Rokforze, podsumowując, najlepiej by było robić hamulce z gwarancją 10 000 lat z rurkami ze stali molibdenowo-wanadowej
chociaż nikt nie ma do nich niezbędnego osprzętu żeby zarobić końcówki i zagiąć bez przewężeń/załamań.
ALE
jeśli ktoś zrobi sztywne przewody to chyba jednogłośnie stwierdziliśmy, że BEZPIECZNIE może zrobić też z miedzianych rurek.
Można oblecieć takimi rurkami całe auto i za jednym zamachem inne dziurawe węże wymienić - od paliwa, gazu, klimatyzacji i hamulców.
To będzie dobra i bezpieczna opcja, która z dużą dozą prawdopodobieństwa przeżyje auto nie sprawiając właścicielowi kłopotów.
Można śmiało stwierdzić, że w naszym zakątku globu (Polsce i krajach ościennych) zwykła miedź na przewody hamulcowe i paliwowe jest sprawdzona i działa.
Zaoszczędzone na tej miedzi pieniądze można przeznaczyć na nowe klocki/tarcze.
Jakiś czas temu auto uczestniczyło w wypadku, zderzenie czołowe, ciężko ranni, auta badał "biegły", nie wiem czy to był inżynier czy prawnik.
Miedź go nie zaskoczyła.
Zaskoczyło go to, że ktoś w 30 letnim aucie zasmarował resztki "hamulców" na tylnych kołach smarem, bo gdy okładziny się skończyły i metal tarł o metal to smar był jedyną dostępną opcją, zdaniem właściciela, żeby hamulce nie sprawiały problemu, a problemem nie było to, że nie działały, tylko, że piszczały
Dlatego nie wszystko co powszechnie stosowane jest dobre, ALE miedź jest OK.
Jeśli są dziurawe sztywne przewody hamulcowe to wymieniaj człowieku na cokolwiek, byle sprawnego, co masz pod ręką najszybciej dostępne i na co Cię stać.
Popatrz też na gumowe przewody hamulcowe i najlepiej wymień, jeśli są stare, podobnie, jak płyn hamulcowy. Zgodnie z zaleceniami producenta wymieniać płyn hamulcowy trzeba co 2 lata, ale dużo więcej jest dyskusji o materiale na sztywne przewody niż dyskusji o tym ile wody może być w starym płynie hamulcowym i jak to źle wpływa na skuteczność hamulców.
stasik pisze:A cóż to oni tam leją na te drogi, że to takie bardziej korozyjne niż sól? Wygląda mi na to, że jesteś raczej prawnikiem niż inżynierem. Tak się składa, że standardem przemysłowym badania odporności na korozję jest poddawanie działaniu solanki (salt spray test, komora solna)
No i po co w lecie i jak toto ma zapobiegać pyleniu?
Dziękuję za pytania uzupełniające, chociaż bardziej oczekiwałem linczu i jestem rozczarowany tak merytorycznymi pytaniami.
Bardzo cenię pytania, bo wskazują na proces myślenia! Lubię ludzi myślących. Drogi kolego, już Cię lubię!
Zabrzmiało tak poważnie, że "standardem przemysłowym" jest testowanie solanką... Sam fakt, że coś jest "standardem" świadczy tylko o tym, że ktoś to robi dłuższy czas w ten sam sposób.
To nie znaczy wcale, że to co ktoś od dłuższego czasu robi jest szczególnie mądre albo coś pożytecznego z tego wynika.
Gdyby ludzkość uznała, że tylko to co robimy od dawna jest najlepsze, to byśmy z jaskini nie wyszli i panowało by wciąż niewolnictwo.
Standardem przemysłowym jest robienie przewodów hamulcowych z marnej jakości stali, która potrafi się w ciągu roku rozłożyć. Co naraża życie uczestników ruchu, więc ani "to co robi fabryka" ani "standard przemysłowy" to nie są ZAWSZE wzory godne naśladowania.
