Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Opis naszych samochodów.

Moderator: luk4s7

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

Do zakupu podszedłem z dużą cierpliwością - szukałem spokojnie w najbardziej popularnych portalach, oglądałem dokładnie foto i czytałem opisy. Zaznaczam, że nie byłem zarejestrowany na TLC, ale też korzystałem z postów z tej strony. Zanim pojechałem objechać auto, kolega sprawdził jak chodzi silnik. Pojechałem na drugi koniec Polski. Kusił mnie ładny wygląd i dopiero co wymieniony rozrząd na 200 tysięcy. Auto miało 3 właścicieli, dwóch w Niemczech i jednego w kraju - kobietę. Będąc na miejscu pojechałem sprawdzić jak jeździ, zatrzymałem się przy Nissanie Patrolu wyglądającym odpowiednio, więc wiedziałem, że jego właściciela można poprosić o pomoc w ocenie. Zgodził się i pojechaliśmy wspólnie z sprzedającym(reprezentującym właścicielkę) w teren. Wjechaliśmy w błota i sprawdziliśmy jak sobie radzi auto. Dał radę mając opony terenowo - szosowe, ale ponad 50% szosowe. Diff lock mryga na czerwono, rozłącza ABS - jeśli nawet nie działa to może i dobrze - może świadczyć o tym, że nie był zbytnio w terenie używany.
Sprawdziłem tez auto na stacji diagnostycznej pod spodem, progi do robienia(rok 1998), rama w jednym miejscu do podleczenia, żadnych wycieków, sucho i czysto, żadnych luzów. U lakiernika spr blachy - przód i tył nie bity, na dachu nie leżał, robione błotnik, drzwi, Cena atrakcyjna - biorę...
Przejechałem 850 km i się zaczęło. Klepanie w silniku słyszane od góry. Okazało się po diagnozie w serwisie, że w jednym z cylindrów są luzy spowodowane dziurkami w tłoku, które powstały na co kształt wskazuje - od ułamanej świecy żarowej. Oczywiście tej końcówki tam nie było, więc prawdopodobnie mechanik ją usunął. Założono nowe świece, zrobiono nowy rozrząd i sprzedano. Jak można było uniknąć zakupu tego auta? Sprawdzając ciśnienie w cylindrach. Sprawa skończy się pewnie za rok w sądzie cywilnym. Auto ma teraz "nowy" używany silnik, który odpala na zimno od strzału, a jak jest ciepły od pierwszego, drugiego obrotu. Ma historię serwisową i odpukać pięknie pracuje.
W Polsce obejrzałem od września do listopada kilka silników 1KZ-TE , byłem w paru miejscach - cztery z nich nadal są na alleg..o. Jeśli ktoś szuka, będzie chciał pogadać o nich mogę pomóc.

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

Jak tylko będę miał okazję to załączę fotkę auta.

MaxLux
Klubowicz
Posty: 2890
Rejestracja: 05 kwie 2007, 11:01
Auto: GRJ120
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: MaxLux »

Maciek,

Koncowka swiecy moze wyleciec ze spalinami do wydechu...
Nawet jak zrobili auto "na sprzedaz" to umyslne dzialanie ukrycia wady bedzie bardzo trudne do udowodnienia.
Zanim pojdziesz na wojne to sprawdz szanse wygranej bo inaczej jeszcze powiekszysz straty :(

Awatar użytkownika
Kwieczor
Klubowicz
Posty: 1561
Rejestracja: 05 gru 2009, 23:57
Auto: Hilux 2,5 D4D 2008
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Kwieczor »

też nie bardzo wierzę w możliwość udowodnienia sprzedawcy działania w złej wierze...

Awatar użytkownika
Kwiatec
Klubowicz
Posty: 4385
Rejestracja: 15 gru 2008, 10:49
Auto: TOYOTA Hilux
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Kwiatec »

pitolenie kotka za pomocą młotka :)) nie ma wielkich szans szkoda czasu, kasy i nerwów. chyba ze masz dużó wolnego czasu i samozaparcia oraz jesteś mega upierdliwy to możesz mu zatruc życie wizytami w sądzie bo jechać na rozprawy w drugi koniec polski też trochę kosztuje....
co do samochodu to dziwię sie ze kupiłeś auto z progami do roboty. w tych rocznikach jest wręcz nie spotykane jesli nie było naprawiane. o ramie już nawet nie wspomne.... słabo chyba z naszego forum korzystałeś skoro kupiłes paźdzerzynę
no chyba ze cena mega okazyjna to jeszcze zrozumiem

Awatar użytkownika
Grzmocik
Posty: 139
Rejestracja: 23 kwie 2011, 15:00
Auto: KZJ95
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Grzmocik »

Coś mi świta, ktoś wklejał tu taką krótką J9 po kobiecie i 200kkm na liczniku, jakaś taka zielona chyba była, może to ten wybryk natury kupiłeś?

