GA-PA 2010

Moderator: luk4s7

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

GA-PA 2010

Post autor: consigliero »

 12 Cze 2010 07:40 pm


Jak w temacie wybieram się z synem w 2 motocykle , wyjazd w środę 30.06.2010. Planujemy zostać do piątku włącznie i wyjechać w sobotę rano gdzieś przed siebie . Wzorem lat ubiegłych kierować będziemy się przebiegiem frontów atmosferycznych , co w efekcie może doprowadzić , do powrotu do domu, wzorem lata ubiegłego, przez Nice. Niewykluczone jest że potrenujemy wjazdy i zjazdy na najwyższe przełęcze , jeśli aura będzie łaskawa to i surową Finestre. Błąka się też taka myśl aby zajechać na zlot Stella Alpine ,który odbywa się w drugim tygodniu lipca i można wjechać na przełęcz Somelierów . Niewykluczonym jest powrót przez Hvar i Peljesac , może Dubrownik a dalej to już prosto do domu , no może jeszcze przystając na chwilę w Brasovie . Będziemy kluczyć między niskimi i wysokimi temperaturami aby jak najwięcej skorzystać z jazdy . 
PozdrawiaMy 
P.S. Jak będzie taki żar z nieba jak dziś to wypada szukać chłodu a nie jeździć motocyklem . No i koniecznie musimy zabrać ze sobą zaświadczenia o prawie do głosowania aby spełnić swój obywatelski obowiązek. 

Wygląda na to że w tym roku tradycji stanie się zadość i w GA-PA tradycyjnie powitają nas opady oraz niska temperatura.


 27 Cze 2010 08:56 pm


Czas wyjazdu zbliża się nieubłaganie co mnie bardzo cieszy , a jednocześnie wzrasta moja frustracja co do wyboru dalszej części wycieczki. Co do samego dojazdu to już zdecydowaliśmy aby wyjechać jak najwcześniej w środę , w Bielsku zamontować gmole dla juniora i ruszyć jak najszybciej przez Czechy ( będziemy jechać po "dalnicy") do Znojma , tam bocznymi w kierunku Steyr ,gdzie będziemy rozbijać namiot (chyba). W samym Steyr , jeżeli będę miał potwierdzenie to zakupimy sobie Spot'a aby małżonka była spokojniejsza. W czwartek docieramy na miejsce parkowania , tradycyjnie w rejonie kółka . Najprawdopodobniej w sobotę ruszamy aby zagłosować gdzieś i na pierwszy ogień mam zaplanowaną Lubljanę z przejazdem przez Umbrail , Gavię bo jeszcze na niej nie byłem , póżniej Mendola , dolomity, Passo de Predil , Vrsić do Ljubljany (900km). Wybór Ljubljany na miejsce do głosowania skutkuje tym że dalsza wycieczka odbywa się już w kierunku Dalmacji , Czarnogóry , Albanii , Macedonii i z powrotem przez Rumunię Węgry i Słowację. Największym stresem będzie dojazd na miejsce bo moja tylna opona opiera się już na znakach ostrzegawczych. Oczywiście jest to tylko pomysł na dziś , do wyboru jako miejsca na głosowanie mamy , Mediolan, Berno, Stuttgart oraz Monachium , to ostatnie tylko w przypadku pozostania do niedzieli. Co do wycieczki w kierunku Dalmacji nie wykluczam przeprawy promowej Rijeka-Stari Grad i pobytu ze dwa dni na samej wyspie ,gdzie znam 2 świetne miejsce z dobrym jedzeniem. W tym wypadku wypłynięcie z Rijeki jest o 20.00 w poniedziałek, ta opcja oszczędza sporo nerwów jazdy Jadrańską magistralą , być może po otwarciu autostrad sytuacja na tej drodze znormalniała , ale jakoś w to nie wierzę. 
PozdrawiaM



