Francek, ale Twoja turystyka to nie jest lajtowa turystyka dla większości
na szutry, lekkie błoto, ancwald, 32" mt w zupełności wystarczają i nigdzie się nie stanie. Opyciłem 95tką prawie wszystkie kraje Bałkańskie i nigdzie nie było miejsca gdzie bym sobie bez wyciągarki nie poradził, a nawet jak gdzieś stanąłem to kolega z tyłu mnie pociągnął i wyjechałem. Wtedy omijanie przeszkody i jazda dalej.
Jasne, że w wielu krajach robią cuda z 95tki ale to kosztuje pierdyliard szelestów, a wytrzymałość auta jest mizerna. Za równowartość tych szelestów kupuje się serię 7 i ma się dokładnie to samo tylko bardziej trwałe. Da się, ale zwyczajnie się nie opłaca...
natomiast do turystyki offroad, gdzie 90% to dojazd asfaltem, 9% to szutry, a 1% to trudniejsze przeszkody, to auto to fajny kompromis bo mało pali, jest dzielne w terenie, dość przestronne i ogólnie się nie psuje. I tak nie chce być kąśliwym, ale kolego Mesel po tym jak widzę, jak przygotowujesz auto to jestem prawie 100% pewien, że nie wjedziesz w większe krzaczory bo Ci będzie szkoda lakieru... więc po co te przydaśki?
PS. Ja kiedyś też chciałem wieszać stalowe zderzaki i milion przydasiek, ale trafiłem na gościa, który mi powiedział, żebym najpierw pojeździł a potem się na to decydował. Posłuchałem i zrozumiałem, że takie podejscie pierwotne było błędne. Dlatego dziele się tą wiedzą dalej