Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Opis naszych samochodów.

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

Też lubicie takie tablice na wyprawie ? :D

Obrazek

No abs.
No traction control.
No air bags.
No fuel injector.
4000km ahead.

Obrazek

Ps- tak... pamiętam o Rosji, tylko cały czas coś wypada w robocie...

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

Zgodnie z przewidywaniami, po przejechaniu w warunkach "zgodnym z przeznaczeniem" 200tyś można zacząć spodziewać się problemów. W moim przypadku punktem krytycznym było 230tyś.
Krótkie podsumowanie co trzeba było naprawić, a co jeszcze przed nami...

Chłodnica... Od czasu wizyty na Ukrainie auto cierpiało na problemy z grzejącym się silnikiem. Powód- chłodnica do połowy zawalona glinką która następnie się pięknie wypaliła na lamelach.
Do tego elementy metalowe zaczęły już ulegać powolnej korozji. Na początku był pomysł aby wymienić sam wkład na miedziany, ale ze względu na ograniczenia czasowe oraz mój brak zaufania do "dorabianych" na szybko rzeczy, przed samym wyjazdem, padła decyzja o zakupie aluminiowej Terrain Tamer. Produkt bardzo fajnie wykonany, bez elementów plastikowych. Aktualnie przez 10 dni testowaliśmy w bardzo mocno obciążonym samochodzie na serpentynach w Rumunii i Bułgarii i nie udało mi się przekroczyć połowy na wskaźniku temperatury. Zakup uważam więc za całkowicie udany.

Obrazek

Rozsypała się kolumna kierownicza a maglownica nadawała się do regeneracji.

Obrazek

Do regeneracji trafiła też turbina. Od pewnego czasu zaczęła pokazywać błędy związane z przeładowaniem.

Obrazek

Niestety podczas demontażu turbiny, uszkodzeniu uległ piąty wtryskiwacz. Ze względu na wiek oraz nieustanny kontakt z wodą i błotem, degradacji uległy elementy plastikowe i po prostu się rozsypały.
Zamiennika oczywiście brak. O regeneracji mowy nie ma. Trzeba było za worek złota kupić w ASO... :/

Po przekroczeniu bułgarskiej granicy przypomniał o sobie także wtryskiwacz drugiego cylindra. Mam wrażenie że wyrzuca błędy za każdym razem kiedy zatankuje gorszej jakości paliwo- Rumunia, Rosja i Polska bez problemu... Na Ukrainie i w Bułgarii powtarzające się błędy. Trzeba będzie się zainteresować sprawą...

Obrazek

Trzeba było też w końcu wymienić tarcze i klocki. Z założonych poprzednio Toyotowskich nie byłem za bardzo zadowolony. Nie dość że szybko się zużyły to jeszcze nie dawały mi poczucia bezpieczeństwa.
Padła decyzja żeby założyć tym razem nacinane DBA.
Pomysł okazał się bardzo trafiony. Podstawowa różnica jaką odczułem to błyskawiczne odzyskiwania sprawności po wyjechaniu z błota. Chyba wszyscy znają brak reakcji na pedale, kiedy warstwa błota mieli się pomiędzy tarczą a klockiem? Tu, mam wrażenie, dzięki nacięciom, jest ono od razu wyrzucane na zewnątrz, dzięki czemu, pełna siła hamowania jest uzyskiwania prawie natychmiast po wyjechaniu z terenu.

Obrazek

Wszystkie prace tradycyjnie wykonane w Wyprawa4x4. Klient nadal zadowolony :D

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

Kolejne rzeczy do naprawienia to taśma kierownicy.
Podobno ma tendencje do uszkadzania się przy każdej wymianie kolumny kierowniczej... W moim przypadku posłuszeństwa odmówiła poduszka powietrzna.
I tu mam małą zagwozdkę, bo widzę jakiś straszny rozstrzał cenowy pomiędzy ASO a zamiennikami- może już ktoś przerabiał temat?
Cena w ASO- ponad 3000.00PLN.
Zamiennik - 75.00PLN
O co chodzi?

Obrazek

Po raz kolejny pojawił się też problem z czujnikiem ABS. tym razem prawy przód.
Aktualnie to już czwarta awaria tych czujników. Coś mi się wydaje że jest to najsłabszy punkt w tym aucie...
U mnie w dodatku nie pasują zamienniki. Sprawdziłem kilka różnych i albo nie pasowały do gniazda, albo nadal pokazywały błąd.