 06 Lip 2010 09:10 am


My wracamy do domu przez Chorwację. W sobotę rano uciekliśmy z Ga-Pa kierując się do punktu głosowania w Lublianie. Po drodze przejechaliśmy przez Samnaum tankując paliwo za 1 eur , na początku przełęczy Gavia Tomek położył motocykl na jednym z zakrętów próbując go pokonać na trzecim biegu. Na jednej z przełęczy Sella Ronda nas zlało i poszliśmy spać za Cortiną . Po 700 km od tankowania w Samnaum zagłosowaliśmy przy ulicy Bezigrad 10 . Po 760 km pierwsze tankowanie od Samnaum na drodze w kierunku Umag. Nocleg u kolegi na polu kampingowym aby ruszyć po południu w poniedziałek na prom Rijeka-Stari Grad. 100 km pomiędzy Umag a Rijeką to super droga dla motocyklistów z kilkoma przełęczami oraz 13 km odcinkiem szutrowym po którym Tomek i jego motocykl był biały. 
Teraz siedzimy u kolegi w bazie nurkowej i odpoczywamy, jutro ruszamy dalej na południe z Hvaru wyjedziemy promem do Drvenika. 
PozdrawiaMy


 10 Lip 2010 06:48 pm


Wszystko co dobre niestety się kończy , także nasza przygoda z tegoroczną edycją Ga-Pa , wczoraj był bardzo ciekawy dzień , przejechaliśmy z Sarajewa od 9.30 rano do 23.30 ponad 500 km , uparłem się aby nocleg był na kempingu w Gyula , który znamy z zeszłego roku. Poznaliśmy BiH oraz Serbię ze smutnej strony , nieistniejące miasteczka w górach o których miejscowi mówią że zarastają lasem, drogi które są w fatalnym stanie i jeżeli są jakieś tablice informacyjne , to w stanie nie pozwalającym na ich odczytanie . Na jednym z zakrętów cudem wyprowadziłem motocykl z prawie pewnej gleby na śliskim niby asfalcie ,Tomek twierdził że przywaliłem kufrem, ze względu na dźwięk, ale mnie się wydaje że tylko podnóżek ,noga oraz powrót przyczepności a wszystko przy małej prędkości . Końcówka w Rumunii to jazda po wioskach, byłych PGRach ,gdzie dzieci jak mrówek a bieda wygląda z każdego miejsca . W takich okolicznościach grubo po 20:00 jedziemy po jakiejś glinianej drodze z dołami po traktorach, nie bardzo już kontrolując mapę bo ciemno , zajeżdżamy w miejsce gdzie droga kończy się przeszkodą wodną szerokości Wisły w okolicach Czernichowa. Szczęściem przewoźnik łowił ryby i bez naszej prośby przewozi nas na drugą stronę za 4leje, prom był czynny do 20.00 a Zumo nic nie gadał o promach. W kwestii prowadzenia w Rumunii to w tej okolicy drogi często odbiegały od ich rzeczywistego przebiegu. Dzisiaj skorzystaliśmy z gorących źródeł relaksując się przed ostatnim skokiem do domu . 
PozdrawiaMy

No to kończymy, przebyty dystans 4600 km , przejechany na motocyklu 4050 km , najniższa temperatura 7 stopni , najwyższa 35 stopni. Ilość przepraw promowych morskich 2 , rzecznych 2 średnie zużycie paliwa od tankowania w Samnaum do domu R1200 GS ADV 4,7l/100km, F650GS 3,7 l/100km, ilość gleb po jednej ilość noclegów w hotelach 2 , pod gołym niebem 2 , pod namiotem reszta. Najdroższy nocleg 80EUR najtańszy 3 EUR, najdroższy posiłek 75 EUR , przeciętny koszt obiadu na 2 osoby 20 EUR. Wrażenia bezcenne a zdjęcia nigdy tego nie ukażą

