Alpy 2013

Moderator: luk4s7

Awatar użytkownika
grzes
Posty: 306
Rejestracja: 12 lis 2008, 20:12
Auto: Y61 GU4
Kontakt:

Alpy 2013

Post autor: grzes »

Jako ze pierwsza czesc urlopu czyli Alpy juz za mna napisze kilka slow podsumowania.
W sumie po samych gorach przejechalem 1400km, + 300km przejazd miedzy wsch. a zachodnimi. Glownie poruszalismy sie po terytorium Wloch, ale kilka razy zawitalismy do Francji. Oparlem sie na roadbooku ktory zakupilem od Niemcow, szacun dla wykonania, gdyz nigdzie nie bylo sytuacji ze trzeba kombinowac czy lamac jakies zakazy, z Garminem jechalo sie jak po sznurku.
Jesli chodzi o trasy to wiekszosc to drogi militarne z okresu pierwszej wojny swiatowej, po drodze ogladalismy ruiny fortow z obu wojen.
Trudnosc terenowa w w zasadzie zadna z wyjatkiem miejsc gdzie Patrol sie po prostu mial problem sie zmiescic, czyli zakrety na gorskich trawersach, wtedy jest adrenalina, bo jest bardzo wasko i ciasno a w dol kilkaset metrow. W porownaniu do Pirenejow jest jednak trudniej, i typowy SUV nie da wszedzie rady, a na niektorych trasach reduktor byl niezbedny. Bo jechalo sie przyjemnie lekko w gore, az tu nagle trasa zaczela isc w gore dosc mocno, i na jednym z zakretow (nie bylo tego widac wczesniej) zawinela sie w lewo i bylo ze 35-37 stopni nachylenia, na zredukowanej jedynce czuc bylo ze auto szuka trakcji i mietko nie jest.
We Francji jezdzilismy po osrodku narciarskich Serre Chevalier, nad Briancon. Fajne jest to ze udostepniaja szutrowki do jezdzenia, wszedzie gdzie mozna to mozna, a jak nie mozna to jest wyrazny znak, czy szlaban.
Uciekla nam jedna atrakcja z przyczyn naturalnych mianowcie Galleria Seguret czyli tunel o dlugosci 900m, krety pod sporym masywem skalnym, zostal obecnie zamkniety z powodu zawalenia sie skal na niego, nie wiemy czy zawalilo sie cos w srodku, czy tylko z obawy przed zawaleniem bo cale osuwisko lezy na tunelu.
Najwyzej autem udalo mi sie dojechac na 2815mnpm, pod Col de Sommelier, zatrzymal nas snieg, przebralismy obuwie, zostawilismy auto i poszlismy na przelecz piechota, jest tam male jeziorko o tej samej nazwie, po 45min marszu udalo nam sie osiagnac 2958mnmp. :-)
Z atrakcji mielismy jeszcze burze a trasie na wysokosci 2600mnpm, i powiem tak , ze do smiechu mi nie bylo - trudnosc trasy byla wyskalowana na SG2 ( w 5 st skali) z dopiskiem ze w deszczu moze byc nie do objechania, ale bedac juz na niej, nie bylo za bardzo mozliwosci zawrocenia, poza tym pogoda zmieniala sie jak w przyslowiowym kalejdoskopie. Bylo przed nami kilka zwalowisk mniejszych lub wiekszych, jedno musialem przekopywac lopata - nie wierzylem ze sie przyda, a jednak, jak wysiadlem z auta zeby zalozyc ortalion, i wiatr wywalil lopate oparta o samochod, a mnie zdjal kaptur z glowy, to nie bylo mi jakos do smiechu, bo prawde mowiac troche z tymi poziomami trudnosci to nie dowierzalem, jednak zrobilo sie powaznie, bo temp. wtedy byl 3st, lalo, wialo, a mozna bylo tylko do przodu, ew. zatrzymac sie i czekac. Teraz fajnie sie o tym pisze, ale sama sytuacja do smiechu nie nastrajala. Przynajmniej bedac w jedno auto.

