Oradek i moja LJ73 z 1991

Opis naszych samochodów.

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
oradek
Posty: 805
Rejestracja: 06 lis 2017, 19:46
Auto: Lj73 po 1990

Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: oradek »

Dość długo szukaliśmy z żoną autka 4x4.

Jeździłem autem kolegi - Isuzu Trooper i wiedziałem, że chcę mieć auto krótkie,
3 drzwiowe i niekoniecznie z potężnym silnikiem, bo wydawało mi się, że w offroadzie,
moc nie jest ważna.

Wymagania były wyśrubowane, autko miało służyć do jeżdżenia z rodzinką na bliskie wyprawy
i rajdy przeprawowe 4x4, więc połączenie auta wyprawowego i przeprawowego.

Zdaniem większości znajomych,
którzy znają się lepiej ode mnie na offroadzie, nie da się stworzyć auta
wyprawowo-przeprawowego, a nawet jeśli coś takiego się zrobi to zgodnie z zasadą
"co jest do wszystkiego jest do niczego" będzie do niczego :)

Oczywiście nie uwierzyłem im, bo jak to, ja nie dam rady? ;)

Przez cały czas przebudowy będzie się pojawiał wątek konfliktu pomiędzy autem przeprawowym a wyprawowym.

Zastanawiałem się, czy szukać droższego auta (mówiąc językiem toyociarzy - jakiejś 80 czy 100)
czy tańszego (w stylu właśnie 70, 90) i naprawiać, doprowadzać do stanu używalności.

Wiem, że każde auto starsze niż 20 lat będzie wymagało
napraw, ale nie przewidziałem, że auto można już kupić dość zmotane, choć na pierwszy rzut oka w miarę oryginalne.

Oglądałem sporo aut.
Wiadomo, że rzadko kiedy ktoś sprzedaje auto idealne,
a jeśli już, to nie przez otomoto tylko do znajomego.
Nie określiłem budżetu, ale nie chciałem wydawać za dużo,
w związku z tym, że to miało być "hobby" :)
Oglądałem auta w przedziale cenowym 10-30 tys zł,
czasem zahaczając o wyższe półki cenowe,
jeśli coś mnie zainteresowało.
Niestety cena nie szła w parze ze stanem w większości przypadków.

Na swój użytek podzieliłem oglądane auta na cztery kategorie:

Kategoria 1 - wraki w różnym stopniu rozkładu i jest to 90% rynku aut tanich
cechy szczególne - rdza na ramie lub brak ramy,
wymienione silniki, właściciel kręci w sprawie historii auta,
połowa wyposażenia nie działa (np. blokady)
i w tej kategorii królują Jeepy Wranglery i Nissany Patrole.

Kategoria 2 - strzelające (wydające dziwne odgłosy skrzynie, krzyżaki, reduktory),
problemy z elektryką i estetyką, ale auta jeżdżące i część nawet w dość dobrym stanie wizualnym.

Kategoria 3 - sprawne technicznie acz niezbyt urodziwe oraz bardzo urodziwe a niesprawne technicznie

Kategoria 4 - sprawne i technicznie i wizualnie bez zastrzeżeń - z ceną zaporową
zwykle 3x droższe niż w powyższych kategoriach.
Odrębną podkategorią 4A powinny być auta - głównie Patrole - ściągane z zachodu,
które faktycznie w większości wypadków nie jeździły w offroadzie,
w Polsce są myte i czyszczone a rama biteksowana, żeby nie było widać dziur,
cały "tuning" pod offroad polega na założeniu 35 calowych kół
i "lifcie" na podkładkach/kształtownikach
i szybkiej sprzedaży w cenie x2.

Nie było łatwo coś wybrać. Do końca wahałem się między Wranglerem a TLC95 :)
W końcu znalazłem autko,
które mi się spodobało "od pierwszego spojrzenia" - Toyota Land Cruiser LJ73 z silnikiem 2,4 2LT-II
pomalowane wałkiem jakąś farbą pokojową na ciemno-szary kolor,
lekko przerdzewiała karoseria, całość pokryta barankiem ze szpachli,
ale zdrowa rama i odpala za dotknięciem, pracuje dość równo
czyli kategoria 3 - na pierwszy rzut oka :)

Autkiem pojeździłem kilka miesięcy i rozpocząłem modyfikacje.