Obrazek

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

Mały offtopic. Ponieważ w LC150 nie wiele się dzieje, nie zakładam dla niego osobnego wątku.
Warto się jednak pochwalić naszą ostatnią przygodą z osłonami.
Po pierwsze panowie w serwisie (szczerze mówiąc sam nie wiem którym), zamienili śruby wytrzymałościowe na zwyklaki.
Efekt- podczas cofania (na wyciągarce), auto zahaczyło o muldę śniegu. Tylne śruby zostały od razu zgilotynowane. Osłona oparła się o ziemię i wygięła o 180 stopni, wyrywając przednie mocowania z ramy.
Generalnie rewelacja.
Po części winna jest też sama osłona- jest krótka, dwuczęściowa. Gdyby była w wersji długiej, jednoczęściowej, nic by się nie stało.

Obrazek

Obrazek

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

Po powrocie z Bułgari jest kilka przemyśleń na temat ostatnich zakupów.

Obrazek

Szuflady.
Trochę się z nimi przeprosiłem. Na spokojnie przeorganizowałem sprzęt i poukładałem go tak jak na to pozwalało miejsce w szufladach, a nie tak jak sam miałem na to ochotę.
Ogólna koncepcja wyszła taka że w lewej szufladzie wylądował sprzęt obozowy (na froncie kuchnia, potem zapasy liofilizatów, lampy kubki i inne duperele). Do ostatniej przegrody, do której dostęp jest bardzo utrudniony, poleciały części zapasowe i eksploatacyjne do auta.
Prawa szuflada została zagospodarowana na narzędzia i sprzęt do wyciągania auta z kłopotów. Taśmy wylądowały na samym końcu, ponieważ ze względu na to że są miękkie, łatwo było je wcisnąć w trudno dostępną przestrzeń.
Lodówka wylądowała na górze po lewej stronie, a torby z ciuchami po prawej.
Fajną opcją okazał się niezależny dostęp do góry i dołu- górne zamkniecie budy zrobiłem tak aby można było otworzyć klapę paki niezależnie, czyli nie trzeba otwierać wszystkiego aby dostać się do szuflady.
W praktyce pomimo jazdy po szutrach i mocno nieszczelnej zabudowy, niewiele pyłu dostało się do szuflad. Wożenie tam ciuchów raczej odpada, ale lekko zakurzone gary szczególnie mi nie przeszkadzały.
Przegrody na niepełną wysokość szuflady okazały się przydatne, bo pozwoliły na wrzucenie dłuższych, płaskich przedmiotów, jak saperka i dmuchany materac.
Nie sprawdziło się za to przechowywanie lin. Niespodziewanie wpadliśmy w większe błoto i po wyciągnięciu innego auta, zabłocone liny trafiły z powrotem do szuflady. Brud rozlał się po okolicy i został wewnątrz z powodu braku drenaży. Oczywiście można było temu łatwo zapobiec, gdybym wrzucił je do jakiejś torby. Nie miałem niestety żadnej przed wyjazdem. Ogólnie jestem zdania że na brudne taśmy powinna być osobna, szczelnie zamykana skrzyneczka, którą można w całości wyciągnąć z auta.

Nadal uważam że nie jest to rozwiązanie dla mnie i zdecydowanie wole mniejsze pojemniki z możliwością wyciągnięcia całej sekcji np. "kuchnia" poza auto. W wolnej chwili zrobię dla siebie wysuwane aluminiowe szuflady z miejscem na hermetyczne skrzyneczki, ale projekt ten dostał obecnie niższy priorytet.

Obrazek

Dalsze refleksje ad. namiotu dachowego.

