Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Opis naszych samochodów.

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
LEX
Posty: 1582
Rejestracja: 23 wrz 2007, 22:01
Auto: Lexus LX450
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: LEX »

A czy przypadkiem nie jest tak, że sprzedający może poprosić o zwrot przedmiotu zakupu jeśli nie jest w stanie go naprawić? Żeby się nie okazało, że kobita wyłoży kasę na stół i poprosi o zwrot pojazdu. To by było hardkorowo.

Ja widzę tutaj wiele niejasności. Po pierwsze dziwi mnie dlaczego sprzedający odpowiada za usterki, o których nie wiedział (lub nie można mu wiedzy udowodnić). Równie dobrze mechanik mógł coś urwać przy wymianie i to zataić. Co będzie jeśli sprzedawca powoła rzeczoznawcę, który stwierdzi, że jeśli popsuty jest tłok, to można tłok wymienić a nie od razu cały silnik? A co jeśli sprzedawca powoła się na wolne prawa rynku i przedstawi wycenę nie z ASO, tylko z jakiegoś zwykłego warsztatu. W końcu autoryzacja warsztatu nie jest dokumentem państwowym, lecz prywatnym świstkiem pomiędzy centralą a prowadzącym franczyzę.

Przyznam szczerze, że gdybym sprzedawał swój samochód, to bym się nieźle wnerwił, bo...

Sprzedajesz szrota, którego sam nie zbadałeś dokładnie, bo przecież nie oddam samochodu na miesiąc do serwisu, żeby tam go rozebrali na części pierwsze (za 19,999zł robocizny) tylko po to, żeby potem go sprzedać. Mam swój samochód chyba już 5-6 lat i nadal odkrywam kolejne niespodzianki zmotane przez poprzedników. Czy jeśli napiszę oświadczenie, że odpowiadam jedynie za naprawy samochodu za mojej 'kadencji', to rzeczoznawca jest w stanie udowodnić co dotykały moje ręce?

Maciek, ogólnie to sytuacja nieciekawa dla obydwu stron. Ty jesteś wnerwiony, że musiałeś zmieniać silnik a baba ma ciebie za oszusta, bo wytworzyłeś koszty, które ona uznaje za chęć wykonania sobie naprawy za jej pieniądze.

Awatar użytkownika
Grzmocik
Posty: 139
Rejestracja: 23 kwie 2011, 15:00
Auto: KZJ95
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Grzmocik »

Maciek jestem całym sercem z Tobą i myślę, że tak jak wszyscy.
Jednak trzeba spojrzeć na to obiektywnie i tutaj trzeba zauważyć, że idąc do sądu ciężar dowodu jest po Twojej stronie.
Masz opinie rzeczoznawcy, fajnie ale w sądzie i tak będzie powołany biegły, który w sumie nie wiem co powie bo się nie znam na mechanice :) ale dochodzi ryzyko kosztów (jak przegrasz dostaniesz ładny kwitek kosztów sądowych).

Co z tego, że była dziura w silniku o której nie wiedziałeś, musisz udowodnić, że sprzedawca wiedział i Ci nie powiedział.
A co najważniejsze musisz wykazać, że samochód miał wadę w momencie sprzedaży.
Kupiłeś samochód tani jak na markę model, będąc pozwanym w tej sytuacji też bym to podniósł.
Mam nadzieję, że w pozwie nie wspomniałeś o testach kolegi z patrola. Ktoś może powiedzieć, że nie motane TLC jest do wjazdu na łąkę a nie mielenie błota co mogło mieć wpływ na usterkę.
850km przebiegu od zakupu do usterki nic nie zmienia. Nie udowodnisz czy jechałeś sobie 90km/h autostradą do Berlina czy akurat katowałeś samochód 20 godzinę w lesie.

Nie chce Cię zniechęcać tylko pokazać na co powinieneś być gotowy idąc a noże do sądu.
Powodzenia, mam nadzieję, że podzielisz się dalszą częścią historii z nami.
No i pokaż jakieś zdjęcia.

