SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

spoko ... pobiorę sorty na campie :mrgreen:

... W trakcie opisywania naszych przygód opowiem też o nastrojach i relacjach między nami jakie panowały podczas podróży. Były chwile zmęczenia , obciążone piekielną odległością od domu. Wkradał się w nasze relacje stres, który naciskał niewidzialny guzik irytacji i złości powodował nagły wzrost napięcia niezadowolenia a wręcz gniewu. Znam to uczucie znam ten stan ducha, każdy kto kiedykolwiek podróżował po świecie zostawiając swoich bliskich i ukochanych tysiące kilometrów za sobą wie o czy mówię. Dosłownie opadają ręce plecy robią się drętwe, barki bolą, kark sztywnieje a w ustach czuje się suchy smak. Każdy gest towarzysza podróży denerwuje doprowadza do złości. To jak z wysypką nie chcesz jej a i tak ją masz. Swędzi jak cholera, im bardziej drapiesz chcąc się jej pozbyć tym bardziej przechodzą cię ciarki, swąd się nasila, nie masz na to wpływu. Sposobów na zażegnanie takich sytuacji jest kilka, najlepszym jest dobry posiłek ale nie taki zwykły obok koła samochodu - zupka zalana wrzątkiem by tylko napchać brzuch. Posiłek elegancki w knajpie spokojny bez pośpiechu, taki jak lubisz zjedzony w spokoju a potem pyszna pachnąca kawa i na koniec coś słodkiego zawsze pomaga. Trzeba także zmniejszyć tempo podróży spróbować dać odpocząć oczom od ciągłych zmieniających się obrazów za oknem. Ale przede wszystkim porządnie się wyspać, uspokoić skołatane nerwy pozwolić ułożyć się myślą w głowie. Przyzwyczaić zmysły do nowych okoliczności nie walczyć z nimi tylko zaakceptować. Taką sytuację czasami da się wyczuć, przewidzieć i można wcześniej zareagować rozładowując napięcie. Awantura to jedna z najgorszych rzeczy podczas podróży.
Załączniki
wschód słońca nad Wołgą :)
wschód słońca nad Wołgą :)
WP_000237.jpg (60 KiB) Przejrzano 4390 razy

Awatar użytkownika
Kwiatec
Klubowicz
Posty: 4385
Rejestracja: 15 gru 2008, 10:49
Auto: TOYOTA Hilux
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: Kwiatec »

Naprawdę fajna podróż... Zazdroszczę ;)

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

Pakowanie auta nie zajęło mi sporo czasu. Łaziłem pomiędzy domem garażem siodlarnią a autem czekając na Majkę i Urszulę aż zjadą do leśniczówki by nas oficjalnie pożegnać i pomachać białą chusteczką. O piętnastej byłem gotowy i co dziesięć minut zaglądałem do samochodu czy czegoś nie brakuje, a to baterie leżały na stole a w kancelarii na biurku zauważyłem zielony drut do podwiązywania drzewek też może się przydać to jeszcze WD 40. Gdyby to oczekiwanie trwało dłużej zapakował bym pewnie i kasę fiskalną i drukarkę… Usłyszałem Pawła krzyczącego z kuchni, że kawa zalana! w tym momencie w drzwiach stanęła Ula z Mają śmiały się ale można było wyczuć zdenerwowanie. Paweł chodził z kubkiem kawy nerwowo po mieszkaniu co rusz łykając czarny aromatyczny płyn. W końcu decyzja jedziemy ! Jeszcze kilka zdjęć pod leśniczówką i autkiem, buziaki, uściski… Paweł cały czas mnie popędza! Jakby gdzieś się śpieszył, jakby chciał już zaraz zakończyć naszą wyprawę a te pożegnalne buziaki zamieć na radosne całusy powitania. Cos tam brzęczał lokując się na siedzeniu, że ma pełne portki ze strachu i chciałby by już było po wyprawie, pod nosem mrucząc piosenkę dodając sobie animuszu. Wybiła osiemnasta gdy w strugach deszczu zjeżdżaliśmy z podjazdu naszego domku w lusterku zobaczyłem Ulę jak odwołuje psy które podbiegły za nami. Tak… za nami została leśniczówka nasze kochane dziewczyny moja praca, mój las moje konie cały ten przez rok nagromadzony ciężar myśli i obowiązków, wszystko pozostawiliśmy za sobą. Często powtarzamy z Pawłem, że potrzeba kilku dni wyprawy by zacząć nią żyć. By nie myśleć o domowych codziennych kłopotach, pracy tych wszystkich obciążeniach zawodowych… Chcieliśmy jak najszybciej zacząć żyć wyprawą.
Załączniki
jest Bj-ta jest 0K
jest Bj-ta jest 0K
10612869_766628766729030_2530690899490046849_n.jpg (98,83 KiB) Przejrzano 4339 razy

