A pamietacie tekst z Wypraw4X4
Artykuł z Wypraw4x4 nr 5.
--------------------------------------
Tekst: Marcin Gerc
Konsultacje merytoryczne: Krzysztof Franciszewski
Ładny i Fajny
Długo nie mogłem zabrać się za pisanie tego teksu. Nie wiedziałem od czego zacząć. Ciągle wymyślałem jakieś usprawiedliwianie przed sobą i przed redakcją, ciągle wypadało coś innego. Ale tak naprawdę przyczyna była inna – nie wiedziałem, z której strony podejść do tego samochodu!
Toyota 4Runner? Co to jest? Do czego służy? Auto na wyprawę? Na wycieczkę? Oglądałem, myślałem i starałem się coś z tego zrozumieć. Toyota Land Cruiser – nawet biorąc pod uwagę jej milion odmian – jest łatwiejsza do zdefiniowania i opisania, ale 4Runner? Trochę pick-up, bo takie były początki tego modelu. Trochę SUV, bo do tego został stworzony. Trochę Land Cruiser J8, bo duży, komfortowy, cztero-drzwiowy. Trochę Land Cruiser J7, bo silnik, skrzynia i reduktor. Trochę to, trochę tamto.
Nie mogąc dojść do żadnych konkretnych wniosków, postanowiłem raz jeszcze porozmawiać z właścicielem i zadać jedno, proste, banalne pytanie - „Dlaczego do cholery kupiłeś samochód, który nie wiadomo jak określić?!” Odpowiedź była tyleż banalna, co trafiająca w samo sedno - „bo to ładny i fajny samochód!”. Powtórzę... Ładny i Fajny! Otworzyły mi się oczy i nagle wszystko zrozumiałem!
O gustach, jak wiadomo nie dyskutuje się, ale faktycznie samochód wygląda przyjemnie. Masywna i obła sylwetka kojarząca się z większym kuzynem J8, duże nadkola, potężne lusterka i zderzaki. Wszystko to budzi zaufanie i daje wrażenie solidności. Tylna klapa otwierana niczym w Range Roverze - oj przepraszam – niczym w Hi-Luxie, przecież to Toyota. W końcu - wydłużony kształt kombi, wszystko to i wiele innych detali sprawia, że samochód może się podobać. I podoba się - przeszło 20 lat produkcji mówi samo za siebie.
Istotniejsze jednak od wyglądu jest to drugie określenie... Fajny.
Oczywiście kwesta fajności jest także sprawą indywidualną, ale i tu muszę właścicielowi przyznać rację! Słowo FAJNY doskonale pasuje do tego samochodu. Toyota 4Runner jest samochodem bardzo komfortowym. Wszechstronna regulacja foteli, klimatyzacja, doskonałe wygłuszenie wnętrza oraz wiele drobiazgów umilających podróż sprawia, że pokonywanie nawet setek kilometrów dziennie nie będzie męczące.
Jednak czy wystarcza, gdy samochód jest ładny i fajny, aby był jednocześnie samochodem wyprawowym? Żeby odpowiedzieć na to pytanie przyjrzyjmy się bliżej technice i modyfikacjom tego konkretnego egzemplarza.
Poszukiwania właściwego egzemplarza trwały ponad pół roku, na naszym rynku królują modele benzynowe, które ni jak nie spełniały wymagań stawianych wyprawówce. Aż tu w grudniu 2004 pojawia się piękny, czerwony 4Runner z 3 litrowym Turbo Dieslem KZT, prosto z Belgii, przebieg 200 000 km, w doskonałym stanie i w dodatku „ciężarowy”. Po dokładnym sprawdzeniu auto trafia do Warszawy.
Wiele godzin zostało poświęconych na rozmowy o jego przyszłym zastosowaniu i koniecznych modyfikacjach. Postanowiono, że będzie jak najmniej kompromisów, a prace będą podzielone na trzy etapy.