Co do zaplecza logistycznego to z kampingami jest kicha we Wloszech bo :
- jest ich malo
- sa sredniego poziomu
- sa drogie, przynajmniej wg mnie 35-40euro za 2+2 i namiot za dobe to duzo
- brak aktualnej informacji na temat lokalizacji kempingow.
Po francuskiej stronie jest o niebo lepiej, bo kempingow jest wiecej i sa znacznie tansze, nocowalismy tam 2x i odpowiedznio zaplacilismy 16eur i 18,70eur.
Poza tym nocowalismy kilkukrotnie w gorach i to bylo najlepsze, choc na 2200mnpm bylo troche rzesko, ale dalismy rade.
Namiot sie sprawdzil, przeszedl probe burzowa dosc konkretna juz pierwszego dnia bo przeszly 3 burze z rzedu, jednak wody nie puszcza do srodka, choc material namaka. Burz mielismy jeszcze kilka, nawet przedostatni nocleg byl pakowany na mokro, bez sniadania, bo sie zachmurzylo nad ranem i zaczelo bardzo mocno lac. Po 30 min od opuszczenia kampu, zrobila sie sliczna pogoda i w trakcie postoju sniadaniowego rozlozylem go i po 30min w sloncu byl prawie suchy. Ogolnie zakup ok, za te pieniadze (chinczyk) uwazam ze do tego typu podrozowania warto.
Jak jest duzy opad, to od strony wejscia, nad ta dluzsza czescia zaczyna gromadzic sie woda, trzeba tam inaczej rozwiazac kwestia napiecia sznurkow, nie za material, a za stelaz aluminiowy, ale to juz kwestia techniczna.

Na razie tyle. A za niedlugo napisze konkret gdzie wjechalismy itp i co mozna bylo zobaczyc.
Troche zdjec :-) bo jest tego masa cala, i troche filmow...



Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

Obrazek

I jak ktos mi powie ze w Europie nie ma gdzie jezdzic turystycznie i zostaje tylko Ukraina i Balkany, to bzdury gada ... :)23

Awatar użytkownika
fobos
Posty: 3155
Rejestracja: 04 kwie 2007, 20:47
Auto: VZJ 90
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: fobos »

Piękne te Twoje zdjęcia. Ja po swoim wyjeździe już wiem, że nie ma co łączyć gór i morza, jak się chce naprawdę fajnie pojeździć szutrówkami po górach. Może następny wyjazd będzie w góry i tylko w góry, choć mam zawsze z tym problem, bo Ela woli morze ( tak, wiem, można zmienić Elę na taką lubiącą góry :wink: :mrgreen: ).
Jak by co, "uśmiechnę się" o punkty GPS, czy tracki. :D

Awatar użytkownika
Cooder
Klubowicz
Posty: 1572
Rejestracja: 08 gru 2008, 09:38
Auto: piechot?
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: Cooder »

Bardzo fajna wycieczka i fajne zdjęcia - aż chciałoby się z miejsca ruszyć w tamte rejony.
Piszesz, że roadbook dobrze narysowany... a gdzie go można kupić? :-)

Awatar użytkownika
tadeo
Klubowicz
Posty: 1424
Rejestracja: 18 kwie 2008, 22:48
Auto: VDJ 76 i 150
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: tadeo »

BOSKO !
traska moich marzeń !!! :)
myślałem, że spanie w Alpach na dziko nie wchodzi w rachubę.

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: consigliero »

Ponieważ wybieram się zawieźć syna do Troyes i w drodze powrotnej mamy zamiar się poszwędać to proszę o namiar na ten roadbook aby dysponować dobrą mapą .