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

...Zmrok zapadł niespodziewanie prędko jak na tę porę roku. Pochmurne niebo zawisło nad drogą a wycieraczki mozolnie odgarniały krople deszczu z naszej szyby. Milczeliśmy ja słuchałem silnika i odgłosów wnętrza auta, czy wszystko dobrze przymocowane na swoim miejscu nie puka nie kołacze nie obija się po całym tyle pojazdu. Paweł zawisł w myślach pewno układał sobie w głowie naszą wyprawę teraz dopiero doszło do jego świadomości że opuszczamy dom nasze ukochane dziewczyny na bardzo długo. Jedziemy tak naprawdę w nieznane, nie wiemy co nas spotka w Rosji, jak nas przymnie ten ogromny kraj wraz z jego mieszkańcami. Z takiego odrętwienia wyrwała nas Warszawa, nigdy nie lubiłem przejeżdżać przez to miasto. Pełne dzikiego ruchu niegrzecznych aroganckich kierowców tego swoistego zadufania ludzi za szybą naszego samochodu. Byłem przekonany, że w nocy po prostu przeskoczę prze centrum. Jednak napotkała nas niespodzianka ruch jak w godzinach szczytu i jeszcze te objazdy kierowały autko przez sam środek miasta. Po godzinie byliśmy uwolnieni od naszej stolicy i spokojnie brnęliśmy w stronę Augustowa. Deszcz przestał padać zasłuchani w muzykę , którą przyjdzie nam słuchać wiele razy a po wyprawie kolejne następujące utwory będziemy znać na pamięć. Dojechaliśmy spokojnie do granicy z Litwą . Na polanie tuż przy rogatkach rozłożyliśmy nasz pierwszy obóz. Byłem zmęczony Paweł nie chciał jeść kolacji, napiliśmy się tylko herbaty i wdrapałem się do naszego namiotu. Podział legowisk dokonaliśmy podczas ubiegłych podróży. Paweł ulokował się z prawej strony namiotu ja z lewej nad kierownicą, tak będziemy spać przez wszystkie tygodnie naszej włóczęgi. To nie był dobry wypoczynek, nie umiałem zasnąć zamykałem oczy przysypiałem by po kilku minutach ponownie zerkać na zegarek. Pociłem się i miałem dreszcze to znów było mi gorąco i robiło się duszno, majaczyłem jakieś sny chyba miałem gorączkę. Po kilku godzinach odezwałem się do Pawła , że ten mój wypoczynek bardziej mnie męczy i wolałbym prowadzić auto. Byłem przekonany że Paweł smacznie spał i dobrze odpoczął ale i on ciężko przebrną przez ten nasz pierwszy na tej wyprawie spoczynek nie mógł spokojnie zasnąć i niecierpliwie czekał ranka, tylko jakoś dziwnie zawsze miał oczy zamknięte jak na niego patrzałem.
Załączniki
list do Majeczki :)
list do Majeczki :)
WP_000161.jpg (98,57 KiB) Przejrzano 4296 razy

Gałka
Sąd Koleżeński
Posty: 4424
Rejestracja: 05 kwie 2007, 21:04
Auto: HZJ73 3w1
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: Gałka »

i co dalej ? , nie przerywaj... :)

