inna drogę i rozwinąć tym samym przygodę i przygody w które obfitowała nasza podróż.

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

:D
Ech… jednak polityka i sytuacja na świecie rozwijała się w niedobrym kierunku dla wszelkich podróży na wschód. Rosja była obciążana coraz nowymi sankcja a i sama odgryzała się co rusz europie tym samym grożąc czymś wiele gorszym. Po zajęciu Krymu poczynania Kremla stawały się nie przewidywalne , nasza propaganda telewizyjno prasowa zdawała się jeszcze podjudzać i nakręcać spiralę nieprzychylności Rosji do krajów Unii Europejskiej, a już w szczególności do Polski. Poniekąd byliśmy sami sobie winni popierając pucz na Ukrainie , ale ekspansja Rosji na Krym przeszła wszystkich oczekiwania. Konflikt zbrojny zawisł na włosku. Tym samym nasz wyjazd!!! Zdaje sobie sprawę czym jest wyprawa dwóch szalonych polaków wobec wielkiej polityki ale dla mnie to właśnie było najważniejsze i jedno tylko się liczyło, by jak najszybciej zapanował spokój. Moje prośby wypuszczane codziennie w monitor komputera, sprawdzając sytuacje polityczną zostały wysłuchane. I wydawało się ze sytuacja zaczyna się stabilizować , było to bardzo pozorne i chwilowe ale na tyle uciszyło świat , że znajomi z mniejszym impetem stukali się w głowę na wieść o naszych planach. Nie znalazł się ani jeden człowiek który by nie zadał sakramentalnego pytania a raczej pytań – nie boicie się ? I zaraz drugie – po co wy tam jedziecie? . Na całe szczęście Urszula już dawno zaprzestała tego rodzaju dywagacji i nie zamęczała mnie - nas swoimi obawami. Wiedziała że jesteśmy szaleni i ze nasze pomysły czasami są na pierwszy rzut oka nieobliczalne …ale to tylko na pierwszy rzut bo cały wyjazd skrzętnie zaplanowałem a przygód i spotkanych ludzi i ich zachowań nie sposób przewidzieć. Nawet w najspokojniejszych częściach świata zdarzyć się może przykry incydent czy wypadek . Chociaż ja wychodzę z założenia ze najbezpieczniej jest tam gdzie jak najmniej turystów komercji i pieniądza , gdzie ludzie traktują podróżnika jak gościa jak przybysza z dalekiego świata który tylko uświetnia ich przybytek, nie stając się jednocześnie sakiewką pełna pieniędzy. Ugoszczenie i nakarmienie staje się świętym obowiązkiem i ogromną frajda gospodarzy a dla nas zaszczytem i kolejnym doświadczeniem podróżnika amatora.
Załączniki
Moskwa Plac Czerwony :) tam też bylismy
Moskwa Plac Czerwony :) tam też bylismy
DSC07063.JPG (85,8 KiB) Przejrzano 3994 razy
pustynia Gobi :) toyotka sobie poradziła
pustynia Gobi :) toyotka sobie poradziła
DSC09724.JPG (97,05 KiB) Przejrzano 3994 razy
najpraktyczniejsza kuchenka na świecie :) nasz Kellerek
najpraktyczniejsza kuchenka na świecie :) nasz Kellerek

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

Mapy miałem już skompletowane od kilku tygodni. Udało mi się znaleźć w Internecie prawdziwe perełki . Plastikowe karty Syberii Mongolii Bajkału bardzo dokładne (tak się zdawały wyglądać i z małymi poprawkami takowe były) i ,,świeże,, opracowane w 2012 roku. Kupiłem nowego GPS Garmina z wgranymi mapami Azji . Starszy uszkodzony model w efekcie dał się naprawić i dzielnie nam służył jako kilometraż wyprawy oraz podręczny odczyt wysokości n.p.m. Wbrew pozorom w połączeniu z odczytem ciśnienia atmosferycznego to bardzo ważne wskazania, umożliwiające przewidzenie pogody, a raczej jej zmiany. W centrum przedniej szyby , miała jednak swoje poczesne miejsce stara wieloletnia towarzyszka naszych podróży wysłużona nawigacja Meteor. Nieaktualna nie zna wielu nowych dróg z każdym rokiem traci na swojej mobilności. Ale ma jedną funkcję, która jest niezastąpiona . Otóż… idealny i bardzo przejrzysty satelitarny kompas. Ze wskazaniem współrzędnych geograficznych, ilością śledzących nas satelit i kierunkiem jazdy. Czyli najprościej mówiąc zawsze mieliśmy wyznaczony azymut, i jasność co do kierunków świata.
Załączniki
obóz w górach Nuru piękne miejsce ok 70 km od Karakorum
obóz w górach Nuru piękne miejsce ok 70 km od Karakorum
DSC09311.JPG (85,26 KiB) Przejrzano 3962 razy
małe miasteczko pośród stepów mongolskich i ,,miejska,, jurta ... posiłek smakował wybornie tak twoerdzi Paweł
małe miasteczko pośród stepów mongolskich i ,,miejska,, jurta ... posiłek smakował wybornie tak twoerdzi Paweł
DSC09496 - Kopia.JPG (79,34 KiB) Przejrzano 3962 razy
warsztat w Mongolii spawamy tłumik ... a ja boje się że rozbiorą mi pół auta
warsztat w Mongolii spawamy tłumik ... a ja boje się że rozbiorą mi pół auta
DSC09542.JPG (94,42 KiB) Przejrzano 3962 razy

