Bagażnik już na aucie. Małymi kroczkami, na spokojnie, udało się wszystko poskładać.
Montaż zdecydowanie bardziej problematyczny niż Rhino Rack. Trzeba zaopatrzyć się w sporo taśmy malarskiej żeby nie porysować sobie przy tym dachu. Efekt końcowy... hmmm... im bardziej mu się przyglądam, tym mniej mi się on podoba.
Od czego by tutaj zacząć... chyba od tego że jest to produkt korporacyjny w całym, negatywnym tego słowa znaczeniu.
Nie powstał bo ktoś miał na coś pomysł i doświadczenie jak to wykonać, a dla tego że zarząd zlecił rozszerzenia linii akcesoriów.
Na podstawie moich ostatnich doświadczeń z R&D korporacji, dolary przeciwko orzechom że proces projektowania Baze Rack wyglądał następująco:
Do działu projektowego wchodzi kierownik. Rzuca na stół platformę Rhino Rack.
-potrzebujemy wprowadzić do sprzedaży własne bagażniki. Tu macie na wzór to co się dobrze sprzedaje. 15% zmian, zróbcie tak żeby to było tym samym ale wyglądało troszkę inaczej.
-allleee... że jak?
-no nie wiem... zróbcie poprzeczki nie wzdłużne a poprzeczne.
-ale to przecież nie będzie działać.
-marketing już się tym zajmie...
-no dobra... to wymyślmy może do tego coś swojego... może niski montaż. Będzie się dobrze sprzedawał w broszurach.
-dobra, spoko. Ale bez żadnych udziwnień, form wtryskowych i innych dupereli. Proste gięcia żeby każdy chińczyk któremu to podzlecimy sobie z tym poradził.
-a co z akcesoriami?
-a no właśnie... zmieńcie system montażowy, żeby nic innego niż nasze tam nie pasowało. Będą chcieli założyć coś innego producenta to im dodatkowo adaptery sprzedamy. O- zróbcie takie C-clampy na krawędzi.
-ale to bez sensu... mocowanie obciążenia na dźwigni, na krawędzi aluminiowego profila...
-marketing się tym zajmie...
A potem były ASAPy, Fuckupy itd.
No to realnie o moich pierwszych rozczarowaniach.
-hałas. Miało być super cicho a jest normalnie. Zaczyna dudnić na dachu już przy 80-100km/h . Nie ma wielkiego dramatu , ale jest gorzej niż w RhinoRack. Musze jeszcze rozbujać auto do wyższych prędkości na obwodnicy żeby zebrać większy materiał.
-system montażowy. Masakra i porażka. Montowanie czegokolwiek cięższego, na cienkiej aluminiowej krawędzi, na dźwigni, na wąskim zacisku C, wzbudza we mnie zerowe zaufanie. Jeśli mamy duże płytki montażowe, zaciskane między dwoma profilami, zaczynają się one mocno wyginać podczas dokręcania. W efekcie jak dociągniemy z jednej strony, to śruba obok wisi już luźno, niedokręcona bo się profil powyginał... I to wcale bez użycia jakiejkolwiek siły. Do tego jakakolwiek reorganizacja czegoś na dachu to męka. Na dole nie ma nitonakretek, więc trzeba operować, w bardzo ciasnej przestrzeni dwoma kluczami, uważając przy tym aby nie porysować dachu.
Osobiście jest to dla mnie duży problem, bo używam bagażnika na codzień do różnych rzeczy- od trapów i dodatkowej wachy, przez wózek dziecięcy, po transport materiałów do firmy.
Jeśli ktoś odda auto do warsztatu, żeby mu wszystko raz poskładali pod wyjazdy i nie będzie nigdy tego dłubał, zapewne nawet nie zauważy problemu.
Druga sprawa to nie pasujące do siebie akcesoria z jednej rodziny, co jest już absolutnym przegięciem. Chodzi o wspomniany już wcześniej montaż do trapów. Przez różnice w otworach montażowych, brak jakichkolwiek redukcji a nawet właściwych podkładek, wszystko się u mnie porozkręcało pod wpływem drgań już po 10km... Fajnie kupować systemowo.
Kolejna sprawa i duży zawód to punkty montażowe QR (TIE-DOWNS). Jak to zobaczyłem stwierdziłem że w końcu ktoś zrobił szybkie w użyciu, modułowe zaczepy do błyskawicznego umieszczenia tam gdzie nam się podoba.
Zapewne trochę przesadzam, ale trochę boje się ich używać. Mechanizm blokuje się na szynie przez obrót. Nie ma on żadnej blokady, więc idąc na drugą stronę, możemy nie zauważyć że się obrócił pod ciężarem taśmy i odblokował. Dodatkowo, po montażu ma on nadal luz na szynie ,którego nie można wybrać. W efekcie oczko swobodnie jeździ po całej długości szyny. Przykładowa sytuacja- montujemy coś w lekkiej rozpiętce. Pod pływem drgań, punkty zsuwają się delikatnie do środka. Taśma przestaje być napięta. Oczko obraca się i odpina całkowicie ładunek. Jak dla mnie całkowicie realny scenariusz- nawet na stałych punktach, nie raz ładunek luzował mi się w trasie, ale przez brak możliwości odpięcia oczka, nigdy go nie zgubiłem.
Poprzeczne ułożenie poprzeczek- nie dość że powoduje dudnienie w czasie jazdy, to jest sprawia że ułożenie gratów robi się problematyczne. Nie jestem w stanie przez to zamontować wzdłuż auta ani trapów, ani płaskiego kanistra. W efekcie odpinanie jednego i drugiego wymaga skakania z prawej na lewą stronę auta...
Puki co będę dalej jeździł i testował. Zapewne w pierwszej kolejności powycinam sobie z polietylenu jakieś zaślepki między panelami, żeby ograniczyć hałas w czasie jazdy.