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

Minęły cztery lata jak ostatni raz byłem w Wilnie wraz z Staszkiem. Miasto zapamiętałem jako spokojne ciche bez ruchu ulicznego pozbawione przechodniów. Czyściutkie jakby ktoś je świeżo odmalował białą farbą jeszcze pachniało świeżością. Wilno które zobaczyliśmy było zupełnie inne, nadal piękne kamienice budowle przykrył pierwszy kurz. Ulice pełne zgiełku ogromy ruch aut brak możliwości zaparkowania w centrum. Z prowincjonalnego miasteczka Wilno stało się europejską metropolią z wszystkimi konsekwencjami wielkich miast. Zatłoczone ulice z mnóstwem spacerowiczów ludzi gdzieś spieszących. Postoje taksówek z rubasznymi dryndziarzami i wszech obecny gwar wielkiego miasta. Właśnie na postoju taksówek od taksówkarzy dowiedziałem się jak dojechać do cmentarza Na Rossie. Wchodząc na tę jedną z najstarszych nekropolii w Europie- cmentarz został założony w 1769 roku, od razu napotkaliśmy grób dla którego przede wszystkim tu przyjechaliśmy. To mogiła matki Józefa Piłsudskiego gdzie w latach trzydziestych złożono serce Marszałka
,,Nie wiem czy nie zechcą mnie pochować na Wawelu. Niech! Niech tylko moje serce wtedy zamknięte schowają w Wilnie, gdzie leżą moi żołnierze , co w kwietniu 1919 roku mnie jako wodzowi Wilno jako prezent pod nogi rzucili. Na kamieniu czy nagrobku wyryć motto wybrane przez mnie za życia,,
Kto mogąc wybrać, wybrał zamiast domu
Gniazdo na skałach orła: niech umie
Spać, gdy źrenice czerwone od gromu
I słychać jęk sztandarów w sosen szumie
Tak żyłem. Juliusz Słowacki
Na nagrobku znajduje się napis ,,Matka i Serce Syna,,
Pogoda jak by wtórowała naszemu nastrojowi i z nieba lały się strugi deszczu im bardziej zagłębialiśmy się w cmentarne ścieżki tym z nieba padał obfitszy deszcz. Ot przekora ale z Pawłem obeszliśmy cały cmentarz lokowany na stromych zboczach pagórków i wzniesień które podwajają wrażenie dostojności i świętości tego miejsca, które obok Powązek Łyczakowa Cmentarza Rakowickiego czy Skałki nierozerwalnie związane jest z historia polski. Po mino pogody nie zachęcającej do zwiedzania, zadumy i modlitwy nad grobami prześwietnych polskich bohaterów Joachima Lelewela Augusta Becu Józefa Łukasiewicza ludzi nauki poetów znakomitych dowódców i wspaniałych patriotów. Ścieżki cmentarne roiły się od zwiedzających niektórzy stali modląc się nad jedną mogiłą, inni z wycieczką i przewodnikiem wędrowali utartym schematem historycznych nagrobków. Na ogromnej granitowej płycie grobu Marii Piłsudskiej Paweł położył rozetkę biało czerwoną z orzełkiem po środku. Gdy już wychodziliśmy z nekropolii podeszło do nas dwóch nastolatków prosząc po polsku o jałmużnę Paweł wyciągną z kieszeni kilka drobniaków podając chłopcom, którzy zapewniali go że zbierają na podróż do Polski.
Załączniki
Matka i Serce Syna
Matka i Serce Syna
WP_000100.jpg (103,42 KiB) Przejrzano 4244 razy

