Sam naprawiam - przedni most
: 17 lip 2009, 00:53
Czas na kolejną historię nierównej walki ducha z materią. Tym razem biorę się za przedni most, a dokładniej za wymianę uszczelniaczy zwrotnic, simeringów na półosiach, łożysk w sworzniach zwrotnic i łożysk w piaście. Z góry przepraszam za niewłaściwe nazywanie poszczególnych części. Jestem amatorem i się na tym nie znam. Możecie mnie poprawiać, może się dzięki temu nauczę prawidłowego nazewnictwa.
Ale najpierw BHP. Przy okazji motania kolejnej wersji zderzaka zostało mi kilka kawałków rurek z których zrobiłem sobie takie śliczne podpórki. Jak to dobrze, że w Wyprawa4x4 można kupić całe zestawy naprawcze. Nie dość, że nie trzeba szukać wszystkich części osobno, to jeszcze jest pewność, że nie zabraknie np. jakiejś podkładki ( no i kupując części w zestawie wychodzi znacznie taniej ). To duże pudełko to zestaw do naprawy uszczelniaczy, łożysk sworzni i simeringów półosi, a w tych dwóch małych są łożyska piasty. A tak wygląda to wszystko po wypakowaniu. I tu pierwszy konkurs. Coś tu nie pasuje ( co ? ) No to w górę ...... nie ma to jak mieć z przodu pod co podłożyć hi-lift'a. Zresztą używam go tylko w domu do celów serwisowych A tu widać moje podpórki w akcji Tak wyglądają kule w moich zwrotnic. Jak widać lewa jeszcze w miarę, ale prawa to już totalna kicha. To z niej miałem wyciek oleju zmieszanego ze smarem. Kiedyś pokusiłem się za namową pewnego znanego mechanika na pomalowanie kul "cudowną" farbą. Jakaś na bazie żywicy czy teflonu. Jak odebrałem samochód z warsztatu wyglądało super i nawet działało. Niestety z czasem ( przejechałem do tej pory ok. 30 tys. km ) farba zaczęła się wycierać, a co gorsza łuszczyć i odpadać. Powstałe ostre zadziory uszkodziły uszczelnienia zwrotnic i woda zaczęła dostawać się do mostu.
Czas na demontaż.
Najpierw odkręciłem przewód hamulcowy z zacisków i zatkałem go korkiem z torebki foliowej ( nic innego nie miałem pod ręką ). Później odkręciłem zaciski hamulcowe ( prosta sprawa, trzymają się tylko na dwóch śrubach i można je zdjąć bez wyjmowania klocków ). Przy pomocy lewarka próbowałem wycisnąć sworzeń drążka, ale muszę wymyślić coś innego bo jak na razie mi się to nie udało . Teraz sprzęgiełka. Najpierw 6 śrubek od dekielka - poszło gładko. Dalej 6 nakrętek od obudowy sprzęgiełka. Ciągnę, szarpię, "delikatnie" opukuję młotkiem, podważam śrubokrętem, trochę drgnęło, ale nie chce zleźć . Tu nastąpiła mała przerwa techniczna na kawkę.
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
Atakuję po raz kolejny i ......... tu cię mam draniu. Okazało się że na końcu półosi jest pierścień segera który zabezpiecza całość. Dalej odkręciłem niestety młotkiem i meselkiem ( nie mam odpowiedniego klucza ale obiecuję poprawę czyli zakup nowych nakrętek i odpowiedniego klucza do montażu ) dwie nakrętki trzymające łożyska piasty i jednym wprawnym ruchem całość zdemontowałem. Przednie łożysko wyszło samo, by wyjąć to od strony mostu najpierw trzeba wybić uszczelniacz ( idzie bez problemu wystarczy popukać od strony pierwszego łożyska w drugie i wyskoczy razem z uszczelniaczem). W piaście pozostały wewnętrzne bieżnie obu łożysk. Chyba muszę je wybić, ale to jutro na stole warsztatowym. Teraz kolejne śrubki i zdemontowana tarcza kotwiczna. W środku widać przegub. Od tej strony wszystko było o.k. Ładny czysty smar, żadnych zanieczyszczeń czy wody. Czas na demontaż sworzni i łożysk zwrotnic oraz samej zwrotnicy. Jest to chyba najgorszy do rozmontowania element, bo praktycznie zawsze wszystko jest zapieczone. Ja robię to tak, że najpierw, oczywiście po odkręceniu nakrętek, staram się wydłubać te stożkowe tulejki. Każda z nich jest przecięta dzięki czemu jest o co zaprzeć śrubokręt i można je trochę obrócić. Dzięki temu łapią trochę luzu. Później wystarczy wcisnąć ( wbić ) śrubokręt w szczelinę w tulei ( przez to zwiększa swoją wewnętrzną średnicę, co z kolei umożliwia jej ściągnięcie ). Po wydłubaniu wszystkich tulei i kilku mniej lub bardziej zdecydowanych pierdyknięciach młotkiem sworzeń wychodzi. Pod nim są podkładki do regulacji luzu. Ich nie wyrzucam mimo iż w zestawie naprawczym są nowe. Nigdy nie wiadomo jaka ich ilość i w jakiej konfiguracji będzie potrzebna. Po wybiciu obu sworzni wystarczy odkręcić śrubki trzymające uszczelniacze ( choć łatwiej to zrobić przed wybiciem sworzni ) i można już ściągnąć zwrotnicę. Po tej operacji pozostaje wyjąć łożyska zwrotnic i zdjąć z kuli wszystkie uszczelniacze. Pucu pucu i jest glanc do zdjęcia . Jeden zero. Lewa strona zdemontowana.
