Wyjścia z opresji

Technika jazdy, sprzęt, etc.

Moderator: luk4s7

Gałka
Sąd Koleżeński
Posty: 4424
Rejestracja: 05 kwie 2007, 21:04
Auto: HZJ73 3w1
Kontakt:

Wyjścia z opresji

Post autor: Gałka »

Zainspirowany wątkiem o tragedii na EQ postanowiłem założyć wątek o "wyjściu z opresji", w którym każdy może opisać sposoby ratowania się w różnych sytuacjach. Mogą to być sytuacje prawdziwe i wymyślone, sprawdzone i hipotetyczne, Być może niektóre nie zadziałają ale lepiej coś robić niż siedzieć z założonymi rękami. A Ci arabowie chyba tylko siedzieli... :)
Pewnie ktoś z was przeżył podobne "przygody" a i wyobraźnia ludzka nie ma granic.
Jeśli ten temat pomoże choć jednej osobie ( czytaj uratuje życie ) to warto przejrzeć nawet te posty, które będą ' o niczym" bo i takie się pewno pojawią. :(

na początek cytat z " Kylona" :

Może to głupie i nie wiem jaka reakcja była by na miejscu ale zrobił bym tak (zakładając wyposażenie laika z samochodu bez wyposażenia off-road):
- z elementów samochodu można zrobić łopaty do odkopywania i trapy. Nawet gdy nie ma kluczy to siłą można jakoś coś urwać z tapicerki czy osłon plastikowych. Ja pewnie bym się obsrał ale wyjechałbym z tej zaspy. Może skończyło im się paliwo.
- ograniczyłbym zużycie akumulatora. Jedną lampę tylną bo jest na diodach bym wydłubał z kablami na dach. Niech się świeci w nocy. Reszta odłączona co by energii nie pobierało.
- na piachu bym zrobił z przedmiotów duży trójkąt. Międzynarodowy znak potrzeby pomocy. (to dla pilotów). W dzień można również palić plastiki co daje czarny dym. A opony to już mega znak na środku pustyni. Zwłaszcza że byli 20 km od cywilizacji i 12 km od szlaku.
- na wydmie nad samochodem tez bym zmontował coś kolorowego.
- człowiek może wytrzymać do 3 dni bez wody ale mając pełna chłodnicę można pobawić się w destylację. No i płyn spryskiwacza. Trzeba tylko wiedzieć jak. Bez żarcia mocny organizm daje radę 3 tygodnie. Nie wierzę że nic w samochodzie nie mieli skoro jechali z punktu A do B.
- kopałbym nocą co by w upale 50 stopniowym nie tracić sił.
- w dzień nie w samochodzie a obok co by nie w puszce. Zasłonę cieniową jest z czego zrobić.
- dobrze zrobili że się nie oddalili ale widać zbyt długo czekali i się nie doczekali.

endurance
Klubowicz
Posty: 1442
Rejestracja: 26 gru 2007, 17:59
Auto: Hilux - owocow?z
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: endurance »

Podstawy udzielania pierwszej pomocy, warto posłuchać bo przecież Wasz kolega może... oby nie, ale warto umieć



wojciech endurance
http://www.polkasteam.pl" onclick="window.open(this.href);return false;

Awatar użytkownika
LEX
Posty: 1582
Rejestracja: 23 wrz 2007, 22:01
Auto: Lexus LX450
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: LEX »

Mnie interesuje jak zrobić destylację mieszanki glikolu i wody, która znajduje się w chłodnicy. W końcu jest to niekiedy ponad 10 litrów płynu, więc może przedłużyć życie. Jednak spożycie glikolu grozi śmiercią, więc jak się przed tym uchronić? Typowa destylacja, czyli podgrzewamy wodę i zbieramy skraplającą się parę?

