Szulbor i historia mojego 4runnera
Moderator: luk4s7
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
Na tej lawecie wygląda jakby to były resoraki w różnych skalach
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
widziałem dziś lawetę z Toyką na Wale Miedzeszyńskim (ok. 11.00). Będzie ładny potworek
- szulbor
- Posty: 392
- Rejestracja: 25 sty 2014, 20:29
- Auto: Toyota 4runner 3rd 5VZ-FE 3.4ccm Supercharged
- Kontakt:
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
Będzie wracać już ładniejsza
Wysłane z mojego LIO-L29 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego LIO-L29 przy użyciu Tapatalka
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
Zdążylim
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
Wysłane z iPhone za pomocą Tapatalk
- szulbor
- Posty: 392
- Rejestracja: 25 sty 2014, 20:29
- Auto: Toyota 4runner 3rd 5VZ-FE 3.4ccm Supercharged
- Kontakt:
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
A kiedyś myślałem że 4runner jest duży. Niedługo toyki jadą do pracy. Po pierwszych kilometrach zakochany w V8. Po świętach obszerniejszy opis i wrażenia z tundry. Wesołych świąt!
Wysłane z mojego LIO-L29 przy użyciu Tapatalka
Wysłane z mojego LIO-L29 przy użyciu Tapatalka
Szulbor i historia mojego 4runnera
„A byłeś kiedyś w Ameryce? A ja.... znam kogoś kto był i opowiedział mi to i owo.”
No więc jak byłem w tej Ameryce to jeździłem tam Infinity FX35 (taki mid-size SUV). Stanąłem na światłach koło pickup’a mniej więcej podobnego rozmiaru oraz liftu co Twoja niwa zabawka. No i jakież było moje zaskoczenie kiedy krawędź dolna mojej szyby wypadała na wysokości dolnej krawędzi jego drzwi. Szok jakie to wielkie! A potem światło zmieniło się na zielone i moje 303 KM z V6 zabrzmiały przy tym jak cyrkowe kucyki - zaryczało V8 i pomknęło w siną dal.
V8 to jest silnik marzenie i wielkie zazdro! Tundra to jest auto i jak kiedyś wyląduje u nas Space Shuttle to wiem już po kogo zadzwonię żeby go przestawił
https://youtu.be/kzfND5fcpB4
No więc jak byłem w tej Ameryce to jeździłem tam Infinity FX35 (taki mid-size SUV). Stanąłem na światłach koło pickup’a mniej więcej podobnego rozmiaru oraz liftu co Twoja niwa zabawka. No i jakież było moje zaskoczenie kiedy krawędź dolna mojej szyby wypadała na wysokości dolnej krawędzi jego drzwi. Szok jakie to wielkie! A potem światło zmieniło się na zielone i moje 303 KM z V6 zabrzmiały przy tym jak cyrkowe kucyki - zaryczało V8 i pomknęło w siną dal.
V8 to jest silnik marzenie i wielkie zazdro! Tundra to jest auto i jak kiedyś wyląduje u nas Space Shuttle to wiem już po kogo zadzwonię żeby go przestawił
https://youtu.be/kzfND5fcpB4
- Rokfor32
- Klubowicz
- Posty: 8438
- Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
- Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
- Kontakt:
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
Te silniki (5,7) są fajne - ale jednak wymagające. To już nie jest takie kowadło, jak stare 1UZ. W Tundrach upierdliwy problem robi np. system dopalania katalizatora na zimno - taki układ dodatkowych wentylatorów, pompujący dodatkowe powietrze w wydech, podczas nagrzewania silnika. Wentylatory są w nadkolach. Nie jest to specjalnie długowieczny system - i nie jest też żywotnie ważny dla silnika (służy spełnieniu norm emisji). Oczywiście - uporczywie będzie świecił kontrolkami, celem wizyty w aso - i zostawienia kupy kasy .
Mi sie nie udało w takim aucie ogarnąć postojowego hamulca. Znaczy - działał - ale nie tak, jak powinien. Nowe wszystko, poza pedałem. I - conajwyżej średnio. Niby tarczobęben taki sam jak w LC - ale mechanizm postojowego jednak inaczej rozwiązany - i nie dział to jak powinno.
