mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Dział dotyczy wszystkich miejsc Świata ( Polska, Europa, Azja, ... )
Zamieszczamy tutaj TYLKO NIEKOMERCYJNE ogłoszenia.

Moderator: luk4s7

mazeno
Posty: 110
Rejestracja: 22 maja 2012, 20:31

mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: mazeno »

pojde z grubej rury od razu.

nie chce mi sie pisac osobnego textu dla was, wiec przeklejam to, co klepnalem na innych forumach (turystycznych glownie ale i na srajdach3po3) - troche sie bede powtarzal z tym, co tam kiedys pisalem, ale dzieki temu bedzie pelniejszy obraz.
wiekszosc oczywiscie pisana dla nieobznajomionych z tematem 4x4, ale tak jak wspomnialem - puscilem to na fora turystyczne i tu tylko ctrl-c i ctrl-v zrobilem.

do rzeczy.

kiedy: wstepnie miedzy polowa sierpnia a koncem pazdziernika 2013. termin na razie mobilny do ugadania z uczestnikami. pozniej nie ma sensu, kopalibysmy sie w zaspach, a nie oto idzie. do wyjazdu jest kawal czasu, wiec latwiej bedzie podejmowac decyzje.
jak dlugo: +/- 7 tygodni.
dokad: mongolia, via ukraina i syberia, ale przez ukraine i syberie gnamy. w mongolii caly miesiac - chce objechac zarowno gory na pln-zachodzie, gobi na pld, jak i obejrzec resztki wielkiego muru na wschodzie kraju, w sumie ok. 5000-6000km w samej mongolii.
czym: samochodem, szczegoly ponizej.

tytulem wstepu:
szukam chetnych na poklad. nie ukrywam, ze procz mozliwosci otwarcia geby do kogos przy wieczornym ognisku, drugim, nie mniej wazkim, powodem jest chec obnizenia kosztow wyjazdu - dogadujemy sie na starcie, zeby post factum nie bylo niedomowien - szczegoly ponizej.
z gory uprzedzam: jesli ktos chce potraktowac ten wyjazd na zasadzie "place-wymagam", to reszty niech nie czyta, w takim wypadku zapraszam do kolegow organizujacych wyjazdy komercyjne.
wyjazd jest very-low-budget (na moich wycieczkach samochodowych srednio 3/4 kosztow - a czesto nawet wiecej - to paliwo). o kosztach bedzie nizej.
kobiety - powiem tak: lubie kobiety ;) i znam takie, ktore na wycieczkach wytrzymuja duzo wiecej niz niejeden facet, ale jak jest na pokladzie baba i trzech samcow, to, chcac nie chcac, te samce zaczynaja stroszyc piorka i odgrywac tance godowe. a poniewaz na moim wyjezdzie nie bawimy sie w liderow, ani w napinanie miesni przed innymi - ja jade odpoczywac, a nie uzerac sie - wiec z powodu buzujacych meskich hormonow panie serdecznie przepraszam i zarazem niestety dziekuje ;)

trasa:
malopolska - lwow - kijow - kursk - samara - czelabinsk - omsk - caganuur - ulaangom - moron - cecerleg - harhorin - bajankongor - altaj - dalandzadgad - sajnszand - barunurt - czojlbasan - bajanuul - ulan bator - irkuck (bajkal) - omsk - czelabinsk - samara - kursk - kijow - lwow - malopolska.
w sumie jakies 20000-22000 km.
zbieramy sie u mnie - mieszkam w bochni. w malopolsce i na wschod oczywiscie moge po kogos podjechac po drodze.
mniej wiecej do granicy mongolskiej lykamy kilometry (jazda od switu do nocy, w granicach rozsadku, zeby sie nie zabic - przelotowa 90-100km/h), potem wrzucamy wolne obroty. srednio 200km dziennie na miejscu - spokojna jazda z duza iloscia czasu na foty, krajobrazo-ochy-i-achy itp. oczywiscie czasem lykniemy wiecej, czasem mniej (w gorach azji srednia mi wyszla kolo 245 km dziennie bez napinki, nie liczac dojazdu i powrotu). na dojazd do caganuur planuje 8-10 dni, powrot z irkucka kolejne 10-12 dni (z kurganu do polski zajechalem w pelne cztery dni). oczywiscie trase po samej mongolii bedziemy dopasowywac sobie na miejscu, to jest jedynie zarys.
kieruje ja - jazda mnie odstresowuje, poza tym znam to auto i go czuje.