Szperam szperam i to mi wychodzi:
http://tlc.org.pl/forum/viewtopic.php?f ... 90#p103521" onclick="window.open(this.href);return false;
Bielsko Biała 1998 rok.

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

Serwus. Tą kupiłem. Tyle, że silnik ma wstawiony teraz z Anglii sprawdzony w ASO Toyoty, progi zrobić i podleczyć ramę w jednym miejscu to nie problem. Nie miała nigdy dzwona z przodu, tyłu, ani na dachu nie leżała, a te ślady na błotniku i z boczku są delikatnie, słabo widoczne, ale co mamy wymagać od 12 letniego auta. Tamtą sprawą zajmuje się prawnik, który identyczna sprawę właśnie wygrał. Mam biegłego rzeczoznawcę sądowego, który zrobił odpowiednie kroki, sprawa w toku, trwa długo, ale do wygrania. Auto generalnie już zarabia na siebie, pali 8 l przy jeździe do 90 km/h a jeżdżę w trasach bardzo łagodnie. Silnik mam z całą historią serwisową od 1999 roku do 2011 na oryginalnych dokumentach o tym świadczących. Sprawdzone ciśnienia itp itd. Po tej wpadce podszedłem bardzo dokładnie do poszukiwań. Silnik pochodzi z tego auta :
http://moto.allegro.pl/land-cruiser-90- ... 74342.html" onclick="window.open(this.href);return false;
http://moto.allegro.pl/land-cruiser-90- ... 74341.html" onclick="window.open(this.href);return false;
http://moto.allegro.pl/lampa-tylna-lewa ... 00512.html" onclick="window.open(this.href);return false;
Rama i progi będą niebawem zrobione. Przed zakupem auto poryło teren znany wszystkim 4x4 z Bielska Białej. Jak już wspomniałem koleś z Patrola sprawdził go solidnie. Opony jeszcze mają dobry centymetr bieżnika, hamulce nowe tarcze przód i tył. Z kupionego silnika - auto przyjechało z Anglii na kołach - mam zapasowe:alternator, turbina, pompa wsp, spręż klimy, koło mas, sprzęgło.
Silnik wsadzony w profesjonalnym warsztacie. Pali od strzału - jestem bardzo zadowolony z jazdy, a auto wygląda ładnie, czyste w środku. Acha - oczywiście sprawdzałem je na diagnostyce - widziałem progi i to jedno miejsce na ramie - diagnosta sprawdzał na szarpakach zawieszenie. Wszystko ok, więc nie taki diabeł straszny...Wcześniej jeżdżąc nie słyszeliśmy - z tym kolesiem od Patrola żadnych dziwnych dźwięków i tak jest do dziś. Olej dałem 10w40 Mobil. Dbam o to auto - jest ciemno fioletowy.
Nie ma tragedii Panowie - damy radę!!!

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

No i rozrząd był nowy - stwierdzone przez rzeczoznawcę biegłego i tu nie kłamali, był wymieniony i po 1500 km, więc poszedł do tego silnika z Anglii. Do miłego - wsiadam właśnie w auto i jadę 225 km do Poznania. Zimne piwo czeka, pozdrawiam!!!

LEŚNY
Członek Zarządu
Posty: 633
Rejestracja: 26 gru 2010, 19:35
Auto: Hilux
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: LEŚNY »

Pozostaje kwestia, czy wada o której piszesz była faktycznie wadą ukrytą, czy po prostu stało się to podczas Twoich już 850 km. Jak napisał MaxLux końcówka świecy może wylecieć ze spalinami do wydechu... Nie znam się, ale jeśli tak faktycznie jest, to Twoje stanowisko może być dla sądu co najmniej wątpliwe. Biorę udział w takiej sprawie, gdzie dowody są bardzo po mojej stronie, a i tak nie mam żadnej pewności jaki będzie finał. Ja przynajmniej mam pewność swojej racji.
Pozdrawiam.

misiekG
Klubowicz
Posty: 702
Rejestracja: 06 sty 2009, 22:38
Auto: HDJ100, LC200 V8
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: misiekG »

ludzie, bez przesady! kupując kilkunastoletnie auto za 20% ceny nowego oczekujecie stanu nówki sztuki. Sam nigdy nie ściemniam przy sprzedaży, nigdy licznika nie kręciłem, jak coś jest do zrobienia to mówię, cenę wystawiam wysoką, sprzedaję za średnią z ogłoszeń, ale jak coś pierdolnie między czasie o czym nie wiem to mnie jeszcze do sądu kupujący zaprowadzi, bez jaj. Kupując stare auto liczmy się z awariami, nowe na gwarancji też się psują. :?
ps nic wspólnego z sprzedanym autem nie mam, wolne myśli o sprzedaży używki.

