Rumunia - majówka
: 31 sie 2013, 23:29
Na prośbę kolegi Remiołka zamieszczam relację z majówkowego wypadu do Rumunii. Nie był to co prawda wyjazd off-roadowy, ale suv-owy, jako, że toyota była jeszcze zbyt świeżym nabytkiem, i pojechaliśmy outlanderem.
Majówkę zaczęliśmy już w piątek wieczorem, kiedy to z Poznania dojechaliśmy pod Kraków. W sobotę przejechaliśmy ok. 480 km do Satu Mare w Rumunii, tuż przy granicy w Węgrami.
Satu Mare - park w centrum
Hotel DACIA w remoncie
Kolejny dzień to zwiedzanie „Wesołego cmentarza” w Sapancie, Sygietu Maramońskiego leżącego tuż przy granicy z Ukrainą i przejazd doliną Izy. Na nocleg dojechaliśmy do wsi Moisei, gdzie zatrzymaliśmy się w ładnym pensjonacie w cenie 100 zł, za 4 osoby ze śniadaniem
zespół klasztorny w Barsanie
gdzieś po drodze
Następny dzień to przejazd w Góry Rodniańskie, przez przełęcz Prislop. Tu próbowaliśmy znaleźć polodowcowe jezioro Izvoru Bistrititei, ale nie mieliśmy dokładnych namiarów na nie. W okolicy żywego ducha, jedynie ciągle rodacy się w okolicy pojawiali, także nie było się kogo dopytać. Trochę żałujemy, że nie udało się odnaleźć, bo jezioro to jest trochę podobne do naszego Morskiego Oka, z tą przewagą, że na okolicznych łąkach kwitną krokusy i widoki są przepiękne. Żadnych znaków nie było także widać, że chyba Rumunii sami nie wiedzą co mają ciekawego. Ale mimo, że jeziorka nie znaleźliśmy okoliczne krajobrazy sowicie nam to zrekompensowały. Cóż - będzie pretekst do kolejnego wyjazdu.
widok na Alpy Rodniańskie
kościół na przełęczy Prislop
We wtorek pojechaliśmy dalej na wschód w kierunku Bukowiny. Tutaj zwiedziliśmy klasztory wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO – Voronet i Humorului.
klasztor Voronet
drugi klasztor
Oprócz zwiedzania klasztorów zobaczyliśmy również polskie wsie: Plesza i Nowy Sołoniec
po drodze do Pleszy
Plesza
Nowy Sołoniec
kilka fotek Bukowiny
W dalszej części wyjazdu zobaczyliśmy jeszcze trzeci ze słynnych bukowińskich klasztorów Vatra Moldovitei, potem pojechaliśmy do miejscowości Vatra Dornei, uznawanej za bukowińską Krynicę, i na koniec dnia kopalnia siarki w górach Kelimeńskich
Rumuńskie klimaty - centrum Vatra Dornei
W parku
Po południu pojechaliśmy jeszcze w góry Kelimeńskie, gdzie jest duża kopalnia siarki. Podczas wydobycia surowca maszyny "zjadły" tam pół góry, także widoki są niesamowite. Trzeba dodać, że działo się to na obszarze parku narodowego.
przerwa na małe co nieco
I tak nam minął dzień, a na nocleg trafiliśmy do kolejnego pensjonatu, gdzie do dyspozycji mieliśmy cały drewniany domek z pięknym widokiem na jezioro, i znowu chcieli tylko 100 zł
W czwartek zrobiliśmy trochę kilometrów, bo w planach mieliśmy zobaczenie Jeziora Czerwonego (Lacul Rosu), wąwązu Bicaz (2 -gi najgłębszy wąwóz w Europie) i kopalni soli w Turdzie.
Wąwóz Bicaz
stragany z pamiątkami
tęsknota za oryginałem
a tu oryginał jakich pełno jeździ jeszcze w Turcji. Zdjęcie z tegorocznych wakacji letnich.
tego dnia zobaczyliśmy jeszcze zgodnie z planem Jezioro Czerwone, które powstało w wyniku osunięcia ziemi, i dojechaliśmy do miejscowości Turda, gdzie znajduje się kopalnia soli.
Jezioro Czerwone i wystające jeszcze kikuty drzew
W piątek od rana zaliczyliśmy kopalnię soli w Turdzie, która zrobiła na nas niesamowite wrażenie. Jest urządzona, można powiedzieć w nowoczesnym stylu, zupełnie odmiennym np. od naszej Wieliczki.
Zresztą zdjęcia mówią same za siebie:
a to nasz czwórka, i mali podróżnicy na łódce w kopalni
I na koniec naszego wyjazdu pojechaliśmy jeszcze do Jaskini Lodowej Scarisoara w Górach Apuseńskich, gdzie spotkaliśmy ekipę rodaków, którzy przyjechali na majówkę wozami subaru.
Na dworze prawie 30 stopni, a w jaskini koło 0.
dojazd do jaskini
Wieczorem w piątek dojechaliśmy jeszcze do Oradei, i w sobotę rano powrót do Polski. W planach mieliśmy nocleg koło Krakowa, ale wyszło tak że udało się zajechać do Krakowa o godz. 18, także stwierdziliśmy, że jedziemy dalej. Do Poznania dotarliśmy o północy.
Był to nasz już 3 wyjazd do Rumunii. Cała wyprawa udała się znakomicie, i widzę że im więcej tam się jeździ, tym coraz ciekawsze rzeczy można zobaczyć. Jest to kraj na tyle blisko Polski położony, że idealnie nadaje się na tego typu wyjazdy.