- Nic się nie rozpruło, nie odpadło anie nie zaczęło śmierdzieć. Żaden z suwaków się nie rozsypał. Generalnie na plus.
- Mój jest chyba minimalnie krzywo uszyty. Przednia ściana ma naprężenia i nieustannie przesuwa się w prawo, zasłaniając wylot do rurki podtrzymującej przedsionek. Bardzo nie przeszkadza, ale zobaczymy do czego to doprowadzi...
- Ponieważ prognozy pogody mówiły że będzie ciepło, a ja nie zdążyłem wymienić tropika na porządny, został w domu. Oczywiście jednej nocy dorwał nas solidny deszcz. Moja wina... Impregnat wytrzymał i nie przesiąkła w żadnym miejscu. Niestety nie można tego samego powiedzieć o suwakach na dachu. Wszystkie okna mają dodatkowe patki zapobiegające dostawaniu się większej ilości wody do wnętrza, za wyjątkiem tych na dachu- one są szyte doczołowo z taśmą suwaka na wierzchu... logiczne. Tak wiem- powinien być tropik. Ale inne wykończenie na pewno by nie przeszkadzało a pewnie by pomogło kilku nieszczęśnikom jak ja, obudzonym nad ranem, przez strumień wody lejący się na głowę i stopy.
- Podobny problem pojawił się kolejnego dnia, ale już bez deszczu... Niska temperatura i duża wilgotność powietrza. Na wewnętrznych ściankach namiotu, rurkach i taśmach zaczęła zbierać się wilgoć. Idealnym punktem do jej zbierania i odprowadzania okazał się znów suwak na suficie i po raz kolejny zostałem obudzony o 4 nad ranem przez wodę intensywnie kapiącą do mojego ucha...
- Materac jest dla mnie zdecydowanie zbyt miękki. Ważąc ponad 90kg całkowicie go kompresuje i w praktyce leże na podłodze. Efektem są obolałe miejsca jak np miednica, gdzie kość przez kilka godzin opiera się płytę. Pora schudnąć, albo zmienić materac...
-W drodze powrotnej wpadliśmy w sporą burzę. Ponieważ pokrowiec nie zakrywa szczelnie namiotu, woda podciekała od spodu, po raz trzeci zalewając nam cała pościel, poduszki i materac. Tu raczej żaden tropik by nie pomógł... Trochę irytujące. Dobrze że na powrocie.
- Rozkladanie/ skladanie. Czas potrzebny na przygotowanie namiotu dachowego do snu/ odjazdu był jednym z argumentów którym przekonywano mnie do tej opcji. Nie mając go, miałem obraz składania go jednym ruchem, dopinania pokrowca i koniec. W praktyce, dwie dziesięcioletnie dziewczynki, składające mój stary, tradycyjny namiot, razem z pościeleniem w środku, robiły to w praktycznie takim samym czasie co jak rozkładałem dachowy. Niezaprzeczalnie możliwość pozostawienia całej pościeli wewnątrz jest dużą zaletą, ale i tak trzeba przed złożeniem pościelić.
Proces składania namiotu dla osób które tego jeszcze nie robiły a zastanawiają się nad zakupem:
*ogarnięcie wnętrza, ułożenie pościeli na równo, tak żeby tworzyła poziom na połówce materaca
*rozciągnięcie elastycznych linek wewnątrz namiotu, które powodują że poszycie zapada się do środka a nie wisi na zewnątrz jak flak.
*demontaż pałąka podtrzymującego przedsionek i następne umieszczenie do wewnątrz, na pościeli. Pałąk jest duży i w kształcie litery U więc trzeba się troszkę nagimnastykować aby wsadzić go przez wejścia a następnie obrócić w poprzek.
*złożenie, przy pomocy drabinki namiotu na pół.
*wdrapanie się na koło i złożenie drabinki.
*zapięcie 4 taśm kompresujących namiot. O ile z tylnymi problemu nie ma, o tyle do przednich znów trzeba się wspinać i obchodzić auto z obu stron.
*naciągnięcie pokrowca. Znów wspinanie się z kilku stron aby wszystko prawidłowo ponaciągać.
*dopięcie pokrowca zamkiem... znów zaczynamy z prawej strony, żeby zapiąć nad szoferką, przechodzimy na lewą żeby dopiąć do końca i dookoła. U mnie jest to szczególnie irytujące, bo przy samym suwaku mam bagażnik dachowy który bardzo utrudnia dostęp.
*zapięcie taśm kompresyjnych pokrowca. Znów wdrapujemy się po prawej stronie żeby prosto przerzucić taśmy a następnie idziemy na stronę lewą żeby je zapiąć...
No i chyba tyle... o czymś zapomniałem?