Bardziej korozyjnych niż sól jest oczywiście wiele substancji, w tym sporo substancji w naszym aucie czy w zwykłym deszczu.
Jeśli nie wierzysz, że solanka nie jest wcale najstraszniejsza, to weź odrobinę płynu z akumulatora i polej po karoserii, a z boku polej solankę...
Standard przemysłowych badań potwierdzi z pewnością, że większość kwasów lepiej skoroduje stal niż solanka. Dlatego, jak coś chcesz wytrawić nawet na takiej Rokforowej stali idealnej z milenijną gwarancją, to dasz radę kwasem, z lekkim wspomaganiem prądem co najwyżej.
Płyn hamulcowy też polecam przetestować. Polać maskę auta, sąsiadowi oczywiście i zobaczyć co się stanie
UWAGA TO ŻART! Proszę ostrożnie używać płynu hamulcowego, kwasu z akumulatora oraz innych płynów z auta i najlepiej nigdzie nie rozlewać.
Benzyna trochę wolniej działa, ale zbiorniki stalowe wykańcza szybciej niż sól na drogach, o dziwo.
Pytasz mnie co takiego leją w tej Ameryce latem na pył i po co?
Szczerze powiem, że nie wiem co dokładnie leją. Od czasu gdy przestałem wierzyć na słowo politykom i koncernom, to pytany o ich motywy postępowania, nie potrafię udzielić już prostej odpowiedzi, jak potrafi każdy przeciętny prezenter telewizyjny
Oczywiście każdy może sobie samodzielnie znaleźć informacje oficjalne, że leją całym rokiem chlorek magnezu czy wapnia albo octan wapniowo-magnezowy z dodatkiem mrówczanu potasu.
Może tak jest, jak podają w internecie.
Nie wiem, nie robiłem testów.
Wiem za to, po wyglądzie spodów aut, że jest to coś żrącego i to o wiele bardziej niż używana u nas sól. Może to co leją na drogi łączy się z tym co spada z nieba i tworzy coś innego? Czy jest taka możliwość?
Dlaczego latem leją, pytasz?
Bardzo dobre pytanie!
Moim zdaniem dlatego leją całym rokiem, żeby sprzedawca, producent chemii i polityk który to zamówił, z interesu sezonowego/zimowego mieli interes całoroczny.
Chociaż politycy i producenci mówią, że to wcale nie dla kasy, tylko dla naszego bezpieczeństwa, żeby zmniejszyć pylenie, bo pył jest niebezpieczny...
Od tego, w którą wersję wierzysz, zależy spokój Twojego ducha.
Spokojnie, do nas też dojdzie ta "moda" na lanie całym rokiem.
Przecież już są statystyki pyłu zawieszonego w powietrzu podawane w mediach, jak newsy sportowe, a przecież nie bez powodu ktoś marnuje czas antenowy na to, nie "za darmo".
Na pewno nie po to, żeby poprawić jakość powietrza i np hutę w Warszawie zamknąć, albo elektrociepłownię czy 800 pieców kopciuchów w należących do miasta lokalach komunalnych wymienić. Raczej po to, żeby sprzedać więcej oczyszczaczy i polewać drogi preparatami, dzięki którym chociaż nie przestaniemy śmiecić to jednak cudownie zanieczyszczenia znikną.
Co do tego prawnika to mi pojechałeś.
Osadzony z piętrowego koja w mojej celi twierdzi, że jeszcze nigdy mnie nikt tak nie obraził. Ja mu wierzę.
My tu razem z 2 kolegami z jednej celi mamy 3 klasy podstawówki a tu mnie od papug kandydat na kolegę wyzywa! Ehh.
Nie wiedziałem, że do komentowania będą mi potrzebne dyplomy mgr inż. Kurka wodna, a ja nie mam! Przepraszam
oRadek LJ73 polift 1991r.