W kolejnych postach będę chciał opisać co zostało zmienione i jak wpłynęło na radość z użytkowania,
a było tego sporo. Aktualnie autko ma 2 blokady ARB z przodu i tyłu i praktycznie wszystkie mechaniczne
części przeszły regenerację, wymianę lub tuning :)
Załączniki
Lj73oradek.JPG
(127,33 KiB) Pobrany 114 razy

Awatar użytkownika
oradek
Posty: 805
Rejestracja: 06 lis 2017, 19:46
Auto: Lj73 po 1990

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: oradek »

Zaczynając od końca - ostatnia faza przeróbek to naprawa/wymiana turbiny.

Auto ma ponad 300 tysięcy kilometrów przebiegu i padła turbina.
Na początku przestał działać aktuator (zwany gruszką) co objawiało się
zapalaniem czerwonej lampki i słabnięciem auta na wyższych obrotach.

Znalazłem w chinach tą część (gruszkę),
niestety nie znalazłem nikogo (żaden serwis turbin nie chciał podjąć się założenia gruszki ani w ogóle
dotykania się do turbiny w innym celu niż "regeneracja")
na szczęście turbina zaczęła zużywać olej,
więc pomysł z wymianą samej gruszki upadł :)

Przez kilka miesięcy jeździliśmy na w pół otwartym położeniu zaworu upustowego,
ze zdemontowaną gruszką, żeby ciśnienie w silniku nie było za wysokie bo podobno może to spowodować
wydmuchanie uszczelek - jak twierdzą fachowcy.

Znalezienie fabrycznej turbiny do LJ73 było trudne :)
Było kilka pomysłów.
Najtaniej jest zregenerować turbinę.
Zdania w tym zakresie są podzielone - większość fachowców twierdzi, że
regenerację robi się na chińskich częściach i jest ona dużo mniej trwała niż oryginał.
Użytkownicy dzielą się na tych którzy mówią - zrobiłem i jest dobrze,
oraz tych którzy mówią - po 10/20 tys km padła.

Autko jest serwisowane głównie w Wyprawa4x4 u Kylona i jestem zadowolony
z tych napraw, ale jest problem z terminami.
Niestety mechanikom Kylona starcza czasu na zrobienie 1/5 tego co bym chciał :)
a kolejny termin jest znów za 1-2 miesiące :) Może to i dobrze, bo w tym czasie
potrafi się zmienić koncepcja lub pada ważna rzecz i staje się priorytetem :)

Niestety Kylon nie jest zwolennikiem "motania" aut a raczej woli doprowadzać je
do stanu zbliżonego do fabrycznego :) chociaż oczywiście dokonuje modyfikacji
pod offroad, ale nie ingerujących w fabryczną specyfikację.

Z tematem turbiny z Kylonem nie ustaliłem nic, albo raczej ustaliłem,
że w Wyprawach tego nie zrobię bo - regeneracja turbiny jest BE,
a znalezienie nowej turbiny do LJ73 jest niemożliwe :)

Przeprowadziłem kilka rozmów, poczytałem forum.

Miałem do wyboru - wizytę w jednym z kilku warsztatów które znam i które zajmują się
regeneracją turbin i ewentualnie modyfikacjami lub udanie się do któregoś z fachowców
sprawdzonych na forum.

Rozważałem też opcję SWAPA silnika, ale... czas potrzebny na taką operację plus bliskość
wakacji - sezonu na offroad - odwiodły mnie na jakiś czas od tego pomysłu.

Zapewne każdy dobry warsztat radzi sobie z wymianą turbiny w LJ7 na podobną lub regenerowaną,
kwestia tylko jak dobrze i w dłuższej perspektywie z jakimi efektami oraz co poza "przywróceniem do stanu wyjściowego"
można tym uzyskać.

Wybór w końcu padł na kolegę z forum, na którego każdy może liczyć w zakresie porady czyli Rokfor32.
Po wymianie korespondencji ustaliliśmy zakres prac i termin (podobnie jak u większości fachowców od LC dość odległy).

Wymieniona została turbina na GT18V Garreta, kupiona używka w dość dobrym stanie.
Wraz z turbiną Rokfor zmodyfikował trochę wydech, mocowanie turbo i pompę paliwową.