Ursus
Posty: 119
Rejestracja: 04 wrz 2011, 21:09
Auto: Hillux 97 SR5+
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Ursus »

Nie wiem jaką kolega Maciek miał w umowe ze sprzedającym ale jak był to standardowy druk zaciągnięty z netu to pewnie był tam punkcik mówiący o tym że kupujący zna stan samochodu a jak dodać do tego fakt że miałeś szansę sparwdzenia samochodu i to zrobiłeś w stacji diagnostycznej i nic nie wyszło to masz małe według mnie szanse na wygraną.

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

Witam Panowie. Też miałem obawy pewne, ale... od tego jest rękojmia. Nikt nie będzie się bawił w dedektywa czy to mechanik czy kobieta. Jeśli świece są całe to nie mogło się to stać podczas mojej 2 dniowej jazdy = bo świece są całe. W takich sprawach bierze się pod uwagę ceny ASO i uśrednione w sprcjalistycznych warsztach i to zostało zrobione. Pani może też powołać rzeczoznawcę, ale mechanik rzeczoznawca stwierdzi to samo, - nie może to być znajomy tej Pani, sąd wskazuje owego. Mój też jest biegłym i on był od tego żeby stwierdzić, że ta wada już była. Z punktu widzenia rękojmi, która dokładnie opisuje wszystko - to tak jest i nic z tym nie zrobisz, że sprzedawca odpowiada przez rok po sprzedaży za rzeczy, o których nie wiedział kupujący. Zawsze sprzedający powie, że nie wiedział :). Ty masz prawo zarządać zwrotu kasy, albo niech zabierają auto. Posmo prawne idzie - a oni odpowiadają, wbrew technicznym możliwością, że to ja tłok zepsułem, bo ja nim jechałem. Takie gadki dla sądu to kpina, po to sąd ma biegłych aby oceniali, a nie Pani, która zamiast powołać swojego - to zarzuca nowemu właścicielowi przekręt itp itd. Auto stało 3 miesiące zmiast pracować, teraz jeździ. To o czym pisze ma swoje terminy prawne itp wszystko zgodnie z kodeksem cywilnym. Nikomu tak nie życzę, ale jak już się komuś tak trafi to pomogę prawnie. W tym przypadku chroni się kupującego. Sprzedający jak ma nieuczciwego mechanika to ma pecha. Sąd w Rutkowsiego się nie bawi. Tylko rzeczoznawcy oceniają. Prawo w tym przypadku jest OK - identycznie jak o ciężarówce o której Wam pisałem.
Tak na marginesie - spalanie przy jeździe 120 km/h na trasie średnie 11-12 litrów jest ok?

Awatar użytkownika
nieludzki
Klubowicz
Posty: 560
Rejestracja: 05 gru 2009, 02:11
Auto: HDJ 80 4,2 TD '93; Hilux 2,4 TD '98
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: nieludzki »

a tak z innej bajki, to znając polskie sądownictwo to za jakieś 4-5 lat poznamy finał tej sprawy...

Awatar użytkownika
Grzmocik
Posty: 139
Rejestracja: 23 kwie 2011, 15:00
Auto: KZJ95
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Grzmocik »

Maciek35 pisze: Tak na marginesie - spalanie przy jeździe 120 km/h na trasie średnie 11-12 litrów jest ok?
Jest OK. Wszystko do 15l w moim automacie w cyklu miejsko mieszanym z ciężką nogą uznaje za ok :)
Tocz się 70-100km/h powinno Ci zejść poniżej 10l/100km.

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

Tak wygląda brudny po 2 tyg nie mycia i 2300 km przebytych głównie po szosie.
Załączniki
DSC08597.JPG
DSC08595.JPG
DSC08593.JPG

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

Wyliczyłem średnie spalanie po 2300 km 10,7 l na 100 km.
Załączniki
Auto nadal nie umyte
Auto nadal nie umyte

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

W końcu auto poczuło szampon.
Załączniki
DSC08614.JPG
DSC08609.JPG
DSC08607.JPG

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

No :) w końcu udało mi się zrobić zdjęcia w dzień i po umyciu. Tak się ta 13 latka prezentuje. Myślę, że jak w końcu dostanie pasty polerskiej to będzie trochę ładniejsza. Pozdrawiam.
Załączniki
DSC08633.JPG
DSC08632.JPG
DSC08634.JPG

bkf4x4
Posty: 16
Rejestracja: 31 gru 2011, 13:24
Auto: inny 4x4
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: bkf4x4 »