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

:)
Z Wilna powoli zmierzaliśmy w stronę Zułowa małej wioski położonej tuż przy granicy z Białorusią. W początku XIX wieku wieś została odziedziczona przez Antoniego Bilewicza ojca Marii który w posagu przekazał ją swojej córce, gdy ta wyszła za mąż za Józefa Wincentego Piłsudskiego. Tym samym wieś przeszła w posiadanie rodziny Piłsudskich. Młodzi nowożeńcy po ślubie zamieszkali w drewnianym obszernym dworze tuż nad rzeką Merą i to tutaj 5 grudnia 1867 roku przyszedł na świat jako czwarte dziecko Józef Piłsudski przyszły Marszałek Polski. Byłem tutaj kilka lat temu ze Staszkiem, bez problemu rozpoznałem kamienisty szlak prowadzący do niegdysiejszego dworu. Pod dębem zasadzonym przez prezydenta Mościckiego na cześć marszałka pozostawiliśmy biało czerwoną flagę. Paweł umył twarz w Merze, stanęliśmy na fundamentach domu i brukowanej sieni prowadzącej do pomieszczeń mieszkalnych. Sądząc po wielkości podmurówki dwór musiał być naprawdę ogromny. Strawił go pożar pod koniec XIX wieku gdy Józef miał kilka lat. Po tej tragedii rodzina zmuszona została do przeprowadzki, zamieszkali w Wilnie. Nowością której nie sposób przeoczyć jest aleja a raczej szpaler dębów fastigiata i granitowych iglic z tabliczkami upamiętniającymi obecnych polityków i dygnitarzy. Jest dąb ku pamięci Jana Pawła II , prezydenta Kaczorowskiego, Lecha Kaczyńskiego, oraz wydarzeń politycznych i społecznych. Rozumiem cel tych nasadzeń i idee która przyświecała twórcą tego wiekowego dzieła. Jednak od razu rzucają się w oczy błędy jakie popełnili pomysłodawcy sadzący te wspaniałe drzewa. Ponieważ rosną za blisko siebie i w niedługim czasie zaczną sobie nawzajem przeszkadzać. Wykonawcy nie przewidzieli tego. Natomiast iglice z napisami nie stanowią jednego równego ciągu i cały ten pamiątkowy szpaler zamiast wyglądać majestatycznie wygląda wręcz groteskowo. Według mnie to nie miejsce do tego typu manifestu swojego przywiązania do obecnej historii. Ale biorąc pod uwagę fakt że sam marszałek nie przywiązywał specjalnej wagi i troski do tego miejsca, bodajże tylko raz je odwiedził. To z pewnością by mu nie przeszkadzały granity z tabliczkami uwieńczone wspaniałymi bądź co bądź dębami. Pierwszy nasz terenowy posiłek postanowiliśmy przyrządzić na piaszczystej drodze wiodącej do dworu opodal dębu prezydenta Mościckiego. Niestety ulewny deszcz popsuł nam nie tyle nastój co biesiadę i gulasz angielski jedliśmy naprędce zagryzając litewskim pysznym chlebem. Herbatę i kawę wypiliśmy po drodze zmierzając do granicy z Łotwą.
Załączniki
pamiątkowy obelisk i dąb w Zułowie
pamiątkowy obelisk i dąb w Zułowie
WP_000107.jpg (112,61 KiB) Przejrzano 4205 razy
szpaler pamiatkowych dębów
szpaler pamiatkowych dębów
WP_000110.jpg (84,23 KiB) Przejrzano 4205 razy
nasza toyota w Zułowie
nasza toyota w Zułowie
WP_000115.jpg (98,7 KiB) Przejrzano 4205 razy