Był też temat tylnego dyfra - zaszłość poprzedniego (lub kilku) userów. Wielgachna przekładnia - i była zatarta. Znaczy się - mechanizm różnicowy. Dwusatelitowy. Wcześniej rozwalone mocowanie pinu satelitów w koszu (bo jak to otwarłem, to już było tulejowane), a finalnie wywalona piasta pod kołem koronowym - luz rzędu 2mm (o dziwo - koło koronowe przeżyło właściwie bez uszczerbku). Pisze o tym, bo temat znalezienia kosza satelitów do tego modelu (poza aso) rozbił się o ścianę - JEDNA oferta za kałużą (dyfer wzmacniany - tzw, towning pack) - w dodatku mało responsywna. Reszta to całe mosty, za furmankę kasy, plus druga furmanke za transport. Ale - okazało się, że można podpasić graty od DYNY. Ale - nie bolt on. Tak duży dyfer ma dyna w wersji z bliźniakiem - ale są wtedy inne półosie, i inne przełożenia (koła koronowe mają inne wielowypusty). Dało się więc pozyskać z dyny w zasadzie ... kosz satelitów. Niemniej - finansowo i tak wyszło to bardzo pozytywnie - ale pare wieczorów na rozkminianie numerków z epc zajęło ...
Mi sie nie udało w takim aucie ogarnąć postojowego hamulca. Znaczy - działał - ale nie tak, jak powinien. Nowe wszystko, poza pedałem. I - conajwyżej średnio. Niby tarczobęben taki sam jak w LC - ale mechanizm postojowego jednak inaczej rozwiązany - i nie dział to jak powinno.
Był też temat tylnego dyfra - zaszłość poprzedniego (lub kilku) userów. Wielgachna przekładnia - i była zatarta. Znaczy się - mechanizm różnicowy. Dwusatelitowy. Wcześniej rozwalone mocowanie pinu satelitów w koszu (bo jak to otwarłem, to już było tulejowane), a finalnie wywalona piasta pod kołem koronowym - luz rzędu 2mm (o dziwo - koło koronowe przeżyło właściwie bez uszczerbku). Pisze o tym, bo temat znalezienia kosza satelitów do tego modelu (poza aso) rozbił się o ścianę - JEDNA oferta za kałużą (dyfer wzmacniany - tzw, towning pack) - w dodatku mało responsywna. Reszta to całe mosty, za furmankę kasy, plus druga furmanke za transport. Ale - okazało się, że można podpasić graty od DYNY. Ale - nie bolt on. Tak duży dyfer ma dyna w wersji z bliźniakiem - ale są wtedy inne półosie, i inne przełożenia (koła koronowe mają inne wielowypusty). Dało się więc pozyskać z dyny w zasadzie ... kosz satelitów. Niemniej - finansowo i tak wyszło to bardzo pozytywnie - ale pare wieczorów na rozkminianie numerków z epc zajęło ...
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
Szulbor. Zjebałeś. Trza było Fiata zapodać. Znowu do dupy Toyota się trafiła. Wesołych Życzę Świąt.
- szulbor
- Posty: 392
- Rejestracja: 25 sty 2014, 20:29
- Auto: Toyota 4runner 3rd 5VZ-FE 3.4ccm Supercharged
- Kontakt:
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
No ale widać że chociaż do oklejania mam gust, foto moje
A co do auta, zobaczymy jak się będzie sprawdzało, po prostu chciałem tundrę znowu sercem bardziej niż głową. Bo to będzie brygadowka do pracy. Więc rozsądkiem to bym brał transita lub transportera a wyszła tundra
A co do auta, zobaczymy jak się będzie sprawdzało, po prostu chciałem tundrę znowu sercem bardziej niż głową. Bo to będzie brygadowka do pracy. Więc rozsądkiem to bym brał transita lub transportera a wyszła tundra
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
zacne maleństwo
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
Fajne to to, takie Amerykańskie
- Rokfor32
- Klubowicz
- Posty: 8438
- Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
- Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
- Kontakt:
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
Tundra ma u nas opinie mega niezajebliwego auta.
W detalach nie jest już tak różowo - raz, że stopień komplikacji elektroniki powoduje że choinka na desce pojawia się całkiem często - a dwa - legenda niezajebliwości robi swoje, i często te auta są po prostu podle traktowane - czy przeciążane. Dyfer 10,5" to nie jest maleństwo - uzbrojona główka waży już na tyle, ze z gleby bez spec podnośnika nie dałem rady jej założyć. Ale i tak trafił się ktoś - kto to potrafił zajeździć. Nie dał rady połamać zębów - ale zatrzeć - to i owszem
Kłopotem w tym modelu jest jego "egzotyka" - u nas praktycznie nie ma do tego części (używek). Wszystko można ściągnąć oczywiście przez aso - ale to nie ten poziom kosztów. Można też ze Stanów - ale na szybko to w zasadzie drobnicę, bo lotnicze przesyłki ciężkich gratów (jak cała główka) zabijają ceną.
Auto jest bardzo wygodne, i przyjemne w prowadzeniu - ale nie po mieście. Gabaryt robi swoje, i trza mocno sie pilnować, żeby czegoś małego przy manewrowaniu nie zgarnąć. Parkingi to już w ogóle porażka.
