Forfiter i ja
: 16 cze 2018, 16:39
Wreszcie się przemogłem i też pochwalę się moją bulwarówką.
Kupiłem ją 4,5 roku temu od mojego przyjaciela (hmmm - może jednak raczej "kolegi"), który był pierwszym właścicielem tego żelaza.
Czyli sytuacja niespotykana, wręcz wyjątkowa, bo nie dość, że wszystko wiedziałem o tym samochodzie, to jeszcze conajmniej 10 lat przed zakupem jeździłem nim jak tylko przyjeżdżałem do Francji (a przyjeżdżałem często - tylko to jest temat na inną opowieść).
Anyway - samochód był "troszeczku" niezadbany, bo przyjaciel traktował ten samochód całkowicie użytkowo, bez większych emocji.
O - tak wyglądał na chwilę przed zabraniem go do Polski (naklejki na zderzaku miały za zadanie zamaskować dziury, na lewą część nie znaleźliśmy wystarczająco dużej naklejki ))
A felgi jwyglądały tak:
Uuups
Jakoś się dowlokłem chociaż pod Wieluniem lampka Check Engine powiedziała mi, żebym kończył już tę jazdę bo inaczej to.....
Dalej nie będę Was zanudzał ogromem pracy, jaki w niego włożyłem. Przede wszystkim sam, bo trochę dłubek jestem i też dlatego, ze znajduję prawdziwą przyjemność w dłubaniu przy tym samochodzie.
Dość powiedzieć (napisać), że:
Wymieniłem tłumik
Wymieniłem sondy Lambda
Odświeżyłem felgi na CNC, sprężyny przód/tył, belkę do haka, osłony silnika, koło zapasowe, ... (THX Marcin z Instalatorów 5 w W-wie, dzisiaj są w Al. Krakowskiej)
Zregenerowałem zawieszenie przednie i tylne (amorki od Bilsteina)
Przód był taki:
A jest taki:
Zamontowałem lampy p-mgielne z tyłu (ori Toyota - tyle że z RAVki)
Zbudowałem skrzyneczki do wożenia przydasiek i do przymocowania zapasu, jak jadę w trasę (bo pojazd hybrydowy w miejscu zapasu ma piękny 84 litrowy zbiornik na LPG).
Dałem nowe tylne światła, w tylnym zawieszeniu dałem podkładki 1" + zamontowałem poduszki AirLift, żeby zlikwidować lekki przechył boczny i przygotować do ciągnięcia czegoś cięższego.
Oraz wiele, wiele innych rzeczy.
Potrzebnych: paski klinowe, rozrząd, końcówki drążków, przewody zapłonowe, wiskoza, łożysko tylnej osi,...
I nie do końca potrzebnych, ale dających +100 pkt do lansu i co najmniej 20 HP więcej : lusterka elektrycznie składane (z angielskiego Surf'a a.d. 1995), składany kluczyk, nowe felgi 17" z LC 120, M.I.T. Airaid, 4 lampy na dach (z systemem szybiego montażu/demontażu),...
W planach są inne rzeczy, część już jest gotowa, część prawie gotowa, a część w planach. Jak zrobię to się pochwalę.
Wyciągarki nie planuję (nie z tym zderzakiem), większego liftu, zdjęcia progów też nie.
Po przejechaniu 90 tys km samochód powiedział mi, że jednak powinienem przestać się wygłupiać i wymienić mu ciupasem uszczelki pod głowicami, bo coś jest z nimi nie halo. No i rzucić okiem na głowice, bo jak się jeździ na paliwie alternatywnym to jednak trochę trzeba do tego inaczej podejść.
No i co? No więc dzisiaj Forfiter wjechał do Kylona na Modlińską i będzie "się" naprawiał tudzież "upgrade'ował".
O! Tutaj dowód.
A jak już silnik będzie pracował tak, jak ja chcę to znowu pojedziemy razem w góry.....
Samochód ma przede wszystkim wozić mnie, żonę i nasze rowery po Europie. Z godnością, bez wariactw. Turystycznie, ale nie wyprawowo (jeszcze nie teraz). I mamy się w nim czuć bezpiecznie.
Jak dotąd te kryteria są spełniane z nawiązką.
Trochę go bierze ruda, szczególnie przy jednym nadkolu - i raczej to będzie stanowiło kolejny krok na ciernistej drodze do Nirwany.