Troch mnie martwi stan tej bieżni w kuli zwrotnicy ( są wyraźne nierówności ). A tu wszystko co z tej strony zdemontowałem. No właśnie, prawie wszystko. Brakuje jednej część....... jakiej ??? ( konkurs nr 2 również bez nagród ) Ponieważ miałem dziś trochę czasu, wziąłem się od razu za prawą stronę ( tę która mocno ciekła ). Po zdjęciu tarczy kotwicznej potwierdziły się moje przypuszczenia. W środku syf z gilem czyli zmieszany smar, olej z mostu i woda. Dla porównania półośka wyjęta z lewej strony. Na tym zdjęciu wyraźnie widać przyczynę awarii. Popękana farba rozszczelniła zwrotnicę, a dalej to już poszło ( jak bym nie wjeżdżał w wodę po zderzak to pewnie nic by się nie stało ). Na dzisiaj koniec. Nawet nie przypuszczałem, że uda mi się zdemontować obie strony. A..... bym zapomniał. Mam pytanie do Panów Inżynierów. Jaki smar i w jakiej ilości zapodać do przegubu i do łożysk. Do tej pory zawsze dawałem ŁT-4, czy taki wystarczy, czy się nie nadaje.
Ale najpierw BHP. Przy okazji motania kolejnej wersji zderzaka zostało mi kilka kawałków rurek z których zrobiłem sobie takie śliczne podpórki. Jak to dobrze, że w Wyprawa4x4 można kupić całe zestawy naprawcze. Nie dość, że nie trzeba szukać wszystkich części osobno, to jeszcze jest pewność, że nie zabraknie np. jakiejś podkładki ( no i kupując części w zestawie wychodzi znacznie taniej ). To duże pudełko to zestaw do naprawy uszczelniaczy, łożysk sworzni i simeringów półosi, a w tych dwóch małych są łożyska piasty. A tak wygląda to wszystko po wypakowaniu. I tu pierwszy konkurs. Coś tu nie pasuje ( co ? ) No to w górę ...... nie ma to jak mieć z przodu pod co podłożyć hi-lift'a. Zresztą używam go tylko w domu do celów serwisowych A tu widać moje podpórki w akcji Tak wyglądają kule w moich zwrotnic. Jak widać lewa jeszcze w miarę, ale prawa to już totalna kicha. To z niej miałem wyciek oleju zmieszanego ze smarem. Kiedyś pokusiłem się za namową pewnego znanego mechanika na pomalowanie kul "cudowną" farbą. Jakaś na bazie żywicy czy teflonu. Jak odebrałem samochód z warsztatu wyglądało super i nawet działało. Niestety z czasem ( przejechałem do tej pory ok. 30 tys. km ) farba zaczęła się wycierać, a co gorsza łuszczyć i odpadać. Powstałe ostre zadziory uszkodziły uszczelnienia zwrotnic i woda zaczęła dostawać się do mostu.
Czas na demontaż.