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

myslałem że okropnie nudzę tą moją rozwlekłą pisaniną , ale Górol to przeczytał :shock:
...dalej było tak :D
Przygotowania do wyjazdu na Syberię rozpocząłem od samochodu. Po powrocie z Anatolii stwierdziłem że na tym zawieszeniu kolejna wyprawa może skończyć się po kilkudziesięciu kilometrach bezdroży łamiąc resory. Były one mocno wysłużone, kilkakrotnie remontowane i wymieniane pióra nie działały. Stare amortyzatory nie umiały powstrzymać ogromnych naprężeń zmęczonej stali powodując podskakiwanie auta nawet na najmniejszym wyboju, grożąc w każdej chwili złamaniem szerokich stalowych listew resoru. Z pomocą w poszukiwaniu idealnego zawieszenia pomógł mi Mopar odsprzedając ze swojej rajdówki po wypadku podobno najlepszej firmy Dobinsona z przodu a tylnie we wzmocnionej wersji Hiluxa. Miałem szczęście w internetowych poszukiwaniach i za niewielkie pieniądze udało mi się dokupić oryginalne amortyzatory Monroe do mojego modelu toyoty. Mopar do paczki z resorami dołożył nowe chwytaki śruby uchwyty i komplet polibuszy . Nasza Toyota niebawem stanęła na niezawodnym zawieszeniu oraz nowych oponach mud terrain Bridgestone 235/85R. To był pierwszy remont auta poprawiający jego mobilność i wytrzymałość. Kolejny przegląd i modernizacja dotyczyła założenie dodatkowego zbiornika paliwa o pojemności 45 litrów. Wymiana sworzni, łożysk kół, półosiek, łożysk sprzęgła, krzyżaków, przegubów hamulców słowem wszystkiego co było zużyte w 30 % tu na kompromis nie ma miejsca, zresztą Rajmund mój mechanik każde moje przygotowania do wyprawy przeżywa bardziej niż ja i stara się sprawić by auto było perfekcyjnie , zaznaczając że to jednak maszyna i zawsze może ulec awarii. Nie omieszkał mi dołączyć sporą listę części , które powinienem zabrać ze sobą wierząc w to że każdy element zabrany w zapasie nigdy nie ulegnie awarii, co w dużej mierze jest prawdą. Złośliwość losu jest tak przekorna, że jak ma nawalić jakiś element auta to przeważnie nie ten który posiadamy w zapasie. Jednak nie wszystkie dodatkowe komponenty auta musiałem kupić, ich lwią część pożyczył mi Adam. Także miłośnik BJ-tek, wspaniałych maszyn i szczęśliwy posiadacz przepięknej Bj 45 zwanej powszechnie autobusikiem . Cudowne to jego auto wyremontowane i odnowione do ostatniej śrubki widziałem i nacieszyłem oczy na ostatnim zlocie. O pozostałe podzespoły postarał się Kylon właściciel sklepu ,,wyprawy 4x4,, stały zdobywca wszystkich niezbędnych i niemożliwych do dostania części wymiennych mojego samochodu. Jeszcze tylko przegląd elektryka, który założył nowe reflektory o dziwo mam takie same jak kamaz. Sprawdził napięcie i bezpieczniki coś tam podłubał przy kabelkach i poza 30 złotymi za lampy nie wziął ode mnie ani grosza. W warsztacie blacharskim spędziło auto kilka dni na drobnych jak to powiedział Piotr blacharz ,,niezbędnych poprawkach spawalniczo blacharskich . W maju samochód był gotowy do drogi. Przetestowałem go wraz z Ulą przemierzając po Polsce prawie dwa tysiące kilometrów, toyota spisała się bez zarzutu . Prawie nowy, odremontowany namiot z nowiutkim poszyciem wykonanym w łódzkim zakładzie krawieckim zamontowałem na rynienkach dachowych, obok niego trafiły trapy stanowiąc jednocześnie wspaniały pomost ułatwiający poruszanie się po dachu przy rozkładaniu i składaniu naszego lokum sypialnego. Trapy sprawdziły się jeszcze pod innym względem jakże istotnym, izolując nasz dach od gorących promieni słonecznych przez co szoferka auta w upale nie nagrzewała się aż tak bardzo, ale o tym przekonaliśmy się za kilka tygodni przemierzając bezkresną pustynię i step. Na tym samym bagażniku co namiot przytroczyłem podnośnik Hi lifta z jednej