Północ
Moderator: luk4s7
-
- Klubowicz
- Posty: 1889
- Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
- Auto: 4Runner
- Kontakt:
Północ
Z powodu braku czasu na planowanie dłuższych wyjazdów, myślę o wyjeździe w północne rejony. To znaczy małżonka wymyśliła aby odwiedzić Samów , ja osobiście widziałbym też odwiedziny od rosyjskiej strony , ale tutaj problem z załatwianiem wizy. Mój cichy plan który może być zaakceptowany przez małżonkę to północna Francja.
Re: Północ
Marku północną Francję proponuję zostawić sobie za rok na 70 rocznicę D-Day
http://tlc.org.pl/forum/viewtopic.php?f ... ii#p155133" onclick="window.open(this.href);return false;
chcący zobaczyć
wojciech endurance
www.polkasteam.pl
http://tlc.org.pl/forum/viewtopic.php?f ... ii#p155133" onclick="window.open(this.href);return false;
chcący zobaczyć
wojciech endurance
www.polkasteam.pl
Re: Północ
to dobra rada
jak nei byliscie w skandynawii to rekord swiata!!! i nie bedzie takiego tloku jak wszedzi eto pewne
a wizy 1000zl agencja posrednictwa tydzien i macie
jak nei byliscie w skandynawii to rekord swiata!!! i nie bedzie takiego tloku jak wszedzi eto pewne
a wizy 1000zl agencja posrednictwa tydzien i macie
Re: Północ
ze taka pojezdke latwo i przyjemnie zrobic mniej czy wiecej w strone ale wjechac do karelii
http://podrozejozina.pl/blog/2011-08-18 ... ep-kolski/" onclick="window.open(this.href);return false;
http://podrozejozina.pl/blog/2011-08-18 ... ep-kolski/" onclick="window.open(this.href);return false;
Re: Północ
A jak kto nie lubi wiz, tu Husky właśnie wrócił z fajnej trasy.
Opis i duuuuuużo zdjęć tu: http://huskycruising.pl/2013/06/02/norwegia-2013-july/
Jeszcze nie jest opisana cała trasa, ale już warto pooglądać i poczytać.
Opis i duuuuuużo zdjęć tu: http://huskycruising.pl/2013/06/02/norwegia-2013-july/
Jeszcze nie jest opisana cała trasa, ale już warto pooglądać i poczytać.
Re: Północ
osobiscie znajac jedno i drugie pomieszalbym te swiaty - wlasnie swiadomie
zeby miec fajny przelot nie tylko przez , zachwycajaca skadinad, kiczowata euro kraine troli sw mikolaja i reniferow- ale dorzucic do tego dym z banii, cerkwie i ruskich realnych przezajebistych ludzi.
cus jak martini z oliwka i homojugurtem, to nie porzadna zimna wodka z wedzonym lososiem, ot co
zeby miec fajny przelot nie tylko przez , zachwycajaca skadinad, kiczowata euro kraine troli sw mikolaja i reniferow- ale dorzucic do tego dym z banii, cerkwie i ruskich realnych przezajebistych ludzi.
cus jak martini z oliwka i homojugurtem, to nie porzadna zimna wodka z wedzonym lososiem, ot co
-
- Posty: 2200
- Rejestracja: 16 paź 2009, 00:25
- Auto: VW T4 Syncro- Osio?ek, ale jak w domu si? czuj?
- Kontakt:
Re: Północ
I Husky spotkał nawet nie raz, właśnie tam, na północy kolegę z tego forum.
-
- Klubowicz
- Posty: 1889
- Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
- Auto: 4Runner
- Kontakt:
Re: Północ
Z północy na razie niec nie wyszło ale może kroi się jakiś wyjazd wszystko zależy od determinacji dziewczyn spontanicznie zaproszonych. Dziewczyny chciały jechać na bałkany ale suzuki jest w stanie agonalnym, a 3 miesiące wcześniej został kupiony za 2600 eur . Mechanik ostrzegał przed wyjazdem że nie ma gwarancji nawet na 100km. W Polsce rozsądek zwyciężył i poszukały pomocy, którą otrzymały. Dla mnie nawet krótki wjazd na podwórko był dla mnie wyzwaniem , kierownica nie chce wracać na swoje miejsce , muszę przyznać że kierowniczka ma niezłe cohones . Yamaha jest lepsza . Dalszą drogę dziewczyny kończą autostopem i wracają po motocykle za około 10 .