Wrażenia...

Dość trudno mi było uwierzyć, że to nadal ten sam dychawiczny silnik 2,4.
Autko jedzie sprawnie praktycznie na każdym biegu i jest elastyczne.
Widać dlaczego zmienna geometria wyparła stary system.
Nie ma turbo dziury, moc nie zależy od obrotów ani prędkości,
auto jest elastyczne.

Po zmianach "nowa" turbina pompuje do 1,5 bar

Różnicy w spalaniu nie zauważyłem. Teraz auto jest na kołach 31x10,5x15.
Czekają na założenie koła 33x12,5x15 i teraz wiem, że na pewno na nich dam radę
jeździć, bo przed wymianą turbiny mógłbym co najwyżej się toczyć.

Jadąc do Starego Sącza nie raz musiałem redukować do 4 albo i 3 gdy akurat w połowie górki ktoś skręcał i prędkość
spadła na tyle, że nie dawało się silnika znów rozkręcić do takich obrotów, aby turbina pomagała.
W związku z pracami drogowymi chciałem skrócić sobie drogę, pojechałem prawie na przełaj, ale asfaltem
i na jednej z górek w połowie drogi na szczyt musiałem skorzystać z reduktora, bo na jedynce nie dałem rady wjechać :)
Wiadomo, ze to też kwestia niesprawnej turbiny. Auto ze sprawną turbiną na 2 spokojnie by wjechało :)

Już od Kielc, gdy na S7 pojawiają się większe górki, zjeżdżałem na prawy pas dla ciężarówek
i jechałem podobnie jak one, bo nie było szans na wyprzedzanie pod górę, czy jazdę powyżej 100km/h.
Na czwartym biegu udawało się utrzymywać prędkość 90 do 100 na czwórce, pod warunkiem, że nie trzeba było zwolnić :)

Droga powrotna była już innym przeżyciem. Muszę nauczyć się jeździć od nowa,
bo zarówno na 4, jak i na 5 biegu pełna elastyczność od 50 do 120 km/godz.
Na podjeździe pod ostrzejszą górkę (jakich w sądecczyźnie nie brakuje)
mogłem redukować z 5 na 4 ale mogłem też zmienić w połowie górki z 4 na 5 bieg i dalej dam radę podjechać bez problemu.

Auto w końcu przyspiesza - może nie jak bolid F1, ale dość sprawnie między 60 a 120 km, co więcej,
powyżej 120 km też można jechać, tylko niestety grzeje mi się już silnik.

Do wymiany chłodnica (podejrzewałem ją od dawna) oraz zapewne wydech i ewentualnie intercooler do dołożenia :)
Załączniki
silnik turbina.jpg
(113,41 KiB) Pobrany 110 razy

Awatar użytkownika
oradek
Posty: 805
Rejestracja: 06 lis 2017, 19:46
Auto: Lj73 po 1990

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: oradek »

Kolejny etap.

Tym razem skutecznie zarżnąłem auto.

Próbując znaleźć wyzwanie dla dzielnego auta znajdowaliśmy coraz większe przeszkody.
Przez 3 godziny dzielnie auto przechodziło próby. Wyjeżdżało tam gdzie jeszcze nikt nie wjechał.

Ludzka pomysłowość nie zna jednak granic a auta mają swoje granice wytrzymałości.

Wjechałem w grząskie piaski - zrobił się budyń pod autem, zassał tak skutecznie, że przez 3 godziny nie dało się wyciągnąć auta.

Na skutek walki i wody auto odmówiło posługi :)

Skutecznie najpierw zalało i padło sprzęgło a potem reszta - rozrusznik, turbo, silnik.

Szczęśliwie dzięki współpracy i pomocy 3 aut i 4 osób udało się auto wyciągnąć po 4 godzinach oraz odholować.
Jutro w warsztacie zwalamy miskę olejową i będzie wiadomo czy silnik nadaje się do reanimacji.

Mogła paść panewka. Zdaniem Rokfora można wymienić jedną panewkę. Jednak ze starych czasów pamiętam, że taka "szybka i tania" naprawa czyli wymiana jednej panewki w dużym fiacie bez szlifowania wału I wymiany kompletu panewek skończyła się brakiem smarowania na wolnych obrotach I szybkim zatarciem silnika.