strony a z drugiej siekierę z łopatą oraz teleskopy podtrzymujące płachtę tarpa. Paweł jak to często mówił ,,jego centrum dowodzenia,, też przygotował . Miał stały wgląd na GPS tuż pod szybą zamontował termometr z ciśnieniomierzem i wysokościomierzem , obok na niebiesko błyskała busola. Nowością była kamerka rejestrująca naszą jazdę. Dla ułatwienia do generatora prądu, który znajdował się pod siedzeniem podłączyłem przedłużacz z trzema gniazdami, Paweł bez problemu mógł podpiąć tablet lapa czy ładowarkę akumulatorków. Z przedziału pasażerskiego wymontowałem siedzenia boczne znacznie zwiększając przestrzeń bagażową. Między siedzeniami Paweł znalazł miejsce dla torby żywnościowej i termosów z kawą a pojemnik tuż za hamulcem ręcznym od samego początku przez całą wyprawę wypełniały cukierki. Kosztowaliśmy tych słodkości, które nie raz rozładowały nasze napięcie i stres podróży we wszystkich krajach , które dane nam było przemierzyć . Ilość rodzajów łakoci w Rosji jest nie ograniczona i pobija ją tylko majonez. W rosyjskich sklepach są specjalne działy handlowe z tym kalorycznym przysmakiem a Rosjanie używają go do każdej potrawy, nie sposób wymienić wszystkich smaków bo niektórych nawet nie byłem w stanie zidentyfikować. Były smaki krewetkowe i kalmarowe i pomidorowe o smaku czosnku i jagód były kolory zielone fioletowe i czerwone całe ściany słoików, toreb, wiader z majonezem. Nawet kupując masło nie doczytałem i kupiłem majonez , można rzec kraj majonezu. Po krótkim spacerku miedzy półkami rosyjskich sklepów wracam do naszego autka. Wielki kufer wypełniony ,, wyprawką dla pierwszoklasisty,, obok niego znalazły miejsce dwie skrzynki z częściami zamiennymi i tym wszystkim co może się przydać na bezludziu , czyli taśmy kleje śruby łatki druty nakrętki i gwoździe, trytrytki, sznurki haki szekle i zaciski … dosłownie wszystko. Tuż obok drzwi torba z narzędziami i kluczami obok niej kompresor na tym wszystkim czyli pierwszej warstwie rozścielaliśmy koc by na nim położyć neseser plastikowy z naszymi ciuchami , plecak bundeswery z butami ciepłymi swetrami i kurtkami przeciwdeszczowymi , raportówkę z mapami i przewodnikami i w końcu kufer z garami żarełkiem i nie podręcznym prowiantem. Składany stół i reżyserki (nasze krzesełka) znalazły miejsce na samej górze jako najczęściej i jako pierwsze wyciągane przedmioty podczas rozbijania obozowiska. Kuchenki upchałem po bokach tam gdzie wcześniej przykręcone były siedzenia boczne. Całość przykrywał drugi koc a na mim przypięte były ekspanderami pojemniki i zgrzewki z wodą. W luki pomiędzy manelami upchałem flagi narodowe wędki dwa składane taborety i małe butelki z wodą energetykami i sokami papier toaletowy i bardzo potrzebne ręczniki jednorazowe. Na wierzchu pozostawał ręcznik taki do wszystkiego , który po trzech dniach zmienił kolor z jaskrawo żółtego na kolor starego złota a wkrótce był już w kolorze ruskiego złota by pod koniec wyprawy być brązową szmatką cały czas używaną (Ula w domu wyprała i nadal służy jako ręcznik samochodowy) obok ręcznika znalazła miejsce kosmetyczka i preparat do mycia rąk nawiasem mówiąc super wynalazek bo mył ręce na sucho jednocześnie nawilżając skórę aloesowym kremem, jak to robił nie wiem ale ręce były czyste i nie szorstkie. Auto było przygotowane , a my ?
Załączniki
Paweł i jego ,,centrum dowodzenia,,
Paweł i jego ,,centrum dowodzenia,,
DSC09806.JPG (81,6 KiB) Przejrzano 3658 razy
Paweł tuż przed kolacją na jednym z obozowisk
Paweł tuż przed kolacją na jednym z obozowisk
DSC07661.JPG (113,65 KiB) Przejrzano 3658 razy
mój pilot w trakcie pracy ... robił sobie sjesty
mój pilot w trakcie pracy ... robił sobie sjesty
DSC00093.JPG (82,04 KiB) Przejrzano 3658 razy