Awatar użytkownika
grzes
Posty: 306
Rejestracja: 12 lis 2008, 20:12
Auto: Y61 GU4
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: grzes »

pistenkuh.de

Awatar użytkownika
milczacy
Posty: 2216
Rejestracja: 22 lut 2009, 15:01
Auto: Hilux 2008 wycieczkow?z
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: milczacy »

Przepiękna wycieczka. Chwała Ci Grześ za opublikowanie jej i tutaj :-)

Awatar użytkownika
milczacy
Posty: 2216
Rejestracja: 22 lut 2009, 15:01
Auto: Hilux 2008 wycieczkow?z
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: milczacy »

grzes pisze:pistenkuh.de
http://www.pistenkuh.de/1/shop/gps-offr ... alpen.html" onclick="window.open(this.href);return false;
<- dla niecierpliwych ;-)

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: consigliero »

Można też spróbować kupić przez amazon.de tylko w tym konkretnym przypadku adres musi być w DE a czas mi się kurczy

Awatar użytkownika
grzes
Posty: 306
Rejestracja: 12 lis 2008, 20:12
Auto: Y61 GU4
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: grzes »

Pw odbierz

Awatar użytkownika
Cooder
Klubowicz
Posty: 1572
Rejestracja: 08 gru 2008, 09:38
Auto: piechot?
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: Cooder »

consigliero pisze:Można też spróbować kupić przez amazon.de tylko w tym konkretnym przypadku adres musi być w DE a czas mi się kurczy
A dajże zarobić człowiekowi, który to napisał, a nie amazonowi. Gość pisze, że wystarczy wysłać mu zamówienie z adresem do wysyłki na maila i już. Nawet przedpłaty nie wymaga, tylko liczy na uczciwość zamawiającego...

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: consigliero »

Ten człowiek jeszcze nie odpisał , jak zrozumiałem pan z amazonem współpracuje umieszczając przycisk na stronie. W przypadku amazona nigdy nie miałem problemów z przesyłką i terminem , a czas się liczy w moim wypadku.

Awatar użytkownika
grzes
Posty: 306
Rejestracja: 12 lis 2008, 20:12
Auto: Y61 GU4
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: grzes »

Cooder pisze:
consigliero pisze:Można też spróbować kupić przez amazon.de tylko w tym konkretnym przypadku adres musi być w DE a czas mi się kurczy
A dajże zarobić człowiekowi, który to napisał, a nie amazonowi. Gość pisze, że wystarczy wysłać mu zamówienie z adresem do wysyłki na maila i już. Nawet przedpłaty nie wymaga, tylko liczy na uczciwość zamawiającego...
Dokladnie tak jest...
Kilka razy dopytywalem o nr konta do przelewu zanim wyslali.
Przyznam sie ze nie spieszylem sie z rozpowszechnieniem tego adresu w trosce o uczciwosc niestety - bo w PL to niestety roznie bywa, i pewnie (niekoniecznie na tym forum) znajdzie sie ktos ktos nawet jak zakupi to bedzie go korcilo, zeby zrobic event w Alpach, badz tez np. powielic ksiazeczke, zamiast placic za kazdy egz.

Dokladnie tak samo jest z roadbookami na Pireneje. Jest Francuz ktory to pisze, nie zada za nie wiele, jak sie kupuje u niego stale, to cene mozna troche negocjowac. Wychodze z zalozenia, ze naprawde trzeba wlozyc duzo pracy w napisanie i opracowanie czegos takiego i nalezy sie za to normalne wynagrodzenie.

Juz kiedys podjalem watek na temat kosztow, robienia imprez, pozniejszego wpisowego i tego co jest oferowane, ale nie o tym watek.
Licze na zdrowe podejscie do tematu.

consigliero
Klubowicz
Posty: 1889
Rejestracja: 17 sie 2008, 22:14
Auto: 4Runner
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: consigliero »

Dziś przyszła poczta z książkami, nawet zapłaciłem aby wstydu nie było, o robieniu tzw eventów nigdy nawet nie pomyślałem . Sam kiedyś kserowałem trasy na Maroko bo szkoda mi było zabierać 400 stronicową Afryka overland bo Maroko zajmowało kilkanaście stron. Na szczęście teraz przesyłka doszła przed wyjazdem .

Awatar użytkownika
grzes
Posty: 306
Rejestracja: 12 lis 2008, 20:12
Auto: Y61 GU4
Kontakt:

Re: Alpy 2013

Post autor: grzes »

To jedziemy z opisem...