Jeśli to nie tylko turbina, to pytanie do Was - co będzie lepsze - przekładka silnika czy remont?

Jeśli remont to czy sama wymiana 1 panewki czy komplet że szlifowaniem wału?

Jeśli szlifowanie wału to czy robić od razu górę?

Jeśli jednak przekładka to czy na taki sam 2LT-II czy może swap?
Jeśli swap to kogo byście polecili do takiej roboty i jaki silnik?

Rokfor robi ciekawie silniki d4d - jednak jest to faza testowa a nie produkcyjna :)
Fajnie też robią w 70-kach silniki benzynowe V8 1uz z Lexusa ls400. Jest wątek o swapie, ale chciałbym prosić o Wasze opinie na dziś - Anno Domini 2018 :)

Opcja pt sprzedać 70 I kupić 90 odpada :) Obrazek Obrazek

Lj73 2,4 LTII 1991 Oradek

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18006
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

Radek. Rozwiązania moim skromnym zdaniem są trzy.
- remont to kupa pieniędzy. Przekładka na sprawny silnik choć takich jest niewiele
- zmiana na silnik benzynowy
- zmiana auta na KZJ-ota 7. Albo całego układu od niego. To też nie łatwe.
Ale najpierw diagnoza na chłodno tego co się stało.

Awatar użytkownika
Rokfor32
Klubowicz
Posty: 8298
Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: Rokfor32 »

Dokładnie tak. Jeżeli skończyło sie smarowanie, ale auto pyrkało na wolnych obrotach w kałuży wtedy - to silnik zatrzyma sie od złapania pojedynczej panewki. Złapania - a nie zatarcia, obrócenia panewki, i zniszczenia czopa wału.

W takim - i tylko takim przypadku sens ma wymiana pojedynczej panewki, bo czop wału zostaje nieuszkodzony, conajwyżej wymaga zdjęcia przyklejonego punktowo stopu łożyskowego z panewki (papier gradacji 600, kilka przeciągnięć).

Przytomne 2L-T coraz ciężej znaleźć. I, tak na prawdę nie ma specjalnego sensu.

Owszem, remont w całości na fabrycznych podzespołach jest koszmarnie drogi - ale można go zrobić też na niemieckich gratach. I nie chodzi o słabe zamienniki z puszek po piwie - ponieważ ten silnik jeździł w Taro, to sa dostępne oryginalne tłoki Wossner na przykład, w cenie 1/4 toyotowych. To samo panewki.

W takiej wersji kompletny remont wychodzi porównywalnie, jak dobra używka.

Awatar użytkownika
plum76
Klubowicz
Posty: 2132
Rejestracja: 10 gru 2009, 16:04
Auto: UZJ40
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: plum76 »

ja mam 1uz ze skrzynia z lc70.
zapraszam
paweł

Awatar użytkownika
sebastian44
Posty: 2141
Rejestracja: 01 lis 2009, 18:23
Auto: była BJ73, była KZJ95, aktualnie TRJ120
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: sebastian44 »

@Mazur ma chyba dwa 2LT jeszcze w samochodach. Chociaż widze że auto doinwestowane wiec ja bym brał montował 1UZ u Rokfora :mrgreen:

Awatar użytkownika
Jastrząb
Posty: 426
Rejestracja: 09 lip 2017, 14:57
Auto: Toyota LJ70,
silnik 2,4td --> 3.0 1kzt
rocznik 1987
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: Jastrząb »

Sebastian dobrze mówi, przetrzyj szlak bo ja następny w kolejce po 1uz :mrgreen:

Awatar użytkownika
Rokfor32
Klubowicz
Posty: 8298
Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: Rokfor32 »

1UZ-FE ma też wady - w tym najważniejszą, jak chodzi o teren: ma otwarty układ zapłonowy. I to naprawdę otwarty - rozdzielacze zapłonu sa umieszczone nad kołami od wałków rozrządu, i od tyłu dziura jest tak duża - jak koła rozrządu. Owszem, jest to pod pokrywami, i nie ma problemu z zachlapaniem - ale jak się zanurzy w wodzie - to kaplica. A uszczelnić się po prostu tego nie da.

Temu do topienia po dach - jednak niekoniecznie. Ale jako wyprawówka, wycieczkowóz, czy nawet ciężki teren - acz suchy w miarę - jak najbardziej.