Majówkę zaczęliśmy już w piątek wieczorem, kiedy to z Poznania dojechaliśmy pod Kraków. W sobotę przejechaliśmy ok. 480 km do Satu Mare w Rumunii, tuż przy granicy w Węgrami.
Satu Mare - park w centrum
Hotel DACIA w remoncie
Kolejny dzień to zwiedzanie „Wesołego cmentarza” w Sapancie, Sygietu Maramońskiego leżącego tuż przy granicy z Ukrainą i przejazd doliną Izy. Na nocleg dojechaliśmy do wsi Moisei, gdzie zatrzymaliśmy się w ładnym pensjonacie w cenie 100 zł, za 4 osoby ze śniadaniem
zespół klasztorny w Barsanie
gdzieś po drodze
Następny dzień to przejazd w Góry Rodniańskie, przez przełęcz Prislop. Tu próbowaliśmy znaleźć polodowcowe jezioro Izvoru Bistrititei, ale nie mieliśmy dokładnych namiarów na nie. W okolicy żywego ducha, jedynie ciągle rodacy się w okolicy pojawiali, także nie było się kogo dopytać. Trochę żałujemy, że nie udało się odnaleźć, bo jezioro to jest trochę podobne do naszego Morskiego Oka, z tą przewagą, że na okolicznych łąkach kwitną krokusy i widoki są przepiękne. Żadnych znaków nie było także widać, że chyba Rumunii sami nie wiedzą co mają ciekawego. Ale mimo, że jeziorka nie znaleźliśmy okoliczne krajobrazy sowicie nam to zrekompensowały. Cóż - będzie pretekst do kolejnego wyjazdu.
widok na Alpy Rodniańskie
kościół na przełęczy Prislop
We wtorek pojechaliśmy dalej na wschód w kierunku Bukowiny. Tutaj zwiedziliśmy klasztory wpisane na listę dziedzictwa kulturowego UNESCO – Voronet i Humorului.
klasztor Voronet
drugi klasztor
Oprócz zwiedzania klasztorów zobaczyliśmy również polskie wsie: Plesza i Nowy Sołoniec
po drodze do Pleszy
Plesza
Nowy Sołoniec
kilka fotek Bukowiny
W dalszej części wyjazdu zobaczyliśmy jeszcze trzeci ze słynnych bukowińskich klasztorów Vatra Moldovitei, potem pojechaliśmy do miejscowości Vatra Dornei, uznawanej za bukowińską Krynicę, i na koniec dnia kopalnia siarki w górach Kelimeńskich
Rumuńskie klimaty - centrum Vatra Dornei
W parku
Po południu pojechaliśmy jeszcze w góry Kelimeńskie, gdzie jest duża kopalnia siarki. Podczas wydobycia surowca maszyny "zjadły" tam pół góry, także widoki są niesamowite. Trzeba dodać, że działo się to na obszarze parku narodowego.
przerwa na małe co nieco
I tak nam minął dzień, a na nocleg trafiliśmy do kolejnego pensjonatu, gdzie do dyspozycji mieliśmy cały drewniany domek z pięknym widokiem na jezioro, i znowu chcieli tylko 100 zł
W czwartek zrobiliśmy trochę kilometrów, bo w planach mieliśmy zobaczenie Jeziora Czerwonego (Lacul Rosu), wąwązu Bicaz (2 -gi najgłębszy wąwóz w Europie) i kopalni soli w Turdzie.
Wąwóz Bicaz
stragany z pamiątkami
tęsknota za oryginałem
a tu oryginał jakich pełno jeździ jeszcze w Turcji. Zdjęcie z tegorocznych wakacji letnich.
tego dnia zobaczyliśmy jeszcze zgodnie z planem Jezioro Czerwone, które powstało w wyniku osunięcia ziemi, i dojechaliśmy do miejscowości Turda, gdzie znajduje się kopalnia soli.
Jezioro Czerwone i wystające jeszcze kikuty drzew
W piątek od rana zaliczyliśmy kopalnię soli w Turdzie, która zrobiła na nas niesamowite wrażenie. Jest urządzona, można powiedzieć w nowoczesnym stylu, zupełnie odmiennym np. od naszej Wieliczki.
Zresztą zdjęcia mówią same za siebie:
a to nasz czwórka, i mali podróżnicy na łódce w kopalni
I na koniec naszego wyjazdu pojechaliśmy jeszcze do Jaskini Lodowej Scarisoara w Górach Apuseńskich, gdzie spotkaliśmy ekipę rodaków, którzy przyjechali na majówkę wozami subaru.
Na dworze prawie 30 stopni, a w jaskini koło 0.
dojazd do jaskini
Wieczorem w piątek dojechaliśmy jeszcze do Oradei, i w sobotę rano powrót do Polski. W planach mieliśmy nocleg koło Krakowa, ale wyszło tak że udało się zajechać do Krakowa o godz. 18, także stwierdziliśmy, że jedziemy dalej. Do Poznania dotarliśmy o północy.
Był to nasz już 3 wyjazd do Rumunii. Cała wyprawa udała się znakomicie, i widzę że im więcej tam się jeździ, tym coraz ciekawsze rzeczy można zobaczyć. Jest to kraj na tyle blisko Polski położony, że idealnie nadaje się na tego typu wyjazdy.