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

Niezauważalnie znaleźliśmy się na Łotwie, to wspaniałe przemierzać Europę nie martwiąc się przejściami granicznymi zmianą waluty wizami paszportami i całą tą graniczną dokumentacją , która już niebawem nas czekała. Jeszcze na Łotwie zatankowałem kilkadziesiąt litrów paliwa płacąc kartą. Wiedziałem że w Rosji będziemy mieli o niebo tańsze paliwo. Sama Łotwa to państwo młode pod względem historycznym, lecz w pełni dojrzałe pod względem kulturowym. Tereny tego nadbałtyckiego kraju nazywane były Inflantami. Walczyli o nie zarówno Niemcy jak i Duńczycy. Swoją kartę w historii Kurlandii mamy także i my Polacy i to nie bagatelną szkoły uczelnie kolegia jezuickie zawdzięczają Łotysze w ogromnej mierze Stefanowi Batoremu. Od 1990 roku Łotwa jest niepodległym państwem. W tym małym kraju zobaczyć można strzeliste wieże protestanckich kościołów, zabytkowe kamienice po niemieckich mieszczanach i magnatach , średniowieczne zamki pamiętające czasy wojen polsko-szwedzkich w których obecnie znajdują się muzea . To tutaj pod Kircholmem 27 września 1605 roku wojsko polskie pod dowództwem hetmana Karola Chodkiewicza rozgromiło armię króla szwedzkiego Karola IX. Niespełna trzy tysiące jazdy polskiej rozgromiło w pył jedenaście tysięcy doborowych wojsk szwedzkich. Tuż po Potopie Szwedzkim na podstawie zawartego pokoju w Oliwie 1660 roku Polska zachowała część Inflant Łatgalię i aż do rozbiorów zachowała te ziemie w swych granicach. W pokropującym deszczyku spokojnie dotarliśmy do miejscowości Zilupe gdzie tuż za miasteczkiem znajdowało się przejście graniczne. Myślałem o wszystkim o wizach paszportach dokumentach granicznych jakie będzie mi trzeba wypełnić. O tym czy zwinąć naszą banderę umieszczoną na kangurce auta czy pozostawić ? jak potraktują polaków pogranicznicy rosyjscy czy przekopią mi autko? Czy będą od nas żądać łapówek? Nasłuchałem się opowieści o stereotypach granicznych sam miałem niezbyt dobre doświadczenia z granic ukraińskich czy mołdawskich. W tych nastrojach pełnych obaw wjechaliśmy pomiędzy granice łotewsko- rosyjską, prawie niezauważenie mijając posterunki łotewskie praktycznie bez kontroli. Przed szeroką białą linią zatrzymałem samochód, przede mną stał gruby Azer tuż obok zatrzymało się młode małżeństwo volkswagenem na włoskich numerach rejestracyjnych. Pomyślałem pewno włosi wszędzie ich pełno to i czemu nie w Rosji. Jak się niebawem okazało byli to Rosjanie z Rostowa a granicę przekraczali na Łotwie ponieważ obawiali się przejazdu przez Ukrainę która z każdym dniem stawała się coraz bardziej niebezpieczna nie tylko dla turystów. Celniczka suchym głosem wezwała mnie do okienka , zabrała paszporty dowód rejestracyjny ubezpieczenia , a w zamian podała mi plik papierów do wypełnienia. Oczywiście wszystko po rosyjsku. Z mówieniem raczej nie mam problemu z czytaniem troszkę gorzej. Mozolnie począłem składać literki i rozszyfrowywać o co w tym wszystkim chodzi. Dwie trzecie dokumentów zrozumiałem i wypełniłem , utknąłem na ,,wremiennym wwozie,, Widząc moją bezradność przyszła mi z pomocą młoda Rosjanka z Rostowa. W trzy minuty miałem uzupełniony dokument. W czasie gdy ja dukałem i na powrót w szarych komórkach mojego mózgu przypominałem sobie język rosyjski. Paweł wraz z celnikami dokonał przeglądu naszego auta. Pogranicznicy raczej z ciekawości niż z kontroli oglądali silnik wyciągarkę i ,,uzbrojenie,, off-roudowca trapera w jednym. W przeciągu piętnastu minut byliśmy z Pawłem, samochodem i całym naszym majdanem odprawieni. Biało czerwona flaga na naszym aucie nikomu nie przeszkadzała podobnie jak nasza narodowość, ot formalność to znaczy załatwić formalności i dalej w drogę. Stanąłem tuż za przejściem by zaczerpnąć powietrza, na sekundę odreagować stres graniczny , którego w prawdzie nie było ale dokumenty trzeba poukładać. Tuż przy nas zaparkował ogromny biały TIR, Paweł krzyknął zobacz warszawiak! Rzeczywiście Polska rejestracja na warszawskich numerach. Z kabiny wyszedł do nas roześmiany kierowca pozdrowił łamaną polszczyzną. Sprawa pochodzenia i auta i szofera w mig się wyjaśniła. TIR jechał aż do Mongolii z polską wieprzowiną a kierowcą był Ukraińcem zatrudnionym w polskiej firmie transportowo-spedycyjnej. Wyjaśnił nam, że na tym szlaku nie jeździ żaden Polak. Warszawa – Ułan Bator to najtrudniejsza i najdłuższa trasa w którą wybierają się tylko Ukraińcy i Mołdawianie. Z uśmiecham podziwiał nasz sprzęt opowiadał o trasie o tym co może nas spotkać w drodze o mentalności Mongołów i przebiegłości Kazachów. Nasze trasy były znacząco rozbieżne on jechał jak najkrótszą drogą my nadkładaliśmy ją zaglądając do Moskwy Jekaterynburga Krasnojarska czy Irkucka wjeżdżając w tajgę do wsi Wierszyna. Skręcając na stację benzynową pożegnaliśmy się głośnym klaksonem , Ukrainiec przez otwarte okno krzyknął ,,może się jeszcze spotkamy w trasie,, machnął ręką i odjechał w przeciwnym do naszego kierunku.
Załączniki
centrum Moskwy :)
centrum Moskwy :)
WP_000118.jpg (80,53 KiB) Przejrzano 4175 razy