Kto nie chce niech nie czyta :tralala:

W tym roku Alpy. Plan zakładał przejechanie części wschodniej oraz zachodniej, tej drugiej miało być więcej. Pierwotnie miało być 2 auta, ale wyszło jedno :-) . Noclegi na dachu w namiocie na kempingach lub w plenerze. W sumie wyszło 1300km po samych górach plus przejazd 320km asfaltem pomiędzy wsch. i zach. Alpami. Charakter wyjazdu rodzinne wakacje – tak też należy czytać mój opis, opinie w nim zawarte są moje, często mocno subiektywne i nie trzeba się z nimi zgadzać.

Trasę oparłem na roadbooku, a w zasadzie na trackach zakupionych od pary niemieckich podróżników (www.pistenkuh.de). W sumie miałem 28 tras o różnej długości i stopniu trudności (1-5) w km od chyba 8 najkrótsza do prawie 50. W Alpach zarówno włoskich jak i francuskich trasy szutrowe są dopuszczone do ruchu i w pełni legalne, tak więc trzeba tylko wiedzieć gdzie można i gdzie warto i wyjazd gotowy.

Dzień 1
Z Gliwic wyjechaliśmy na noc, tak żeby nudną asfaltową część trasy przebyć nocą. Do pokonania było 1100km w okolice Feltre. Dojazd zajął nam trochę więcej bo na miejscu byliśmy koło południa dnia następnego. Początek w górach był trudny z racji błędów nawigacyjnych i tak zakończyliśmy pierwszy dzień – na kempingu Valmalena. Wieczorem gruntowne testy przeszedł nasz namiot dachowy, gdyż przeszły kolejno 3 intensywne burze, dał radę i w środku było sucho.

Obrazek
Pierwszy nocny postój gdzieś w Austrii.

Obrazek
U podnóża Alp.

Obrazek
Poranek po 3 burzach.

Dzień 2
Pojechaliśmy do fortu Lisser i na Monte Lozze. Do fortu Lisser da się podjechać na odległość ok. 1,5km, dalej jest szlaban i droga prywatna, tak więc pozostawiliśmy auto i poszli piechotą. Fort jest w przyzwoitym stanie, jednak nie można aktualnie wejść do środka z uwagi na prace remontowe – Włosi w przeciwieństwie do Francuzów remontują forty, gdyż stanowią one niezłą atrakcję turystyczną, ale grupą docelową są wszelkiego rodzaju outdoorowcy (4x4,motocykle, MTB, pieszo też ale odległości duże. Dalej przejechaliśmy trasą obok Monte Lozze, święta góra dla Włochów z uwagi na fakt, że podczas I Wojny zginęło tam wielu żołnierzy. Nocleg znaleźliśmy na kempingu Ekar koło Asiago – żona właściciela kempingu jest Polką, od 30 lat pracuje jako pediatra w Asiago.

Obrazek
Droga do fortu Lisser.

Obrazek
Fort Lisser

Obrazek
Wodospad, nad który trafiliśmy przypadkiem :-)

Obrazek
Okolice Monte Lozze.

Dzień 3
Wieczorem dnia poprzedniego dowiedzieliśmy się, że oprócz planowanego Monte Verena ze swoim fortem, warto jeszcze zobaczyć fort Interoto. Tak więc zmodyfikowaliśmy trasę i na pierwszy ogień poszedł Interoto. Dojazd przyjemny – szuterkiem przez las. Fort dobrze zachowany, w jego wnętrzu obecnie odbywają się spektakle typu „światło i dźwięk”. Stamtąd udaliśmy się do fortu Verena. Ten położony jest na prawie 2000mnpm, dojechać do niego można autem 4x4, droga szutrowa 18km w jedną stronę, lub wyciągiem krzesełkowym :-). Fort jest położony nad 400m urwiskiem, podobno w trakcie działań wojennych obrońcy fortu wobec braku szans na jego utrzymanie rzucali się z urwiska. Całość jest przyzwoicie zachowana, udostępniona do zwiedzania (bardzo symbolicznego).
W trakcie zjazdu złapał nas deszcz, ale z uwagi na fakt ze na trasie jest duża ilość kamieni nie było żadnych problemów. Załamanie pogody przeszliśmy później, jadąc asfaltem na 1400mnpm dopadła nas potężna burza z gradem. W ciągu kilku minut zrobiło się ciemno, najpierw zaczęło lać na tyle intensywnie, że rozważaliśmy przeczekanie. Cała nawałnica trwała koło 30min i zrobiło się ładnie. Tę noc spędziliśmy na Camping di Lago w Chiesa a Gionghi.