Awatar użytkownika
fobos
Posty: 3155
Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:47
Auto: VZJ 90
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: fobos »

Może mało praktyczne w obecnych czasach, bo teraz prawie każde auto ma wyciągarkę. Ja nie mam i na razie się na nią nie zanosi więc musiałem sobie jakoś poradzić. Rzeczka wyglądała niegroźnie, wody najwyżej do kolan. Nie przewidziałem że dno jest przed wyjazdem z brodu zupełnie luźne. Przednie koła zniknęły w piachu i przez samochód zaczęła płynąć rzeka. :mrgreen:
100_3952.jpg
100_3951.jpg
Z opresji udało nam się wydostać dzięki sprytnemu fortelowi. Na szczęście miałem w samochodzie parę metrów linki żeglarskiej.
100_3957.jpg
Musiałem przełożyć kilka razy linkę z lewego koła na prawe i z powrotem ( niestety dyferencjał przeszkadzał mi jak tylko mógł ), ale po kilkunastu minutach byliśmy na upragnionym brzegu i to bez niczyjej pomocy, nie mówiąc o użyciu wyciągarki czy tirfor'a 8) :D

MaxLux
Klubowicz
Posty: 2890
Rejestracja: 05 kwie 2007, 11:01
Auto: GRJ120
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: MaxLux »

Podobny patent pomogl chlopakom wyjechac ze sporej zaspy - szczesciem mieli "trytytki" takie plastikowe opaski.
Pospinali do kupy okrecili pare razy opone tymi opaskami co pre centymetro i wyjechalo sie jak na lancuchach ...

Inny kolo wypadl osobowka po zaqkrecie na orane pole i szczesciem mial ... koc :shock:
autko po kocu wyjechalo jak po trapach :shock:

Husky
Posty: 909
Rejestracja: 31 sty 2010, 22:19
Auto: plastic fantastic

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: Husky »

Gałka pisze: - człowiek może wytrzymać do 3 dni bez wody ale mając pełna chłodnicę można pobawić się w destylację. No i płyn spryskiwacza. Trzeba tylko wiedzieć jak. Bez żarcia mocny organizm daje radę 3 tygodnie. Nie wierzę że nic w samochodzie nie mieli skoro jechali z punktu A do B.
.
chyba najdłuższe udokumentowane "przeżycie" bez pokarmu i płynów
http://www.nationmaster.com/encyclopedi ... s-Mihavecz" onclick="window.open(this.href);return false;

na okres wpływa wiek, płeć, waga, ogólna kondycja zdrowotna, temperatura otoczenia - bez wody faktycznie 3-4 dni , bez pokarmów średnio kilka tygodni do 2 mcy

- destylatu z chłodnicy chyba bym nie próbował - można pic swój / i nie tylko / mocz

Jerzy23
Posty: 843
Rejestracja: 29 sie 2009, 09:19
Auto: FZJ76

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: Jerzy23 »

Jezdze po pustyni regularnie i intensywnie juz ponad 4 lata. Bardzo czesto jezdze sam. Poprostu czesto nie mam z kim jezdzic.

W ciagu tego okresu wypracowalem sobie pewne zasady ktorych trzymam sie jezdzac sam po omanskim interiorze:

1. Nigdy nie oddalam sie od trakow prowadzacych do asfaltu dalej niz 60-70 km. Wrazie zepsucia sie samochodu. Taki dystans jestem wstanie przejsc w ciagu 2-3 nocy. Nie jezdze po gorach zima ze wzgkledu na nagle i neispodziewane ulewy zamieniajace gorskie traki w strumienie blota i kamieni.

2. Ma zawsze w samochodzie 4 litry wody na jeden dzien pobytu w piaskownicy. Do tego jedzienie, w postaci ryzu, makaronu, mleka w proszku, konser i tunczyka w puszce na minimum tydzien. Tankuje na kazdej mozliwej stacji, nawet jak do baku ma mi wejsc tylko 20L do full. Na dalsze wyprawy biore 20L dodatkowej benzyny w kanistrze. Ekstermalnie mam dodatkowo w samochodzie kanistry z 40L. Majac paliwa na maksa jest 175L benzyny.