Postanowiły przejść przez Tatry i zakupiły sobie lżejszy namiot
Teraz już wiem że zawróciły z drogi na Rysy bo pogoda nienajlepsza była , ale teraz grzeją się w Serbii.
Jeżeli ktoś zna to wie że 10 to Karelia , czyli północ , a nasz Chinook czułby się tam jak w domu.
Północ wzywa , może ten motocykl trzeba będzie tam zawieźć , subiektywnie suzuki to złom
Wysłane z mojego GT-N7100 przy użyciu Tapatalk 4
Postanowiły przejść przez Tatry i zakupiły sobie lżejszy namiot
Teraz już wiem że zawróciły z drogi na Rysy bo pogoda nienajlepsza była , ale teraz grzeją się w Serbii.
Jeżeli ktoś zna to wie że 10 to Karelia , czyli północ , a nasz Chinook czułby się tam jak w domu.
Północ wzywa , może ten motocykl trzeba będzie tam zawieźć , subiektywnie suzuki to złom
Wysłane z mojego GT-N7100 przy użyciu Tapatalk 4
Re: Północ
wow! coraz wiecje lasek jezdzi na moturkach to naprawde super
, moze dlatego ze co raz wiecje facetow zaczyna byc metrosexualnymi ciotkami ,
ale szacuneczek kierowniczka i ciganij je na te polnoc do misia! hej
, moze dlatego ze co raz wiecje facetow zaczyna byc metrosexualnymi ciotkami ,
ale szacuneczek kierowniczka i ciganij je na te polnoc do misia! hej
Re: Północ
http://www.motogirltrip.com/road-plan/" onclick="window.open(this.href);return false;
btw calkiem niezal laska przez afryku gna, i sie da. silvuple
btw calkiem niezal laska przez afryku gna, i sie da. silvuple
-
- Klubowicz
- Posty: 1889
- Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
- Auto: 4Runner
- Kontakt:
Re: Północ
Jedni jeżdżą a inni niestety gnuśnieją walcząc z materią , mój niezawodny motocykl zastrajkował i czeka na nową pompę hamulcową , ale jak już zwalczymy biurokrację to może nie będziemy zazdościć innym fajnej wycieczki.
http://www.kradwanderer.blogspot.ch/" onclick="window.open(this.href);return false;
http://www.kradwanderer.blogspot.ch/" onclick="window.open(this.href);return false;
-
- Klubowicz
- Posty: 1889
- Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
- Auto: 4Runner
- Kontakt:
Re: Północ
Jak do tej pory to jeden z naszych najzimniejszych wyjazdów , jak byśmy jechali na północ a nie na zachód, ale tak to jest ja się jeździ w maju . Startując w czwartek po południu , licząc na wyższą temperaturę oraz bez deszczowe okno startowe , częściowo nam wyszło . Tego dnia dociągnęliśmy do Polkowic , mając frajdę z przejazdu przez góry Kociewskie , gdyby jeszcze było więcej niż 13 stopni. Następnego dnia , malowniczymi drogami idziemy na Berlin , tym razem jest słonecznie a temperatura skacze nawet pod 18 stopni. Poznajemy uroki polskiej oraz niemieckiej prowincji , różnica taka że u nas brudniej ale życie jest widoczne, tam schludnie i czysto ale ludzi nie widać. Przed wjazdem do Berlina zatrzymujemy się z zamiarem wypicia kawy , ale nie mamy gotówki .
Mimo tego właściciel (pracownik) częstuje nas kawą oraz mamy możliwość skorzystania z toalety . Niby nic ale cieszy , miejsce jest przyjazne motocyklistom , "znaczy niemcy też ludzie".