- Przed wyjazdem udało mi się powymieniać wszystkie podwójne D-ringi na klamry nexusa. Efekt- o wiele szybsze i wygodniejsze składanie/ rozkładanie. Nic nie pękło, wszystko pięknie działa. Podstawa to tylko prawidłowe dobranie taśmy do klamry, aby nie luzowały się podczas jazdy.
- Aby zaoszczędzić trochę na wadzę i poprawić sylwetkę aerodynamiczną, wywaliłem mocowanie namiotu do relingów. Zdemontowałem z zabudowy zarówno reling, jak i profile podłogowe w namiocie. Zamiast tego przykręciłem namiot bezpośrednio do aluminiowej zabudowy paki, dając jedynie 5mm podkładki dystansowe pomiędzy.
Efekt- sylwetka obniżona o 10cm i około 20kg mniej na dachu.

Obrazek

Przedsionek do namiotu mnie pokonał... Jeśli jest tu jakiś użytkownik, bardzo proszę o wyjaśnienie mi co robię źle.
- po pierwsze przedsionek zajmuje sporo miejsca w aucie. Jest to wielki wór którego gabaryt odczułem nawet w pickupie.
- wykonany jest nie z impregnowanej bawełny a z taniego nylony, tego samego z którego w namiocie jest tropic i osłony na rurki.
- rozkładanie go w terenie mnie po prostu przerosło. Była to ostatnia rzecz jaką chciałem robić po całym dniu za kółkiem. Jak pomyślałem że mam go rano jeszcze demontować, wylądował z powrotem w worku i pozostał już tam do końca wyjazdu. Nic dziwnego że na żadnym z wyjazdów nie widziałem nikogo kto by z niego korzystał. Generalnie spoko opcja jeśli rozbijamy się gdzieś stacjonarnie na kilka dni, ale do codziennego użytkowania porażka.
Czy ktoś może jednak z tego korzysta i może napisać jak to sprawnie robi? Mi wychodzi że za każdym razem, należy zdemontować z rynienki pokrowiec, wsunąć tam mocowanie ścianki przedsionka, porozkładać wszystko, poprzekładać pod drabinką, pozapinać suwaki, zamontować podłogę i ponaciągać wszystko. Jak dla mnie jakieś 20min roboty. Mylę się?

Obrazek

Awatar użytkownika
sebastian44
Posty: 2143
Rejestracja: 01 lis 2009, 18:23
Auto: była BJ73, była KZJ95, aktualnie TRJ120
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: sebastian44 »

Bardzo fajny opis, skutecznie wyleczyłeś mnie z pomysłu zakupu taniego namiotu dachowego ;)

Awatar użytkownika
gobio
Posty: 115
Rejestracja: 19 lut 2014, 14:58
Auto: KDJ90
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: gobio »

demontaż pałąka podtrzymującego przedsionek i następne umieszczenie do wewnątrz, na pościeli. Pałąk jest duży i w kształcie litery U więc trzeba się troszkę nagimnastykować aby wsadzić go przez wejścia a następnie obrócić w poprzek.
Tego pałąka się nie wyciąga tylko wsuwa do środka po wyjęciu z gniazd=3sekundy. Ogólnie jak piszesz jest biegania w koło samochodu aby złożyć. Po kilku wyjazdach z żoną doszliśmy do wprawy :D Rozłożenie 5min złożenie 8min.
Pozdrawiam
Tomasz

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

Być może inaczej opisaliśmy to samo. Skomplikowane to nie jest, ale trzeba to robić stojąc na drabince, z walącym się na głowę przedsionkiem. Nie ma tragedii, ale 3 sekundy to na pewno nie są- przynajmniej u mnie :) Jaki masz rozmiar? Ja mam 160. Być może w innych łatwiej to idzie.

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18021
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: kylon »

Kiedyś pisałem już o tych osłonach. Widzę na fotkach że masz z tymi wyciętymi kwadratami. Ich geneza jest następująca. Jest to polska kopia Asfira do samochodu bez KDSS. Kopiujący nie wiedział że osłony różnią się do samochodu z i bez KDSS. W związku z tym na przeszkodzie poprawnego zamontowania stanęły mu rurowe osłony drążka. Wyciął na nie wielkie kwadratowe otwory. Zamiast inaczej ją przegiąć tak było mu łatwiej. Teraz przez te otwory pchane jest błoto do środka. Prawidłowo powinna być ona inaczej przegięta lub powinno się odkręcić te rurowe osłony ale muszą być one zastąpione podparciem płyty. Potem kolejny Janusz polskiego biznesu skopiował pierwszego Janusza i w ten sposób na rynku są takie tanie osłony w zasadzie niepoprawne.

