Strona 3 z 4

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 30 lis 2011, 00:11
autor: LEX
A czy przypadkiem nie jest tak, że sprzedający może poprosić o zwrot przedmiotu zakupu jeśli nie jest w stanie go naprawić? Żeby się nie okazało, że kobita wyłoży kasę na stół i poprosi o zwrot pojazdu. To by było hardkorowo.

Ja widzę tutaj wiele niejasności. Po pierwsze dziwi mnie dlaczego sprzedający odpowiada za usterki, o których nie wiedział (lub nie można mu wiedzy udowodnić). Równie dobrze mechanik mógł coś urwać przy wymianie i to zataić. Co będzie jeśli sprzedawca powoła rzeczoznawcę, który stwierdzi, że jeśli popsuty jest tłok, to można tłok wymienić a nie od razu cały silnik? A co jeśli sprzedawca powoła się na wolne prawa rynku i przedstawi wycenę nie z ASO, tylko z jakiegoś zwykłego warsztatu. W końcu autoryzacja warsztatu nie jest dokumentem państwowym, lecz prywatnym świstkiem pomiędzy centralą a prowadzącym franczyzę.

Przyznam szczerze, że gdybym sprzedawał swój samochód, to bym się nieźle wnerwił, bo...

Sprzedajesz szrota, którego sam nie zbadałeś dokładnie, bo przecież nie oddam samochodu na miesiąc do serwisu, żeby tam go rozebrali na części pierwsze (za 19,999zł robocizny) tylko po to, żeby potem go sprzedać. Mam swój samochód chyba już 5-6 lat i nadal odkrywam kolejne niespodzianki zmotane przez poprzedników. Czy jeśli napiszę oświadczenie, że odpowiadam jedynie za naprawy samochodu za mojej 'kadencji', to rzeczoznawca jest w stanie udowodnić co dotykały moje ręce?

Maciek, ogólnie to sytuacja nieciekawa dla obydwu stron. Ty jesteś wnerwiony, że musiałeś zmieniać silnik a baba ma ciebie za oszusta, bo wytworzyłeś koszty, które ona uznaje za chęć wykonania sobie naprawy za jej pieniądze.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 30 lis 2011, 11:15
autor: Grzmocik
Maciek jestem całym sercem z Tobą i myślę, że tak jak wszyscy.
Jednak trzeba spojrzeć na to obiektywnie i tutaj trzeba zauważyć, że idąc do sądu ciężar dowodu jest po Twojej stronie.
Masz opinie rzeczoznawcy, fajnie ale w sądzie i tak będzie powołany biegły, który w sumie nie wiem co powie bo się nie znam na mechanice :) ale dochodzi ryzyko kosztów (jak przegrasz dostaniesz ładny kwitek kosztów sądowych).

Co z tego, że była dziura w silniku o której nie wiedziałeś, musisz udowodnić, że sprzedawca wiedział i Ci nie powiedział.
A co najważniejsze musisz wykazać, że samochód miał wadę w momencie sprzedaży.
Kupiłeś samochód tani jak na markę model, będąc pozwanym w tej sytuacji też bym to podniósł.
Mam nadzieję, że w pozwie nie wspomniałeś o testach kolegi z patrola. Ktoś może powiedzieć, że nie motane TLC jest do wjazdu na łąkę a nie mielenie błota co mogło mieć wpływ na usterkę.
850km przebiegu od zakupu do usterki nic nie zmienia. Nie udowodnisz czy jechałeś sobie 90km/h autostradą do Berlina czy akurat katowałeś samochód 20 godzinę w lesie.

Nie chce Cię zniechęcać tylko pokazać na co powinieneś być gotowy idąc a noże do sądu.
Powodzenia, mam nadzieję, że podzielisz się dalszą częścią historii z nami.
No i pokaż jakieś zdjęcia.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 30 lis 2011, 15:34
autor: Ursus
Nie wiem jaką kolega Maciek miał w umowe ze sprzedającym ale jak był to standardowy druk zaciągnięty z netu to pewnie był tam punkcik mówiący o tym że kupujący zna stan samochodu a jak dodać do tego fakt że miałeś szansę sparwdzenia samochodu i to zrobiłeś w stacji diagnostycznej i nic nie wyszło to masz małe według mnie szanse na wygraną.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 30 lis 2011, 17:08
autor: Maciek35
Witam Panowie. Też miałem obawy pewne, ale... od tego jest rękojmia. Nikt nie będzie się bawił w dedektywa czy to mechanik czy kobieta. Jeśli świece są całe to nie mogło się to stać podczas mojej 2 dniowej jazdy = bo świece są całe. W takich sprawach bierze się pod uwagę ceny ASO i uśrednione w sprcjalistycznych warsztach i to zostało zrobione. Pani może też powołać rzeczoznawcę, ale mechanik rzeczoznawca stwierdzi to samo, - nie może to być znajomy tej Pani, sąd wskazuje owego. Mój też jest biegłym i on był od tego żeby stwierdzić, że ta wada już była. Z punktu widzenia rękojmi, która dokładnie opisuje wszystko - to tak jest i nic z tym nie zrobisz, że sprzedawca odpowiada przez rok po sprzedaży za rzeczy, o których nie wiedział kupujący. Zawsze sprzedający powie, że nie wiedział :). Ty masz prawo zarządać zwrotu kasy, albo niech zabierają auto. Posmo prawne idzie - a oni odpowiadają, wbrew technicznym możliwością, że to ja tłok zepsułem, bo ja nim jechałem. Takie gadki dla sądu to kpina, po to sąd ma biegłych aby oceniali, a nie Pani, która zamiast powołać swojego - to zarzuca nowemu właścicielowi przekręt itp itd. Auto stało 3 miesiące zmiast pracować, teraz jeździ. To o czym pisze ma swoje terminy prawne itp wszystko zgodnie z kodeksem cywilnym. Nikomu tak nie życzę, ale jak już się komuś tak trafi to pomogę prawnie. W tym przypadku chroni się kupującego. Sprzedający jak ma nieuczciwego mechanika to ma pecha. Sąd w Rutkowsiego się nie bawi. Tylko rzeczoznawcy oceniają. Prawo w tym przypadku jest OK - identycznie jak o ciężarówce o której Wam pisałem.
Tak na marginesie - spalanie przy jeździe 120 km/h na trasie średnie 11-12 litrów jest ok?