Konieczność zdobycia gotówki powoduje że trzeba znaleźć bankomat . Dzięki garminowi łatwo znajduję właściwy bank i wprowadzamy go jako punkt pośredni. Z ciekawostek dodam że na miejsce zlotu dotarliśmy nie korzystając z ogólnie dostępnych darmowych autostrad . W ten oto sposób dotarliśmy do granic Berlina wkraczając do dzielnicy której mieszkańcy nie wyglądali jak typowi aryjczycy. Nasz bankomat okazał się być centrum handlowym przy jednej z centralnych ulic Berlina . Jadąc dalej zanurzaliśmy się coraz bardziej w ścisłe centrum , mijając Kadewe, stację ZOO , przejeżdżając obok tego znanego kościoła , aby na koniec utknąć w korku. Z początku byłem grzeczny , widząc karnie stojących między samochodami miejscowych bikerów. Gdy temperatura silnika zaczęła się podnosić , nie zdzierżyłem i zacząłem używać buspasów do spółki z taksiarzami. Skutkiem tego ETA zmieniła się na 16 zamiast 14.35 i po przyjeździe na miejsce marzeniem było tylko coś przekąsić i napić się czegoś zimnego . Jedno i drugie udało się spełnić , to drugie być może z przesadą . Gotówkę uzyskałem od kolegi Andrieja , kupując 100EUR , a an drugi dzień poratował mnie ten kolega
Zasadniczo po przyjeździe próbowaliśmy się rozpakować i ogarnąć nasz biwak . Jak się okazało wybrałem jak zwykle niezbyt szczęśliwie . Po długich rozmowach ciągnących się do.późna
W namiocie okazało się że mamy chrapiące sąsiedztwo , a moja małżonka nie bardzo trawi namiot i przeszkadzajki , dobrze że tej nocy było wyjątkowo ciepło .
Dzień drugi to między innymi wycieczki. Pierwsza którą planowaliśmy nie wyszła , bo spóźniliśmy się na wyjazd , odżałowaliśmy Berlin , bo przecież już go sobie zwiedziliśmy . Pozostała wycieczka po okolicach Berlina , nie powiem aby różniła się zbytnio od tego czego doświadczyliśmy na do jeździe , ale była atrakcja w postaci jedzenia nad wodą.
Niestety nie obyło się bez konsekwencji , być może nasze żołądki są bardzie wrażliwe , a może nie tolerują zupy która została zrobiona , jak powiedziała pani z resztek ziemniaków po wczorajszym jedzeniu , ale wtedy nie znaliśmy zakończenia dnia i było super.
Po powrocie na bazę.zasiedliśmy w.towarzystwie prowadząc dalsze rozważania o motocyklach BMW . Jedynym zgrzytem była ta koszulka
Jeden z członków BMW Spandau , nie mógł się pogodzić z tym znakiem , mówiąc coś o tym na co im pozwala firma . Pomijając ten fakt rozmowy toczyły się w przyjaznej atmosferze , nawet żołądkowa się przyjęła .
Na zlocie nie zabrakło też motocykli
Były też ciekawostki przyrodnicze
Tej nocy miało być lepiej . Zmieniłem miejsce na bardziej wyciszone , niestety okazało się że temperatura spadła dość znacznie a chrapiącym tym razem byłem ja . Muszę potwierdzić że było dość chłodno , bo ja też odczułem zimno i nawet zastanawiałem się nad ubraniem jakiejś bielizny. Beatka przespała noc we wszystkim co znalazła , była puchówka , buty w śpiworze , po prostu komplet .
Po takiej nocy decyzja była aby jak najszybciej wstać , gorący prysznic , a propo prysznica to tam w kibelku było ogrzewanie i Beata myślała całkiem poważnie o zanocowaniu tam .
Po szybkim śniadaniu jedziemy zagłosować
I już na spokojnie ruszamy w kierunku gór Harz . Było całkiem nieźle , sucho temperatura znośna
Wieczór kończymy po przejechaniu około 600 km , bez autostrad .