czym:
samochod to terenowka (dlugi monterey/trooper 3,1td), pare dluzszych wycieczek zrobil (zobacz strone w sygnaturce), wiec sprawdzony - co nie znaczy, ze mamy pewnosc, ze nic nie kleknie w drodze, w koncu ma 18 lat, trasa jest dluga i w mongolii glownie poza asfaltem.
do tej pory dawalem sobie rade (np. w kazachstanie urwal sie alternator, ktory pospawalem w wiosce zabitej dechami, w gorach kirgizji kleklo lozysko tylnej osi nakladane na goraco - roboty z wymiana na pol dnia, w uzbekistanie wyszly poduszki spod silnika, w tadzykistanie silownik sprzegla odmowil wspolpracy, z macedonii, gdzie mi wybuchla turbina, tez wrocilem o wlasnych silach, z maroko bez rozrusznika, w niemczech wybuchla mi opona na gladziutkim autobanie, na ukrainie jezdzilem bez sprzegla). tak sie czasem zdarza - awarie sa i sie je naprawia. znaczy ja naprawiam z pomoca miejscowych mechanikow. ale jak w ekipie bedzie jeszcze ktos, kto ograrnia mechanike w stopniu podstawowym, to zawsze to jakas dodatkowa pomoc jest. czesci zapasowe na pokladzie jakies tam sa, skrzynka z narzedziami tez.
nie przewiduje codziennych napraw, ale prawdopodobnym jest, ze nas takowe nie omina. jak mawia pewien kumpel motocyklista: a co to za wyjazd, jak sie nic nie spier..li :)

samochod jest dosc obszerny - biorac na kilkutygodniowy wyjazd swoja 4-osobowa rodzine, graty zapasowe do auta, spanie, ubrania, zabawki, ksiazki szkolne, 30-litrowy kanister na wache i 30-litrowy na wode, mieszcze sie ze wszystkimi gratami w tylnim bagazniku (na dachu jedynie drugie kolo zapasowe, dwa kolejne kanistry na paliwo, hi-lift i lopata) i jeszcze mam widok przez wsteczne lusterko. tanczyc w srodku sie nie da, ale ciasnoty nie ma. ale jak ktos chce zabrac nadmuchiwany basen to odradzam - na wyjazd pakujesz sie jak na trekking. co jest dodatkowo na pokladzie - patrz nizej rozdzial "wygodnictwo".

spanie:
spimy pod chmurka (karimaty, spiwory, w gorach na pln-zachodzie mongolii bedzie zimno, ponizej 0C) lub u miejscowych (za ich zaproszeniem), myjemy sie w potoku, jeziorze, w goscinie albo wcale.
w aucie jest namiot duza trojka (cztery osoby wejda spokojnie), ale ja lubie spac bezposrednio pod chmurka - zreszta z doswiadczenia wiem, ze to zarazliwe jest ;)
jest tez nieprzemakalna plachta 4x5m, ktora mozna rozwiesic.
z hoteli nie korzystamy.

zarcie:
jemy miejscowe i tanie (oczywiscie na poczatek trasy wezmiemy cos do auta).
poniewaz mongolia nie oferuje jakichs specjalnych frykasow (miecho w zupie, miecho na drugie, na deser tez miecho, no i jeszcze sery), mozemy zrobic jakies specjalne zapasy wczesniej (zabrac z polski, bo w rosji zarcie jest ciut drozsze niz u nas), bo z owocami i jarzynami tam slabo (np. mozemy wziac z polski brzoskwinie w puszkach albo cos w ten desen, a w rosji nakupic marchewki i pomidorow). jak ktos bedzie mial inne pomysly to do obgadania przed wyjazdem.
z reguly z polski zabieram co najmniej 20-30 czekolad na glowe (co najmniej) - to dobry patent na przegryche po drodze.
na zarcie miejscowe bedziemy robic zrzutke na biezaco drobiazgami, koryto wspolne - jemy z "jednego garnka" przy przyslowiowym wieczornym ognisku. nie ma osobnych "kacikow" - integracja (modne ostatnio slowo) pelna geba.
oczywiscie bedziemy zywic sie tez w miejscowych knajpach - ale jak ktos chce jesc w restauracjach dla turystow z cenami 15 dolcow i wiecej za obiad - to musi sie liczyc z tym, ze bedzie musial zaprosic pozostalych i za nich zaplacic, bez rewanzu.
szaszlyk za dolca na bazarze - jak najbardziej. frykasy i macdonaldy na codzien - tym dziekujemy.
wegetarianom rowniez dziekujemy - jak stoi wyzej, mongolia to kraj miesa, ciezko tam tacy maja, nie idzie wyrobic, a mysle, ze pozostali nie chcieliby sluchac przez cala wycieczke jekow i zawodzen umierajacego z glodu wegetarianina.