3. Zawsze w samochodzie mam dwa spiwory, koc, line holownicza z hakami, 2 latarki, 2 norze, 15m sznurka. kable do akumulatora i sprzet do zakladania opony an felge. ( nigdy wiecej takich przygod jak z Margo na Wahiba Sands 2 lata temu :mrgreen: )

3. Zawsze zaznaczam w gps-e wazne punkty istotne do znalezienia drogi powrotnej nawet w totalnej ciemnosci.

4. Bez lopaty i trapow nie ruszam sie nigdzie. Nigdy nie jezdze po piasku na twardych oponach.

5. Zawsze informuje gdzie jade i kiedy planuje wrocic znajomych. Jak zmieniam plany to informuje ich o tym.

6. Sprawdzam pogode na kolejne 7 dni. zwlaszcza jak wybieram sie na pustynie w odleglosci do 100 km od otwartego Oceanu.

Jak narazie wyszedlem z kilku opresji bez wiekszych i przykrych przygod. Choc kopanie pod autem do 3 w nocy kilkadziesiat km od cywilizacji, czy samotny spacer w kierunku bedunskiej wioski po pomoc juz zaliczylem :-)

Awatar użytkownika
fobos
Posty: 3155
Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:47
Auto: VZJ 90
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: fobos »

MaxLux pisze:Podobny patent pomogl chlopakom wyjechac ze sporej zaspy - szczesciem mieli "trytytki" takie plastikowe opaski.
Pospinali do kupy okrecili pare razy opone tymi opaskami co pre centymetro i wyjechalo sie jak na lancuchach ...

..........
Łańcuchy śniegowe to się tak robi :wink: :mrgreen:

Obrazek

I jak widać poniżej, całkiem nieźle "robią" 8)

Obrazek

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18006
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: kylon »

Trzeba oglądać Discovery i Bera :wink:. Lubię popatrzeć z moja starszą córeczką. Nawet siedmioletni brzdąc pamięta kilka zasad.

Awatar użytkownika
jjb
Posty: 258
Rejestracja: 08 sty 2009, 10:29
Auto: LC120
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: jjb »

Kanadyjczycy każą wozić w samochodzie świecę. Jeżeli auto zepsuje się na odludziu na dużym mrozie, to zapalona w środku (przy zamkniętych szybach) świeca utrzymuje temperaturę wyższą od zera prze czas kiedy się pali

jjb

MaxLux
Klubowicz
Posty: 2890
Rejestracja: 05 kwie 2007, 11:01
Auto: GRJ120
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: MaxLux »

fobos pisze:
Łańcuchy śniegowe to się tak robi :wink: :mrgreen:

Obrazek

I jak widać poniżej, całkiem nieźle "robią" 8)
O to to to !!! - wlasnie tak zrobili ale nie mieli sznurka tylko mase trytytek
kylon pisze:Trzeba oglądać Discovery i Bera :wink:. Lubię popatrzeć z moja starszą córeczką. Nawet siedmioletni brzdąc pamięta kilka zasad.
Tez uwielbiam tego goscia - nawet jeden odcinek byl krecony w polsce gdzie Beryl; nocowal sobie w Duzym Kwiacie do gory kolami :)

Husky
Posty: 909
Rejestracja: 31 sty 2010, 22:19
Auto: plastic fantastic

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: Husky »

bo trzeba wiedzieć kiedy dodać gazu, ten wiedział



a ten nie wiedział :( , dobrze , że dzieciaka wysadził


MaxLux
Klubowicz
Posty: 2890
Rejestracja: 05 kwie 2007, 11:01
Auto: GRJ120
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: MaxLux »

Tak czy inaczej Fobos zdobywa pierwsze miejsce jako forumowy MacGyver !