A wracając do poduszki. Byłeś już w ASO? Skoro auto podlega akcji serwisowej to trzeba iść tą drogą.

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

kylon pisze:Kiedyś pisałem już o tych osłonach. Widzę na fotkach że masz z tymi wyciętymi kwadratami. Ich geneza jest następująca. Jest to polska kopia Asfira do samochodu bez KDSS. Kopiujący nie wiedział że osłony różnią się do samochodu z i bez KDSS. W związku z tym na przeszkodzie poprawnego zamontowania stanęły mu rurowe osłony drążka. Wyciął na nie wielkie kwadratowe otwory. Zamiast inaczej ją przegiąć tak było mu łatwiej. Teraz przez te otwory pchane jest błoto do środka. Prawidłowo powinna być ona inaczej przegięta lub powinno się odkręcić te rurowe osłony ale muszą być one zastąpione podparciem płyty. Potem kolejny Janusz polskiego biznesu skopiował pierwszego Janusza i w ten sposób na rynku są takie tanie osłony w zasadzie niepoprawne.

A wracając do poduszki. Byłeś już w ASO? Skoro auto podlega akcji serwisowej to trzeba iść tą drogą.
Po normalne osłony się do Ciebie niebawem zgłoszę (+ normalne progi, bo fabryczne oczywiście drugiego dnia odpadły :D ). Do tej pory auto jeździło po asfalcie więc nawet osłony Polsko-Januszowe dawały rade.

Na akcje serwisową się dopiero umawiam, ale z tego co pamiętam to tam wymieniali pirotechnikę a nie taśmę. Jak gadałem z gościem który robił w hillu 2x kolumnę kierownicza, to w obu przypadkach musiał też wymienić zawijak, bo przy rozpinaniu szlak je trafiał... Może one tak mają.

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18021
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: kylon »

Podeślij mi na e-maila jeszcze raz numer VIN. Dowiem się swoimi kanałami co jest wymieniane w akcji serwisowej 8)

Awatar użytkownika
gobio
Posty: 115
Rejestracja: 19 lut 2014, 14:58
Auto: KDJ90
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: gobio »

Jaki masz rozmiar? Ja mam 160. Być może w innych łatwiej to idzie
Również 160cm. A na głowę przedsionek leci jak piszesz :D

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

gobio pisze:
Jaki masz rozmiar? Ja mam 160. Być może w innych łatwiej to idzie
Również 160cm. A na głowę przedsionek leci jak piszesz :D
Znaczy się wiesz... nie twierdzę że rozkładanie i składanie tego namiotu to jakaś tragedia i nieporozumienie. Da się to stosunkowo szybko i sprawnie zrobić, ale czas na to potrzebny jest bardzo zbliżony do tradycyjnej konstrukcji naziemnej.
Nie należy patrzeć na temat że namioty turystyczne są rozwiązaniem podstawowym, a dachowy, nawet najtańszy, ma wyłącznie w stosunku do nich zalety. Każdy ma swoje plusy i minusy i spotkałem już kilka osób które rozwiązania dachowe sprzedało.
Ja aktualnie mam do wyboru oba i nocować będę jednak w tym na aucie, nawet pomimo jego licznych wad konstrukcyjnych. Przemawia tu do mnie głównie argument braku przymrozków gruntowych i mniej robactwa włażącego na materac. Większe zużycie paliwa, mniejsze Vmax i podniesiony środek ciężkości jakoś przeżyje.
Ciągle mam zgryz czy kupować Ikampera- pasuje mi on praktycznie od każdej strony, poza jedną- długość. Chce mieć namiot nad paką a tam max 160cm wchodzi. Rozważam jeszcze skrócenie bagażnika dachowego i kilka innych opcji, ale zobaczymy co z tego wyjdzie.
Jeśli chodzi o wybór namiotu to drugi raz bym się jednak nie zdecydował na chińczyka, szczególnie że kupiłem go w full opcji z przedsionkiem którego pewnie nigdy nie założę i foxwingiem który poniewiera mi się po garażu bo ile na niego patrze to odechciewa mi się go zakładać na auto, bo jest tak samo chiński jak przedsionek. Zamiast tego bym dołożył jeszcze parę złotych i kupił goły, markowy namiot.