Ja mam w planach popracować nad bezrozdzielaczowym typem sterowania dla tego silnika, ale to jeszcze chwile potrwa, bo czasu na takie eksperymenty chwilowo brak.

Alternatywnie są inne silniki - 5VZ-FE czy 3RZ-FE na przykład. Dosyć łatwo adaptuje się do J7. Można też np. 3UZ-FE - nie ma już wad poprzednika z układem zapłonowym - ale ma swoje, w postaci dosyć mocno skomplikowanego sterowania. I obowiązkowego immobilaizera. ponoć bracia Rosjanie opanowali już temat softu do tego silnika, i powyższe wady są do usunięcia (za niewielka w sumie kupkę szelestów) - nie testowałem osobiście jeszcze tej opcji, acz wydaje się sensowna.

No i jeszcze jedna alternatywa - testuje się obecnie w moim 4R. Czyli wykastrowany z elektroniki 1KD-FTV. Campa objechał bez scen. Mocny (wstępnie ustawiony na 180 kucy i 400 Nm), oszczędny (na Campa i nazad średnio niecałe 9/100), popularny. Niestety ciągle dosyć drogi w zakupie - plus modyfikacja kastrująca ...

Awatar użytkownika
vGreg
Posty: 942
Rejestracja: 01 gru 2011, 11:27
Auto: LJ70 z 92'
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: vGreg »

oradek pisze: Skutecznie najpierw zalało i padło sprzęgło a potem reszta - rozrusznik, turbo, silnik.
Obrazek
Turbo padło w postoju jak na zdjęciu? Rozwiń proszę temat.

Awatar użytkownika
oradek
Posty: 805
Rejestracja: 06 lis 2017, 19:46
Auto: Lj73 po 1990

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: oradek »

OK.
Dzięki wszystkim za podpowiedzi i słowa otuchy :)

Silnik zalała woda - jest w misce olejowej woda, więc dalej nie chce nawet rozbierać.
Jedna z panewek obrócona, korbowody proste, ale jeśli na dole jest woda, to nie
chcę ryzykować - silnik na złom.

vGreg - pytasz, jakim cudem zalała tak niska woda, jak na zdjęciu?

Samochód stał w tej brei 4 godziny z włączonym silnikiem.
Włączonym, żeby go nie zalała woda...
Mam nieszczelny snorkel i dziurawą rurę ssącą powietrze.
Nie zalała ich woda, bo były powyżej poziomu wody,
ale chlapał wiatrak tyle czasu,
plus otwierałem maskę, żeby dostać się do sprzęgła wyciągarki
i musiało się nalać, bo woda jednak jest w silniku.

Padła z nieznanych przyczyn wyciągarka.
Wydaje mi się, że zakleszczyła się lina.
Słaba strona stalowej liny.
Zaczęło padać sprzęgło, nie wchodził wsteczny,
padł też w końcu rozrusznik a na koniec silnik.

Nie działała też raczej tylna blokada - nie wiem czy ukręciła się półoś,
czy zalała woda i nie załączało jej, ale też w każdym razie nie działała, więc
miałem komplet nieszczęść.

Turbina wywaliła z silnika cały olej przez wydech,
ale silnik jeszcze chodził. Nie dymił.
Jednak w końcu się zatarł i stanął.
Nie zorientowałem się, że to turbina spłatała takiego psikusa.
Gorąco było piekielnie, były nerwy, że auta nie mogą wyciągnąć 2 auta a
za chwilę trzeba jechać na Campa :)
Po wyciągnięciu z wody dzięki wyciągarce Adama,
odpaliliśmy na lince, bo rozrusznik nie działał i chwilę jeszcze chodził silnik,
dość cicho nawet ale po 2 minutach zaczął hałasować i zgasł.

Nie wyłączyłem silnika widząc plamę czarną na wodzie,
bo w ferworze walki myślałem, że ten czarny osad pływający
po wodzie to może jakieś osady z rury wydechowej a nie olej z silnika :)
Wiem, wiem... Mądry Polak po szkodzie.

W związku z tym, że wszelkie terminy przekładki na inny silnik niż fabryczny
to od 2-3 miesięcy do 2 lat,
więc "na razie" szukam na podmianę 2LT-II
we w miarę dobrym stanie, "na już", sam przełożę.