Awatar użytkownika
Grzmocik
Posty: 139
Rejestracja: 23 kwie 2011, 15:00
Auto: KZJ95
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Grzmocik »

Mi się wydaje, że sprzedający może w miarę łatwo uwolnić się od odpowiedzialności podnosząc w sądzie fakt, że starał się doprowadzić samochód do jak najlepszego stanu mechanicznego przed sprzedażą np robiąc rozrząd. Ale nie znam szczeg.

Na Twoim miejscu sprawdziłbym dobrze te 200kkm, czy jest to prawdziwy przebieg. Dlaczego? Bo samochód miał 2 wł. w Niemczech. Tam przebiegi szybko się nabijają :p.

A teraz zapytam o coś średnio przyjemnego. Ile Cię kosztowała już ta zabawa? Samochód, silnik, robocizna i inne części?
Jakich pieniążków domagasz się od sprzedawcy w pozwie?

Awatar użytkownika
LEX
Posty: 1582
Rejestracja: 23 wrz 2007, 22:01
Auto: Lexus LX450
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: LEX »

Myślę, że pójście z tym do sądu to lekkie przegięcie. Wszystko w tym samochodzie było serwisowane ze zdrowym rozsądkiem, na co masz dowody w postaci papierów z warsztatów. Nawet gdyby ta świeca urwała się wcześniej, to skąd właściciel mógł o tym wiedzieć? Raczej nie odróżnisz przy zapalaniu, że jednej brakuje. Nawet gdyby mechanik zmieniał świece i zobaczył jedną urwaną, to by zajrzał w cylinder i jeśli jest pusto to zakłada nową i po sprawie. Nie będzie przecież biadolił nad kawałkami metalu, które dawno zostały wyplute albo utknęły najprawdopodobniej w tłumiku. Będziesz też rozpruwał tłumik i wyciągał je, a następnie badał izotopem węgla C14, aby ustalić ich wiek? Chodzi mi o to, że stan silnika jest nie do oszacowania jeśli się go nie rozbierze. Nawet największy spec (jeśli jest specem) nie podpisze się pod żadnym silnikiem, którego nie obejrzał, bo pracować może ładnie i cicho, a tymczasem może mieć skrajnie nadpalone zawory i gniazda, może mieć zarysowane łożyska na wale, może mieć zatkane któreś z kanalików dostarczających olej oraz tysiące innych rzeczy. Nie zobaczysz tego ani nie usłyszysz dopóki któryś z tych elementów nie walnie, bo są to usterki, które tylko czekają na nagłe pojawienie się.

Jeśli kobieta faktycznie była właścicielem i nie jest jakimś menelem, to zaproponuj niech przyjedzie do Ciebie i zaprosi na obiad w knajpie w ramach zadośćuczynienia. Nie ma sensu walczyć o pierdołę, bo równie dobrze ta świeca mogła wypaść pierwszemu z Niemców a Ty się baby czepisz.

Maciek35
Posty: 19
Rejestracja: 22 lis 2011, 18:44
Auto: Land Cruiser J90 1KZ-TE
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Maciek35 »