Gałka
Sąd Koleżeński
Posty: 4424
Rejestracja: 05 kwie 2007, 21:04
Auto: HZJ73 3w1
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: Gałka »

czekam z niecierpliwością na dalszy ciąg jak kiedyś "powieść w odcinkach " w trójce o 13.00. :D

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

Pierwsze tankowanie w Rosji cena trzydzieści pięć rubli za litr nie powaliła, ale zawsze to o dwa złote taniej niż w Polsce. Sprawa cen paliwa w Rosji z każdym przejechanym kilometrem i kolejnym tankowaniem wyjaśniała się. Ceny były tak zróżnicowane , ze trudno by takich rozbieżności szukać w całej Europie. Wahały się od czterech złotych w Moskwie do półtorej złotego w Astrachaniu. Do tego były dwa rodzaje oleju napędowego. Jedno Rosyjskie i drugie europejskie o nazwie ,,euro,, To pierwsze było o dziesięć rubli droższe na litrze i jak na początku się wydawało gatunkowo lepsze. Jednak gdy wjechaliśmy w głąb Syberii nie mieliśmy już wyboru paliwa, a to które wlewałem do baku silnik przyjmował z jednakowym apetytem i nie dało się odczuć znaczącej różnicy w pracy silnika.
Noc bardzo powoli zaczęła otaczać nasze autko. Kołataliśmy się po szerokiej dziurawej drodze powoli myśląc o noclegu. I wtedy to właśnie przypomniałem sobie o konspekcie Romka Koperskiego, który od niego otrzymałem jeszcze w kraju. Był to zapis trasy jaką przemierzył z grupą ponad dwudziestu aut w 2006 roku. Sama trasa nas specjalnie nie interesowała zresztą podróżnicy Romka inny mieli cel podróży. Uczestnicy rajdu Koperskiego mieli ograniczony czas, rywalizacja miedzy nimi polegała na odnalezieniu wyznaczonych punktów i niezgubieniu się wśród rosyjskich bezdroży. Nas interesowały noclegi, które w itenerze zaznaczone były współrzędnymi geograficznymi, i w miarę dokładnym opisem sytuacyjnym . Co ważniejsze były to miejsca już sprawdzone i stosunkowo bezpieczne, a już na pewno wygodne ofroudowo. Pierwszy nocleg w Rosji zapisany przez Romka przewidywał obóz nad urokliwym jeziorkiem 57 kilometrów od granicy. Bez większych problemów odnaleźliśmy polankę i po mimo otaczających ciemności rosyjskiej nocy dało się dostrzec taflę połyskującej wody. Polanka była sporych rozmiarów i sądząc po wypalonych miejscach ogniskowych zdała się być często odwiedzana przez turystów. Ustawiłem auto przodem do wyjazdu a tyłem do jeziora podłoże było równe pokryte trawą , która w tym miejscu sprawiała wrażenie świeżo wykoszonej. Gdy Paweł wgramolił się na dach by rozłożyć nasze legowisko w świetle czołówki błysły mi odblaski samochodu zaparkowanego tuż obok nas pod gałęzią czeremchy. Z początku nie widziałem tego samochodu , było to ciemne audi a w środku siedziały dwie osoby. Gdy podszedłem do samochodu powoli ruszyło w stronę dróżki prowadzącej do drogi asfaltowej. Nie był to szalony pęd wystraszonego kierowcy lecz spokojny odjazd , kogoś kto dokładnie zna ten teren bo światła samochodowe zapalił dopiero wjeżdżając na asfalt. Poczułem się nieswojo, w głowie zaczęły mi się roić różne możliwe sytuacje. Paweł skończył właśnie rozkładać namiot i rozścielać śpiwory gdy zadecydowałem, krzyknąłem do syna ,,Paweł zwijaj majdan zmieniamy miejsce,, Bez słowa Pawełek złożył namiot dwoma taśmami ściągnął drabinkę przytwierdzając ją do dachu. Powoli ruszyliśmy w stronę Moskwy. To była pierwsza nasza noc w Rosji nie mieliśmy jeszcze doświadczenia biwakowego w tym wielkim kraju nie znaliśmy panujących tu zwyczajów, ba nie znaliśmy Rosjan. Nie ogarnął nas strach nie baliśmy się noclegu ale taka niczym nie wyjaśniona ani niczym potwierdzona obawa opanowała najpierw moja a w chwilkę później Pawła głowę . Co chwilkę spoglądałem w lusterko upewniając się ze nikt za nami nie jedzie. Było to irracjonalne ale przypomniały mi się wszystkie ostrzeżenia i uwagi moich przyjaciół, słowa Lecha który kilka razy powtarzał mi aby zawsze przed noclegiem upewnić się czy nikt za tobą nie jedzie. Tłukło się to wszystko w mojej głowie jak garść kulek łożyskowych obstukując to skroń to czoło to potylicę. Do tego to zmęczenie i ból w ramieniu powodowały że chciałem już odpocząć wyciągnąć się na materacu , tak wspaniale obszytym przez Ulę dwoma kocami polarowymi jaki on był miękki do tego mięciutki śpiwór. W pierwszą ścieżkę, dróżkę wiodącą w gęstą leśną roślinność skręciłem nasze auto. Przebiłem się przez warstwę gałęzi i po przejechaniu kilkudziesięciu metrów obróciłem auto przodem do wyjazdu. Dawno temu podczas jednego z licznych nocnych polowań zapytałem mojego znajomego Bohosiewicza czemu zawsze ustawia auto w stronę wyjazdu, odpowiedział : ,,by łatwiej było uciekać jak by co!,, Teraz to w tym rosyjskim buszu przyszło mi do głowy. Paweł już bez słów rozkładał namiot ja zagotowałem wodę na herbatę. Nie odczuwaliśmy głodu, jednego czego nam brakowało to snu i odpoczynku. Byliśmy… przez zupełny przypadek świetnie zamaskowani a w lesie zawsze czułem się bezpieczny. Zasnęliśmy w spokoju nim położyliśmy głowy na naszych malutkich poduszeczkach. To była pierwsza nasza noc w Rosji.
Załączniki
pierwsza noc w Rosji
pierwsza noc w Rosji
DSC06954.JPG (131,24 KiB) Przejrzano 4129 razy

mirmlo
Posty: 76
Rejestracja: 19 sty 2015, 20:38
Auto: fj40,lj78,zmoty r??ne, ale w cz??ci toyoty
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: mirmlo »

Ja chcę dalej! Czytam z wypiekami( a swoje lata już mam) jak powieść w odcinkach. :lol:

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

Poranek przywitał nas mglisty, zewsząd otaczało namiot jakby mleko, jak by opary wydobywające się z podziemi. Powietrze było ciężkie, bardzo wilgotne z trudem oddychaliśmy. Zszedłem z dachu z rąk zgarniając setki komarów , które tysiącami obległy mnie całego kąsając niemiłosiernie. Po chwili zobaczyłem że ta droga na której staliśmy obozem to szeroka grobla pomiędzy jeziorami czy stawami. Zewsząd otaczało nas bagno i rozlewiska. Zanim Paweł złożył namiot wylewając na siebie litr płynu przeciw tym bezczelnym insektom , które nie dość że oblegały nas czarną chmurą i były wielkości wróbli to gryzły z zajadliwością dobermana. Ja zalałem kawę w termosie zażyłem leki i … śniadanie dokończyliśmy jadąc szerokim traktem wiodącym nas do stolicy tego największego państwa na świecie . Droga prowadziła przez lasy rozległe pola. Mijane wsie były sporo oddalone od głównego szlaku, świadczyły o tym niebieskie tablice kierunkowe z nazwą miejscowości i odległością. Na ogromnych skrzyżowaniach z polnymi drogami stały grupki ludzi czekających na autobus. Jechaliśmy beztrosko słuchając Pawła muzyki zgranej na penie. Po kilku godzinach trzaskającego hevy metalu niespodziewanie w prawym a za chwilkę lewym głośniku poczęło zgrzytać coś nie coś inaczej jak by to zagrali muzycy, by po kilku minutach całkiem zamilknąć. Jak się okazało lewy głośnik się przegrzał i spalił. Jednak po odłączeniu go od radia prawy zaczął poprawnie działać. I tak przez całą naszą wyprawę słuchać będziemy naszej muzyki w wersji mono , też dobrze. Zbliżając się do Moskwy ruch na drodze gęstniał ale co gorsza pokazały się roboty drogowe najpierw nieliczni panowie w pomarańczowych kurtkach coś tam dłubali przy jezdni, jednak z każdym kilometrem było ich coraz więcej , jak i sprzętu drogowego. Tuż przed rogatkami stolicy staliśmy w zatłoczonych korkach spowici kurzem patrząc na wielką armie remontowo drogową. Pomarańczowe samochody i dziwaczne maszyny stały dosłownie wszędzie z wszystkich stron rozlegał się stukot pracy drogowców. Podziwiałem cierpliwość rosyjskich kierowców. Nie wiedziałem jeszcze, że to dopiero przedsmak rozkopanych dróg, a prawdziwą anielską wytrzymałość nerwów przyjdzie mi okazja poznać podczas opuszczaniu tego olbrzymiego miasta.
Załączniki
pierwsza z dwóch awarii ;)
pierwsza z dwóch awarii ;)
DSC06961.JPG (101,2 KiB) Przejrzano 4072 razy
mają cierpliwość sk....y
mają cierpliwość sk....y
DSC07152.JPG (103,35 KiB) Przejrzano 4072 razy

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18006
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: kylon »

Fajnie się czyta.

Awatar użytkownika
wista-wio
Klubowicz
Posty: 697
Rejestracja: 05 lut 2009, 21:59
Auto: BJ42 3,4D / BJ42 3B / BJ45
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: wista-wio »