Obrazek
Dzisiaj mam urodziny :-) więc zawartość lodówki odpowiednia...

Obrazek
Fort Interoto.

Obrazek
Fort Interoto.

Obrazek
Fort Interoto.

Obrazek
W drodze do fortu Verena, poniżej każdego fortu znajdują się jakieś zabudowania pomocnicze.

Obrazek
Po prawej od nas urwisko, z którego rzucali się żołnierze.

Obrazek
Fort Verena.

Obrazek
Takie coś stało, a właściwie gniło na kempingu.

Obrazek
Nasz poranek na Camping di Lago.


Dzień 4
Na ten dzień zaplanowana była trasa nr 6 Strada della Cucca. Punktem docelowym było jezioro Garda, konkretnie miasteczko Arco. Zaczęło się niewinnie – drewniany szlaban to nic innego jak granice gospodarstwa, należy za sobą zamknąć i można jechać. Droga szutrowa, nawet równa, piękne góry wkoło. Wg przewodnika poziom trudności 3. Wraz z pokonywanymi km nabraliśmy trochę wysokości, droga zrobiła się wąska, ale bez przesady ogólnie bardzo przyjemnie, dopóki nie dojechaliśmy do zwałowiska kamieni. Tu zaczęło się kombinowanie, bo zawrócić nie ma jak, i człowiek nie chce, a przejechać trudno, te mniejsze kamienie poodsuwałem, a na te duże musiałem wjeżdżać – żona z zewn. pilotowała i jakoś daliśmy radę. Zjazd był elektryzujący – ale tylko dla mnie bo mnie elektryczny pastuch poczęstował napięciem :-) jak go odpinałem żeby przejechać.
Później dotarliśmy do wspomnianego już Arco na kemping o nazwie ZOO. Drogi był jak diabli bo 40EUR za noc to złodziejska wręcz cena, ale był basen, dostęp do rzeki, no i malownicze położenie o podnóża gór. Wieczorem był spacer po miasteczku i jeden smakowity fakt, mianowicie lody – takie robione, żadne tam z automatu, gałki również umowne, bo nakładane szpachlą, ale jednogłośnie cała rodzinka stwierdziła, że w smaku były chyba jedne z najlepszych jakie mieliśmy okazję jeść. Później pojechaliśmy do miasteczka obok – Riva del Garda, bardzo ładne, malowniczo położone, idealne do lansowania, jednak my i charakter naszego wyjazdu spowodowały, że czuliśmy się tam nieswojo. Wieczorem, żeby nam nie było nudno przeszła ponownie burza, taka konkret, ku mojej radości namiot znowu dał radę.

Obrazek
Wjazd na trasę szutrową.

Obrazek
Wspomniany szlaban.

Obrazek
Jest naprawdę ładnie. :-) tylko coraz bardziej wąsko, tu jeszcze bezstresowo.

Obrazek
Odcinek foto trasy, czyli jazda bezstresowa.

Obrazek
Jaszczurka...

Obrazek
Zaczyna być widowiskowo.

Obrazek
Zabudowania na trasie, chyba niezamieszkane obecnie.

Obrazek
Następna przełęcz, tym razem po czarnym.

Obrazek
Pyszne lody :-)

Obrazek
Riva del Garda

Obrazek
Fontanna w Riva del Garda

Obrazek
Poranek w „zoo” ...


