Jak dobrze ocenić auto - J10
: 23 lip 2016, 22:51
Myślę o zakupie auta terenowego od czasu kiedy kilkanaście lat temu pierwszy raz przeczytałem gazetę 4x4 off-road.pl. W międzyczasie realizowałem swoje inne pasje łącznie z motocyklem enduro. Nadszedł czas kiedy mogę powiedzieć, że zdecydowanie chcę kupić auto terenowe a w związku z tym, że raczej przywiązuję się do rzeczy to chciałbym nabyć coś na lata a nie na 2 sezony. Zdecydowanie to auto nie będzie wykorzystywane do codziennej jazdy, 80% wykorzystania to hobby. Z uwagi na zdecydowanie hobbystyczne podejście do sprawy i pewne założenia budżetowe pierwotnie myślałem o kupnie Land Rovera Discovery II. Oprócz kwestii finansowej głównym powodem tego wyboru była również swego rodzaju legenda a poza tym to auto mi się po prostu podoba. Ostatecznie jednak przegrało rywalizację z Toyotą. A jak Toyota to oczywiście J10. Auto co najmniej 2 razy droższe od DII ale jednak dające sporo więcej. Poczytałem i pooglądałem wirtualnie i niestety poległem przy pierwszej próbie w realu
Jak wspomniałem wcześniej chcę auto na długo, traktowane wycieczkowo-wyprawowo w związku z tym chcę auto w kompletacji w miarę standardowej i w jak najlepszym stanie. Oczywiście przyjdą większe koła, pewnie snorkel, pewnie wyciągarka ale to z czasem na razie chcę nie zajechaną "fabrykę".
Jak czytałem przebiegi 300, 400 a nawet 500 tys. km nie są kryterium dyskryminującym (czy potwierdza się w praktyce?).
Jest decyzja co do chęci posiadania, budżet zabezpieczony, no to jazda. Pierwsze poważne oględziny i poczułem się bezradny jak chłopiec w za krótkich spodenkach.
Początek był obiecujący: auto z 2006r., polski salon, 2 właścicieli, przebieg wprawdzie zdecydowanie powyżej przeciętnej ale nie jest źle, z 5 metrów auto jak salonowe. Wnętrze auta nadspodziewane OK, wszystko działa, za wyjątkiem lekko przetartej kierownicy nic nie świadczy o przebiegu prawie 500 tys. km.
Komora silnika, silnik wydaje się OK. Pali na przysłowiowy dotyk. Nie dymi, nie wydaje dziwnych dźwięków. Weryfikacja pozytywna, czas na rundkę testową, też all OK. Przyspiesza jak trzeba, trzyma się na czarnym, nic nie piszczy, nie stuka, w kabinie jest komfortowo a dźwięk silnika zachwyca. Jest moc.
No, ale 10 letnie auto, będące w ciągłej eksploatacji to nie nówka sztuka, nie śmigana. Blachy myślę, że dość słabe, szaleństwo z miernikiem grubości ukazało malowanie tylnej ćwiartki (całość standardowo ok. 100-130um a malowane 190-250um – czy to tylko malowanie po zadrapaniu czy szpachla?). Trochę zadrapań i kilka ognisk korozji w postaci niewielkich bąbli (drzwi i nadkola) o powierzchni połowy pudełka zapałek. Ale jak na auto nie eksploatowane w terenie jak dla mnie to dobrze nie jest. Wydaje się, że raczej to nie jest efekt jakiś niefachowych napraw, ale sygnał tego, że auto całe swoje życie raczej spędza pod chmurką.
Stan budy już znany to teraz na kolana, a raczej na glebę. Kładę się, popadam w zadumę i nie mam siły wstać. Gdybym stał to by mi ręce opadły, ale dobrze, że leżę to nic nie jest mi w stanie już bardziej opaść. Nie tego się spodziewałem. Ruda jest w ilości i jakości hodowlanej. Ale może tak ma być, kompletnie nie wiem jak to ocenić, może tak właśnie wygląda każda 100 a ja się czepiam. Niestety nie mam referencji. Rama jest raczej OK (lekkie punktowe i powierzchniowe naloty rdzy), ale wiele elementów przykręconych do ramy już wygląda znacznie gorzej. Miejscami rdza odchodzi płatami po dotknięciu palcem a śruby zatraciły swój pierwotny kształt. Blacha bagażnika od spodu też jest rdzawa. Nadkola pokryte są czymś co wygląda jak papa (!?), miejscami popękana. Czy to jest standardowe zabezpieczenie auta (nie wiem?).