Moskwa to ogromna metropolia, zawsze Istambuł dawano mi za przykład największego miasta, a jego kierowców za wzór szczytu lekceważenia przepisów. Ten kto to mówił chyba nigdy nie był w Moskwie! jeśli chodzi o wielkość metropolii, i nie odwiedził Gori jeśli mówimy o szalonej jeździe kierowców bez absolutnie żadnych przepisów i prawideł jazdy. Z daleka przed miastem przywitały nas wielkie wieżowce i łuki nad mostami. Do centrum stolicy wjechaliśmy podziemnym tunelem długości kilku kilometrów. Po mimo ogromnego ruchu po Moskwie jeździ się swobodnie umożliwiają to szerokie ulice ale przede wszystkim uprzejmość kierowców. To zadziwiające ci ludzie za kierownicą widząc polską rejestrację i polską flagę na maszcie starają się za wszelką cenę pomóc nam w kluczeniu po ulicach. Zmiana pasa na ogromnym rondzie to żaden problem spytanie o drogę i zablokowanie pasa jezdni też nie nastręcza kłopotów i spotyka się ze zrozumieniem. Jedno co jest dla mnie nie zrozumiałe to brak tablic informacyjnych i kierunkowych jak i gdzie się kierować chcąc przejechać przez stołeczne miasto Rosji. Taka sytuacja będzie nas spotykać w każdej rosyjskiej miejscowości i tej ogromnej i tej malutkiej… zupełny brak znaków drogowych z nazwami miast do których chciałby podróżny się udać ! Mury Kremla z daleka wypatrzył Paweł . Różniły się od pozostałych budowli barwą i strzelistym zwieńczeniem wieżyczek na których wierzchołkach spoczywała gwiazda. Zaparkowałem auto opodal na parkingu dla autobusów tuż obok wejścia czy raczej wjazdu na Plac Czerwony. Jakież było nasze zdziwienie gdy okazało się że możemy spokojnie niczym nie skrępowani wejść do wnętrza owego placu. Z jednej strony zamkniętego kolorową cerkwią Wasyla Błogosławionego a po przeciwnej stronie czerwonym pałacem muzeum historycznego. Najdłuższą pierzeję stanowi Główny Dom Towarowy zbudowany pod koniec XIX wieku. Jest to trzyczęściowy gmach o konstrukcji żelazno szklanej z formami staroruskiej architektury. Przez całą długość budynku biegną trzy pasaże handlowe. W roku 1952 budynek odrestaurowano i urządzono w nim na Państwowy powszechny Dom Towarowy. Nawiązano tym samym do pierwotnej tradycji tego miejsca, kiedy to w roku 1493 edyktem cara Iwana III usunięto drewnianą zabudowę placu a nowe powstałe miejsce nazwano ,,Pożarem,, lub ,,Wypalone,, i miało służyć jako największe targowisko Moskwy z czasem jednak zostało przeznaczone i uzyskało charakter stanowiska i rewiru wielkich uroczystości publicznych takich jak koronacje carów przyjmowanie wysokich dygnitarzy i znamienitych gości. Sama nazwa ,,Plac Czerwony,, nie ma jak by się zdawało komunistycznych odniesień , pochodzi ze starosłowiańskiego języka i oznacza piękny (krasny) . Jednak nazwa ta odnosiła się do ,,Pięknej,, ( Krasnej) cerkwi świętego Bazylego a plac nazywano ,,Pożarem,, z czasem nazwa przeniosła się na cały plac , historycy rosyjscy przyjmują że w XVII wieku to właśnie określenie funkcjonowało już na dobre w świadomości mieszkańców stolicy. Po przeciwnej stronie domu towarowego tuż pod czerwonymi murami Kremla znajduje się mauzoleum Lenina. Ta osobliwa budowla projektu Szczusiewa wzniesiona została 1929 roku a w jej wnętrzu w szklanym sarkofagu spoczęło zabalsamowane ciało przywódcy rewolucji Lenina. Podobno kilka razy w tygodniu otwierają się drzwi tego specyficznego grobowca i można zobaczyć mumię twórcy Rosji Radzieckiej. My niestety nie dostąpiliśmy tego wątpliwego zaszczytu zobaczenia Władimira Lenina. Tuż za mauzoleum pod murami kremla spoczywają inni ważni komunistyczni dygnitarze jednak dojść do grobów nie sposób z powodu łańcuchów i dyskretnej ochrony która nie bardzo rzucając się w oczy pilnuje porządku. Co ciekawe jak na rosyjskie realia i zamiłowania do stawiania pomników i obelisków na Placu Czerwonym znajduje się tylko jeden wykonany z brązu pomnik Kuźmy Minina i Dymitryja Pożarskiego. Bohaterów rosyjskich, którzy to w 1612 roku wyparli z Moskwy Polaków. Przez Rosjan okres panowania Polaków na kremlu a tym samym w całej Rosji nazywany jest ,,Wielką Smutą,, Pod koniec września 1610 roku oddziały Stanisława Żółkiewskiego zajęły Moskwę wypędzając z niej cara , który niebawem zmarł w niewoli. Pierwsze zrywy Rosjan były krwawo przez Polaków tłumione jednak już w 1612 w wyniku braku zaopatrzenia i pomocy z zewnątrz Polska załoga została z Moskwy wyparta pomimo odsieczy hetmana Chodkiewicza nie udało się ponownie zająć Kremla a tylko umożliwić wycofanie Polskich oddziałów. Jeszcze jeden obiekt przykuł moją uwagę na Placu Czerwonym, a mianowicie ,,Łobnoje miesto,, ten niepozorny okrąg ma ciekawą historię. Jedni historycy twierdzą że było to miejsce straceń publiczny szafot inni , że właśnie w tym punkcie placu odczytywano mieszkańcom carskie ukazy. A jedynymi ściętymi w tym kręgu byli Nikita Półświata i buntownicy z 1698 roku . Przyjęło się że to właśnie z Łebnoje Miesto Iwan Groźny nawoływał bojarów do zgody i jedności przeciw najazdom Tatarów w 1521 roku.
Załączniki
Paweł wesoły :)
Paweł wesoły :)
WP_000125.jpg (92,76 KiB) Przejrzano 4022 razy
siedzę sobie na Placu Czerwonym
siedzę sobie na Placu Czerwonym
DSC07020.JPG (92,68 KiB) Przejrzano 4022 razy

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18006
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: SYBERIA 2014 - KULCZYNA TEAM

Post autor: kylon »

Wystałem się kiedyś w kolejce do budynku za Twoimi plecami :wink:

ODPOWIEDZ