Dzień 5
Dzisiaj miało się dziać – trasa nr 7 przez przełęcz Tremalzo, długa bo prawie 40km, widokowo na 5 gwiazdek, trudność na 3/5, więc luzik ;-) Wyjazd na początku asfaltowy, spora ilość ludzi głównie rowerzystów, ale samochodów też nie brakowało. Dopiero po wyjechaniu na 1900m, gdzie ilość rowerów znacznie przekroczyła ilość samochodów, oraz fakt że na naszą trasę pojechaliśmy z aut tylko my i … rowery... Zaraz na początku (i dobrze że na początku jak się później okazało) spotkaliśmy Defa 110 z Austrii, cofnęliśmy jakieś 50m, tak żeby oba auta się zmieściły, pogadaliśmy z załogą chwilę, powiedzieli, że jest ostro i trzeba uważać. No i pojechaliśmy...
Trasa widokowo naprawdę nas zaskoczyła, wąski, albo bardzo wąski (dla Patrola) biały kamienisty szlak wił się trawersując zbocza, po drodze kilka tuneli, dzikich rzecz jasna. Po chwili już wiedzieliśmy co Austriak miał na myśli mówiąc, że jest ostro. Na 90st zakrętach co ciekawe przeważnie w lewo, mieliśmy duże problemy żeby się zmieścić. Po lewej stronie auta miałem 5cm do skały, a prawym przednim kołem jechałem na granicy szlaku... Adrenalina była, niby nic a jednak... Trasę mogę w ciemno polecić bo warta jest przejechania i zobaczenia, ale trzeba się czuć na siłach, znać gabaryty auta, i mieć świadomość, że odwrotu nie ma, po prostu nie ma gdzie zakręcić. Po minięciu już niżej Passo Nota trafiliśmy na postój nad rzeką, taki improwizowany, ale mogliśmy się ochłodzić. Dalej pojechaliśmy w kierunku Turynu, tu nastąpił nudny asfaltowy przelot 320km między częścią wschodnią i zachodnią.
Zjechaliśmy z autostrady jakieś 70km przed Turynem celem znalezienia kempingu, była 20h
Przez całe 70km nie było niczego, koło 22:30 byliśmy już w centrum Turynu, i zawierzając Garminowi jechaliśmy na jakieś wzgórza w kierunku Campeggio. Jednak tam gdzie nas doprowadził nie było niczego, wzgórza okazały się jakąś „wypasioną” dzielnicą z okazałymi rezydencjami. Nic tu po nas... zaczęliśmy zjeżdżać, jakie wielkie było nasze zdziwienie kiedy po ok. 1km zobaczyliśmy znak kemping, ale w przeciwnym kierunku, znowu zawróciliśmy i trafiliśmy na kemping do Gigi'ego. Taki łysy Włoch , w wieku ok 40lat, w okularkach, o orientacji odmiennej – tak to wyglądało. Zaproponował nam miejsce za 36,50EUR, ale widząc nasze miny i godzine 23, stwierdził, że za 30 EUR też może być. Wskazał nam „fantastyczne” miejsce przy kiblu... Odpuściliśmy temat, zabrałem paszporty, i zrobiłem (mało udane) foto panoramy nocnej Turynu – jak się okazało to była chyba jedyna atrakcja owego kempingu :-)
Pomimo tego, że był to środek nocy pojechaliśmy dalej i przenocowaliśmy na dziko w Avigliano, czy tuż obok, na jakimś parkingu dla kamperów (plus dla namiotu dachowego).

Obrazek
Zaczyna się niewinnie, później jest coraz „lepiej”.

Obrazek
Jedziemy :-)

Obrazek
Pierwszy tunel na trasie, miły ale bez szału.

Obrazek
Szerokie łuki, te były bezstresowe...

Obrazek
Tak to wygląda z góry.

Obrazek
Następne foto poglądowe.

Obrazek
I po wszystkim, czyli jesteśmy na Passo Nota

Obrazek
„Poruszona” nocna panorama Turynu.

Obrazek
Poranek na parkingu dla kamperów.

ODPOWIEDZ