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

I jeszcze kilka refleksji na temat BFG MT KM3.
Było tym razem sporo suchego asfaltu, trochę błota i sporo skałek... i nadal mi się ta opona podoba. Wsumie przejechane ponad 10k km.
Patrze na nią ciągle przez pryzmat kapcia do wszystkiego- chce na niej dojechać na miejsce około 2tyś km, pobawić się w terenie i bezpiecznie wrócić. Całkowicie spełnia ona tu moje oczekiwania.
Co jest tu dla mnie bardzo ważne, jest ona, jak na MT, bardzo bezpieczna i doskonale trzyma się asfaltu. Ostatni wyjazd zaliczyłem bez ABSu i kontroli trakcji. W Rumuni i Bułgarii było sporo serpentyn- często albo mokrych po ulewie, albo pokrytych piachem. Nie czułem żeby mi auto gdzieś przesadnie uciekało bokiem, albo traciło przyczepność na hamowaniu. Nie więcej niż na ATeku.
W terenie to wiadomo... turystyka. Nie szukałem miejsca żeby utopić się po klamki. Jeśli trafiłem na torfowy teren i zakopałem auto, po dopięciu blokad bieżnik się bardzo ładnie oczyścił, dokopał do twardego i wyjechałem o własnych siłach.
Na skałkach nie odczułem żeby się ślizgał. Nie zauważyłem też poważniejszych uszkodzeń bieżnika od ostrych kamieni. W starym MT miałem bardzo dużo ubytków na brzegach po takiej jeździe.
Podobnie jak w KO2, agresywne boki dobrze chronią a zarazem pomagają wychodzić z kolein przez co o wiele łatwiej jest zapanować nad torem jazdy.
Jeśli chodzi o komfort podróży, opona przy prędkości 120-130km/h generuje u mnie około 75dB. Nie jest to mało, ale też nie jest to bardzo uciążliwe. Podobny stopień tła mamy siedząc w miejscu publicznym, jak na przykład na dworcu. Mi to osobiście jeszcze nie przeszkadza- spokojnie jestem w stanie w kabinie rozmawiać, słuchać audiobooka i muzyki. Większym problemem są dla mnie boczne podmuchy wiatru, ponieważ bagażnik dachowy RhinoRack jest średnio na nie odporny i o ile przy czołowym wietrze jest praktycznie bezgłośny o tyle przy bocznym generuje huk około 85dB.
Dla porównania napisze jeszcze że w moim drugim Hiluxie Revo, opony letnie generują około 65dB, a AT około 70dB.

Obrazek
Obrazek

Awatar użytkownika
Templar
Posty: 989
Rejestracja: 18 lip 2012, 13:08
Auto: Hilux 2011 3.0
Kontakt:

Re: Mół osiołek, czyli Hilux 2011+ by Templar

Post autor: Templar »

I jeszcze na deser kilka gratów, nie koniecznie super markowych i mega drogich, które się nam sprawdziły na ostatnich wyjazdach:

- chińska lodówka by Jula (można ją kupić też pod kilkoma innymi brandami). Produkt chyba już ogólnie znany i lubiany w świadku wyprawowym. Kosztuje 1/3 tego co inne (aktualnie 1799PLN). U nas robi dokładnie to do czego jest przeznaczona- bezawaryjnie utrzymywała świeże żarcie dla 6 osób z dwóch samochodów przez cały wyjazd. Komora 40 litrów jest bardzo pakowna i mieści nawet duże opakowania jajek i 2 litrowe butelki napojów. Można ją także znaleźć w innych rozmiarach.
U nas jest w ciągłej eksploatacji od dwóch lat- offroad, przerzucanie jedzenia pomiędzy domem a domkiem letniskowym i stacjonarne używanie w domu jako chłodziarka dla psiego żarcia (-20C).
I co najlepsze- w środku nie siedzą chińskie bebechy a normalna sprężarka Danfosa, ta sama co markowych sprzętach.
Aktualnie parowanie po bluetooth z telefonem nie jest opcją bez której nie mogę żyć, więc zwykły wyświetlacz, dostępny z paki, w zupełności mi wystarcza.
Jeden z niewielu "tanich" produktów które uważam za całkowicie warte swojej ceny.

