Proszę, ile odpowiedzi na raz. Super się temat rozwinął.
Nie, nie używałem mechanika.
Nic dziwnego, przecież dopiero co skończyłem gimnazjum, planuję zakup pierwszej terenówki... W ogóle auta znam ze zdjęć, bo mieszkam w środku dżungli, nie docierają tu pojazdy mechaniczne
Dobra, ja też pożartowałem, więc można wracać do tematu. Teraz na poważnie.
Powtórzę swoje zdanie, ale sprecyzuję - wyciągarki mechaniczne, dedykowane do konkretnego modelu, powstały w konkretnym czasie z konkretnych powodów.
Nic nie zastąpi wyciągarki mechanicznej w aucie ciężarowym (hydrauliczna ewentualnie).
W autach osobowych mechanik jest już rzadko spotykany, zastąpiły go uniwersalne, pasujące do wielu aut bez przeróbek, łatwe w montażu, wyciągarki elektryczne.
Powód zaopatrywania aut w wyciągarki mechaniczne, kiedyś, był prosty - wyciągarka mechaniczna jest prostą konstrukcją, łatwą w produkcji dla firmy, która produkuje skrzynie biegów i samochody. Kolejny trybik, wał, obudowa, wajcha do sterowania, trochę kątowników, blachy i liny. To co było najprostsze, stosowano.
Konstrukcja mechanika jest stosunkowo żywotna, bezawaryjna, prosta i BYŁA tanią w stosunku do innych rozwiązań - elektrycznych na przykład.
W tamtym czasie, gdy królowały wyciągarki mechaniczne, elektryczne były koszmarnie drogie i produkowały je specjalistyczne firmy.
Dziś sytuacja się zmieniła diametralnie.
Po pierwsze, mamy wiele modeli aut, które muszą się szybko zmieniać i występować w wielu wersjach.
Producentom zależy, żeby auto było lżejsze, mniej spalało, mniej emitowało zanieczyszczeń a równocześnie muszą wkładać masę drogich i ciężkich systemów, bo takie jest prawo.
Auto musi mieć strefy kontrolowanego zgniotu, plastikowe zderzaki, żeby chronić pieszych w razie zderzenia, być tanie w produkcji a przynosić największą możliwą marżę.
Mamy Chiny, które są w stanie zrobić sprzęty tanio, byle na masową skalę. Produkują więc elektryczną wyciągarkę, uniwersalną gotową do użycia, z liną, pilotem, transportem do Europy i marżą pośredników za 1000 zł.
Płyta 300 i po godzinie montażu, w dowolnym miejscu, do dowolnego pojazdu, jest wyciągarka.
Nie twierdzę, że nowy elektryk za 1000 zł będzie lepszy od mechanika z tego linku.
Nie twierdzę, że mechanik, jako taki jest zły. Wręcz przeciwnie. Mechanik jest super rozwiązaniem, chociaż ma też wady. Wadą jest cienka granicą między bezpiecznym a niebezpiecznym użytkowaniem, czyli chociażby te 1500kg. Elektryk po rozwinięciu z bębna 1 zwoju liny, nie ma nawet tych 1500 kg uciągu, więc ktoś śmiało może twierdzić, że mechanik lepszy, bo w całym zakresie ma 1500.
Wiem, że o ile montaż mechanika dedykowanego, to dobry pomysł, jak nas stać i mamy dostęp do części, to już motanie mechanika z różnych części, to może być koszmar, zwłaszcza znając ceny części do Toyoty.
Szybciej, taniej i lepiej, będzie założyć i korzystać dobrze z elektryka.
DLATEGO ja osobiście uważam, że zakup takiego wynalazku, ze złomu, 30 letniego, w nieznanym stanie, bez PTO (przystawki odbioru mocy) do konkretnej skrzyni, bez wału, to co najmniej ekscentryczny pomysł. Nawet zakup z jakąś przystawką i próba założenia tego do Toyoty, to eksperyment, który będzie na pewno kosztowny.
Po pierwsze, nie wiadomo, czy skrzynia u kolegi, jest przystosowana do mechanika, czy też trzeba będzie przerabiać.
Pomysł założenia mechanika, też rozważałem, bo właśnie super, że niezależnie od prądu, że można sprzęgło zmienić i zamiast 1500 będzie 3000, że bez awaryjnego elektrycznego silnika podatnego na wodę, bez awaryjnych przekaźników, od 1 metra, stały, dość szybki uciąg.
Jednak mądrzejsze głowy ode mnie, poradziły mi, żebym się nie rzucał z motyką na słońce. Nie ma sensu wyważać otwartych drzwi.
Dziś przyznaję im rację i dzielę się z kolegą swoimi przemyśleniami.
Nie mówię, że mechanik, jako taki, jest zły.
Mówię, że ten mechanik z linka, to wersja do osobówki, słaba, stara. Pewnie właśnie sprzęgłem ograniczona do uciągu 1500 kg. Czyli do wyciągania w trudnym terenie z gnoju, średnio. Do podciągnięcia pod górkę, spoko. Jednak wciąż uważam, że o wiele lepiej poradzi sobie w 99 przypadkach, przy 10x mniejszej inwestycji, elektryk.
Problemów z zakupem z linka sprzętu jest kilka :
- nie wiadomo co to za sprzęt i w jakim stanie, wygląda, jak ze złomu, zapewne, komuś będzie służył kolejne 30 lat, chociaż pewnie będzie wymagał remontu (wymiany chociażby zużytych części eksploatacyjnych, nie wiem jak z dostępnością - łożysk, liny, przegubów a także dorobienia części - płyty montażowej chociażby), równie dobrze można samemu skonstruować taki sprzęt (bęben z napędem na wał), taniej, szybciej i jeszcze trwalszy,
- najważniejszy problem to będzie jednak przystawka - oryginał z Toyoty to jakieś kosmiczne pieniądze dzisiaj. Używka też droga. Motanie czegoś... Nie jest to proste. Da się. Oczywiście.
- sterowanie - jak i którędy,
- wymyślenie sprzęgła - owszem, sprzęgło to zwykle jakiś bolec, chociaż można zrobić na ciernym, tylko jakiej wytrzymałości ma być. Za słabe spowoduje, że przy byle oporze, będzie puszczało, przy bolcu, ścinało go, za mocny, może spowodować rozwalenie skrzyni aż do rozerwania auta włącznie.
Stwierdzam, że montaż odpowiedni i posługiwanie się mechanikiem, to Wyższa Szkoła Jazdy. Taniej i szybciej zamontować elektryczną wyciągarkę i nauczyć się jej używać.
Co do "zalet" mechanika, trzeba na koniec wspomnieć o ściąganiu opon, zrywaniu liny, wyrywaniu mocowań.
Oradek lj73 2LT-II