Land Cruiser HJ61 z Finlandii
: 10 cze 2018, 17:14
Jakiś czas temu stałem się właścicielem Toyoty Land Cruiser HJ61, buda z prostokątnymi reflektorami z 1990 roku (pierwotnie z silnikiem 2H), ale obecnie po przekładce silnika kilka lat temu na 12HT.
Ściągnąłem ją osobiście z Finlandii.
Dlaczego Finlandia?
Już dłuższy czas skanowałem portale i polskie, i zagraniczne, nawet jakieś niszowe i regionalne z Francji czy Belgii. Co tam można znaleźć i za ile wie każdy, kto też tak szukał. Poprosiłem brata znajomego, który ściąga auta z Belgii, aby w razie wypłynięcia na rynek jakiegoś wartego uwagi egzemplarza HJ60/HJ61 dał mi znać. Sam namierzyłem dobrze rokujący egzemplarz w Szwajcarii – przez forum motocyklowe dostałem kontakt do człowieka, który ściąga auta właśnie z tego kraju. Dałem mu namiary na Szwajcara i zadeklarowałem, że biorę. Handlarz powiedział, że w piątek będzie ruszał po nią do Szwajcarii i więcej się nie odezwał
Znalazłem też jakiś szrot, pierwotnie z Finlandii. Ten egzemplarz był w kiepskim stanie, ale postanowiłem przyjrzeć się rynkowi fińskiemu. Wcześniej zaglądałem na ogłoszenia norweskie i szwedzkie, i jak można było się domyślić, niewielki wybór i drogo.
W Finlandii jest tylko jedna strona z ofertami sprzedaży samochodów (nettiauto.com), są też pokrewne dla motocykli, łodzi, części zamiennych i innych (https://www.nettiauto.com/aboutus.php)
Okazuje się, że w Finlandii przeróżnych Land Cruiserów dostatek, w cenach dużo niższych niż średnia na Zachodzie, w dużo lepszym wyposażeniu.
Tamtejsze samochody to wersja fińska, wypuszczana ponoć tylko na Finlandię. W pakiecie z blokadą dyfernencjałów, drugą nagrzewnicą (chociaż nie jestem pewien, czy w innych krajach też jej nie było), elektryczną grzałką silnika, przystawką PTO, ale brakiem klimatyzacji i elektrycznych mechanizmów opuszczania szyb (co zrozumiałe w tamtym klimacie). Ogromna większość to nadwozia z niskim dachem i dwoma tylnymi klapami góra-dół. Do standardowego wyposażenia należy podwójna kanapa pasażera z przodu, natomiast brak jest schowka. Oczywiście tamte samochody wciąż jeżdżą, często ciężko pracują w lesie, więc sporo z nich jest porysowanych czy tragicznie pordzewiałych, oddawanych za bezcen. Ale ponieważ jest ich tam dużo, ceny są niższe, i można coś godnego uwagi znaleźć. Nadzieję daje też fakt, że Finowie często robią wszystko na oryginalnych częściach (kilku, poznanych za pośrednictwem forum offroad, po drodze odwiedziłemi widziałem ich garaże). W Finlandii stan licznika jest rejestrowany, więc nie ma tam cudów jak w Holandii czy Niemczech, gdzie 30-letni samochód ma 220 tys. przebiegu.
Często spotyka się, że w Finlandii rejestrują Land Cruisery na trzy osoby, demontując lub zmyślnie składając tylną kanapę. Pozwala to zaoszczędzić 1200 euro podatku rocznie.
Więc: wybrałem kilka ofert, potem przelot do Helsinek i autobus w okolice Kuopio. Samochód na zimno zapalił od strzała, napędy działały, hamulce też. Zabezpieczony antykoryzjnie od spodu, rama też zamalowana. Karoseria przemalowana czarna farbą. Nie było widać rdzy, chociaż pod warstwą farby spodziewałem się znaleźć korozję. Na plus był jednak fakt, że przez te kilka lat korozja nie postępowała naprzód. Jednak wadą nie do zaakceptowania okazała się pęknięta szyba. Nie mocno, ale jednak. Tam to nikomu nie przeszkadza, samochody pracują w lesie i to normalka, ale wiadomo jak to jest u nas. Już byłem gotowy na plan B i podróż do kolejnego miasta, ale właściciel łamanym angielskim mówi, że ma taką drugą szybę. Myślałem, że źle zrozumiałem, bo niby skąd pośrodku fińskiej tajgi maiłby znaleźć czołową szybę do HJ60. Ale idziemy za stodołę, Fin łopatą robi korytarz w śniegu głębokim do pasa, i pod choinką faktycznie stoi skorupa jego starej HJ61, z całą szybą.