uzywki:
ja alkoholu nie pije w ogole, ale jak ktos bedzie chcial lyknac browca, winko do kolacji, czy obowiazkowa wodeczke lub kumys z lokalesami (zreszta kumys to nie alkohol), to nie mam nic przeciwko, byle potem nie rozrabiac. za okrutne nachlanie sie plus rzyganie po aucie i wynikajace z tego rozroby wywalam od razu z samochodu bez zadnych zwrotow kosztow (nawet na srodku stepu czy pustyni) i delikwent sie martwi o siebie.
szlugi - w aucie (i w moim namiocie) nie palimy, koniec, kropka.

wygodnictwo:
w aucie jest 220V, mozna brac ladowarki (aparaty foto, telefony, maszynka do golenia).
sa dwie butle gazowe do gotowania, czajnik, patelnia i garczki, sztucce, kubki itp.
jest chlodziarka, mozna se schlodzic piwo, cole, kielbase na ognisko. nie jest to zwykla lodowka, ale schodzic schlodzi.
sa 4 skladane krzesla, stolik.
jedziemy na mape i kompas, nie mam gps-owych cudow, komputerow, jedynie tylko starego garmina x-treka (rzadko go wlaczam). umiejetnosc pilotowania wg mapy mile widziana. jak komus sie chce bawic w giepeesy - prosze bardzo, ale mnie w to nie mieszajcie ;) przejechalem 6000km po maroko (w tym ponad 700km po pustyni) z dziecmi na pokladzie z mapa 1:800 000, nie zgubilem sie w gorach azji srodkowej z mapa 1:1 750 000, wiec mysle, ze tu tez dam rade.
komputery, laptopy zdecydowanie zostawiamy w domu.

o sobie:
poniekad szczyce sie tym, przez 6 tygodni takiego wyjazdu z ludzmi, ktorych nie znalem wczesniej zupelnie (patrz link na poczatku), udalo sie dowiezc wszystkich w calosci do polski i nie wywalic nikogo na pustyni ani w gorach ;)
w koncu jade na wakacje i nie mam ochoty na awantury.

ale jesli ktos sie decyduje na taki wyjazd musi wziac pod uwage jedna rzecz: przez 7 tygodni bedziemy we czworke na dwoch metrach kwadratowych przez niemal 24h/d - wiec konflikty sa n-i-e-u-n-i-k-n-i-o-n-e (nawet z wlasna zona na codzien tyle sie nie przebywa). rzecz w tym, by miec choc odrobine autoironicznego poczucia humoru - i po pieciu minutach od nawet nieziemsko piekielnej awantury (a mam nadzieje, ze takie sie zdarzac nie beda) - normalnie dalej gadac i zartowac. rowniez z siebie, nie tylko z innych. na takich wyjazdach mozna znalezc przyjaciol, ale mozna tez sie pozabijac, wiec lepiej sie nie pozabijac, ino fajosko spedzic czas ;)

ja jestem lekko aspoleczny - ale moja aspolecznosc tyczy sie duzych grup, nie jednostek. nie laze na super-zaj...ste-imprezki, nie lansuje sie na zlotach, za to umiem usiasc obok kogos i nic nie gadajac przez godzine gapic sie w gwiazdy, dorzucac do ognia lub sluchac jak koles rzepoli na gitarze - nota bene na wyjazd biore harmonijke ustna, choc nie umiem na niej grac - obiecalem takiemu jednemu, co od niego ja dostalem, ze sie bede uczyl, moze to byc dla reszty ekipy meczace ;)
reasumujac: wole jednego dobrego kumpla, niz cala fure znajomkow-kul-ziomkow. kul-ziomki niech zostana ogladac telewizje. ja wole spedzac czas z kims bardziej prawdziwym, a telewizora nie posiadam.