HELP! SOS! :) Kto ma silnik 2LT-II do sprzedania?

Co do 1UZ - jestem zainteresowany zakupem i może założeniem u siebie,
ale na razie nie mam na oku żadnego,
nie wiem u kogo założyć ani kiedy to będzie możliwe.
Nie chcę oddawać auta na 3 miesiące ani płacić więcej
za taki swap niż za nową TLC 200 :)

Paweł - Plum76 - napisz mi na PW proszę o co chodzi,
jaki masz silnik ze skrzynią w 70-ce?
Masz założony w swoim aucie, czy na sprzedaż sam silnik, czy całe auto?
Jeśli na sprzedaż silnik już połączony ze skrzynią do 70-ki, to ja jestem zainteresowany zakupem :)
W sumie mogę kupić nawet 2, to jeden będzie dla Jastrzębia,
może mi będzie pożyczał swojej 70-ki wtedy, gdy ja swojego będę remontował
po następnych potopach :)
Przy zakupie 2 szt mam nadzieję na rabat :)

Mówiąc jednak serio, to myślę nad tym dieslem 1KD Rokforowym,
ale Rokfor nie chce mi oddać żadnego swojego silnika ;) :p
Więc muszę kupić, jeśli ktoś ma do sprzedania 1KD to też kupuję!
Najchętniej padnięty silnik - bez wtrysków i z wypalonym tłokiem :)
żeby nie kosztował 10 zentrylionów cebulionów ;) ale może tylko 5 ;)
Chociaż, jak to Jastrząb mówi - co V8 to V8 :) ;)

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18006
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

Zrób jak Ci mówiłem przez telefon. Kup anglika z 1KZT. Przekładasz bolt on i masz z głowy. Tylko łapy na ramie trzeba przesunąć.

Awatar użytkownika
oradek
Posty: 805
Rejestracja: 06 lis 2017, 19:46
Auto: Lj73 po 1990

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: oradek »

Kylon - na campie rozmawiałem z kilkoma osobami, które mają 1KZT,
nie chwaliły tego silnika. Ma słabą głowicę, która pada oraktycznie w każdym,
chyba, ze ktoś ma mega szczęście i auto przeszło akcję serwisową w Toyocie ale to rzadkość.

Koszt zrobienia głowicy to podobno 5 tys zł.
Może cały offroad to topienie pieniędzy w błocie, ale kupowanie silnika za 5 000 i potem remont głowicy za 5000...
to hardkorowa wersja wyrzucania pieniędzy w błoto
Wydaje mi się, że jeśli już mam wydawać 10 000 zł, to wolę jednak kupić silnik 1KD za 8 000.
Będzie młodszy i sprawniejszy i zostanie jeszcze 2000 na najbliższy przegląd w Wyprawach :)

Uzupełniając co jeszcze było zmodyfikowane w aucie
(wymienione u Kylona, na nowe części, głównie Toyota i mam nadzieję, że nie gorsze niż fabryczne zamienniki):

- wymienione kompletne zawieszenie na lift 2 cale od Terrain Tamera z amortyzatorem skrętu (amortyzatory i sprężyny)
- amortyzator skrętu haczył o drążek reakcyjny, więc wymieniłem drążek kierowniczy na używany ale na pewno od lj70 i dokupiłem
nowe toyotowe końcówki drążka, ale nadal haczył. Były 2 godziny konsultacji i nie wiadomo co jest przyczyną.
Możliwe, że jeden wąs jest z anglika lub reakcyjny jest z innego modelu, więc dorobiłem nowe mocowanie
amortyzatora skrętu i jest lepiej, nie haczy o nic amortyzator skrętu a auto w końcu dobrze skręca w lewo i w prawo :)
- wymienione wszystkie tuleje drążka reakcyjnego
- wymienione przewody gumowe od płynu chłodniczego (zestaw Terrain Tammer)
- wymieniony jeden wąs zwrotnicy i zregenerowane zwrotnice
- zregenerowane i uszczelnione oba mosty (wszystkie uszczelnienia, łożyska itp)
- założone do mostów blokady ARB (blokada na przód i na tył)
- w bagażniku kompresor ARB zamocowany do klatki i z wyprowadzonym pod dach ssaniem powietrza
- wyprowadzone odpowietrzenia mostów pod dach w kabinie
- wymieniony jeden przedni przegub
- zregenerowana przekładnia kierownicza (kompletnie)
- wymieniony kompletny rozrząd z pompą wody
- zregenerowane przednie zaciski hamulcowe - nowe tłoczki itd
- wymienione przednie tarcze i klocki
- wymienione przewody płynu hamulcowego
- założona wyciągarka od Zibiego - jakiś najtańszy model 12 000 lbs ze stalową liną - ale ładnie
zamontowana-schowana za zderzakiem z heblem przy dźwigni zmiany biegów
- mocowanie tablicy na przednim orurowaniu (made by Kylon)