Gałka
Sąd Koleżeński
Posty: 4425
Rejestracja: 05 kwie 2007, 21:04
Auto: HZJ73 3w1
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: Gałka »

ten opis to inspiracja do.... :)

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

Z Pawłem przejechałem pół świata ale nigdy tak daleko i tak długo nie byliśmy razem, och razem to byliśmy całe życie, ale nie w zamkniętym małym samochodzie śpiąc ramię w ramię przez dwa miesiące pod jednym kocem na dachu auta. To wymagało od nas dużego dystansu nie tylko do siebie ale i do podróży do tysięcy pokonanych kilometrów a przede wszystkim do czasu jaki mieliśmy razem spędzić. Paweł w przeciwieństwie do mnie to człowiek bardzo ostrożny taktowny i uważny. Nie ma w nim nachalności czy bezczelności. Ma sporą wiedzę historyczną jest oczytany, umie być uprzejmy i zdystansowany. Jednak jedna jego cecha jest bardzo przydatna w kontaktach z ludźmi o innej kulturze religii narodowości - umie ich bardzo szybko zjednać do siebie, wzbudza swoim zachowaniem natychmiastową akceptację i zaufanie. Nie odpycha ludzi, jest w nim ogrom empatii i wrodzony takt. Czasami patrząc jak lgnęły do niego rosyjskie tureckie czy mongolskie dzieci było to dla mnie zadziwiające i piękne. Nie znając języka umiał się z nimi fantastycznie porozumieć mając w ręku aparat fotograficzny , książkę czy mapę opowiadał o swoich- naszych przygodach a te małe istoty z zaciekawieniem słuchały co do nich mówi… to naprawdę wspaniała cecha. Prawo jazdy Paweł posiadał od dwóch lat , ale nasze role podzieliliśmy podczas ostatniej wyprawy kaukaskiej ja prowadzę Paweł jest pilotem i pilnuje drogi czyta przewodniki i przedstawia miejsca godne zwiedzenia czy zobaczenia wybiera miasta do których wjeżdżamy a które omijamy obwodnicą. Zajmuje się posiłkami spożywanymi w aucie, decyduje o aprowizacji naszych zapasów. Rozkłada i składa namiot ścieli nam posłanie w nocy potrafi zgarnąć wszystkie poduszki i wcisnąć je pod swoją głowę pozostawiając mój kark narażony na poranny ból, poza tymi wszystkimi pożytecznymi rzeczami robi ogromny bałagan w aucie.
Załączniki
w mongolskiej jurcie Paweł i Hariko :)
w mongolskiej jurcie Paweł i Hariko :)
WP_000209.jpg (98,11 KiB) Przejrzano 3583 razy
w Wierszynie przed kolacją po bani :)
w Wierszynie przed kolacją po bani :)
WP_000172.jpg (80,46 KiB) Przejrzano 3583 razy
Plac Czerwony :) i Paweł
Plac Czerwony :) i Paweł
WP_000125.jpg (65,89 KiB) Przejrzano 3583 razy

Awatar użytkownika
Addams
Klubowicz
Posty: 3856
Rejestracja: 19 lis 2009, 17:35
Auto: FJ40, BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: Addams »

Musimy dopilnować, żeby do Piotrka trafił duży zapas campowych koszulek- robi namreklamę na całym Świecie :D

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18030
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: kylon »

Ile i gdzie wysłać :mrgreen:

ODPOWIEDZ