Naprawdę chcę kupić auto, nie SUVa (takie już mam) ale prawdziwą terenową maszynę (takich jak już nie robią) ale myślałem, że wydanie klkudzisięciu tys. pln sprawi, że będę posiadaczem takowego a teraz mam wątpliwości czy stać mnie na taka zabawkę. Tym bardziej, że tak jak powiedziałem szukam auta na długo niech ma u mnie dożywocie.
Załączam zdjęcia (nie wiem dlaczego ale niestety mogę tylko 3 zdjęcia). W wdzięcznością przyjmę każdą opinię i radę
Jak wspomniałem wcześniej chcę auto na długo, traktowane wycieczkowo-wyprawowo w związku z tym chcę auto w kompletacji w miarę standardowej i w jak najlepszym stanie. Oczywiście przyjdą większe koła, pewnie snorkel, pewnie wyciągarka ale to z czasem na razie chcę nie zajechaną "fabrykę".
Jak czytałem przebiegi 300, 400 a nawet 500 tys. km nie są kryterium dyskryminującym (czy potwierdza się w praktyce?).
Jest decyzja co do chęci posiadania, budżet zabezpieczony, no to jazda. Pierwsze poważne oględziny i poczułem się bezradny jak chłopiec w za krótkich spodenkach.
Początek był obiecujący: auto z 2006r., polski salon, 2 właścicieli, przebieg wprawdzie zdecydowanie powyżej przeciętnej ale nie jest źle, z 5 metrów auto jak salonowe. Wnętrze auta nadspodziewane OK, wszystko działa, za wyjątkiem lekko przetartej kierownicy nic nie świadczy o przebiegu prawie 500 tys. km.
Komora silnika, silnik wydaje się OK. Pali na przysłowiowy dotyk. Nie dymi, nie wydaje dziwnych dźwięków. Weryfikacja pozytywna, czas na rundkę testową, też all OK. Przyspiesza jak trzeba, trzyma się na czarnym, nic nie piszczy, nie stuka, w kabinie jest komfortowo a dźwięk silnika zachwyca. Jest moc.
No, ale 10 letnie auto, będące w ciągłej eksploatacji to nie nówka sztuka, nie śmigana. Blachy myślę, że dość słabe, szaleństwo z miernikiem grubości ukazało malowanie tylnej ćwiartki (całość standardowo ok. 100-130um a malowane 190-250um – czy to tylko malowanie po zadrapaniu czy szpachla?). Trochę zadrapań i kilka ognisk korozji w postaci niewielkich bąbli (drzwi i nadkola) o powierzchni połowy pudełka zapałek. Ale jak na auto nie eksploatowane w terenie jak dla mnie to dobrze nie jest. Wydaje się, że raczej to nie jest efekt jakiś niefachowych napraw, ale sygnał tego, że auto całe swoje życie raczej spędza pod chmurką.
Stan budy już znany to teraz na kolana, a raczej na glebę. Kładę się, popadam w zadumę i nie mam siły wstać. Gdybym stał to by mi ręce opadły, ale dobrze, że leżę to nic nie jest mi w stanie już bardziej opaść. Nie tego się spodziewałem. Ruda jest w ilości i jakości hodowlanej. Ale może tak ma być, kompletnie nie wiem jak to ocenić, może tak właśnie wygląda każda 100 a ja się czepiam. Niestety nie mam referencji. Rama jest raczej OK (lekkie punktowe i powierzchniowe naloty rdzy), ale wiele elementów przykręconych do ramy już wygląda znacznie gorzej. Miejscami rdza odchodzi płatami po dotknięciu palcem a śruby zatraciły swój pierwotny kształt. Blacha bagażnika od spodu też jest rdzawa. Nadkola pokryte są czymś co wygląda jak papa (!?), miejscami popękana. Czy to jest standardowe zabezpieczenie auta (nie wiem?).
Naprawdę chcę kupić auto, nie SUVa (takie już mam) ale prawdziwą terenową maszynę (takich jak już nie robią) ale myślałem, że wydanie klkudzisięciu tys. pln sprawi, że będę posiadaczem takowego a teraz mam wątpliwości czy stać mnie na taka zabawkę. Tym bardziej, że tak jak powiedziałem szukam auta na długo niech ma u mnie dożywocie.
Załączam zdjęcia (nie wiem dlaczego ale niestety mogę tylko 3 zdjęcia). W wdzięcznością przyjmę każdą opinię i radę