Cześć Wam. Chłopaki spokojnie... tłumaczę jak to jest. Kodeks cywilny nie wnika czy to mechanik zataił kobiecie, że podczas wymiany świeć żarowych mu się jedna końcówka ułamała i odpalił silnik jak ta końcówka była w cylindrze, anie nie wnika czy ta kobieta to wiedziała, czy nie wiedziała. Rzeczoznawca samochodowy biegły sądowy STWIERDZIŁ i zrobił odpowiednią dokumentację w której opisał, że świece żarowe są całe i one są do wglądu, czekając też na ewentualne sprzeciwy ze strony sprzedającej. Jeżeli po 2 dniach od zakupu jedziesz autem, silnik zaczyna dziwnie pracować, rozbierasz go - masz całe świece żarowe - a widzisz dziury w tłoku mające kształt końcówki świecy żarowej to nie ważne czy ją znajdziesz w oleju, czy wypadła - nie było jej, a to świadczy, że nie stało się to podczas jazdy. Poza tym sąd nie zrobi dochodzenia i nie wezwie jej mechanika, który i tak się nie przyzna, ona się tez nie przyzna, bo powie, że jak była właścicielką to auto chodziło super... Rękojmia ciąży na sprzedawcy za rzeczy, które były w momencie zakupu, a kupujący o nich nie wiedział, rękojmia chroni kupującego. Masz prawo prosić o obniżenie wartości auta o koszty poniesione do doprowadzenia go do stanu używalności. Pracuję w firmie, która ma ochronę prawną i prawnik, który zajmuje się tą sprawą ma na koncie wiele podobnych wygranych. Żaden inny rzeczoznawca nic tu nowego nie wymyśli niż to co zostało stwierdzone, więc pozostaje czekać na zamknięcie sprawy. Zanim zacząłem bawić się w walkę o swoje prawa - czyli odzyskanie poniesionych kosztów, zanim znalazłem odpowiedni silnik i go wymieniłem, uzbroiłem... to widziałem wyrok sądu w identycznej sprawie.
Gość kupił ciężarówkę Volvo za 42 tysiące, pojechał do domu i po 2 dniach padł mu silnik, coś tam było na sztukę zrobione, aby sprzedać. Zadzwonił do sprzedającego i oznajmił mu, że chce oddać auto, albo niech go naprawi i odda w odpowiednim stanie. Usłyszał odpowiedź: kupiłeś sprawny, ja nic nie wiem, spadaj pan... Poszedł, więc do prawnika, który rozpoczął procedurę identyczną z moją, czyli rzeczoznawca, profesjonalny warsztat, pisma na które nie było odpowiedzi. Wyrok tez był zaoczny, bo się sprzedający nie stawił. Wyrok: zwrot 42 tys zł z odsetkami od dnia zakupu, zabranie auta, koszty sądowe 4500 zł i rygor natychmiastowej wykonalności.
Rzeczoznawca to koszt w zależności od tego skąd ma dojechać ekspert, dokumentacja, czas ok 500 zł. Pismo wstępne wzywające do zapłaty od prawnika z kancelarii prawnej z załączonymi dokumentami takimi jak: ekspertyza rzeczoznawcy, kalkulacje naprawa z ASO Toyoty i warsztatu nieautoryzowanego to koszt 200 zł. Brak odpowiedzi w odpowiednim czasie to tylko skierowanie pozwu. Czas trwania/oczekiwania na zakończenie sprawy w zależności od reakcji strony sprzedającej to max 1,5 roku. W moim przypadku wszystko działa na moją korzyść, bo strona przeciwna nerwowo i w sposób dla nas korzystny zareagowała na pismo wstępne, więc pozostaje czekać na koniec.
Co do silników widziałem kilka, które nadal są w all..o i powiem Wam, że ciężko uwierzyć każdemu na słowo, że silnik palił od kopa, nie dymił i oczywiście :) jak w większości tych wystawionych miał 120 - 160 tysięcy, rok 1999, 2000. Widziałem 2, które mimo, że stoją trochę, są w autach i paliły, ładnie pracowały, jak ktoś szuka mam 2 namiary. Objechałem sporo km i widziałem 8 silników. Silnik z osprzętem kosztował kilka tysięcy, diagnoza usterki i tej głośnej pracy silnika, przekładka, uzbrojenie, uszczelnienia miski, podleczenie kilku gwintów, robocizna 3 z groszami.
Handlarze z reguły nie wiedzą skąd auto przyjechało, ilu było właścicieli, przebiegi na gębę. Najlepiej trafić auto, które przyjechało na kołach i można je od razu sprawdzić, ale to u nas w kraju wcale nie takie łatwe. Oferty z all...o opisane, że u nas sprawdzisz, pewny itd bzdury - jedziesz, a tam silnik w garażu, gdzieś tam leży ćwiartka, albo sama rama.
Grunt to do przodu.

Awatar użytkownika
kylon
Klubowicz
Posty: 18006
Rejestracja: 04 kwie 2007, 21:32
Auto: BJ42
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: kylon »

Chyba, że w umowie kupna sprzedaży jest paragraf świadczący iż kupujący zna stan techniczny pojazdu.
Chyba, że owa końcówka świecy wpadła kilka lat temu innemu mechanikowi albo innemu właścicielowi i faktycznie był to zbieg okoliczności.

Awatar użytkownika
Kwieczor
Klubowicz
Posty: 1561
Rejestracja: 05 gru 2009, 23:57
Auto: Hilux 2,5 D4D 2008
Kontakt:

Re: Historia zakupu "pewnej" Toyoty

Post autor: Kwieczor »

no tak
w ten sposób to aż się boję, co to będzie jak przyjdzie auto sprzedawać - chyba zajeżdżę je na śmierć, bo się potem kupującemu coś zepsuje, co się mnie nie zepsuło i z tytułu rękojmi ścigał mnie będzie ...

ODPOWIEDZ