Obrazek

Równie popularny i wielofunkcyjny prysznic z Decathlon. (aktualna cena 189.99PLN)
Używamy go z powodzeniem do kąpieli, mycia garów i przepłukiwania chłodnicy z błota.
W porównaniu z pompką elektryczną jest bardzo ekonomiczny jeśli chodzi o zużywaną wodą. Przy słuchawce 12v bańka 10l schodziła mi błyskawicznie na mnie samego. Tutaj starcza na 3 osoby.
Dużym plusem jest możliwość wzięcia prysznica w chłodne dni, bez całego systemu grzania wody- wlewamy do środka 3l wody, dolewamy 0.5 wrzątku i bierzemy ciepły prysznic :) Proste i cholernie skuteczne.
Ponieważ korpus to elastyczny worek, po złożeniu nie zajmuje w aucie wiele miejsca.

Obrazek

Lampa kempingowa BL 200 z Decathlon (aktualna cena 99.99PLN).

Przerobiliśmy już kilka konstrukcji, od mega drogich po zupełny badziew, z bardzo różnych efektem i ta mi pasuje chyba najbardziej.
Bardzo prosta i zwarta bryła- postawiona nie chce się przewrócić, wisząc nie walimy w nią głową. Można ją bez kombinowania i dodatkowych elementów zawiesić w namiocie albo postawić na stole podczas posiłku.
Dzięki mlecznej obudowie światło jest równo rozproszone i nie oślepia. Powieszona w namiocie dokładnie oświetla całe wnętrze
Mamy zarówno wybór stopnia jasności jak i kolor czerwony (który zapala się jako pierwszy)- bardzo przydatne kiedy budzimy się w środku nocy i zimne światło jest oślepiające.
Na jednym naładowaniu lampa pracowała przez cały wyjazd, łącznie z tym że rozkładaliśmy namiot i zostawialiśmy wewnątrz zapalaną lampę, do czasu aż się nie położymy spać.
W razie wyczerpania akumulatora można go łatwo doładować przez USB.

Obrazek

Obrazek

Kuchenka JetBoil.
Z jednej strony klasyka gatunku, z drugiej na każdym wyjeździe budzi zdziwienie "Ale co to? Ale ja to tak szybko gotuje wodę?"
Kuchenka gazowa z palnikiem zintegrowanym z kubkiem. Pozwala na błyskawiczne zagotowanie (kilkanaście sekund) wody na poranną kawę/ herbatę a w porze obiadowej przygotowanie wrzątku do jedzenia liofilizowanego.
Dzięki temu że jest to jedno urządzenie, nie ma ryzyka że naczynie z wrzątkiem spadnie nam z palnika. Dzięki neoprenowej osłonie możemy nawet gotować wodę, chodząc z kuchenką w jednej dłoni.
Rzecz do sprawdzenia, ale widziałem gdzieś informację że urządzenie jest dopuszczone do użytku w miejscach gdzie jest zakaz używania otwartego ognia (tu palnik jest zabudowany).
Całość bardzo ładnie się rozkłada i mieści wewnątrz kubka (łącznie z małym kartuszem z gazem, który starcza nam na tygodniowa wyprawę).
Aktualnie dostępne są na rynku rożne rozmiary i modele. Ja używam klasycznego małego kubka z zapalnikiem piezo. Wychodzi mi że szybciej można zagotować w małym kubku dwie porcje wody niż w dużym jedną. Do tego często zabieramy go także w plecaku na wędrówki.
Zapalnik piezo ma złą renomę za sprawę pierwszej generacji gdzie się po prostu bardzo szybko zużywał. Ja mam swojego od chyba już 4 lata i po wielu wyjazdach i górskich wędrówkach nadal wszystko działa bez zarzutu.
Największą wadą jest niestety zasilanie gazem. Wraz ze wzrostem wysokości spada wydajność... Jeśli się więc wybieracie w wysokie góry, Warto zabrać coś zasilanego paliwem stałym

Obrazek

Saperka składana CRKT Trencher

Urządzenie które nie jest dobre w niczym, ale kiedy nie mamy miejsca na zestaw pełnowymiarowych narzędzi, albo jedziemy na spokojna trasę i nie przewidujemy kłopotów, ale warto mieć coś na wszelki wypadek.
Poza podstawową rolą saperki mamy tu funkcję piły oraz siekiery (bardziej chyba karczownika). Dzięki długiej rękojeści rąbanie jest wyjątkowo wygodne i skuteczne. Rąbaliśmy tym nawet duże zwalone drzewa.
Całość jest super solidnie wykonana i sprawdza się nawet w najcięższych warunkach.

Obrazek
Obrazek

ODPOWIEDZ