jestem rowniez typowy krakowski centus - kasa nie szastam, bo zbyt wielu zer na koncie nie mam.
ale.
jak robimy zrzute na zarcie i potem idziemy do knajpy na szaszlyka, to nie bede wypominal kazdego grosika, jak ktos se raz na jakis czas zamowi do tego piwo. po prostu - nie ma sie co napinac o te pare zlotych. no chyba ze ten ktos bedzie chcial za kazdym razem cala skrzynke tego piwa ;)

niezadowolonych z zycia marudziarzy i wiecznych smutasow lojalnie ostrzegam - w przypadku ciaglego, totalnego i natarczywego marudzenia przez caly czas ("bo ja myslalem, ze beda hotele, driki z palemka i baseny", "nie chce mi sie rabac drewna na ognisko, bo sie pokalecze", "ja chce do mamy, bo pada albo jest za goraco", "nie pomoge ci zmieniac kola, bo sie ubrudze" itp), odwoze do najblizszej wiekszej miejscowosci "na pociag" i sie zegnamy - i oczywiscie bez zwrotow kosztow z mojej strony. roznica miedzy tym przypadkiem, a przypadkiem wywalenia za ostra rozrobe po pijaku jest taka, ze totalnego marudy nie zostawie na srodku pustyni, ino odwioze na ten pociag.
wiec najlepiej, jakby tacy delikwenci pozostali w domu od razu. jestemy doroslymi ludzmi, a nie siusmajtkami.

jest jeszcze jedno "ale": ja dosc duzo fotografuje, wiec moze byc meczace moje ciagle zatrzymywanie sie do zdjec - zwlaszcza, ze ja nie "pstrykam", tylko mysle za kazdym razem tak ze 2 minuty, zanim nacisne spust migawki. wiec jak ktos nie ma cierpliwosci i sam nie fotografuje, to niech se wezmie jakas ksiazke do czytania. ale mysle, ze raczej sam rowniez bedzie chcial popstrykac - bo bedzie co.

chorobska:
biore pod uwage taka mozliwosc. bedzie fest-apteczka, kazdy oczywiscie rowniez bierze co tam chce.
jak ktos ma mocne problemy ze zdrowiem (serce itp), niech odpusci.
jak ktos rzeczywiscie dostanie 5-dniowej sraki, udaru czy cos w ten desen (tfu!), to oczywiscie bedziemy wspolnymi silami i lekarzem ratowac. ale jak kogos np. boli glowa od azjatyckiej mieszanki zapachow czy ogniska z wysuszonych gowien jaczych - niech od razu zostanie w domu.
bedziemy zarowno miec zimno (gory) jak i upaly (gobi).

koszty paliwa:
poniewaz ja daje samochod i ja go przygotowuje na wyjazd (a to koszt niebanalny, rzedu dobrych paru tysiakow), koszty paliwa rozdzielam miedzy pozostalych uczestnikow.
rozliczamy w dolcach (euro tam niezbyt jest popularne). mozemy rowniez zabrac z polski ruble.
w mongolii obowiazuje gotowka. karty bankomatowe mozna wziac, ale chyba tylko "na wszelki wypadek".
mamy 20-22 tysiace km do zrobienia.
auto przy obciazeniu "wyprawowym" pali 14-15/100km (diesla).
obecnie cena ropy na ukrainie to ok. 4zl, w rosji ok. 3zl, w mongolii ok 5,20 zl. dolar teraz kosztuje ok. 3,2. jesli sie nic nie zmieni na gorsze (np. nie podrozeje paliwo), to wyjdzie jak ponizej. jesli na lepsze - bedzie taniej :)
zaokraglajac - trasa z polski przez ukraine to 300 litrow tam i nazad, rosje - 2100 litrow w obie strony, po mongolii zrobimy kolo 900 litrow. razem po powyzszych cenach to ok. 1200+6300+4700=12200 zlotych. czyli obecnie ok. 3900 dolcow za paliwo.
wychodzi prosty rachunek - paliwo to 1300 dolcow na glowe.