Jak każdego roku tak i w tym zaplanowałem wyjazd na zlot tych co to ich nie lubią do Garmisch. Niektórzy twierdzą że Ga-Pa to zlot dla adwokatów , dentystów i lekarzy co poniekąd potwierdza w brak miejsc w okolicznych hotelach, ale dla nas jest pole namiotowe za 7 EUR za namiot na cały okres trwania zlotu. W tym roku jest zmiana , jedziemy w 2 motocykle , drugim jedzie syn z przebiegiem około 2 tys km. Najpierw szybka wizyta w Touratechu w celu montażu gmoli i około 12 ruszamy w kierunku Czech aby szybko przejechać "dalnicą" do Austrii. Tam już lokalnymi drogami kierujemy się na Steyer, za dunajem wpadamy w piękne bajkowe drogi niestety właśnie tam z małej chmurki następuje istne oberwanie chmury. W zasadzie chciałem się zatrzymać przed ścianą wody ale po wjechaniu w nią na jakieś 100 metrów nie było sensu ubierania przeciwdeszczówek. Ulewa na szczęście szybko się skończyła , ale temperatura które z 30 spadła na 12 podnosiła się bardzo wolno. W Steyer lądujemy na kampingu. O poranku po zapakowaniu namiotu jedziemy w kierunku zlotu. Poruszając się wyłącznie lokalnymi drogami trafiamy na płatną drogę Post alm strasse 3 EUR za motocykl . Droga jest wąska i wiedzie na płaskowyż położony około 1600m n.p.m. widoki nie są spektakularne ale warto skorzystać z tej opcji.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Wczesnym popołudniem docieramy na miejsce zlotu , rozbijamy namiot i szukamy znajomych. Piątek spędzamy leniwie kręcąc się na miejscu , jedziemy się wykąpać w jeziorku Eibsee a wieczorem próbujemy wylosować F 800 , niestety znów nie pada na nas. W sobotę o poranku jedziemy z zamiarem dotarcia do jakiejś ambasady w celu spełnienia niedzielnego obowiązku. Wymyśliłem że przejedziemy przez strefę wolnocłową Samnaum choćby tylko w celu zatankowania do pełna.

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Jak w każdej tego typu strefie , najlepiej schodzi cukier który jest tutaj sprzedawany całymi paletami.
Jedziemy dalej przez Ofenpass

Obrazek

Umbrailpass

Obrazek

aby wylądować na Stelvio , gdzie nawet nie zsiadamy z motocykli widząc dziki tłum, na szczycie był korek jak na Zakopiance

Obrazek
Następnie zjeżdżamy w dół i poprzez Passo di Gavia , gdzie Tomek na jednym z zakrętów próbując wyprzedzić mały samochód wchodzi w zakręt na trójce i zalicza glebę . Gavia wita nas chłodem i zimnem ponadto niektórzy kierowcy samochodów nie potrafią się minąć na drodze przeznaczonej na jeden samochód. Przelatujemy przez Tonnale , Mendolę i wjeżdżamy w Dolomity. Niestety pogoda na Sella Ronda się zmienia , w pewnym momencie parkujemy w tunelu zastanawiając się co dalej . Na kolejnej przełęczy jest hotel, ale dla pewności pytam o możliwość jazdy w następnym dniu. Informacja nie jest dobra od 6 rano do 12 jedzie Dolomiten Marathon , decydujemy się na zjazd do Madonny di Campiglio.
O poranku ruszamy z zamiarem dotarcia do Lubliany, oczywiście nie używamy dróg szybkiego ruchu

Obrazek

Obrazek
Wjeżdżamy do Słowenii przez passo de Predil i kierując się na Vrsić w pewnym momencie postanawiamy się schłodzić w Soczy
Obrazek

Obrazek

Po drugiej stronie robi się burzowo , ale w sumie docieramy do Lubliany nietknięci , w samej Lublianie skutki burzy są widoczne

Obrazek

Obrazek
Po spełnieniu obowiązku jedziemy na kamping Umag gdzie przebywa nasz znajomy. Zostajemy tam na nocleg a po południu ruszamy z zamiarem zaokrętowania się na prom w Rijece.
Obrazek

Odcinek nie był długi coś ponad 100 km ale GPS poprowadził nas piękną szutrówką oraz ładną przełęczą przed samą Rijeką
Obrazek

Obrazek
Żegnamy Rijekę bez specjalnego żalu bo już następnego dnia mamy zamiar być na Hvarze, wyspie gdzie ponad 10 lat jeździliśmy do "naszej" zatoki na wakacje.

Obrazek

Obrazek

O poranku wpływamy do Splitu , miasta cesarza Dioklecjana
Obrazek

A po 2 godzinach próbujemy lokalizować sąsiednią do naszej zatokę Stiniva
Obrazek

Obrazek

Widok na Stari Grad o poranku , miasto Petara Hektorovicza, taki ich Rej, Kochanowski.