Husky
Posty: 909
Rejestracja: 31 sty 2010, 22:19
Auto: plastic fantastic

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: Husky »

trytytki to dobrze robią w rowerze
Załączniki
untitled.jpg

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: Wyjścia z opresji

Post autor: consigliero »

To jeszcze ja też ze sznurkiem i to co najmniej 2 razy , ale motocyklem 8)
Podczas pobytu w leśniczówce Darów zdecydowaliśmy się na wycieczkę, a było to w początkach naszego związku z motocyklami. Granica w Jaśliskach jak napisano na znakach, mały ruch turystyczny ale co tam damy radę. Jedziemy pierwszy kilometr asfalt , następne 2 piasek, następne 8 kilometrów kamienie 2 przejazdy przez rzeczki, ale co tam R1200GS da radę. Dojeżdżamy na granicę, ani żywego ducha , dwa szlabany zamknięte na zardzewiałe kłódki, nikogo na przejściu, nie ma za bardzo jak objechać . Przejście tylko dla pieszych, rowerów i wózków inwalidzkich. Chciałbym zobaczyć tego kretyna który wymyślił że na to przejście można dojechac wózkiem inwalidzkim. Stoimy przed przejściem , z powrotem 10 km po kamieniach, nie lubię wracać po własnych śladach. Pomiędzy szlabanami wykopany rów ale są zrobione schodki, nie wiadomo dla kogo , dla celników? Nie wiem , plan jest taki zjeżdżam po stopniach na dno rowu i później staram się wyjechać do góry do góry. Jeszcze dla pewności położyłem na dnie płytkę chodnikową aby było płycej. Żona stanęła z boku , kontempluje widoki , a ja już przednie koło mam na dnie,ogarniają mnie wątpliwość czy tylne koło trafi na płytkę? Zwracam głowę w kierunku żony aby zadać pytanie i oczywiście utrata równowagi. Motor spada w prawo trafiając w szlaban. Zarysowanie na baku to pikuś, ale klamka hamulca urwana przy samej kierownicy to już większy problem, o kierunkowskazie nie wspomnę.
Wytargaliśmy motor na górę pomiędzy szlabanami i zastanawiamy się co dalej. I teraz najlepsze każdy motor nawet ten z komputerem da się naprawić za pomocą sznurka. Wziąwszy sznurek od aparatu fotograficznego przywiązałem prowizorycznie klamkę hamulca, poprawiłem drugim sznurkiem wysupłanym z tankbaga i pojechaliśmy dalej. W pierwszej wsi gość ze skody pożyczył nam śrubokręt i złożyliśmy kierunkowskaz do kupy. Na pytanie skąd jedziemy mówimy że z granicy , na to usłyszeliśmy, że na tej granicy wykopano taki rów aby niemieckie czołgi nie przejechały.Teraz było jasne dlaczego tej niemieckiej maszynie nie dane było tej granicy przekroczyć normalnie. Jak przyjechaliśmy do Medizlaborce w knajpie trafiliśmy na życzliwego pogranicznika,który powiedział że przejście w Bartoszycach sprawi nam mniej problemów.
Na tej granicy w Jaśliskach nie było nikogo, chyba przekroczyliśmy ją nielegalnie, no wózkiem inwalidzkim na pewno nie byliśmy i jeszcze jedno hamulec wytrzymał do momentu sprzedaży , raz musiałem go poprawić bo się poluzował.
Obrazek

Drugi raz wykorzystałem sznurek w Maroku do złapania rozbitej szyby , trytki plastikowe wytrzymały 1 dzień a sznurek całą drogę powrotną do domu.
PozdrawiaM
P.S.Mam nadzieję że nie będę nigdy zmuszony do poszukiwania sposobów jak przetrwać na pustyni , w górach , albo pod wodą.
Zawsze trzeba walczyć do końca o czym przypominano nam na kursie nurkowym , gdy nurek będąc wewnątrz wraku poświęcił ostatnie chwile na pisanie listu do bliskich ginąc w pobliżu wyjścia , zamiast poświęcić ten czas na szukanie wyjścia

ODPOWIEDZ