Tak po krótce i na szybko
Plusy:
- pogoda
- fajna baza hotelowa lecz niestety oszczędzali na ogrzewaniu i śniadaniach. Dobre ale mało. Przeważał ser pleśniowy, którego jedynie nie zabrakło. Kibelek w pokoju zaprojektowany przez liliputa lub kobietę. Aby oddać płyny ustrojowe musiałem wykonywać dziwne wygibasy z przytuleniem twarzy do kafelków na suficie włącznie.
- sporo drobiazgów i giftów cieszących za to, że są
- zajebiście przygotowany roadbook (graficznie -co było w środku patrz w dziale minusy), karta drogowa, kartki na jedzonko oraz wisiorki na szyję
- fajny patent z tankowaniem paliwa dla uczestników. Stacja benzynowa Shella przyjechała do bazy. Pojazdy benzynowe dostały kupony.
- trasy fajne widokowo i terenowo. Kompletna dzicz. Należy zwrócić uwagę na ciekawą nazwę miejscowości przez którą przejeżdżaliśmy - Wzdół Rządowy.
- mega zajebiste spotkanie towarzyskie. Niektórych spotkałem po paru latach.
- super atmosfera w naszym teamie. Leszek plus Tacoma z Caroliny. Później dołączył sympatyczny Harry i duży czerwony Nissan Patrol z napisem Jeep
- ogólnie brak ciśnienia w narodzie i wszechobecna pomoc.
- The Menagers - the best. Tego koncertu nie da sie opisać. Ja bawiłem się świetnie. Inni chyba też bo bis trwał 2,5 godziny. Impreza, żarcie, piwo - super.
Minusy:
- spory chaos organizacyjny. Inni chyba tego nie zauważyli ale ja mam zboczenie zawodowe.
- Spore opóźnienia startów. Odprawa drugiego dnia to była spora porażka. Nikt nic nie wiedział i nie było twardej ręki, która coś zarządzi.
- Łosica (kto był ten wie) raczej nie poprawia wizerunku imprezy. Mało sympatyczna i nie uprzejma dla uczestników. Agresja 10 w skali do pięciu.
- Itinerer chyba z innej imprezy. Odległości i szkice skrzyzowań do bani. Na szczęście orientowaliśmy się po taśmach na drzewach i śladach. Nocny odcinek w miarę ok jak przestaliśmy patrzeć właśnie na odległości.
- dziwnie schowane w lesie pieczątki na trasie nr. jeden. tylko my je znaleźliśmy. Nie wiedzeć czemu.
- Próby typu jojo oraz garaż często ustawione na lilipuci samochodzik. W sumie mało ciekawe a ich zdobywanie korkowało całą trasę.
- słabo rozplanowane trasy. Ci co wylosowali trasę numer 2,3,4 pierwszego dnia robili pieczątki na tylnym napędzie z dwóch lub trzech tras. Ci co wylosowali trasę nr 1 mieli 3 km lagru ze wspomnianymi garażami i nie zdążyli na obiad oraz dodatkowe konkurencje na koniec. Gdyby spadł tam deszcz byłby niezły kibel.
- opieka medyczna. Hmm. Breli znam ale nie widzę opcji wezwania pomocy właśnie na trasie nr 1 gdzie nikogo z organizatorów nie było. Gdzie również nie było dojazdu ani zasięgu telefonicznego. Nie mówiąc o tym, że całkowicie nie znali trasy.
Ogólnie super się bawiłem i miło spędziłem weekend.
Rebeka musi potrenować jazdę na wstecznym
Leszek bez strat oprócz zbitej lampki i urwanej tablicy rejestracyjnej.
Dziękuję Grześkowi i Rebece że mnie zabrali.