Obrazek

Obrazek

Późnym popołudniem ruszamy na objazd wyspy w kierunku miasta Hvar
Obrazek
Najwyższy punkt Vidokovać w dali na horyzoncie Pakleni otoki

Obrazek

Obrazek
Wsypa słynie z lawendy
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Do zatoki Stiniva wiedzie teraz utwardzona droga , ale były czasy że autem ciężko było zjechać na dół
Obrazek
Atrakcja tej zatoczki polegała na tym że ciężko tam było dojechać , najlepiej było posiadać łódkę a drugą zaletą był murek który służył za miejsce zabaw polegających na skakaniu i wrzucaniu do wody
Obrazek

Widok ze Spanioli na Hvar wraz z Paklenimi otokami daleko na horyzoncie Vis , kiedyś wyspa zamknięta , będąca siedzibą marynarki jugosłowiańskiej a później chorwackiej.
Obrazek

Obrazek

Widok w kierunku Scedro oraz Korculi ukazuje kościółek chyba pod wezwaniem św Szczepana
Obrazek

A to nasza zatoka i to co zostało z naszego domu po przeszło 5 latach od naszej ostatniej wizyty, miało być bardziej biznesowo a wyszło jak widać
Obrazek

Wracamy na nocleg do kumpla w Stari Grad gdzie śpimy w centrum nurkowym, za cenę opróżnienia butelki rumu z colą i cytryną
Obrazek

Obrazek

A to jest wynik mojego doradzania w kwestii sprzętu pływającego , po którym to zostało mi Marekw vel z błędem, ale włoskiego nikt z nas się nie uczył
Obrazek
O poranku ostatnie spojrzenie na Stari Grad
Obrazek
I udajemy się na drugi koniec wyspy przejeżdżając między innymi przez miejscowość Gdinj , która podobno ma źródłosłów wspólny z Gdynią i lądujemy w Sućuraju gdzie jest najkrótsza i najtańsza przeprawa na Hvar , trzeba tylko pamiętać że przejazd samochodem np do Jelsy to 60 km wyzwania .
Obrazek

Żegnamy Sućuraj

Obrazek

Obrazek

Zegnamy Hvar

Obrazek

I powoli zblizamy się do Drvenika

Obrazek
Jedziemy w kierunku Czarnogóry mijając dolinę Neretwy

Obrazek

Obrazek

Mijamy Neum z jedynym dostępem BiH do morza
Obrazek

Obrazek

Twardo przebijamy się w kierunku zatoki Kotorskiej
Obrazek

Obrazek

Nie w głowie nam wizyty w miastach przy temperaturze ponad 30 stopni
Obrazek

W końcu uciekamy od skwaru i ruchu na ścieżynę ponad miejscowością Risani

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Dlatego piszę o ścieżce
Obrazek

Obrazek

Oczywiście można było jechać szybszą drogą

Obrazek

Ale nasza była ciekawsza, w niektórych miejscach szyba służyła za maczetę
Obrazek

Obrazek

Trochę na pałę przejeżdżamy przez Żabljak mijając stację benzynową i lądujemy na kampingu (najtańszy w podróży 3 EUR) mając zasięg na 5 kilometrów . Na górę do Żabljaka mamy 25 km a próba utoczenia paliwa z motocykla syna za pomocą kawałka węża się nie powiodła.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Na drugi dzień rano jadę na górę motocyklem Tomka aby zatankować plastikową butelkę co pozwala nam obu dojechać na górę aby się zatankować. naszym następnym celem jest Sarejewo z przejazdem przez Durmitor. Po początkowym błądzeniu trafiamy na właściwą ścieżkę prowadzącą przez Durmitor.
Obrazek

Obrazek

Obrazek
Kraina praktycznie pusta z minimalnym ruchem turystycznym
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Zatrzymujemy się aby kupić "skorup" w chorwacji mówią na to "kajmak" czyli masło z serem albo masłowy ser
Obrazek

Łatwego życia to oni nie mają
Obrazek

Zjazd z płaskowyżu do doliny rzeki Drina bardzo spektakularny wykutymi tunelami przyklejonymi do ściany doliny
Obrazek

Obrazek

Tą ścieżką zjechaliśmy na piknik nad rzekę
Obrazek

Obrazek
Niestety kamień był tylko narzucony i po zatrzymaniu nie można było ruszyć z miejsca
Obrazek

Obrazek
Na nocleg lądujemy w Sarajewie
Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Hiszpanie w Sarajewie mieli wyjeżdżać wcześnie rano , jak my startowaliśmy to oni zeszli na śniadanie
Obrazek

Na pierwszym planie cmentarz wojenny,na drugim muzułmański w tle Sarajewo

Obrazek

ODPOWIEDZ