Dzisiejszy poranek to zupełnie nowe doświadczenia . Po pierwsze leje i jest 10 stopni, ubieramy po raz pierwszy przeciwdeszczówki i jest nam dużo cieplej . Plany były rozbudowane , od Nurbringu po Eifel oraz most Reimagen. Szybko zweryfikowałem Nurbring bo za daleko od kierunku belgijskiego . Udało się zrealizować most oraz kawałek parku Eifel a wramach bonusu przeprawa promowa płatna niestety , pogoda się poprawiła i temperatura podskoczyła nawet pod 20 stopni . Niestety wymyśliłem aby pociągnąć przez Belgijską część parku , a tam nie dość że to praktycznie jedna prosta aż do Eupen , to jeszcze właśnie tam zgromadziły się czarne chmury i teraz to nasze przeciwdeszczówki spełniły swoje zadanie . Aby przyspieszyć przybycie na miejsce korzystamy z autostrady , od tankowania mam już ponad 600 km , ale komputer się nie burzy aby tankować. Przy zasięgu 25 km mając przejechane 650 km od tankowania , muszę się zatrzymać na 4 kilometry przed zjazdem z niej . Szybko odpinam lewy kufer , kładę i po chwili jedziemy dalej . Teraz staram się dotrzeć do najbliższej stacji . Ma być za około 2 km w pobliskiej wiosce. Belgijska prowincja to osobny temat , stan dróg to chyba gorszy niż na naszych wioskach a domy nie należą do szczególnie zadbanych. Niestety na 1400 metrów przed obiecaną stacją znowu brakuje paliwa . Część tego odcinka zjeżdżamy na luzie , bo było z górki , przy kościółku powtarzał manewr z przelewaniem paliwa do.właściwej części zbiornika i po chwili pojawia się informacja , zasięg 122 km . Oczywiście w to już nie wierzymy , ruszamy do stacji , której nie ma. Nic to następna za 10km a zasięg jeszcze 65km , tej też nie ma . Texaco ma być za 6 km i na 400 metrów przed rzekomą stacją ponownie stajemy. Tym razem już nie próbuję numeru z wywracaniem tylko idę na stację . Gdy skręcam na rondzie okazuje się że stacja rzeczywiście jest , ale jest samoobsługa bo dziś święto , a ja liczyłem na kontakt z człowiekiem . Kontroluję śmietniki na stacji i nic , na szczęście jest jeszcze myjnia samoobsługowa i tam w śmietniku znajduję pustą butelkę po wodzie . Teraz już prosto karta , wybór dystrybutora , pin plus ok i leję prawie 1.8 litra . Za chwilę mogę się poczuć jak na wycieczce w Afryce , gdzie nam nie dane było skorzystać z takiej atrakcji jak tankowanie z butelek
Szczęśliwi jedziemy na stację i powtarzamy operację karcianą i z radości udajemy się do pobliskiej knajpy aby coś zjeść . Nasza wizyta w Belgii jest połączona z chęcią zobaczenia nowego naszego partnera i po tej pierwszej wizycie jesteśmy pełni obaw . Na szczęście w sklepiku mieli coś na popicie
Belgia nas mocno rozczarowała , ale wstąpiliśmy do muzeum , ciepło było
http://youtu.be/mqRfCt-OUNY" onclick="window.open(this.href);return false;
powrót początkowo prowincją aż do granicy z niemcami , gdzie skorzystaliśmy z autostrady aby dotrzeć za dnia do Bad Berneck blisko drogi 303 bodajże , było jak zwykle zimno.
O poranku spokojnie w kierunku Pragi gdzie będziemy się okrętować do Popradu. Spokojnie pokonujemy ten krótki odcinek, nawet postanawiamy zobaczyć Karlstejn , gdzie podjeżdżamy pod samą bramę. Trochę się dziwię że taki mały ruch pojazdów . Pod bramą zatrzymujemy się i za chwilę dyskutuję ze strażnikiem miejskim , który dojechał za nami i po krótkiej dyskusji przepraszamy i okrężną drogą wracamy na parking . Okrężna miała ze 20 km zamiast 3 . Na parkingu w odległości 4 km od zamku stoimy przez chwilę w palącym słońcu (pierwszy dzień upału) i jedziemy w kierunku Pragi zatrzymując się w knajpie na popas. Praga to spotkanie z przyjacielem i jego rodziną , krótka wizyta na Żiżkowie w kultowej spelunce i później konbinacja jak uwiązać motocykl. W odróżnieniu od autozug , tu musimy mieć własne sznurki. Rano w Popradzie słonecznie , ale 5 stopni , a droga pod tatrami aż do Łysej Polany to 1 stopień, brrrr.
Jakby ktoś nie wiedział to prawie co tydzień jesteśmy na wsi tej koło Pacanowa, a czereśni nie ma kto jeść
Pozdrawiam M
Mimo tego właściciel (pracownik) częstuje nas kawą oraz mamy możliwość skorzystania z toalety . Niby nic ale cieszy , miejsce jest przyjazne motocyklistom , "znaczy niemcy też ludzie".