Etap 1 - dopracowanie pod względem technicznym
Po lądowaniu w warsztacie rozpoczęły się działania związane z przeglądem, wymianą rozrządu, wszystkich płynów, zajrzeniem do pompy oleju, panewek, a także zdjęciem przedniego mostu i wahaczy, które zostały wypiaskowane i polakierowane od nowa, wymianą wszystkich sworzni, podzespołów układu hamulcowego, łożysk i innych elementów przedniego zawieszenia. Ponieważ w samochodzie nie miało być kompromisów wszystkie części pochodziły rodem z Japonii. Kiedy elementy zawieszenia leżały poukładane w odpowiednich miejscach, „pod nóż” poszła rama samochodu. Warstwa rdzy powierzchniowej została delikatnie zeszlifowana, zrobiono cynkowy podkład i polakierowano na nowo specjalnym lakierem do ram samochodowych. Pod maską wylądowały dwa nowiutkie akumulatory Optima Yellow. Całość robót trwała ok. 2 miesiące. A efektem był wzorowy stan techniczny pojazdu.
Etap 2 - adaptacja do off-roadu
Następnie rozpoczął się etap „tuningu off-road”. Nowe, kompletne zawieszenie Trailmaster, w tym 2 tylne sprężyny plus cztery amortyzatory i drążki skrętne Ironman zaowocowały podniesieniem o 6 cm. Tylny drążek Panharda został opuszczony i przerobiony na wymienne tuleje metalowo gumowe od Land Cruisera serii 7. Teraz wymiana wybitych tulei kosztuje 140 PLN, a nie 1200
. Stare felgi aluminiowe z szosowymi oponami zostały zastąpione lakierowanymi na czarno stalowymi felgami Mangels 7x 16 cali (ET +13) z MT-kami BF Goodrich w rozmiarze 285/75R16. Oryginalne stałe zabieraki piast zastąpiono manualnymi firmy AVM. Zderzak stalowy UP ( to właśnie na tym samochodzie powstał jego prototyp) z zamontowaną wyciągarką WARN 9,5 XP znalazł się na przedzie samochodu, a po bokach stalowe progi z możliwością podczepienia Hi-Lifta. Na dachu stalowy bagażnik z piątym kołem, anteną CB oraz halogenami Hella Micro. Do montażu bagażnika wykorzystano otwory w dachu po relingach. Niestety do tej operacji trzeba było zdemontować całą tapicerkę pojazdu.
W środku wszystkie siedzenia zostały wymontowane, podłoga oczyszczona i zabezpieczona antykorozyjnie, a w tylnej części dodatkowo wygłuszona matami. Zamiast oryginalnej, mocno wytartej już wykładziny, została położona neoprenowa pianka o grubości 1 cm, a na niej wytrzymała olejoodporna guma. Pozwala to szybko umyć wnętrze samochodu po zabawach w błocie. Przednie fotele przykryto pokrowcami uszytymi z Cordury z wieloma przydatnymi kieszeniami. Całość uzupełnił snorkel firmy Airtec, którego montaż wymagał usprawnień puszki filtra powietrza. Na koniec powstała solidna osłona przedniego zawieszenia oraz dolnej części chłodnicy.
Etap 3 - prace wykończeniowe
To doposażenie auta w akcesoria off-road. I tak, w bagażniku znalazła się lina kinetyczna, taśma i szekle, Hi-Lift, łopata oraz koc i trochę narzędzi. Instalacja CB radio została oparta na odbiorniku i antenie Midland. Przetwornica 12-230 V, kanister na wodę i paliwo. W pierwszych założeniach, w bagażniku miało powstać rozkładane łóżko – stelaż został wykonany ze sklejki wodoodpornej, ale w natłoku innych zajęć chwilowo czeka na lepsze czasy.
Czy powstała wyprawówka?
Wygląda fajnie, jeździ fajnie. Nie nadaje się do ekstremalnych figur off-roadowych ze względu na niezależne zawieszenie i gabaryty. Duża ilość elektryki poprawia komfort, ale zwiększa ryzyko awarii. Bardzo poważnym mankamentem jest 50 l zbiornik paliwa, który ogranicza zasięg do ok. 400 km i zmusza do wożenia kanistrów. Problemem może być również delikatny dach, który uniemożliwia założenie namiotu dachowego.
Nie! Toyota 4Runner nie jest twardą wyprawówką. Jeśli chcecie prawdziwą wyprawówkę na afrykańskie czy azjatyckie bezdroża, rozejrzyjcie się za Land Cruiserem albo Defenderem. Jeśli jednak po prostu lubicie wraz z rodziną zjeżdżać na bezdroża, jeśli wasze wakacyjne podróże to Mazury, Rumunia, szutrowe drogi Skandynawi, to ten samochód na pewno Wam się spodoba. Wyprawówka? Nie! Ale za to doskonały Wycieczkowóz.