inne wydatki zwiazane z trasa:
do tego trzeba jeszcze troche "drobnych" (ponizsze trzy pozycje traktuje rowniez jako - nazwijmy to - rubryke "koszt paliwa"):
- koszty ubezpieczenia oc mongolskiego (30 usd, na rosje mam zielona karte),
- ewentualnych lapowek dla glin (przez 6 tygodni w azji centralnej zaplacilem raz ok. 10 dolcow w kazachstanie, wiec nie jakos duzo, pozostale "lapanki" skonczyly sie przyjaznie lub skuteczna perswazja z mojej strony, czasem poparta drobnymi upominkami po 2 zl sztuka),
- wymiana olejow i filtrow, dolewki ubytkow atf, dot (na tak dlugiej trasie bezwzglednie wymagane, koszt oceniam na ok. 150-200 dolcow), ewentualne naprawy po drodze (ta pozycje pesymistycznie zakladam, ze 200 usd) - oczywiscie nie bede robil remontu silnika czy malowania samochodu ;) na koszt uczestnikow wyjazdu. jak pisalem wyzej - auto bedzie dobrze przygotowane, ale naprawy prawdopodobnie jakies tam beda, bo to nie wyjazd do sklepu po bulki.
realnie azja pod wzgledem napraw mechanicznych jest dosc tania - wszystkie naprawy na wyjezdzie do w azji srodkowej zamknely sie w granicach 50-60 dolcow (spawanie alternatora, wymiana poduszek pod silnikiem, wymiana lozyska tylnej polosi, wymiana silownika sprzegla). inna sprawa, ze ja rowniez wtedy siedze w kanale i dlubie kluczami oraz srubokretami, a nie tylko patrze niczym jakis "mister portfel", jak wasilij czy saszka zasuwa przy moim aucie - i oni to doceniaja w koncowym rozliczeniu.
razem - powiedzmy 400-500 dolcow, dzielone na trzy, czyli po jakies 150, moze troche wiecej, ale moze i mniej.

kasa na zycie:
do powyzszego oczywiscie kazdy musi se zabrac cos na zarcie i picie (mysle, ze dziennie to jakies 5-7 dolcow czyli ok. 350-400 dolcow) oraz troche na wejsciowki do parkow narodowych, zakupy, pamiatki etc. plus jakis zapas - razem proponuje zabrac po minimum 5 stow "na zycie".

i teraz podsumowanie finansow:
w sumie to ok. 1800-2000 dolcow na glowe.
oczywiscie mocno zaokraglam i lekko daje nadwyzke, ale zawsze lepiej miec ten zapas i przywiezc do domu reszte niz miec braki na wyjezdzie.
nota bene: 2000 dolcow - niech ktos sprobuje zrobic taka wycieczke samolotem i miejscowymi srodkami transportu za te pieniadze i w ciagu miesiaca objechac caly kraj - 6000km, a nie tylko wyskoczyc w kilka znanych z przewodnikow miejsc na pare dni, he, he.

jak sie liczymy:
ze zrozumialych powodow musze od zainteresowanych wziac zaliczke - nie moge ryzykowac, ze ktos mi powie "jade", a potem sie wycofa w ostatniej chwili, a ja w miedzyczasie komus innemu odmowie, kto na pewno by pojechal, ale juz nie ma miejsca. podstawa do wyjazdu bedzie paszport z wykupionymi wizami (jesli ktos chce sobie samemu to zalatwiac; o wizach tez patrz nizej) oraz czesc wplaty (powiedzmy 500 dolcow) odpowiednio wczesniej (powiedzmy czerwiec), co oczywiscie kazdemu osobno pokwituje.
kolejna czesc kasy (powiedzmy tez 500) odbiore w dniu wyjazdu - rowniez nie bede ryzykowal, ze ktos mi w polowie trasy powie "to ja wysiadam, dzieki za podwiezienie", bo reszta ekipy by mnie zabila, gdyby ktos taki numer wycial, a my, pozostali, bylibysmy bez zabezpieczenia na powrot.
a reszte w miare potrzeb paliwowych po drodze. ale moze nie bedzie az tyle trzeba, bo np. stanieje paliwo :) alez ja jestem optymista.
a jesli sie okaze, ze nie bedzie dodatkowych chetnych na wyjazd - oddaje cala pobrana i pokwitowana zaliczke (oczywiscie nie w ostatniej chwili, bo wiadomo - ktos moze miec zarezerwowany urlop) i nie jade, bo po prostu mnie nie stac na takie pieniadze. na ten temat bedziemy na biezaco sie informowac.