Jeszcze apetyt na paliwo. Jest jednym z lepszych wyników w tek klasie aut - niemniej nie są to wartości małe. Żeby nie było dwójki z przodu to już trza się pilnować z głębokością wciskania pedału gazu.
Trochę brakuje też stałego 4x4 - silnik o takich parametrach powoduje, że TRC co chwilę go przydusza, bo się tylna ośka ślizga.
I - to w zasadzie tyle, z punktu widzenia kogoś niezakochanego w tym modelu ...
W detalach nie jest już tak różowo - raz, że stopień komplikacji elektroniki powoduje że choinka na desce pojawia się całkiem często - a dwa - legenda niezajebliwości robi swoje, i często te auta są po prostu podle traktowane - czy przeciążane. Dyfer 10,5" to nie jest maleństwo - uzbrojona główka waży już na tyle, ze z gleby bez spec podnośnika nie dałem rady jej założyć. Ale i tak trafił się ktoś - kto to potrafił zajeździć. Nie dał rady połamać zębów - ale zatrzeć - to i owszem
Kłopotem w tym modelu jest jego "egzotyka" - u nas praktycznie nie ma do tego części (używek). Wszystko można ściągnąć oczywiście przez aso - ale to nie ten poziom kosztów. Można też ze Stanów - ale na szybko to w zasadzie drobnicę, bo lotnicze przesyłki ciężkich gratów (jak cała główka) zabijają ceną.
Auto jest bardzo wygodne, i przyjemne w prowadzeniu - ale nie po mieście. Gabaryt robi swoje, i trza mocno sie pilnować, żeby czegoś małego przy manewrowaniu nie zgarnąć. Parkingi to już w ogóle porażka.
Jeszcze apetyt na paliwo. Jest jednym z lepszych wyników w tek klasie aut - niemniej nie są to wartości małe. Żeby nie było dwójki z przodu to już trza się pilnować z głębokością wciskania pedału gazu.
Trochę brakuje też stałego 4x4 - silnik o takich parametrach powoduje, że TRC co chwilę go przydusza, bo się tylna ośka ślizga.
I - to w zasadzie tyle, z punktu widzenia kogoś niezakochanego w tym modelu ...
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
Drogi Rokforku. Odpowiem Ci Świątecznie
- nie każdy szuka części po śmietnikach
- są warsztaty co mają sprzęt i podnośniki
- z niczym nie mieliśmy problemów aby kupić a błotnik nowy w ASO był tańszy niż używki.
- auto jest właśnie do pracy i ma cieszyć. Ktoś kto kupuje 5,7 w benzynie raczej nie patrzy ekonomicznie a wizerunkowo i tak ma w tym przypadku być. Robi robotę bo jak stoją dwa auta obok siebie to wszyscy sobie fotki robią.
- nie każdy szuka części po śmietnikach
- są warsztaty co mają sprzęt i podnośniki
- z niczym nie mieliśmy problemów aby kupić a błotnik nowy w ASO był tańszy niż używki.
- auto jest właśnie do pracy i ma cieszyć. Ktoś kto kupuje 5,7 w benzynie raczej nie patrzy ekonomicznie a wizerunkowo i tak ma w tym przypadku być. Robi robotę bo jak stoją dwa auta obok siebie to wszyscy sobie fotki robią.
- Rokfor32
- Klubowicz
- Posty: 8438
- Rejestracja: 31 paź 2008, 21:15
- Auto: Wiele. Różnych. Większość Toyoty.
- Kontakt:
Re: Szulbor i historia mojego 4runnera
Mam pięciotonowy podnośnik kolumnowy - ale akurat był wtedy zajęty. Tundra wysoka - a ja nie pierwszy raz demontowałem główkę mostu z gleby - mam zresztą do tego też odpowiedni (mały) podnośnik. Tyle, że zwykle nie było potrzeby stosowania - główkę 9,5" zakładałem w ten sposób bez większych ceregieli. Ta z Tundry - no jednak nie ...
A co do części ze śmietnika - popatrz sobie na ceny gratów do mostu tego typu. Ja uważam, że jeżeli mogę zastosować w pełni sprawny mechanizm za 1/10 tej ceny - to tak robię. Owszem, cześć gratów do aut USA jest zadziwiająco tania (względem wersji EU) - i na przykład nie było sensu kombinowania z tarczami kotwicznymi, łożyska piast też poszły z aso - to są tematy na których oszczędzać nie ma sensu. Linki ręcznego też poszły ori (co i tak niewiele zmieniło w kwestii wydajności tego hamulca - jak pisałem wyżej konstrukcja mechanizmu napinającego jest zupełnie niepotrzebnie zmieniona względem rozwiązania z LC - które działa bardzo wydajnie).