Pojechaliśmy jeszcze na przegląd techniczny, gdzie wypunktowali wszystkie wady i niedostatki tego egzemplarza. Mimo, że znali tam właściciela mojej Toyoty, to miałem wrażenie, że wszystko było rzetelnie i uczciwie.
Toyota miała 630 tys. (przebieg budy, ale były właściciel mówił, że przebieg silnika jest podobny).
Trochę jeszcze pojeździłem po Finlandii, i przez Estonię powrót do Polski. Ogólnie zanim oddałem Toyotę do blacharza, zrobiłem 3 tys. km oczywiście bez zająknięcia, w tym weekendowy wypad w leśnie Kaszuby. Więc chyba nie jest źle.
Kalle, były właściciel, mówił, że piątka czasem wylata. Byłem na to przygotowany, chociaż pierwszy raz wypadła mi dopiero na obwodnicy Trójmiasta.
Buda pochodzi z Fińskiej Armii (właściwie Fińskie Siły Obrony) i była jeżdżona w offroadzie przez innego gościa, którego potem również odwiedziłem. Zajeździł w niej silnik 2H, a Kalle włożył do niej swój silnik 12HT ze swojej starej zardzewiałej Toyoty. Kalle pracuje jako mobilny leśny warsztat, więc za plus odebrałem to, że w teren wjeżdżał kiedy musiał, a nie dla zabawy (swoją drogą teraz zrobił warsztat na Toyocie Hi-Ace 4x4, również wspaniały samochód, który w Finlandii jest tak popularny jak u nas VW T5).
Dla ciekawskich: dałem równo 4000 euro. Spalanie od 8,95 do 9,45.
Póki co robi się blacharka, potem chciałbym dać do przeglądu i malowania ramę, potem mechanika… A na końcu ubieranie w bagażniki, snorkele itp. Finalnie ma to być dalekobieżna wyprawówka, ale bez wielkiego offroadu.
Nie mam pośpiechu, wiem, że na ten rok i tak jej nie dam rady wyszykować, może się uda na następny. Będę się starał tu zamieszczać relację z odbudowy.
Wszelkie opinie i porady mile widziane. No może poza tymi, że lepsza byłaby 120-ka albo Passat B5
No to pierwsze pytanie: czy bagażnik dachowy lepiej mocować na rynienkach czy przykręcać go do dachu? I czy koło zapasowe na dachu to zły pomysł?
O co jeszcze powinienem zadbać mając Toyotę rozgrzebaną do gołej blachy?
[/size]
Ściągnąłem ją osobiście z Finlandii.
Dlaczego Finlandia?
Już dłuższy czas skanowałem portale i polskie, i zagraniczne, nawet jakieś niszowe i regionalne z Francji czy Belgii. Co tam można znaleźć i za ile wie każdy, kto też tak szukał. Poprosiłem brata znajomego, który ściąga auta z Belgii, aby w razie wypłynięcia na rynek jakiegoś wartego uwagi egzemplarza HJ60/HJ61 dał mi znać. Sam namierzyłem dobrze rokujący egzemplarz w Szwajcarii – przez forum motocyklowe dostałem kontakt do człowieka, który ściąga auta właśnie z tego kraju. Dałem mu namiary na Szwajcara i zadeklarowałem, że biorę. Handlarz powiedział, że w piątek będzie ruszał po nią do Szwajcarii i więcej się nie odezwał
Znalazłem też jakiś szrot, pierwotnie z Finlandii. Ten egzemplarz był w kiepskim stanie, ale postanowiłem przyjrzeć się rynkowi fińskiemu. Wcześniej zaglądałem na ogłoszenia norweskie i szwedzkie, i jak można było się domyślić, niewielki wybór i drogo.
W Finlandii jest tylko jedna strona z ofertami sprzedaży samochodów (nettiauto.com), są też pokrewne dla motocykli, łodzi, części zamiennych i innych (https://www.nettiauto.com/aboutus.php)
Okazuje się, że w Finlandii przeróżnych Land Cruiserów dostatek, w cenach dużo niższych niż średnia na Zachodzie, w dużo lepszym wyposażeniu.