jeszcze jedna rzecz - beda zakupy przedwyjazdowe typu gaz do obu butli (kazda po 3kg) do gotowania, jakies zapasy zarcia, notarialne pozwolenie z tlumaczeniem przysieglym na ruski na kierowanie autem komus innemu niz ja (no bo co zrobicie, jesli ja, nie daj boze, zachoruje tak, ze nie bede mogl kierowac? a bez tego papierka nie idzie, pierwsza kontrola i tiurma) itp - z tym bedziemy rozliczac sie na biezaco, oczywiscie juz na czterech i oczywiscie w zlotowkach. z doswiadczenia wiem, ze nie jest tego duzo - najwyzej ze dwie stowki na glowe (zalezy co bedziemy chcieli zabrac do zarcia z polski).

nie jest to wyjazd komercyjny, wiec jesli koszty wyjazdu beda znaczaco nizsze (np. paliwo nagle drastycznie potanieje - oby!) to tylko sie cieszyc. ja sie staram tankowac na stacjach jak najtansze paliwo, i o ile, jak pisalem wyzej, w rosji cena za litr to ok. 3zl (29 rubli), to tankowalem rowniez i za 21 rubli (oczywiscie gorszego sortu, ale stary i niewyzylowany silnik lyka takie paliwo bez problemow). wtedy koszty koncowe troche sie obnizaja i wszyscy sa zadowoleni.
azja srodkowa zamknela sie nam taniej niz poczatkowo projektowalismy. skoro wtedy sie udalo, to uda sie rowniez w mongolii, a co!

wizy i ubezpieczenie:
niestety - parszywa biurokracja. do powyzszego musicie se doliczyc wizy:
rosja - 35 euro (2x tranzyt po 10 dni) plus oplaty za posrednictwo (z reguly ok. 80zl) - chyba ze ktos lubi stac godzinami z niepewnym wynikiem "czy przyjma w koncu dzisiaj" i ewentualnie czy nie kaza czego poprawiac.
zastanawiam sie nad podwojna turystyczna, bo jak sie okaze, ze bedziemy wiecej niz 10 dni w rosji, to przy wyjezdzie moze byc kupa, ale do turystycznej potrzebny bedzie voucher, ktory tez kosztuje kolo 100zl. do obgadania.
uwaga: ruskie wymagaja do wizy wykupionego ubezpiecznia na koszty leczenia min. 30000euro - bez tego nie dostaniesz wizy, wiec trza wykupic rowniez ubezpieczenie na wycieczke. mozemy to zrobic grupowo, choc nie podejrzewam, zeby jakies znizki przy 4 osobach juz byly.
mongolia - 60 euro.
wizy zaczniemy robic kolo maja/czerwca.

dogadywanie szczegolow:
jak juz sie ekipa wstepnie mailowo/telefonicznie wyklaruje - zorganizujemy u mnie spotkanie (moze nawet kilka, jak bedziecie mieli blisko). tak zrobilem poprzednio i zadzialalo.

kontakt:
telefon i mail jest na stronie z sygnaturki.
pytania? smialo.
gdybym nie odbieral przez jakis czas maili - nie nalezy sie denerwowac, moge byc na wycieczce.
gdybym rowniez nie odbieral telefonu - nalezy probowac za jakis czas. czasem ide se gdzies na kilka dni w las i nie mam gdzie go podladowac.

lecchu
Posty: 329
Rejestracja: 16 lip 2009, 14:42
Auto: HZJ80
Kontakt:

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: lecchu »

Mazeno, a dopuszczasz towarzystwo drugiej fury?
Bo Mongolia w podobnym terminie to i mnie się jakby po łepetynie pałęta...


Pzdr.
L.