Używane graty do aut (u nas) egzotycznych są zwykle bardzo drogie. Takie porównanie nie ma więc większego sensu - bo alternatywą jest inne auto - któryś z modeli europejskich. I wtedy temat wygląda zupełnie inaczej, bo np. zupełnie zdrowe blachy do J12, J15 czy hila to ułamek ich ceny w aso. Decydując się więc na taki wybór (auto z rynku USA, mało popularne, czy wręcz unikatowe u nas) ma się wkalkulowane, że dostęp do części używanych będzie słaby (i będą drogie) - i np. stłuczka parkingowa, rozbita szyba czy lampa - to wizyta w aso lub czekanie na przesyłki zza oceanu. Właściwie obowiązkowe jest tez w takim przypadku AC - nie bardzo widzę to inaczej.
Ale auto nie będzie wiecznie młode, i w którymś momencie dochodzi się do takiego etapu - gdzie płacenie AC staje się nieopłacalne (dla aut z naszego rynku) - bo po prostu typowe drobne szkody taniej jest ogarnąć na używkach - niż płacić to ubezpieczenie. Czasem AC staje sie też po prostu niemożliwe - TU niekoniecznie chcą ubezpieczać starsze auta. Wówczas powstaje spora różnica w kosztach utrzymania takiego auta vs. modelu popularnego. I - z mojej perspektywy to jest naprawdę częsty obrazek - gdy fajne modele są zeszczurzane - bo właściciela nie stać albo nie widzi sensu w stosowaniu dobrych części (bo realna wartość pojazdu już nie usprawiedliwia takich kosztów). Albo nawet pasujących części Zwykle kończy się to sprzedażą - albo drutowaniem.
Z odczuciami subiektywnymi nie dyskutuję - auto ma sie podobać właścicielowi - i to jest poza dyskusją. Nic mi do tego - jak kto swoje pieniążki wydaje
A co do części ze śmietnika - popatrz sobie na ceny gratów do mostu tego typu. Ja uważam, że jeżeli mogę zastosować w pełni sprawny mechanizm za 1/10 tej ceny - to tak robię. Owszem, cześć gratów do aut USA jest zadziwiająco tania (względem wersji EU) - i na przykład nie było sensu kombinowania z tarczami kotwicznymi, łożyska piast też poszły z aso - to są tematy na których oszczędzać nie ma sensu. Linki ręcznego też poszły ori (co i tak niewiele zmieniło w kwestii wydajności tego hamulca - jak pisałem wyżej konstrukcja mechanizmu napinającego jest zupełnie niepotrzebnie zmieniona względem rozwiązania z LC - które działa bardzo wydajnie).
Używane graty do aut (u nas) egzotycznych są zwykle bardzo drogie. Takie porównanie nie ma więc większego sensu - bo alternatywą jest inne auto - któryś z modeli europejskich. I wtedy temat wygląda zupełnie inaczej, bo np. zupełnie zdrowe blachy do J12, J15 czy hila to ułamek ich ceny w aso. Decydując się więc na taki wybór (auto z rynku USA, mało popularne, czy wręcz unikatowe u nas) ma się wkalkulowane, że dostęp do części używanych będzie słaby (i będą drogie) - i np. stłuczka parkingowa, rozbita szyba czy lampa - to wizyta w aso lub czekanie na przesyłki zza oceanu. Właściwie obowiązkowe jest tez w takim przypadku AC - nie bardzo widzę to inaczej.
Ale auto nie będzie wiecznie młode, i w którymś momencie dochodzi się do takiego etapu - gdzie płacenie AC staje się nieopłacalne (dla aut z naszego rynku) - bo po prostu typowe drobne szkody taniej jest ogarnąć na używkach - niż płacić to ubezpieczenie. Czasem AC staje sie też po prostu niemożliwe - TU niekoniecznie chcą ubezpieczać starsze auta. Wówczas powstaje spora różnica w kosztach utrzymania takiego auta vs. modelu popularnego. I - z mojej perspektywy to jest naprawdę częsty obrazek - gdy fajne modele są zeszczurzane - bo właściciela nie stać albo nie widzi sensu w stosowaniu dobrych części (bo realna wartość pojazdu już nie usprawiedliwia takich kosztów). Albo nawet pasujących części Zwykle kończy się to sprzedażą - albo drutowaniem.
Z odczuciami subiektywnymi nie dyskutuję - auto ma sie podobać właścicielowi - i to jest poza dyskusją. Nic mi do tego - jak kto swoje pieniążki wydaje