Tamtejsze samochody to wersja fińska, wypuszczana ponoć tylko na Finlandię. W pakiecie z blokadą dyfernencjałów, drugą nagrzewnicą (chociaż nie jestem pewien, czy w innych krajach też jej nie było), elektryczną grzałką silnika, przystawką PTO, ale brakiem klimatyzacji i elektrycznych mechanizmów opuszczania szyb (co zrozumiałe w tamtym klimacie). Ogromna większość to nadwozia z niskim dachem i dwoma tylnymi klapami góra-dół. Do standardowego wyposażenia należy podwójna kanapa pasażera z przodu, natomiast brak jest schowka. Oczywiście tamte samochody wciąż jeżdżą, często ciężko pracują w lesie, więc sporo z nich jest porysowanych czy tragicznie pordzewiałych, oddawanych za bezcen. Ale ponieważ jest ich tam dużo, ceny są niższe, i można coś godnego uwagi znaleźć. Nadzieję daje też fakt, że Finowie często robią wszystko na oryginalnych częściach (kilku, poznanych za pośrednictwem forum offroad, po drodze odwiedziłemi widziałem ich garaże). W Finlandii stan licznika jest rejestrowany, więc nie ma tam cudów jak w Holandii czy Niemczech, gdzie 30-letni samochód ma 220 tys. przebiegu.
Często spotyka się, że w Finlandii rejestrują Land Cruisery na trzy osoby, demontując lub zmyślnie składając tylną kanapę. Pozwala to zaoszczędzić 1200 euro podatku rocznie.
Więc: wybrałem kilka ofert, potem przelot do Helsinek i autobus w okolice Kuopio. Samochód na zimno zapalił od strzała, napędy działały, hamulce też. Zabezpieczony antykoryzjnie od spodu, rama też zamalowana. Karoseria przemalowana czarna farbą. Nie było widać rdzy, chociaż pod warstwą farby spodziewałem się znaleźć korozję. Na plus był jednak fakt, że przez te kilka lat korozja nie postępowała naprzód. Jednak wadą nie do zaakceptowania okazała się pęknięta szyba. Nie mocno, ale jednak. Tam to nikomu nie przeszkadza, samochody pracują w lesie i to normalka, ale wiadomo jak to jest u nas. Już byłem gotowy na plan B i podróż do kolejnego miasta, ale właściciel łamanym angielskim mówi, że ma taką drugą szybę. Myślałem, że źle zrozumiałem, bo niby skąd pośrodku fińskiej tajgi maiłby znaleźć czołową szybę do HJ60. Ale idziemy za stodołę, Fin łopatą robi korytarz w śniegu głębokim do pasa, i pod choinką faktycznie stoi skorupa jego starej HJ61, z całą szybą.
Pojechaliśmy jeszcze na przegląd techniczny, gdzie wypunktowali wszystkie wady i niedostatki tego egzemplarza. Mimo, że znali tam właściciela mojej Toyoty, to miałem wrażenie, że wszystko było rzetelnie i uczciwie.
Toyota miała 630 tys. (przebieg budy, ale były właściciel mówił, że przebieg silnika jest podobny).
Trochę jeszcze pojeździłem po Finlandii, i przez Estonię powrót do Polski. Ogólnie zanim oddałem Toyotę do blacharza, zrobiłem 3 tys. km oczywiście bez zająknięcia, w tym weekendowy wypad w leśnie Kaszuby. Więc chyba nie jest źle.
Kalle, były właściciel, mówił, że piątka czasem wylata. Byłem na to przygotowany, chociaż pierwszy raz wypadła mi dopiero na obwodnicy Trójmiasta.
Buda pochodzi z Fińskiej Armii (właściwie Fińskie Siły Obrony) i była jeżdżona w offroadzie przez innego gościa, którego potem również odwiedziłem. Zajeździł w niej silnik 2H, a Kalle włożył do niej swój silnik 12HT ze swojej starej zardzewiałej Toyoty. Kalle pracuje jako mobilny leśny warsztat, więc za plus odebrałem to, że w teren wjeżdżał kiedy musiał, a nie dla zabawy (swoją drogą teraz zrobił warsztat na Toyocie Hi-Ace 4x4, również wspaniały samochód, który w Finlandii jest tak popularny jak u nas VW T5).
Dla ciekawskich: dałem równo 4000 euro. Spalanie od 8,95 do 9,45.
Póki co robi się blacharka, potem chciałbym dać do przeglądu i malowania ramę, potem mechanika… A na końcu ubieranie w bagażniki, snorkele itp. Finalnie ma to być dalekobieżna wyprawówka, ale bez wielkiego offroadu.
Nie mam pośpiechu, wiem, że na ten rok i tak jej nie dam rady wyszykować, może się uda na następny. Będę się starał tu zamieszczać relację z odbudowy.
Wszelkie opinie i porady mile widziane. No może poza tymi, że lepsza byłaby 120-ka albo Passat B5
No to pierwsze pytanie: czy bagażnik dachowy lepiej mocować na rynienkach czy przykręcać go do dachu? I czy koło zapasowe na dachu to zły pomysł?
O co jeszcze powinienem zadbać mając Toyotę rozgrzebaną do gołej blachy?
[/size]