Spedzilem wlasnie 10 dni chodzac po gorach na Sardynii, noclegi wylacznie w namiocie. Mycie jak sie poszczesci w strumieniu, jak sie nie poszczesci to w wodzie z butelki i tylko tzw. "najwazniejsze okolice". Jedzenie tylko na zimno, chyba ze schodzilem gdzies do miasta miedzy jednym a drugim rejonem - to espresso i jakas pizza w barze u Wlocha. Dalo sie? A jasne ze sie dalo! Bylo fajnie? A pewnie ze bylo! Bo dzieki temu moglem byc w prawdziwej dziczy, wsrod przyrody, poza szlakiem i nie widziec zadnych innych ludzi, za to mnostwo zwierzyny i widokow. I w te miejsca sie inaczej nie da, bo nie uniose na plecach powyzej 16-18kg dzien po dniu przez 10-12h, wiec trzeba sie ograniczac.
Czy daloby sie tak przez miesiac np. na Islandii? No pewnie by sie dalo, wszak i Bajkal pieszo przechodzono zima, ciagnac za soba pojki wyladowane prowiantem. I biegun poludniowy zdobywano bez pradu i samochodow. Ale czy bym sie na to porwal? Nie za bardzo. Ja sie jednak lubie myc, lubie miec cieple jedzenie i swieza kawke, lubie spac bez bielizny termo i bez skroplin wody od wewnatrz tropiku. I gdy tak mozna to wole tak robic i z tego korzystac. Jadac na miesieczna wyprawe tez wolalbym oswietlenie LED niz lampy naftowe/gazowe i 40l wody do mycia na dachu zamiast 2l butelki. Skoro jade samochodem to moge to zabrac. Czy jedzac jajecznice w Albanii zamiast sucharow z dzemem moje doswiadczenie bedzie mniej autentyczne i mniej wartosciowe? XD
Kazdy ma swoje optimum, ja generalnie jestem z tych co wypoczywaja offline, telefon zabieram w razie W, a tak to lezy wylaczony, nie jestem jutjuberem, influenserem, nie robie wrzutek co 20min, nie nagrywam z 5 gopro i generalnie mocno odrywam sie od cywilizacji i multimediow (ktorych i w domu nie naduzywam), ale lubie nie smierdziec a jesc wole smacznie i zdrowo
Akurat moja toaleta to saperka a prysznic to wezyk z dachu z sitkiem na koncu - ale jednak wiecej niz takie absolutne hiperminimum.
8 lat pracowalem na morzu, branza turystyczna, glownie jachty zaglowe w roli skippera czy po naszemu szypra. Doplynalem kiedys z Polski do Szwecji i z powrotem bez kuchenki, prysznixs i bez kibelka, toaleta byla za burte z golymi posladkami muskanymi morksa bryza. Tez sie dalo, nadal sie da. Ale to bylo ciezkie 10dni. Pracujac tak zawodowo i spedzajac na burcie 8-9 miesiecy w roku po prostu bym na jacht bez lazienki nie wsiadl. I znow... czy mozna sie przez 8 miesiecy w roku myc raz na tydzien w porcie... no pewnie ktos powie ze mozna, ale kto z Was by tak chcial?
Czy z tlustymi wlosami i smrodkiem zza kolnierza jest to bardziej prawdziwe morskie doswiadczenie bo przed wiekami na wielkich zaglowcach tak sie plywalo? Czy jednak dziwny ekscentryzm i abnegacja? XD