Najpierw odkręciłem przewód hamulcowy z zacisków i zatkałem go korkiem z torebki foliowej ( nic innego nie miałem pod ręką ). Później odkręciłem zaciski hamulcowe ( prosta sprawa, trzymają się tylko na dwóch śrubach i można je zdjąć bez wyjmowania klocków ). Przy pomocy lewarka próbowałem wycisnąć sworzeń drążka, ale muszę wymyślić coś innego bo jak na razie mi się to nie udało . Teraz sprzęgiełka. Najpierw 6 śrubek od dekielka - poszło gładko. Dalej 6 nakrętek od obudowy sprzęgiełka. Ciągnę, szarpię, "delikatnie" opukuję młotkiem, podważam śrubokrętem, trochę drgnęło, ale nie chce zleźć . Tu nastąpiła mała przerwa techniczna na kawkę.
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
- przerwa techniczna -
Atakuję po raz kolejny i ......... tu cię mam draniu. Okazało się że na końcu półosi jest pierścień segera który zabezpiecza całość. Dalej odkręciłem niestety młotkiem i meselkiem ( nie mam odpowiedniego klucza ale obiecuję poprawę czyli zakup nowych nakrętek i odpowiedniego klucza do montażu ) dwie nakrętki trzymające łożyska piasty i jednym wprawnym ruchem całość zdemontowałem. Przednie łożysko wyszło samo, by wyjąć to od strony mostu najpierw trzeba wybić uszczelniacz ( idzie bez problemu wystarczy popukać od strony pierwszego łożyska w drugie i wyskoczy razem z uszczelniaczem). W piaście pozostały wewnętrzne bieżnie obu łożysk. Chyba muszę je wybić, ale to jutro na stole warsztatowym. Teraz kolejne śrubki i zdemontowana tarcza kotwiczna. W środku widać przegub. Od tej strony wszystko było o.k. Ładny czysty smar, żadnych zanieczyszczeń czy wody. Czas na demontaż sworzni i łożysk zwrotnic oraz samej zwrotnicy. Jest to chyba najgorszy do rozmontowania element, bo praktycznie zawsze wszystko jest zapieczone. Ja robię to tak, że najpierw, oczywiście po odkręceniu nakrętek, staram się wydłubać te stożkowe tulejki. Każda z nich jest przecięta dzięki czemu jest o co zaprzeć śrubokręt i można je trochę obrócić. Dzięki temu łapią trochę luzu. Później wystarczy wcisnąć ( wbić ) śrubokręt w szczelinę w tulei ( przez to zwiększa swoją wewnętrzną średnicę, co z kolei umożliwia jej ściągnięcie ). Po wydłubaniu wszystkich tulei i kilku mniej lub bardziej zdecydowanych pierdyknięciach młotkiem sworzeń wychodzi. Pod nim są podkładki do regulacji luzu. Ich nie wyrzucam mimo iż w zestawie naprawczym są nowe. Nigdy nie wiadomo jaka ich ilość i w jakiej konfiguracji będzie potrzebna. Po wybiciu obu sworzni wystarczy odkręcić śrubki trzymające uszczelniacze ( choć łatwiej to zrobić przed wybiciem sworzni ) i można już ściągnąć zwrotnicę. Po tej operacji pozostaje wyjąć łożyska zwrotnic i zdjąć z kuli wszystkie uszczelniacze. Pucu pucu i jest glanc do zdjęcia . Jeden zero. Lewa strona zdemontowana.
Troch mnie martwi stan tej bieżni w kuli zwrotnicy ( są wyraźne nierówności ). A tu wszystko co z tej strony zdemontowałem. No właśnie, prawie wszystko. Brakuje jednej część....... jakiej ??? ( konkurs nr 2 również bez nagród ) Ponieważ miałem dziś trochę czasu, wziąłem się od razu za prawą stronę ( tę która mocno ciekła ). Po zdjęciu tarczy kotwicznej potwierdziły się moje przypuszczenia. W środku syf z gilem czyli zmieszany smar, olej z mostu i woda. Dla porównania półośka wyjęta z lewej strony. Na tym zdjęciu wyraźnie widać przyczynę awarii. Popękana farba rozszczelniła zwrotnicę, a dalej to już poszło ( jak bym nie wjeżdżał w wodę po zderzak to pewnie nic by się nie stało ). Na dzisiaj koniec. Nawet nie przypuszczałem, że uda mi się zdemontować obie strony. A..... bym zapomniał. Mam pytanie do Panów Inżynierów. Jaki smar i w jakiej ilości zapodać do przegubu i do łożysk. Do tej pory zawsze dawałem ŁT-4, czy taki wystarczy, czy się nie nadaje.