Pozdro,
Marek
Kupiłem ją 4,5 roku temu od mojego przyjaciela (hmmm - może jednak raczej "kolegi"), który był pierwszym właścicielem tego żelaza.
Czyli sytuacja niespotykana, wręcz wyjątkowa, bo nie dość, że wszystko wiedziałem o tym samochodzie, to jeszcze conajmniej 10 lat przed zakupem jeździłem nim jak tylko przyjeżdżałem do Francji (a przyjeżdżałem często - tylko to jest temat na inną opowieść).
Anyway - samochód był "troszeczku" niezadbany, bo przyjaciel traktował ten samochód całkowicie użytkowo, bez większych emocji.
O - tak wyglądał na chwilę przed zabraniem go do Polski (naklejki na zderzaku miały za zadanie zamaskować dziury, na lewą część nie znaleźliśmy wystarczająco dużej naklejki ))
A felgi jwyglądały tak:
Uuups
Jakoś się dowlokłem chociaż pod Wieluniem lampka Check Engine powiedziała mi, żebym kończył już tę jazdę bo inaczej to.....
Dalej nie będę Was zanudzał ogromem pracy, jaki w niego włożyłem. Przede wszystkim sam, bo trochę dłubek jestem i też dlatego, ze znajduję prawdziwą przyjemność w dłubaniu przy tym samochodzie.
Dość powiedzieć (napisać), że:
Wymieniłem tłumik
Wymieniłem sondy Lambda
Odświeżyłem felgi na CNC, sprężyny przód/tył, belkę do haka, osłony silnika, koło zapasowe, ... (THX Marcin z Instalatorów 5 w W-wie, dzisiaj są w Al. Krakowskiej)
Zregenerowałem zawieszenie przednie i tylne (amorki od Bilsteina)
Przód był taki:
A jest taki:
Zamontowałem lampy p-mgielne z tyłu (ori Toyota - tyle że z RAVki)
Zbudowałem skrzyneczki do wożenia przydasiek i do przymocowania zapasu, jak jadę w trasę (bo pojazd hybrydowy w miejscu zapasu ma piękny 84 litrowy zbiornik na LPG).
Dałem nowe tylne światła, w tylnym zawieszeniu dałem podkładki 1" + zamontowałem poduszki AirLift, żeby zlikwidować lekki przechył boczny i przygotować do ciągnięcia czegoś cięższego.
Oraz wiele, wiele innych rzeczy.
Potrzebnych: paski klinowe, rozrząd, końcówki drążków, przewody zapłonowe, wiskoza, łożysko tylnej osi,...
I nie do końca potrzebnych, ale dających +100 pkt do lansu i co najmniej 20 HP więcej : lusterka elektrycznie składane (z angielskiego Surf'a a.d. 1995), składany kluczyk, nowe felgi 17" z LC 120, M.I.T. Airaid, 4 lampy na dach (z systemem szybiego montażu/demontażu),...
W planach są inne rzeczy, część już jest gotowa, część prawie gotowa, a część w planach. Jak zrobię to się pochwalę.
Wyciągarki nie planuję (nie z tym zderzakiem), większego liftu, zdjęcia progów też nie.
Po przejechaniu 90 tys km samochód powiedział mi, że jednak powinienem przestać się wygłupiać i wymienić mu ciupasem uszczelki pod głowicami, bo coś jest z nimi nie halo. No i rzucić okiem na głowice, bo jak się jeździ na paliwie alternatywnym to jednak trochę trzeba do tego inaczej podejść.
No i co? No więc dzisiaj Forfiter wjechał do Kylona na Modlińską i będzie "się" naprawiał tudzież "upgrade'ował".
O! Tutaj dowód.
A jak już silnik będzie pracował tak, jak ja chcę to znowu pojedziemy razem w góry.....
Samochód ma przede wszystkim wozić mnie, żonę i nasze rowery po Europie. Z godnością, bez wariactw. Turystycznie, ale nie wyprawowo (jeszcze nie teraz). I mamy się w nim czuć bezpiecznie.
Jak dotąd te kryteria są spełniane z nawiązką.
Trochę go bierze ruda, szczególnie przy jednym nadkolu - i raczej to będzie stanowiło kolejny krok na ciernistej drodze do Nirwany.
Pozdro,
Marek