Konieczność zdobycia gotówki powoduje że trzeba znaleźć bankomat . Dzięki garminowi łatwo znajduję właściwy bank i wprowadzamy go jako punkt pośredni. Z ciekawostek dodam że na miejsce zlotu dotarliśmy nie korzystając z ogólnie dostępnych darmowych autostrad . W ten oto sposób dotarliśmy do granic Berlina wkraczając do dzielnicy której mieszkańcy nie wyglądali jak typowi aryjczycy. Nasz bankomat okazał się być centrum handlowym przy jednej z centralnych ulic Berlina . Jadąc dalej zanurzaliśmy się coraz bardziej w ścisłe centrum , mijając Kadewe, stację ZOO , przejeżdżając obok tego znanego kościoła , aby na koniec utknąć w korku. Z początku byłem grzeczny , widząc karnie stojących między samochodami miejscowych bikerów. Gdy temperatura silnika zaczęła się podnosić , nie zdzierżyłem i zacząłem używać buspasów do spółki z taksiarzami. Skutkiem tego ETA zmieniła się na 16 zamiast 14.35 i po przyjeździe na miejsce marzeniem było tylko coś przekąsić i napić się czegoś zimnego . Jedno i drugie udało się spełnić , to drugie być może z przesadą . Gotówkę uzyskałem od kolegi Andrieja , kupując 100EUR , a an drugi dzień poratował mnie ten kolega
Zasadniczo po przyjeździe próbowaliśmy się rozpakować i ogarnąć nasz biwak . Jak się okazało wybrałem jak zwykle niezbyt szczęśliwie . Po długich rozmowach ciągnących się do.późna
W namiocie okazało się że mamy chrapiące sąsiedztwo , a moja małżonka nie bardzo trawi namiot i przeszkadzajki , dobrze że tej nocy było wyjątkowo ciepło .
Dzień drugi to między innymi wycieczki. Pierwsza którą planowaliśmy nie wyszła , bo spóźniliśmy się na wyjazd , odżałowaliśmy Berlin , bo przecież już go sobie zwiedziliśmy . Pozostała wycieczka po okolicach Berlina , nie powiem aby różniła się zbytnio od tego czego doświadczyliśmy na do jeździe , ale była atrakcja w postaci jedzenia nad wodą.
Niestety nie obyło się bez konsekwencji , być może nasze żołądki są bardzie wrażliwe , a może nie tolerują zupy która została zrobiona , jak powiedziała pani z resztek ziemniaków po wczorajszym jedzeniu , ale wtedy nie znaliśmy zakończenia dnia i było super.
Po powrocie na bazę.zasiedliśmy w.towarzystwie prowadząc dalsze rozważania o motocyklach BMW . Jedynym zgrzytem była ta koszulka
Jeden z członków BMW Spandau , nie mógł się pogodzić z tym znakiem , mówiąc coś o tym na co im pozwala firma . Pomijając ten fakt rozmowy toczyły się w przyjaznej atmosferze , nawet żołądkowa się przyjęła .
Na zlocie nie zabrakło też motocykli
Były też ciekawostki przyrodnicze
Tej nocy miało być lepiej . Zmieniłem miejsce na bardziej wyciszone , niestety okazało się że temperatura spadła dość znacznie a chrapiącym tym razem byłem ja . Muszę potwierdzić że było dość chłodno , bo ja też odczułem zimno i nawet zastanawiałem się nad ubraniem jakiejś bielizny. Beatka przespała noc we wszystkim co znalazła , była puchówka , buty w śpiworze , po prostu komplet .
Po takiej nocy decyzja była aby jak najszybciej wstać , gorący prysznic , a propo prysznica to tam w kibelku było ogrzewanie i Beata myślała całkiem poważnie o zanocowaniu tam .
Po szybkim śniadaniu jedziemy zagłosować
I już na spokojnie ruszamy w kierunku gór Harz . Było całkiem nieźle , sucho temperatura znośna
Wieczór kończymy po przejechaniu około 600 km , bez autostrad .