Maciek, cienko widzę twoje szanse...
Piszesz coś o znanym Ci przypadku ciężarówki Volvo za 42 tysie - dobrze wybrałes porównanie bo z Volvo za 42kola można wybrać jedynie taką perłę jak wśród Toyot LC za 21.000
Na forum OCP gdzie jesteśmy z Maru123 czynnymi uczestnikami był przypadek że kolega Radek sprzedał swoją Skodę do dealera Skody ASO Korczyk a kupił sobie inne auto. Po krótkim czasie z ASO dostał pismo że w tej Skodzie były wadliwe wtryskiwacze i zawolali od niego zwrot kosztów naprawy auta. Straszył sadami, pisał pisma, wezwania do zapłaty, pisma przedprocesowe... I co?? I dealer skody z dzialającym na jego zlecenia rzeczoznawcą, radcą prawnym, mechanikami i innymi osobami mając udokumentowaną naprawę musiał obejść się smakiem i na forum wyszedł na głupa i naciągacza. I niby tak jak w twoim przypadku też obowiazywała rekojmia itp. itd.
Wedlug mnie nie masz szans, ale jak Ci nie szkoda czasu i kasy na jazdę na każdą sprawę do miejsca gdzie mieszka pozwany, masz kasę na radców, adwokatów, biegłych, na wożenie świadków i placenie im dniówek które utracą na rzecz składania zeznań - ok, sądź się. Może kiedyś Ci w XX instancji sąd klepnie na twoją korzyść, co baaardzo wątpliwe. MOŻE.
Cena za jaką kupiłes auto też nie świadczy na twoją korzyść bo odbiega od średniej rynkowej więc na zdrowy rozsądek można bylo się spodziewać muki.

finger
Posty: 916
Rejestracja: 03 maja 2011, 00:02
Auto: HZJ73
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: finger »

Powiem jedno, nigdy nie sprzedam auta. Spale, zrzuce w przepasc i wezme odszkodowanie, ale sprzedawac to ja sie juz boje...

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

Hej. Każdy przypadek stosowania jakiegoś tam prawa jest rozpatrywany indywidualnie, jest wiele różnych sytuacji, różne są podejścia stron do danej kwestii. Od tego są dobrzy prawnicy. Ceny aut tez są różne, wystarczy popatrzeć na rynki w Polsce, Niemczech czy np w Anglii czy Hiszpanii. Panowie cierpliwość jest cnotą wielkich... pożyjemy zobaczymy jak się zakończy sprawa. Życzę wszystkim jak najmniej kłopotów i radości z jazdy naszymi Toyotami. Ja nakręciłem dopiero 10 tysięcy i jestem zadowolony i tego życzę wszystkim.

Demon
Posty: 13
Rejestracja: 30 gru 2011, 13:50
Auto: KZJ90
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Demon »

Maciek35 pisze:Do zakupu podszedłem z dużą cierpliwością - szukałem spokojnie w najbardziej popularnych portalach, oglądałem dokładnie foto i czytałem opisy....
Znam z autopsji, niby też nie pierwsze terenowe kupowałem, niby obejrzałem 40 zanim zakupiłem swoje, w ostatniej chwili wylogowałem się z takiej co to w niej czujnik nie znalazł stali pod lakierem na całym boku ;) , albo takiej co miała lekko świszczącą sprężarkę "po regnereacji" i dziwnie jej moc znikała.... a i tak premia została u Kylona w warsztacie bo nie doceniłem kapania z tylnego mostu. :mrgreen: Nie ma zmiłuj, jak kupujesz parunastoletnie auto to od naprawdę dobrego znajomego albo ze świadomością ze coś wyjdzie.

Makryl
Posty: 41
Rejestracja: 08 cze 2009, 23:23
Auto: 100 by?a
95 by?a
FJ jest!
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Makryl »

Maciek! Trochę czasu upłynęło, jaki wynik w sądzie?

ODPOWIEDZ