4Runner 3VZ-E 1992 r. a może coś innego?
: 22 lut 2018, 23:33
Dobry wieczór wszystkim!
Dział przywitalnia chyba skasowany więc witam się tutaj, jestem Piotrek "Barnaba" i szukam porady.. na temat rdzy, ale zacznę od wstępu
Na wstępie napiszę, że szukam pojazdu 4x4, z uwagi na budżet oraz tak naprawdę fanatyczną wręcz chęć posiadania czegoś co ma "to coś" (to znaczy coś mniej plastikowego) rozglądam się pomiędzy Isuzu Trooperem 4JG2 96-98 r., Toyotą J95 1KZ-TE, Toyotą 4Runner 3VZ-(F)E oraz Jeepem Cherokee XJ 4.0. Pojazd ma nie być skarbonką w którą chcę wpakować na start 20 tys. zł, tylko służyć do jazdy prawie codziennej plus parę "wypraw" rocznie z żoną i synkiem w promieniu 200-800 km (ok. 15 tys. km rocznie przebiegu). Raczej delikatny offroad, bez modyfikacji. Miałem okazję zdobyć parę szczytów w Beskidach seryjną Vitarą 3d '05 r., jeździć po Saharze Zachodniej Patrolem Y60 oraz Chevroletem Cheyenne jak również przejechać parę górskich strumieni Daewoo Tico
A teraz żeby nie przedłużać, jechałem niedawno 4Runnerem drugiej generacji z 1992 roku, silnik 3VZ-E z LPG, nic nie trzęsło, zawieszenie lepsze jak w przeciętnym plaskaczu, biegi wchodzą jak w masło, sprzęgło zapada się lekko, ale łapie bardzo dobrze, silnik pracuje idealnie równo, pasek alternatora piszczy, minimalnie się poci (chyba jak każdy sprawny starszy silnik), karoseria z zewnątrz całkiem ładna, z dwie dziury od rdzy na chromowanych zderzakach, no i ruda delikatnie łapie drzwi tylne, poza tym lakier cały, bez bąbli. Przebieg niby jakieś 220 tys. km, ponoć przez parę lat nie jeździł dużo. Pod maską silnik wygląda schludnie. Teraz najważniejsze - rama, w wielu miejscach jest rdza powierzchowna, ale gdzieś pod mocowaniem skrzyni jest tego więcej (jak na foto). Pytanie: czy da się zatrzymać proces korozji w miarę sensownych kosztach, czy to jest worek pieniędzy? Nie chcę samochodu do zajechania w półtora roku, tylko chciałbym o niego zadbać, żeby posłużył jeszcze parę ładnych lat i nie stracił (drastycznie) na wartości.
Jakby nie patrzeć jest to już zabytek. Czy np. włożenie 10 tys. zł (poza kosztami eksploatacyjnymi) spowoduje, że tym samochodem będzie dało się jeździć komfortowo do pracy i na rodzinne wycieczki czy raczej: "paaanie, kup se pan Rav4 w leasingu i będziesz pan zadowolony"? Od razu mówię, że jak ktoś mi zaproponuje nowoczesnego SUVa to równie dobrze mógłby mi zaproponować Passata B5
Poniżej fotki gorszej strony, z drugiej jest o wiele lepiej.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź,
Piotrek "Barnaba"
Dział przywitalnia chyba skasowany więc witam się tutaj, jestem Piotrek "Barnaba" i szukam porady.. na temat rdzy, ale zacznę od wstępu
Na wstępie napiszę, że szukam pojazdu 4x4, z uwagi na budżet oraz tak naprawdę fanatyczną wręcz chęć posiadania czegoś co ma "to coś" (to znaczy coś mniej plastikowego) rozglądam się pomiędzy Isuzu Trooperem 4JG2 96-98 r., Toyotą J95 1KZ-TE, Toyotą 4Runner 3VZ-(F)E oraz Jeepem Cherokee XJ 4.0. Pojazd ma nie być skarbonką w którą chcę wpakować na start 20 tys. zł, tylko służyć do jazdy prawie codziennej plus parę "wypraw" rocznie z żoną i synkiem w promieniu 200-800 km (ok. 15 tys. km rocznie przebiegu). Raczej delikatny offroad, bez modyfikacji. Miałem okazję zdobyć parę szczytów w Beskidach seryjną Vitarą 3d '05 r., jeździć po Saharze Zachodniej Patrolem Y60 oraz Chevroletem Cheyenne jak również przejechać parę górskich strumieni Daewoo Tico
A teraz żeby nie przedłużać, jechałem niedawno 4Runnerem drugiej generacji z 1992 roku, silnik 3VZ-E z LPG, nic nie trzęsło, zawieszenie lepsze jak w przeciętnym plaskaczu, biegi wchodzą jak w masło, sprzęgło zapada się lekko, ale łapie bardzo dobrze, silnik pracuje idealnie równo, pasek alternatora piszczy, minimalnie się poci (chyba jak każdy sprawny starszy silnik), karoseria z zewnątrz całkiem ładna, z dwie dziury od rdzy na chromowanych zderzakach, no i ruda delikatnie łapie drzwi tylne, poza tym lakier cały, bez bąbli. Przebieg niby jakieś 220 tys. km, ponoć przez parę lat nie jeździł dużo. Pod maską silnik wygląda schludnie. Teraz najważniejsze - rama, w wielu miejscach jest rdza powierzchowna, ale gdzieś pod mocowaniem skrzyni jest tego więcej (jak na foto). Pytanie: czy da się zatrzymać proces korozji w miarę sensownych kosztach, czy to jest worek pieniędzy? Nie chcę samochodu do zajechania w półtora roku, tylko chciałbym o niego zadbać, żeby posłużył jeszcze parę ładnych lat i nie stracił (drastycznie) na wartości.
Jakby nie patrzeć jest to już zabytek. Czy np. włożenie 10 tys. zł (poza kosztami eksploatacyjnymi) spowoduje, że tym samochodem będzie dało się jeździć komfortowo do pracy i na rodzinne wycieczki czy raczej: "paaanie, kup se pan Rav4 w leasingu i będziesz pan zadowolony"? Od razu mówię, że jak ktoś mi zaproponuje nowoczesnego SUVa to równie dobrze mógłby mi zaproponować Passata B5
Poniżej fotki gorszej strony, z drugiej jest o wiele lepiej.
Pozdrawiam i z góry dziękuję za odpowiedź,
Piotrek "Barnaba"