Emu
Posty: 644
Rejestracja: 16 paź 2008, 23:18

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: Emu »

@Mazeno, po przeczytaniu twojego tekstu bałbym się gdziekolwiek z tobą pojechać. Egocentryzm i autokratyzm wylewa się tu z każdego akapitu. Pamiętaj że nie zostawia się ludzi na środku pustyni choćby nie wiem co. Ponadto podróżowanie bez kobiet jest mało romantyczne, czy ktoś się ze mną zgadza ? :)

Szukasz podwładnych a nie kompanów podróży.

czobi
Klubowicz
Posty: 4096
Rejestracja: 05 kwie 2007, 10:19
Auto: classic hill
Kontakt:

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: czobi »

chopaki jedzcie nie pitolcie albo nie jedzcie.

Mazeno inna sprawa ze tu napewno nei znajdziesz kompanow , ja ich znam :mrgreen:

Awatar użytkownika
seburaj
Posty: 2541
Rejestracja: 24 kwie 2007, 15:15
Auto: by?o: LJ70, BJ73, HDJ100, KZJ95...
Kontakt:

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: seburaj »

Emu pisze:@Mazeno, po przeczytaniu twojego tekstu bałbym się gdziekolwiek z tobą pojechać.

a ja wręcz odwrotnie :mrgreen:

jasny i czysty w kwestii oczekiwań przekaz - nie ma nic lepszego, niż takie postawienie sprawy przed "rekrutacją", zwłaszcza przy takim wyjezdzie :wink:

@emu - pływałeś kiedys na jachcie ? na dłuższym rejsie morskim ?
przebywanie ze sobą nonstop na paru metrach (tu jest łatwiej, bo z auta można wysiąść) generuje - naprawdę - sytuacje trudne... warto wiedzieć, z kim sie jedzie

co do "dyskryminacji" kobiet - jasno i rzeczowo opisane, zgadzam sie z argumentacja w 100%
oczywiście Mazeno moze sobie dobrać do załogi 3 kobiety i ON
wtedy wspomniane ryzyka znikną, ale pojawią sie inne - nie mniej groźne :lol:

Emu
Posty: 644
Rejestracja: 16 paź 2008, 23:18

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: Emu »

to jest takie postawienie sprawy: to jest moja fura, moja wycieczka i ja tu rządzę. Jak nie akceptujesz to zostań w domu albo zostaniesz na pustyni :mrgreen: . Ja bym w takiej atmosferze się pewnie nie zrelaksował. Za bardzo wojskowa atmosfera - przynajmniej w założeniach. Ale chłop na pewno kogoś znajdzie, chociaż wątpię czy na tym forum bo tu sami indywidualiści :mrgreen:

Awatar użytkownika
Addams
Klubowicz
Posty: 3856
Rejestracja: 19 lis 2009, 17:35
Auto: FJ40, BJ45
Kontakt:

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: Addams »

:shock: Przypadki pozostawiania przez Mazeno niesfornych pijaków na środku pustyni szeroko są znane w literaturze przedmiotu...
Pitu, pitu..

selim
Posty: 111
Rejestracja: 11 lis 2010, 19:13
Auto: prawie toyota blizzard.
Kontakt:

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: selim »

Mazeniak- jeszcze nikogo nie zostawił
w przeciwieństwie do jego kolegi :D

jechać ,jechać ...w razie czego nie dyskutować
ino od razu lać po ryju

Emu
Posty: 644
Rejestracja: 16 paź 2008, 23:18

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: Emu »

selim pisze:Mazeniak- jeszcze nikogo nie zostawił
w przeciwieństwie do jego kolegi :D

jechać ,jechać ...w razie czego nie dyskutować
ino od razu lać po ryju
Cruising Elwood Style... :):)

Remiołek
Posty: 2200
Rejestracja: 16 paź 2009, 00:25
Auto: VW T4 Syncro- Osio?ek, ale jak w domu si? czuj?
Kontakt:

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: Remiołek »

Panowie, wróćcie do dyskusji zgodnej z intencją wątku, a zostawcie (może być na środku pustyni) osobiste wycieczki w stosunku do innych osób. Dziękuję za uwagę.