Dzisiejszy poranek to zupełnie nowe doświadczenia . Po pierwsze leje i jest 10 stopni, ubieramy po raz pierwszy przeciwdeszczówki i jest nam dużo cieplej . Plany były rozbudowane , od Nurbringu po Eifel oraz most Reimagen. Szybko zweryfikowałem Nurbring bo za daleko od kierunku belgijskiego . Udało się zrealizować most oraz kawałek parku Eifel a wramach bonusu przeprawa promowa płatna niestety , pogoda się poprawiła i temperatura podskoczyła nawet pod 20 stopni . Niestety wymyśliłem aby pociągnąć przez Belgijską część parku , a tam nie dość że to praktycznie jedna prosta aż do Eupen , to jeszcze właśnie tam zgromadziły się czarne chmury i teraz to nasze przeciwdeszczówki spełniły swoje zadanie . Aby przyspieszyć przybycie na miejsce korzystamy z autostrady , od tankowania mam już ponad 600 km , ale komputer się nie burzy aby tankować. Przy zasięgu 25 km mając przejechane 650 km od tankowania , muszę się zatrzymać na 4 kilometry przed zjazdem z niej . Szybko odpinam lewy kufer , kładę i po chwili jedziemy dalej . Teraz staram się dotrzeć do najbliższej stacji . Ma być za około 2 km w pobliskiej wiosce. Belgijska prowincja to osobny temat , stan dróg to chyba gorszy niż na naszych wioskach a domy nie należą do szczególnie zadbanych. Niestety na 1400 metrów przed obiecaną stacją znowu brakuje paliwa . Część tego odcinka zjeżdżamy na luzie , bo było z górki , przy kościółku powtarzał manewr z przelewaniem paliwa do.właściwej części zbiornika i po chwili pojawia się informacja , zasięg 122 km . Oczywiście w to już nie wierzymy , ruszamy do stacji , której nie ma. Nic to następna za 10km a zasięg jeszcze 65km , tej też nie ma . Texaco ma być za 6 km i na 400 metrów przed rzekomą stacją ponownie stajemy. Tym razem już nie próbuję numeru z wywracaniem tylko idę na stację . Gdy skręcam na rondzie okazuje się że stacja rzeczywiście jest , ale jest samoobsługa bo dziś święto , a ja liczyłem na kontakt z człowiekiem . Kontroluję śmietniki na stacji i nic , na szczęście jest jeszcze myjnia samoobsługowa i tam w śmietniku znajduję pustą butelkę po wodzie . Teraz już prosto karta , wybór dystrybutora , pin plus ok i leję prawie 1.8 litra . Za chwilę mogę się poczuć jak na wycieczce w Afryce , gdzie nam nie dane było skorzystać z takiej atrakcji jak tankowanie z butelek
Szczęśliwi jedziemy na stację i powtarzamy operację karcianą i z radości udajemy się do pobliskiej knajpy aby coś zjeść . Nasza wizyta w Belgii jest połączona z chęcią zobaczenia nowego naszego partnera i po tej pierwszej wizycie jesteśmy pełni obaw . Na szczęście w sklepiku mieli coś na popicie
Belgia nas mocno rozczarowała , ale wstąpiliśmy do muzeum , ciepło było
http://youtu.be/mqRfCt-OUNY" onclick="window.open(this.href);return false;
powrót początkowo prowincją aż do granicy z niemcami , gdzie skorzystaliśmy z autostrady aby dotrzeć za dnia do Bad Berneck blisko drogi 303 bodajże , było jak zwykle zimno.
O poranku spokojnie w kierunku Pragi gdzie będziemy się okrętować do Popradu. Spokojnie pokonujemy ten krótki odcinek, nawet postanawiamy zobaczyć Karlstejn , gdzie podjeżdżamy pod samą bramę. Trochę się dziwię że taki mały ruch pojazdów . Pod bramą zatrzymujemy się i za chwilę dyskutuję ze strażnikiem miejskim , który dojechał za nami i po krótkiej dyskusji przepraszamy i okrężną drogą wracamy na parking . Okrężna miała ze 20 km zamiast 3 . Na parkingu w odległości 4 km od zamku stoimy przez chwilę w palącym słońcu (pierwszy dzień upału) i jedziemy w kierunku Pragi zatrzymując się w knajpie na popas. Praga to spotkanie z przyjacielem i jego rodziną , krótka wizyta na Żiżkowie w kultowej spelunce i później konbinacja jak uwiązać motocykl. W odróżnieniu od autozug , tu musimy mieć własne sznurki. Rano w Popradzie słonecznie , ale 5 stopni , a droga pod tatrami aż do Łysej Polany to 1 stopień, brrrr.
Jakby ktoś nie wiedział to prawie co tydzień jesteśmy na wsi tej koło Pacanowa, a czereśni nie ma kto jeść
Pozdrawiam M