Dziwne przygody, ale warto poczytać.
Moderator: luk4s7
Dziwne przygody, ale warto poczytać.
Będzie to tekst ku przestrodze
Mam fabrycznie układ, który gasi światła przy wyłączonym silniku i otwarciu drzwi kierowcy, więc nie muszę pamiętać o ich wyłączaniu/włączaniu. Jednak któegoś dnia wychodzę z samochodu, światła gasną. Wracam po godzinie a światła się palą na całego. Odpalam samochód i jadę... Mija kilka dni i znowu podobna sytuacja. Po jakimś czasie zegar się resetuje i zapalają się światła. Myślę sobie 'no pięknie, nawala układ sterujący światłami'. Ale dlaczego godzina w zegarze mi się resetuje? Mija znowu kilka dni...
Nagle się okazuje, że nie mogę odpalić samochodu. Elektryka się świeci, ale gdy przekręcam kluczyk to wszystko gaśnie. Po paru próbach wraca do normy i odpalam samochód, ale znowu się resetuje zegar. Potem sytuacja się zaogniła do takiego stopnia, że w całym samochodzie była 'cisza' i nic nie działało. Po 10 minutach przekręcania kluczyka z wściekłością uderzam pięścią w kierownicę i.... nagle elektryka powraca, odpalam samochód i jadę. Po kilku dniach odpalania samochodu pięścią jestem już przekonany, że psuje się układ od świateł i w dodatku jakiś kabel się przetarł przy kolumnie kierownicy i powoduje jakieś zwarcie lub rozłączenie. Od razu informuję, że podczas jazdy, nawet po bardzo nierównym terenie (szutry), samochód pracuje bezbłędnie.
Dzisiaj, po tym jak już deska rozdzielcza się zaczynała łamać od uderzeń pięścią, a moja dłoń cała pulsowała z bólu, postanowiłem użyć mózgu... Zajrzałem pod maskę i się okazało, że klema od akumulatora się odkręciła. Leżała ona sobie nad stykiem i czasami się przesuwała (co powodowało włączanie świateł czyli reset tegoż układu oraz reset zegara). Podczas odpalania samochodu, wibracje od silnika powodowały, że luźna klema się przesuwała i samochód ledwie drgnął. Moje walenie w kierownicę i zegary było tak mocne, że klema zaskakiwała na tyle, że prąd wracał. Samochód nie potrzebuje widocznie akumulatora podczas jazdy, więc jak już mi się go udało odpalić to klema sobie latała ale wszystko działało bezproblemowo.
Morał taki, że najprostsze rzeczy są często przyczyną całego szeregu dziwnych objawów a my często sobie dorabiamy teorię spiskową. Ja już myślałem o padniętej elektronice od świateł, o zepsutym zegarze, o zwarciu pod kolumną kierownicy, o zepsutej stacyjce itd... Klema mi to wszystko naprawiła. Zanim rozbierzemy samochód na części, eliminujmy przyczyny zamiast ubzdurać sobie jakąś jedną i tylko do niej dążyć.
Może się Izzy dołączy i opowie jak mu samochód gasł na zakrętach, haha. To też była teoria spiskowa złośliwych przedmiotów martwych.
Mam fabrycznie układ, który gasi światła przy wyłączonym silniku i otwarciu drzwi kierowcy, więc nie muszę pamiętać o ich wyłączaniu/włączaniu. Jednak któegoś dnia wychodzę z samochodu, światła gasną. Wracam po godzinie a światła się palą na całego. Odpalam samochód i jadę... Mija kilka dni i znowu podobna sytuacja. Po jakimś czasie zegar się resetuje i zapalają się światła. Myślę sobie 'no pięknie, nawala układ sterujący światłami'. Ale dlaczego godzina w zegarze mi się resetuje? Mija znowu kilka dni...
Nagle się okazuje, że nie mogę odpalić samochodu. Elektryka się świeci, ale gdy przekręcam kluczyk to wszystko gaśnie. Po paru próbach wraca do normy i odpalam samochód, ale znowu się resetuje zegar. Potem sytuacja się zaogniła do takiego stopnia, że w całym samochodzie była 'cisza' i nic nie działało. Po 10 minutach przekręcania kluczyka z wściekłością uderzam pięścią w kierownicę i.... nagle elektryka powraca, odpalam samochód i jadę. Po kilku dniach odpalania samochodu pięścią jestem już przekonany, że psuje się układ od świateł i w dodatku jakiś kabel się przetarł przy kolumnie kierownicy i powoduje jakieś zwarcie lub rozłączenie. Od razu informuję, że podczas jazdy, nawet po bardzo nierównym terenie (szutry), samochód pracuje bezbłędnie.
Dzisiaj, po tym jak już deska rozdzielcza się zaczynała łamać od uderzeń pięścią, a moja dłoń cała pulsowała z bólu, postanowiłem użyć mózgu... Zajrzałem pod maskę i się okazało, że klema od akumulatora się odkręciła. Leżała ona sobie nad stykiem i czasami się przesuwała (co powodowało włączanie świateł czyli reset tegoż układu oraz reset zegara). Podczas odpalania samochodu, wibracje od silnika powodowały, że luźna klema się przesuwała i samochód ledwie drgnął. Moje walenie w kierownicę i zegary było tak mocne, że klema zaskakiwała na tyle, że prąd wracał. Samochód nie potrzebuje widocznie akumulatora podczas jazdy, więc jak już mi się go udało odpalić to klema sobie latała ale wszystko działało bezproblemowo.
Morał taki, że najprostsze rzeczy są często przyczyną całego szeregu dziwnych objawów a my często sobie dorabiamy teorię spiskową. Ja już myślałem o padniętej elektronice od świateł, o zepsutym zegarze, o zwarciu pod kolumną kierownicy, o zepsutej stacyjce itd... Klema mi to wszystko naprawiła. Zanim rozbierzemy samochód na części, eliminujmy przyczyny zamiast ubzdurać sobie jakąś jedną i tylko do niej dążyć.
Może się Izzy dołączy i opowie jak mu samochód gasł na zakrętach, haha. To też była teoria spiskowa złośliwych przedmiotów martwych.
Re: Dziwne przygody, ale warto poczytać.
No!! fajnie
Re: Dziwne przygody, ale warto poczytać.
No, fajnie, że jeszcze jest klema. Za parę lat będzie co najwyżej slot karty kontrolera układu kontroli zasilania...BigU pisze:No!! fajnie
Re: Dziwne przygody, ale warto poczytać.
To Ty nerwowy jesteś jak z pięściami do samochodu wyskakujesz
Re: Dziwne przygody, ale warto poczytać.
W takim razie nie chciałbym dostać od ciebie w gębę, skoro od twojego stuknięcia w kierownicę zaskakuje klema na akumulatorze w komorze silnika...
Re: Dziwne przygody, ale warto poczytać.
jak coś przestaje mi działać w domu to zaczynam od sprawdzenia wtyczki.... o ile ma wtyczkę
Re: Dziwne przygody, ale warto poczytać.
lecz kolega LX450 jest prawie jak niemiec jak by nie zaskoczyło to oddał byna szrotGałka pisze:jak coś przestaje mi działać w domu to zaczynam od sprawdzenia wtyczki.... o ile ma wtyczkę
Re: Dziwne przygody, ale warto poczytać.
odkąd kiedys wywaliłem dobry akumulator i zamieniłem go na nowy a samochód po 50 km i tak nie odpalił zawsze zaczynam od sprawdzenia klem. u mnie odkręciły się końcówki przy alternatorze