W swoim zakresie psułem:
- dołożone światło cofania LED (kosztowało 30 zł i po pół roku już kończy żywot, ale łatwo będzie wymienić):),
- dołożone 2 przednie lampki LED do doświetlania w terenie,
- wymienione tylne lampy,
- dołożony dodatkowe światło LED stopu,
- wymienione przednie kierunkowskazy (fabrycznie nowe toyoty bo wcześniej założone przeźroczyste podróbki przeciekały,
były też żarówki - pozycja/kierunkowskaz, ale w tydzień po założeniu i po zalaniu w czasie jazdy w błocie szybko zdechły).
- wymienione boczne pozycyjne lampy przednie (China)
- załatane dziury i naprawione progi (ogólne łatanie karoserii)
- sterowanie zamiast wskaźnika przechyłów - włączniki kompresora i blokad oraz przełączniki oświetlenia (in spe)
- wymieniony zbiornik paliwa
- wymieniona rura wlewu paliwa
- nowe felgi i opony :) najpierw było 30 potem 31 a teraz już jest 33x12,5x15
- nowe progi przykręcane do ramy (produkcja własna)
- nowy zderzak tylny z hakiem w wersji USA demontowanym (produkcja własna)
- przerobiony przedni zderzak (podcięty)
- tapicer poprawiał fotel kierowcy
- dołożona tylna półka - żeby graty z bagażnika w razie przewrotki lub dachowania, nie uszkadzały pasażerów :)
- wymienione lewe lusterko bo oryginał przy prędkości ponad 100km/godz się składało...

Kylon pewnie pamięta co jeszcze było w aucie zrobione, ale staram się,
żeby auto nie przynosiło wstydu mechanicznie, bo wizualnie przypomina
autka z Mad Maxa :) ;) ale takie jest założenie.

W planach:
- wymiana dolotu powietrza na silikonowe przewody z aluminiowymi łączeniami (już kupiłem, szkoda,
że doszły po utopieniu)
- wymiana snorkela - ten nie tylko jest nieszczelny i brzydki, ale gubi czapkę
średnio raz na godzinę, na każdym mijanym zbyt blisko drzewie i krzaku
[Szukam wykonawcy snorkela z nierdzewki w formie rury 2,5 cala]
- wymiana wydechu na 2,5 calowy
- ręczny na wale
- wymiana tylnych hamulców na tarczowe by Rokfor :)
- dołożenie sygnałów z lokomotywy :) bo mam za cichy klakson :) (trąby już mam - oryginały z Gagarina - oba)
- dołożenie zbiornika na sprężone powietrze (zbiornik mocowany do ramy już jest zrobiony, czeka na założenie - zbiornik 4 litry po kompresorze plus mocowania)
- dołożenia dodatkowego kompresora w komorze silnika, żeby nie hałasował w kabinie, ten co jest ARB zostanie tylko do blokad
- instalacja powietrza z wyjściem/gniazdem do narzędzi i pompowanie kół (w zderzaku?)

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18006
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

Kto miał na Campie ten silnik? Widziałem tylko jednego KZJ-ota. Przejechałem swoim 500 tyś km. Rozumiem zachwyt modyfikacjami różnych silników ale zawsze jest coś za coś i następuje łańcuch kolejnych zdarzeń. Nówkę głowicę do KD-ota mam - możecie się bawić ;-)

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18006
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Oradek i moja LJ73 z 1991

Post autor: kylon »

Sam silnik 1KD to nie wszystko. A przerobienie go na klasycznego diesla też kosztuje jak i zakup kolejnych potrzebnych części.

ODPOWIEDZ