Zaparka
Posty: 270
Rejestracja: 04 cze 2012, 19:17
Auto: Toyota Sienna
Kontakt:

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: Zaparka »

Ja sie z organizatorem zgadzam, ktos musi być kierownikiem wycieczki i zasady wytyczyl jasne i mysle,ze normalne bo inaczej by niedojechal nawet do tego Lwowa.
Tylko mam pytanie, jak chce mnieć ta predkość podrozy 100km/h. w starym Montero, obciązonym na maksa, kiedy mnie sie udaje po Polsce w polowie po autostradach, przecietnie tak 70km/h a to jest pelnia szczescia.
Musi byc wytrzymaly, jezeli jest w stanie tak gnać i kierowac sam i nawigowac i co najbardziej niezasnac.
Jak bym mial zdrowe korzonki to bym sie pisal.

mazeno
Posty: 110
Rejestracja: 22 maja 2012, 20:31

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: mazeno »

nie ma zadnego kierownika wycieczki - nie napinamy miesni przed innymi na wyjezdzie. chyba ze "kierownik" mowimy o tym, co dzierzy kiere :)

monterey to nie montero, a te 100km/h to na dojazdowce asfaltowej - to nie tyle srednia, co raczej przelotowa (wbrew pogloskom w rosji drogi sa i to czasem lepsze niz u nas), a co do zasypiania - otwieram okno i wiatr w pysk. o wiele gorzej niz przez rosje mialem jak parlem na zachod dwa lata temu - 2,5 dnia do gibraltaru bez zmiennika, westowskie autobany sa nudne, w rosji przynajmniej tiry musisz wyprzedzac, bo jeden pas.

a lejwood mnie nie zostawil nigdzie - to ja go wyp...lilem ;) a serio - od naszego wspolnego wyjazdu jestesmy z tym spasionym porabancem dobrymi kumplami. wytrzymal ze mna o polowe dluzej niz planowal - mial byc 8, a byl 12 dni (macedonia/albania), a to ja bylem wtedy ostro nie w humorze (ten wyjazd to byla swego rodzaju terapia, niektorzy z was wiedza co sie stalo, naprawde bylem wtedy piekielnie wredny, mialem mocne powody). elwood sie zgrywa na tego zlego, a w rzeczywistosci - mieczak o golebim sercu i nie potrafi sie nawet porzadnie obrazic, pedal jeden.

Kajman
Posty: 236
Rejestracja: 22 lut 2009, 22:36
Auto: GR 60 long

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: Kajman »

to chyba przesiądę się na to mont... coś tam
bo kurna nawet 100 km przelotowe - tzn jakie ?? chwilowe?? , średnie z dnia ?? co znaczy przelotowe a co rozumiemy przez średnie?? - w Rosji to wyczyn.
Szczególnie doładowaną terenówką, z bagażnikiem dachowym. To muszę swojego Parha się pozbyć bo ja takiego nie robie nawet lecąc do Maroka. Nie to że nie pojedzie ...pojedzie a i pewnie. Ale zużycie paliwa przy takim oporze powietrza .....
Poza tym - nie opowiadaj bo w Rosji często trzeba być czujnym bo jak są roboty to nie będzie to oznakowane jak w cywilizowanym świecie z 5 km wcześniej a zapierdalając 100 km/h to .....

No chyba że to wyścig

Awatar użytkownika
seburaj
Posty: 2541
Rejestracja: 24 kwie 2007, 15:15
Auto: by?o: LJ70, BJ73, HDJ100, KZJ95...
Kontakt:

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: seburaj »

robi sie ciekawie - Podróżnicy sie zaczynaja spierać w kwestii środów transportu i ich użytkowania :mrgreen:
ja tam tylko z zazdrością będę obserwował zmagania, bo w tyłku byłem i niewiele widziałem

lecchu
Posty: 329
Rejestracja: 16 lip 2009, 14:42
Auto: HZJ80
Kontakt:

Re: mongolia sierpien/wrzesien/pazdziernik 2013

Post autor: lecchu »

Mazeno
Doszły Cię może słuchy, że to niby w Mongolii od dwóch lat srogie mrozy były, padło bydło i uprawy, no i że mnóstwo ludzi (w tym i tych złych), gnanych głodem i brakiem perspektyw podciągnęło na stepy pod Ułan-Bator. I mnożą sie napady na obcokrajowców, napady ...i zabójstwa niestety. W stepie, a nie tylko w mieście.

Wiesz coś o tym bliżej może? Ma to jakieś pokrycie w faktach czy kolejna legenda?

Pzdr
L.

ODPOWIEDZ