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 30 lis 2011, 17:38
autor: nieludzki
a tak z innej bajki, to znając polskie sądownictwo to za jakieś 4-5 lat poznamy finał tej sprawy...

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 30 lis 2011, 18:12
autor: Grzmocik
Maciek35 pisze: Tak na marginesie - spalanie przy jeździe 120 km/h na trasie średnie 11-12 litrów jest ok?
Jest OK. Wszystko do 15l w moim automacie w cyklu miejsko mieszanym z ciężką nogą uznaje za ok :)
Tocz się 70-100km/h powinno Ci zejść poniżej 10l/100km.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 04 gru 2011, 18:43
autor: Maciek35
Tak wygląda brudny po 2 tyg nie mycia i 2300 km przebytych głównie po szosie.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 05 gru 2011, 12:21
autor: Maciek35
Wyliczyłem średnie spalanie po 2300 km 10,7 l na 100 km.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 05 gru 2011, 16:49
autor: Maciek35
W końcu auto poczuło szampon.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 06 gru 2011, 13:00
autor: Maciek35
No :) w końcu udało mi się zrobić zdjęcia w dzień i po umyciu. Tak się ta 13 latka prezentuje. Myślę, że jak w końcu dostanie pasty polerskiej to będzie trochę ładniejsza. Pozdrawiam.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 02 sty 2012, 22:22
autor: bkf4x4
Maciek, cienko widzę twoje szanse...
Piszesz coś o znanym Ci przypadku ciężarówki Volvo za 42 tysie - dobrze wybrałes porównanie bo z Volvo za 42kola można wybrać jedynie taką perłę jak wśród Toyot LC za 21.000
Na forum OCP gdzie jesteśmy z Maru123 czynnymi uczestnikami był przypadek że kolega Radek sprzedał swoją Skodę do dealera Skody ASO Korczyk a kupił sobie inne auto. Po krótkim czasie z ASO dostał pismo że w tej Skodzie były wadliwe wtryskiwacze i zawolali od niego zwrot kosztów naprawy auta. Straszył sadami, pisał pisma, wezwania do zapłaty, pisma przedprocesowe... I co?? I dealer skody z dzialającym na jego zlecenia rzeczoznawcą, radcą prawnym, mechanikami i innymi osobami mając udokumentowaną naprawę musiał obejść się smakiem i na forum wyszedł na głupa i naciągacza. I niby tak jak w twoim przypadku też obowiazywała rekojmia itp. itd.
Wedlug mnie nie masz szans, ale jak Ci nie szkoda czasu i kasy na jazdę na każdą sprawę do miejsca gdzie mieszka pozwany, masz kasę na radców, adwokatów, biegłych, na wożenie świadków i placenie im dniówek które utracą na rzecz składania zeznań - ok, sądź się. Może kiedyś Ci w XX instancji sąd klepnie na twoją korzyść, co baaardzo wątpliwe. MOŻE.
Cena za jaką kupiłes auto też nie świadczy na twoją korzyść bo odbiega od średniej rynkowej więc na zdrowy rozsądek można bylo się spodziewać muki.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 03 sty 2012, 21:11
autor: finger
Powiem jedno, nigdy nie sprzedam auta. Spale, zrzuce w przepasc i wezme odszkodowanie, ale sprzedawac to ja sie juz boje...

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 06 sty 2012, 01:00
autor: Maciek35
Hej. Każdy przypadek stosowania jakiegoś tam prawa jest rozpatrywany indywidualnie, jest wiele różnych sytuacji, różne są podejścia stron do danej kwestii. Od tego są dobrzy prawnicy. Ceny aut tez są różne, wystarczy popatrzeć na rynki w Polsce, Niemczech czy np w Anglii czy Hiszpanii. Panowie cierpliwość jest cnotą wielkich... pożyjemy zobaczymy jak się zakończy sprawa. Życzę wszystkim jak najmniej kłopotów i radości z jazdy naszymi Toyotami. Ja nakręciłem dopiero 10 tysięcy i jestem zadowolony i tego życzę wszystkim.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 24 sty 2012, 22:26
autor: Demon
Maciek35 pisze:Do zakupu podszedłem z dużą cierpliwością - szukałem spokojnie w najbardziej popularnych portalach, oglądałem dokładnie foto i czytałem opisy....
Znam z autopsji, niby też nie pierwsze terenowe kupowałem, niby obejrzałem 40 zanim zakupiłem swoje, w ostatniej chwili wylogowałem się z takiej co to w niej czujnik nie znalazł stali pod lakierem na całym boku ;) , albo takiej co miała lekko świszczącą sprężarkę "po regnereacji" i dziwnie jej moc znikała.... a i tak premia została u Kylona w warsztacie bo nie doceniłem kapania z tylnego mostu. :mrgreen: Nie ma zmiłuj, jak kupujesz parunastoletnie auto to od naprawdę dobrego znajomego albo ze świadomością ze coś wyjdzie.

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

: 29 sty 2014, 22:08
autor: Makryl
Maciek! Trochę czasu upłynęło, jaki wynik w sądzie?